Listy Orzeszkowej do Marii Konopnickiej
Dnia 5 marca 1890r., Grodno
Moja droga Mario, przede wszystkim przychodzę do Ciebie z długim, mocnym, serdecznym uściśnieniem, z którego poznaj, że więcej niż kiedy kocham Cię i goręcej z Tobą czuję.
A teraz sprawa, z którą mię do Ciebie ludzie posyłają, poselstwa zaś tego podjęłam się z wielką ochotą, bo daje mi to sposobność odezwania się do Ciebie i połączenia się z Tobą w jednej robocie, jeżeli tego zechcesz.
Jakkolwiek oddaloną od Warszawy, dojść Cię musiały odgłosy świeżego tam wybuchu antysemityzmu i wszystkich tych gorzkich, gryzących rozterek, które on sprowadził. Naturalnie, stamtąd trucizna rozlewa się po całym kraju i nie Tobie, droga Mario, tłumaczyć trzeba, jakie zepsucie sumienia publicznego i jakie na przyszłość groźne siejby z sobą roznosi.
Otóż kółko ludzi energicznie przeciwnych temu moralnemu obłędowi i tej fatalnej polityce umyśliło rzucić w prasę garść małych prac wszelkiego rodzaju, dążnością swoją, o ile można, najjawniej im przeciwnych. Ma to być protest i zarazem tama, przypuszczać bowiem można, że ilość i powaga imion, we wręcz przeciwnym kierunku oświadczających się, onieśmieli nieco literackich szubrawców, awanturników i spekulantów, i jeżeli nie powściągnie ich zupełnie, to przynajmniej zapędy ich przykróci i przed ogółem je zdyskredytuje. Prostszą i łatwiejszą nierównie byłoby rzeczą zbiorowa, jasna deklaracja zasad, ale jak wiesz, z powodu cenzury marzyć o niej nawet nie możemy. Musimy więc działać niby pojedynczo i po osobno, rozłamać się na okruchy, z których by jednak powstała mniej więcej pokaźna całość.
Całego procederu tej roboty opisywać ani imion wymieniać tu nie podobna. Zrozumiesz dlaczego, więc tylko Ci powiem, że mnie oprócz współudziału, mającego wyrazić się w druku, przypadło w udziale zniesienie się w tym przedmiocie z paru odlegle przebywającymi kolegami po piórze i z Tobą, droga Mario. Ujmij w natchnione dłonie cudną swoją lirę i uderz w struny wszechludzkiej miłości, harmonii i naszej osobnikowej, tej świętej, tej upragnionej, tej lepszej przyszłości, którą szaleńcy lub samoluby tak strasznie na szwank narażają. Mamyż w milczeniu pozwalać na to, aby nasze prace, męki, całopalenia, które z całych istnień naszych składamy, oni, przekupnie albo wściekłe osły, w marny proch ścierali? Czy prozą, czy wierszem napiszesz, jedną lub dziesięć kartek, słowo Twoje wiele zaważy, u wielu wiarę znajdzie, wiele dobrych uczuć wzbudzi, złych uśpi... Uczyń to, połącz się ze swymi jednomyślnymi w pracy i w prawdzie.
Odpowiedzi Twojej czekam i raz jeszcze długo do serca Cię przyciskam.
El. Orzeszkowa