Klejnoty poezji staropolskiej/całość
<<< Dane tekstu | ||
Tytuł | Klejnoty poezji staropolskiej | |
Podtytuł | Nowa antologja | |
Redaktor | Gustaw Bolesław Baumfeld | |
Wydawca | Towarzystwo Wydawnicze w Warszawie | |
Data wyd. | 1919 | |
Druk | Drukarnia Naukowa | |
Miejsce wyd. | Warszawa | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI | |
| ||
Indeks stron |
KLEJNOTY POEZJI
STAROPOLSKIEJ
NOWA ANTOLOGJA
UŁOŻYŁ, WSTĘPEM I PRZYPISAMI OPATRZYŁ
GUSTAW BOLESŁAW BAUMFELD
WARSZAWA 1919 KRAKÓW
TOWARZYSTWO WYDAWNICZE W WARSZAWIE
MAZOWIECKA 12, STARE MIASTO 11, MARSZAŁKOWSKA 143.
Drukarnia Naukowa. Warszawa. Rynek Starego Miasta II.
Sobie śpiewam a Muzom! Bo kto jest na ziemi, (Z JANA KOCHANOWSKIEGO)[1].
|
Nadchodzi nowy okres odrodzenia polskiego. Wypadki polityczne rokują Polsce znowu możność skupienia sił narodowych i kulturalnych we wspólnem ognisku a nadzieja powszechna zdaje się nowe siły pobudzać. W tej nadchodzącej epoce znajdzie pewnie rozkwit sztuk i nauk, rodzimej kultury polskiej rozwój, poczesne, właściwe epokom takim, miejsce. Jak w najlepszych kultury polskiej czasach, znowu obudzi się tęsknota do źródeł i podstaw literatury i mowy ojczystej. Czuć będzie Polak wolny potrzebę wczytania się w dzieła świetnej epoki Zygmuntowskiej i tych wszystkich następnych które objęte były czasami dawnej niepodległości. Ukazywać się będą zapewne liczne nowe wydania dzieł staropolskich a to tem bardziej, że wydań takich, odpowiadających szerszej potrzebie, brak u nas istotny.
Tymczasem dać pragniemy z tego zakresu książkę, przeznaczoną dla wszystkich, których choćby w skromnej mierze interesować może i powinna literatura i mowa staropolska, którzy nie chcą pozostać obojętni dla tych piękności i walorów kultury polskiej i nie chcą, by one dla nich pozostały obce.
Zawiera książka ta dokonany według najlepszych źródeł wybór najcelniejszych — z różnych względów — poezji polskich, od bezimiennych pieśni średniowiecznych począwszy, skończywszy na poezjach czasów rozbiorowych; pojęciem starej Polski objęliśmy bowiem wszystkie te czasy — aż do upadku pierwszego państwa polskiego t. j. do chwili, gdy z bólów i wysiłków rodzić się zaczęła nowa Polska, bezpaństwowa, do odzyskania własnego bytu politycznego dążąca. Książka to dla ogółu polskiego, wśród którego te poezje — z wielką szkodą dla poziomu i charakteru kultury swojskiej — zbyt jeszcze mało są znane; w pierwszym rzędzie dla tych, którzy nie mają czasu i sposobności, by dzieła literatury staropolskiej studjować w pełnych wydaniach gruntownie, — poza tem dla wszystkich, którzy, znając te dzieła, przecież z chęcią zajrzą czasami do podręcznej książki, przypominającej im najpiękniejsze wyimki z tego, co znają. Różni się ta książka od wszelkich w tym zakresie wydanych antologji i wypisów przez to, że nie ma charakteru podręcznika naukowego dla studjujących i nie ma być zatem systematycznym — według epok i autorów — przeglądem całej literatury staropolskiej; przeciwnie — z pominięciem wszelkiego balastu a przy całej ścisłości i wierności tekstów — ma to być antologja o charakterze wyłącznie literackim, artystycznym, mająca na celu — w takiej właśnie formie uczynić poezję staropolską bliską ogółowi czytającemu, spopularyzować ją wśród niego i rozmiłować go w niej w tym stopniu, jak rozmiłował się w niektórych poezjach nowoczesnych.
