<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Krasicki
Tytuł Listy o Ogrodach
Pochodzenie Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym
Wydawca U Barbezata
Data wyd. 1830
Miejsce wyd. Paryż
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


LIST V.

Panowanie Kommoda odrodnego syna Marka Aureliusza, zakończyło szczęście, i tak dalece zwątliło przemożność Rzymu, iż odtąd szły pasmem nieszczęśliwe przygody, które go nakoniec do upadku przywiodły. Wspaniałość więc gmachów, wdzięk i wytworność ogrodów, coraz bardziej ustawały dla zamięszań ustawicznych i wojen, a zatem niemożności i u bóztwa obywatelów. W całym tym przeciągu aż do Konstantyna, jeden się tylko szczególniejszy przykład nadarza w Dyoklecyanie. Ten złożywszy z siebie zbyt przykry naówczas ciężar panowania, osiadł w ojczyznie swojej Dalmacji, i w mieście Salonie, które teraz nazywa się Spalatro, zbudował dla siebie mieszkanie, jak się dotąd jeszcze wydaje, dostateczne i okazałe : otaczały zaś ów pałac ogrody, któremi się rad zatrudniał. Tam gdy wspólnik niegdyś jego w najwyższej władzy Maxymin, żałujący kroku, który za namową jego uczynił, słał posły, aby się wraz z nim do tronu wrócił : zaprowadził ich do ogrodu, i ukazując bujne owocem drzewa, wzrosłe dobrą uprawą jarzyny, rzekł : iż nierównie milsza rąk własnych praca w cichości, nad wszystkie burzliwej zwierzchności powaby. Przenosząc Konstantyn do miasta od siebie założonego siedlisko swoje, a chcąc dawnemu Rzymowi nowym zrównać, zapewne nie zapomniał o gmachach wspaniałych i ogrodach, ile że miejsca położenie nierównie zdatniejsze było, brzegami Propontydy uwdzięczone, i mające na wszystkie strony cieszące oczy widoki. Jakoż dzieje Greckiego państwa częste czynią wzmianki okolic, wspaniale ozdobnych Konstantynopola; między któremi pierwsze trzymały miejsce, pałace i ogrody cesarzów, ten zwłaszcza, który był na przedmieściu Blakerny.
Szacowne w zakącie Gallji. Sydoniusz Apollinaris, za czasów Teodoryka króla żyjący, domu swojego i okolic ogrodowych, uczynił na wzór Pliniusza opisanie; że zaś się to działo w lat trzysta po pierwszem, takowe następstwo oznacza różnicę owych wieków, w sposobie tak budowli, jak ogrodnictwa.

List Sydoniusza Apollinara, do Domicycsza.

