[287]MĄDROŚĆ ZBÓŻ.
Jeżeli przyjdzie na cię godzina
tej smutnej nudy,
gdy serce klątwą znaczyć poczyna
życiowe trudy;
to głowę cicho gdzieś na miedzy złóż
i patrzaj w płowość dochodzących zbóż.
Jeżeli pogrzebie grabarz, smutek swój,
twych wierzeń święto,
jeżeli będziesz miał jak wyschły zdrój
duszę wyschniętą;
to myślom korne uciszenie stwórz,
niech cię ogarnie dziwna mądrość zbóż
W Polsce na łanach ćudnycudny rozlew tchnień,
kojąca fala;
przedziwny wschodzi miłościwy dzień,
błyski zapala;
wiatr przebiegł szeptem aż po miedzy skraje
z trąconych kłosów mądrość ziemi wstaje.
W Polsce na łanach tajna pamięć lat,
daleko, daleko,
aż gdzie wynikał z obsłon młody świat...
Szemrzą i cieką
[288]
tajemne dzieje, co już wonczas były,
z poczuciem krzepkiej, niestarganej siły.
Ucisz się, człeku, rozewrzyj oczy.
Patrz: kłosy stoją;
w złotawej fali poszum się toczy,
i śpiewa pieśń swoją
niewyrażoną żadnym dźwiękiem słów.
Szumie zbożowy, płyń i graj i mów
W polu wieść mądra, jeno czerpać chciej
kłosy się złocą;
dojrzewa nizki obszar żytnich kniej
niezmienną mocą...
Strąć z swoich oczu zmorę ciężkich snów,
chciej, otwórz serce: będziesz sercem zdrów.
Stanie-ć się zwolna głodu sycenie,
jakby przez święty chleb,
jeno zmyj w słońca złej woli cienie
i smętek serca grzeb;
bądź gorzkiej myśli swojej pilny stróż:
słuchaj, gdy mówi do cię mądrość zbóż.
Może ku tobie wtedy płynąć będzie
potężny wiew,
słodycz żywota, który po krawędzie
ziemi i głębie trzew
[289]
króluje, czyniąc twych odrodzeń chrzest,
a ukojony w tem, że wiecznie jest.
Może przed tobą w tej godzinie świata,
kiedy przecudnie
woń tchów żywiących k niebu ulata
w samo południe,
zjawienie... Stopi żar zmysłów osłonę;
wzejdą na jawie rzeczy w śnie przemknione.
Gdzieś — z gęstwi trawy pod błyskiem słońca
stal się wychyli...
Patrz: złoty promień o miecz-szczerbiec trąca...
Szczęk w krótkiej chwili...
Cichy szczęk... Słyszysz? Stłumiony, chropawy;
pod słońcem skarga zardzewiałej sławy.
Albo też wyjrzy przez opłotki żyta,
kłosiane wrota,
głowa niewieścia w płótno chust owita...
Twarz zamigota...
W ciszy południa, gdy łan pełnią wzdycha,
zbóż gospodyni, królów mać, Rzepicha.
Potem, gdy głębiej pocznie w tobie brzmieć
strun dusznych granie,
że się poczujesz jako Boży kmieć
na wiecznym łanie;
[290]
przylecą dziwne o początkach wieści,
zapłodnień pyłki, pełne tycia treści.
W cichem powietrzu lotne puchy płoną,
w słońcu wir złoty;
oddana przestrzeń jak miłośne łono
w twórczość tęsknoty...
Wybuchł kwiat szczęścia i plon chwały górze,
gdzie hymny bytów i fal gwiezdnych morze.
Oto masz w uściech smak krzepiący chleba,
w piersiach woń ziarna;
stań się jak ziemia, niestargana gleba
mocą ofiarna,
i wszystkim sercem wielkiej chwili wtórz,
w której cię uczy wielka mądrość zbóż.