Ten cel zasadniczy tłumaczy niejeden ze sposobów ujęcia, transkrypcji i układu, zastosowanych w niniejszej antologji. Dla tego to celu wybraliśmy podział zebranych tu poezji na grupy według „tematów“: jest to niezawodnie ten punkt widzenia, z którego poezja staropolska najbardziej zainteresować może ogół szerszy i najłatwiej stać się mu dostępną. Czytelnik zrozumie, że podział taki nigdy nie może być ścisły: że wśród poezji np. „religijnych“ gęsto znaleźć się mogą motywy patryjotyczne i — odwrotnie (zwłaszcza w poezji polskiej!). Ale takie ugrupowanie ma tę jeszcze dobrą stronę, że uplastycznia wielostrunność poezyi naszej i daje poznać, jak ta lub inna struna dźwięczała u nas w różnych czasach i pod palcami różnych poetów; jest to moment, interesujący wszystkich miłośników literatury i kultury polskiej. Wewnątrz każdej grupy porządek utworów zachowano chronologiczny, znacząc według możności ściśle daty ich powstania.
Antologja staropolska w tym typie jest to zatem pierwsza[2]. Przy układaniu jej skorzystaliśmy z badań nowszych o tyle, że staraliśmy się nie pominąć żadnej z piękności, które przez nie wskazane zostały i podkreślone; w ten sposób nowa ta antologja staropolska będzie mogła zapewne niejedną z tych piękności, niedocenionych dawniej i niedostrzeżonych, z prawdziwym pożytkiem dla powszechnego smaku spopularyzować. Znajdą się więc tu — obok innych — poezje, po raz pierwszy w antologji umieszczone.
Nazwaliśmy zebrane tu utwory ogólnie klejnotami poezji staropolskiej. Gdyż znajdują się wśród nich natchnione miękkie strofy prawdziwego poety Jana Kochanowskiego i pełnobrzmiące oktawy jego imiennika Piotra, silna uczuciem i tonem poezja Mikołaja Szarzyńskiego — obok twardej, dźwięczącej jak szczęk zbroi, mowy „Wojny Chocimskiej“ Wacława Potockiego, wreszcie pełne wyrazu sielanki Szymonowicza obok niejednego rzewnego głosu poetyckiego z okresu rozbiorów. Te to poezje rozstrzygają o wysokim poziomie artystycznym niniejszego zbioru. Ten poziom był jedną z głównych jego wytycznych. A choć nie wszystkie poezje staropolskie stoją pod względem artystycznym równie wysoko, zwłaszcza o ile się je mierzy skalą dzisiejszych wymagań (były w literaturze polskiej, jak zresztą w każdej innej, okresy zniżenia smaku i piśmiennictwa), przecież wszystkie, które w tym zbiorze podajemy, są wybitne i charakterystyczne, bądź jako żywy odgłos myśli lub obyczaju staropolskiego, bądź jako silny wyraz uczucia ludzkiego, bądź wreszcie jako wzór niepospolity mowy poetyckiej danego okresu; lirykę i satyrę, dramat i epos, wszystko starano się tu uwzględnić w ramach, wytkniętych tej antologji, aby złożyć pełny — w danym zakresie — obraz poezji staropolskiej w najlepszych i najcharakterystyczniejszych jej zjawiskach.[3]
Kierując się specjalnem przeznaczeniem tej książki, mającej służyć szerokiemu ogółowi czytelników, zastosowano pisownię nowoczesną, o ile nie wpływała ujemnie na charakterystyczność staropolskiego wyrazu danych poematów.
Największą zaś przeszkodą na drodze do jej wyzwolenia były — język i literatura łacińska. One to sprawiły, że literatura polska wogóle — spóźniła się. Zrazu mało kto umiał z Polaków czytać i pisać, mowa polska tem bardziej do literatury nie była wprawna, — a kiedy pod skorupą łacińską wezbrała się już i dojrzała, ze strumieniem poezji potoczyć się mogła, znowu naszła fala obca uczonej mowy łacińskiej, zakochania się w dawnych łacińskich i greckich pisarzach (humanizm) i odepchnęła swojską falę znowu na całe pół wieku. Dzielni urodzeni poeci — Polacy, jak Klemens Janicki, piękne swoje dzieła pisali — po łacinie (wieku 16-go pierwsza połowa). Ta łacińska moda do nas później przyszła, niż gdzieindziej, i u nas dłużej trwała, tak, że poezja polska w stosunku do innych w Europie spóźniła się mocno.