« Wymawiasz mi to, iż na wsi siedzę; mnieby się to względem ciebie czynić należało, iż gdy się wiosna kończy, a lato zaczyna, ty w mieście siedzisz. Upał słońca, gór naszych śnieżnych uzielenił wierzchołki, a pola wilgocią nie zasilone padają się od suszy, pył przejeżdżającym dokucza, i ledwo dla kurzawy nie tylko okolice, ale i droga przejeżdżającym daje się widzieć. Gdy więc my mimo najleksze odzieże, ledwo upał znieść możemy, Domicyusz ozdobnym przyodziany płaszczem w Karnerynie, na krzesłach rozkosznie się sadowi, rozpiera, i ziewając niekiedy, udziela zgromadzonym uczniom z strachu i gorąca wybladłym, rozmaitych wiadomości. Porzuć miasto, a do nas przyjeżdżaj. Żebyś zaś wiedział, jakie jest to miejsce, dokąd cię wabię, mniemam, iż nie będziesz miał za złe, gdy ci je opiszę. Nazywa się Avitacum; wnioskiem jest małżonki mojej, i najmilej mi w niem przebywać. »
« Ku zachodowi mam widok na górę wzniosłą, ta inne nieco od siebie oddalone wysokością przechodzi. Dóm ma wejścia na południe i północ, łaźnie są od zachodu, przytykają do skały, na której szczycie rozmaite wyniosłością i rozłożystością znamienite i spoważniałe drzewa, piękny czynią widok. Gmach łazien jest czworograniasty, drugi przy nim składem jest wonnych maści, a między niemi w okręgu umyślnie na to sporządzonym, naczynie na wrzącą wodę, która do łazien idzie, a zawarta w ołowianych rurach wewnątrz ściany rozgrzewa. Gmach do kąpania jest jasny, z niego się wchodzi do mniej rozgrzanego, iżby powoli studzić się i stygnąć: sklepienie kształtne dodaje mu ozdoby. Ta jednak najwięcej z śnieżnej murów i kamieni białości pochodzi. Nie jest albowiem to miejsce, jak zwykły bywać inne, pełne malowideł nieuczciwych, które jeżeli oko bawią, potępiają nieuczciwością swoją tego, który je zdziałać ku pogorszeniu rozkazał. »
« Za domem jest sadzawka, tam troistemi spadki z pod łazien woda wytryska. Sprowadzone od skał wody, z sześciu kunsztownie udziałanych paszcz smoczych, wodę pomiędzy kolumny, wkoło sadzawkę otaczające, leją. Szelest wód tak jest donośny, iż blizko stojący ledwo się słyszeć wzajemnie mogą. »
« Przysionki domu kolumnami wsparte, dają widok na przyległe jezioro : z drugiej strony jest wchód do cienistego chłodnika, służy on w czasie upałów, i miłą świeżością wzmacnia w tej porze osłabione siły, prowadzi do gmachu jesiennego, tam spory komin, zwłaszcza ku wieczorowi, bynajmniej nie zawadza; następuje izba stołowa, z niej widok na jezioro, którego blizkość użycza chłodu. Schody wygodne prowadzą na szczyt gmachu, gdzie z galeryi dość wzniosłej, wydają się wszystkie na dal okolice : osobliwie wówczas ten widok wielce jest przyjemny, gdy rybacy rozpuściwszy na jeziorze sieci, w lekkie czółna składają połów, a niektórzy z nich czatujący u brzegu, chwytają wędkami zdradnym połowem ujęte ryby. Z izby stołowej jest wnijście do spoczynkowej.
« Z przysionków aż do samego jeziora świeżą zawsze trawką okryta łąka, cieszy oko żywą zielonością swoją, i spadzistością nieznaczną ku brzegom jego wiedzie; z boku jest gaj, ten się od dwóch lip rozłożystych zaczyna, pod których cieniem niekiedy z przyjacielem moim Ekdycyuszem gramy w ballona, gdy mnie odwiedzać raczy.
« Kończą widok jeziora, lasy : cień drzew nadbrzeżnych, zwłaszcza podczas zachodu, wdzięczy go i przymila, z drugich stron jeziora wznoszą się wzgórki : gdzieniegdzie zaś ponad brzegami są łoziny i krzaczki, u których rybacy łodzie wiążą, gdy się do domów wracać mają. Na środku jeziora jest wyspa, w niej ze stosu kamieni, już waląca się teraz, niegdyś ogromna i wysoka, piramida; ta za dawnych czasów, jak wieść niesie, bywała ubiegającym się w zawody na czółnach metą, i teraz jeszcze do rozrywki służy, gdy nieostróżnem częstokroć o brzeg uderzeniem, nurząc się z wywróconej łodzi w wodzie zapaśnicy, są patrzącym śmiechu przyczyną.
« Mniemam, iż wybaczysz przedłużonemu nad zamiar listu opisowi, zwłaszcza gdy się domyślić raczysz, iż jedynie do tego zmierza, iżbyśmy z przybycia twego jak najprędzej korzystali. »




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Krasicki.