Literaci od Stańczyków
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Literaci od Stańczyków |
Pochodzenie | Piosnki i satyry |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1879 |
Druk | Józef Unger |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
Literaci od Stańczyków,
To wielcy mężowie;
Od czuba aż do trzewików.
Słuchajcie Panowie!
Tak, słuchajcie i w pokorze,
Jednozgodnie, wszyscy, społem,
Czołem po przed nimi czołem!
Mój ty mocny Boże!
Literaci od Stańczyków,
To mężowie dumy.
Smakiem hrabskich podpłomyków
Sycą swe rozumy.
W wyostrzone zbrojni noże,
Za jasno pańską herbatkę,
Splugawią rodzoną matkę,
Mój ty mocny Boże!
Literaci od Stańczyków,
To męże godności;
Do roli pańskich charcików,
Giętkie mają kości.
Dobra bo to rzecz, obroże!
Jasny pan, choć kopnie nogą,
Za kopnięcie płaci drogo!
Mój ty mocny Boże!
Literaci od Stańczyków,
Uczciwi panowie;
Kto należy do ich szyków,
Geniusz co się zowie.
Lecz sprobój być z nimi w sporze!
Basta — taktyka gotowa;
Niema cię — cisza grobowa,
Mój ty mocny Boże!
Literaci od Stańczyków,
Wzór pobożnych mężów;
Na piersiach dziesięć krzyżyków,
A w sercach sto wężów.
I w bogobojnym ferworze,
Rozmieścili się już w niebie,
Sądzą że odrwili Ciebie,
Mój ty mocny Boże!
Literaci od Stańczyków,
To wielcy mężowie!
Od czuba aż do trzewików,
Uważcie panowie!
Giętcy, zwinni, jak piskorze,
Pełzają grzecznie, leciuchno...
Tylko ich sumienia — próchno,
Mój ty mocny Boże!