[332]LUNA.
SZKIC ELEGICZNY.
Gdzie ty płyniesz księżycu, wędrowcze samotny
Jak młodość moja smętny, niemy, bezpowrotny,
Osłoniłeś się czarnym chmur wietrznych kapturem,
I płyniesz między gwiazdy z obliczem ponurym;
One patrzą na ciebie zamgloniemi oczy,
Lecz żadnej cię niewstrzyma wzrok tęskny, uroczy,
Bo ta, za którą płyniesz, daleko ... daleko!...
Choć niknąc w nowiu mrącą śledzisz ją powieką,
I nieraz noc zazdrośna kirem chmur burzliwych,
Przytłumi twarz twą jasną i w cieniach pierszchliwych,
Grzebie światło twe ciche, jak matki spójrzenie,
Co z góry na twych sierót spogląda cierpienie…
Ale przez chmur całuny płyniesz niewstrzymany,
Jak pochodnia postępu wiecznie naprzód! gnany
Aż noc szat chmur czarnych rozedrze na łonie
I z jej piersi wypływasz znów czysty – jak serce,
I łzawi się konwalii zapłacze kobierce
I lasy rozszumią – wstaną kwiatów wonie,
A noc uciekająca, w jasnych zórz koronie
Płaszcz swój tkany gwiazdami gdy wlecze za sobą,
Ty pocałunkiem pereł sznur, co na jej szyji,
Rozrywasz – i ku ziemi spadają z żałobą
Rosą na lica fiołków, w których czasem żmiji
[333]
Sen się w słowiczem gnieździe okrywa ciemnością,
Wtedy błyskasz nad ranem półsenną jasnością,
I stajesz nad mogiłą w lesie zapomnianą ,
Kędy śpi młodzian, w polu legły z orlą chwałą,
Ludzie dawno odbiegli – ty wieniec promieni
I z pereł rosy rzucasz snom jego przestrzeni…
O! płynie naprzód wędrowcze!
Niecofaj się tylko,
Kiedy nad oknem mojem błyśniesz wieczorami,
Składam arfę wezbraną harmonii tonami
ł niemą uczuć świeżych spowiadam się chwilką,
Ręce kładąc na piersi i tobie jednemu
Mówię, co usta z ludzi niemówią żadnemu,
Z ludzi co mi obmierzli jak stado szakali,
Od których wolę szuwar dziewiczy na fali !
Czy muszcząc warkocz grającej fontanny,
Zaplatasz złotych iskier girlandami,
Czy nad cichemi z za Karpat stawami
Powstajesz smętny jak czoło Dianny –
Witaj mi cichy przez błękit sunący
Jako łza Boga zwisła nad ludzkością,
Modlitwy ziemi na promień biorący,
Jak lampa dziejów nad wieków przeszłością,
O płyń naprzód księżycu! wędrowcze bez celu,
Jedyny towarzyszu mój i przyjacielu,
Ty najwierniejszy druchu mej dzikiej młodości,
Naprzód! naprzód! aż zginiem wśród nieskończoności!...