[188]MACIEJOWICE.
Ale wszystko napróżno, wszystko już zginęło!
Wsparte na świętem prawie, ginie cnoty dzieło.
Przebóg! Widzisz, jak Wisła bieli się zdaleka:
Oto przez puste grunta swe nurty przewleka,
Ach! odwróć od tej strony twoje smutne oczy:
Maciejowic nieszczęsny tam widok zaskoczy....
Tu cnota uporczywem starła się żelazem.
Boże! Umknąłeś łaski i — zginęli razem....
Widzieć te okolice gorzko nam i miło!...
Tu jeszcze męstwo Wodza Ojczyzny broniło.
Niestety biedna teraz w okropnej postaci
I ojca w nim i syna drogiego utraci.
Płacze, konając, płacze swego Bohatera!
Obywatel w rozpaczy, rycerz włos wydziera,
Tysiące ludzi we łzach. Ach! Niemasz nikogo,
W kimby ta strata duszy nie zniszczyła srogo.
Losie! Okrutny losie i niezrozumiały!
Dawco ty, ślepy zawsze, i szczęścia i chwały!....
Gardzę ślepą srogością twojego igrzyska,
Które zbrodni pomaga a cnotę przyciska!....
Ale jakież znów czucie, nowe, niedoznane,
Ssie tylą już ciosami serce skałataneskołatane?
Lada co kiedy ujrzę, czy spotkam człowieka,
Szybka z powiek spuszczonych łza tylko ucieka.
Skupi się obraz cały strat, nędzy, zniszczenia,
Chciałbym ująć, uścisnąć, przyczynić ulżenia....
[189]
Ojczyzno rozszarpana! Wszystkoż ci stracone?
Nieszczęsna Polsko! nawet twe imię zgładzone?
Święte ucichły pienia, głos na listach kona:
Dusza gorzkiem znużeniem znów martwa, uśpiona...