Mała księżniczka/Od tłumacza
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Od tłumacza |
Pochodzenie | Mała księżniczka |
Wydawca | Księgarnia Gustawa Szylinga |
Data wyd. | 1931 |
Druk | Zakłady Drukarskie F. Wyszyński i S-ka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
„Mała Księżniczka“... Brzmi to jak tytuł baśni: — jednej z tych baśni prześlicznych i czarownych, które ozłacają nam najpiękniejszy okres naszego życia — dzieciństwo — przeto są niezapomniane nigdy, zawsze nam drogie i miłe.
„Za górami, lasami i morzami mieszkała młoda i piękna księżniczka“... Tak się te baśnie zaczynały, — prawda, miłe Czytelniczki i Czytelnicy? Pamiętacie, jak było dalej? Księżniczka została sierotką, utraciła bogactwa i władzę, była Kopciuszkiem — kuchennem popychadłem. Ale dobra wróżka i potężny czarnoksiężnik czuwali nad niebogą, litowali się nad jej łzami, nieśli pociechę w złej doli — aż przyszedł czas, gdy Kopciuszek znów stał się księżniczką, gdy obdarta i usmolona posługaczka zajaśniała drogiemi szatami, a jej posag stanowiły ni mniej ni więcej ale... kopalnie złota czy diamentów.
Słyszeliście może kiedyś podobną opowieść — ale pominięto w niej rzeczy najciekawsze i najważniejsze. Nie powiedziano mianowicie, w jakim kraju i kiedy działy się te niezwykłe zdarzenia, jak zwała się owa księżniczka, jak wyglądała dobrotliwa wróżka i kim był wszystkowiedzący, wszechmożny czarodziej. Widzę, że dręczy Was ciekawość, przeto postanowiłem zwierzyć się Wam z tych wszystkich sekretów, pod warunkiem, że nie zdradzicie ich nikomu, oprócz Waszych Rodziców, Ciotek, Wujaszków, Koleżanek i Kolegów. Oto miano księżniczki brzmiało Sara Crewe, wróżką była mała, pocieszna małpka, a czarodziejem figlarny akrobata, Indus Ram Dass. Wszystko zaś działo się za górami, lasami i morzami, w słonecznych Indjach i zamglonej Anglji. Było to w latach dawnych, tak dawnych, że tylko starzy ludzie je pamiętają. Nie znano wtedy tramwajów i autobusów, a dziewczynki ubierały się w kapelusiki z piórami i zarękawki. Nawet szkoła inaczej wyglądała niż obecnie, nie była tak radosna, szczera i miła. Zmieniło się wiele w świecie od czasów księżniczki Crewe. Nie zmieniły się tylko zacne i dobre serca ludzkie. By przekonać się, że to prawda, przeczytajcie tę oto książkę. Nie powierzajcie jej tylko Melchizedechowi, bo poczciwy szczurek czytałby ją z takim zapałem, że wkrótce zostałyby z niej same okładki. Zato, jeżeli wśród Koleżanek lub Kolegów macie małą Lottie, Janet lub Guy Clarence’a, to im tę książkę przeczytajcie lub pożyczcie; może nawet grubą Ermengardę potraficie nakłonić do tej lektury.
Nie powinno Wam to przyjść z trudnością. Oto książkę tę napisała dobra pani, która znała dziwną sztukę trafiania do serc i główek młodocianych Czytelniczek i Czytelników. Pani Franciszka Burnett, z domu Hodgson, autorka przemiłego — w całym świecie czytywanego — „Małego Lorda“. Kto z Was czytał tę zajmującą i wzruszającą powieść (a niewiele chyba będzie takich, którzyby jej nie czytali), napewno z niemniejszem zaciekawieniem i ochotą weźmie do rąk tę drugą powieść, o Sarze Crewe, by po przeczytaniu zawołać: „Niech żyje młoda para, Mały Lord i Mała Księżniczka”!