[20]7
Ostatnie gwiazdy zgasły
i nad ziemią nisko
bulgoce ciepły mrok skrzydłami nietoperzy.
Nad kartoflisko
wylęgłe wczoraj ćmy
zafurkotały futrem z miękkiej szerści.
Przez szmer robactwa z czarnych łąk
i chitynowych chrzęst pancerzy
z szelestem pełźnie wąż,
rozplótłszy hipnotyczny pierścień.
W spulchnionej ziemi głowy glist
do nor zbutwiałe ciągną szczątki,
huśtają się, kurczowo do nadbrzeżnych trzcin
przypięte i ciemnością oślepione łątki.
Na płytkiem bagnie kipi war
kijanek i pijawek,
po dnie powłócząc pochwy z piachu linja larw
ku traw łodygom utyka niemrawo,
i polatują chmarą z ćmy chróściki,
jak najdrobniejsze płatki białych kwiatów,
[21]
a z koniczyny już świerszczowej skrzyp muzyki
otwiera noc nad światem.
Gotuje się, kotłuje w parnym mroku,
nie schwycić uchem
miljona w niskiej trawie szeleszczących kroków,
na ziemi od mroźnego mżenia gwiazd
przykrytej grubym chmur kożuchem.