Aż zniecierpliwił się Mikołaj Rej, jakby przez opatrzność mało umiejący po łacinie, i pisał: „A niechaj narodowie wżdy postronni znają, że Polacy nie gęsi, i swój język mają!“ Zaczął więc pisać i drukować po polsku ten pierwszy pisarz polski, pierwszy poeta, prawie jeszcze na pół ludowy, jakby przez niego chciała się wypowiedzieć jeszcze do końca ta pierwotna poezja swojska, która tyle w Polsce miała przeszkód w swym rozwoju; z nim dzieli zasługę pierwszeństwa jeszcze tylko Marcin Bielski. Skala twórczości u Reja jeszcze nie bogata: satyra obyczajowa i moralistyka — to właściwie wszystko; jest to zresztą zakres, właściwy świeckiej poezji prymitywnej, którą sztukę rozumiała tylko w ścisłem przystosowaniu do realnego żywota. Forma Reja niewiele jeszcze odbiegła od prymitywów (rymy i rytmy pierwotne, często pozorne), ale zato czystość mowy i żywość obrazów urodzonego pisarza. Współcześni nazywali go „zacnego pocztu (poetyckiego) starszym hetmanem“:
„Przyrodzonym dowcipem wielkiej sławy dostał...
Wodza żadnego nie miał a trafił do skały,
Z której płyną strumienie nieskończonej chwały“.
Tak oceniali współcześni pierwszego swojego pisarza.
Ale długo tamowany potok twórczości polskiej artystycznej wyzwolił się dopiero w dziełach Jana Kochanowskiego i jego następców najbliższych. Okazało się dopiero wtedy, jak bardzo dojrzały już polska mowa, myśl i uczucie, do wybornej literackiej twórczości, jak wiele wzięły w siebie najlepszych pierwiastków z kultury językowej i literackiej Greków i Rzymian oraz współczesnych humanistów. Była to dobra strona owej przydługiej szkoły, w której poezja polska siedzieć musiała, zanim usamodzielnić i wyzwolić się mogla. Wpływy te zresztą nie ustawały nadal; szacunek i umiłowanie dla języka i kultury starożytnej kazały długo jeszcze, do samego końca Rzeczypospolitej, uznawać język łaciński w Polsce jako drugi obok polskiego w twórczości naszych poetów i zwłaszcza uczonych. Miała Polska jeszcze w 16 i 17 wieku poetów wyłącznie łacińskich, doskonałych (Sarbiewski) i przez pół łacińskich (Klonowicz), a sam książę poetów wieku złotego, Kochanowski, dzieła łacińskie pisał. Ale wiek złoty już na oścież otworzył wrota polskiej mowie poetyckiej. Rozszerzył się ogromnie zakres twórczości polskiej a właśnie mistrz z Czarnolasu był arcypolskim poetą i arcyludzkim; nie było uczuc pięknych, dla których on w poezji nie znalazłby wyrazu gorącego i formy szlachetnej, Najczyściejsza liryka płynęła z jego strun, wznosząc się czasami do wyżyn hymnu, od najprostszej piosenki. Prawdziwy urodzony poeta (poeta natus) „wdarł się na skałę pięknej Kalliopy, gdzie dotychmiast nie było śladu polskiej stopy“. Treny, Psałterz Dawidów, Odprawa posłów greckich ze swemi cudnymi chórami, Pieśni i Fraszki. Muzy, Proporzec, Satyr i Szachy, — a więc i czysta liryka, i próba dramatu, i szkice epiczne, — to prawdziwie złotem lśniące punkty twórczości owego „Złotego okresu“; a dalsze: Szarzyńskiego Sonety, Szymonowicza Sielanki, Górnickiego Dworzanin, ks. Skargi Kazania sejmowe, Grabowieckiego Rymy duchowne (dzisiaj dopiero oceniane). Żywość, bezpośredniość i szczerość, prostota, złączona z wykwintem, — są właśnie złotem, które błyszczało w poezji tego czasu. Miłość we wszelkiej postaci, żal i smutek, oburzenie i radość — znajdują w niej pełny wyraz, a przedewszystkiem miłość i duma, rozkosz prawie, wolności, politycznej i osobistej, — której poczucie tak silne dał humanizm sferom wykształconym i inteligentnym. Co do formy technicznej poematów tego czasu, to tak rymy, jak i rytmy, wyzbywszy się wszystkich niemal pierwotności, stają na poziomie odrazu wysokim; mowa poetycka dorównywa najlepszym wzorom obcym, współczesnym romańskim. Z entuzjazmem podnosi to jeden z bezimiennych poetów 16-go wieku:
„Niech już milczą Grekowie, niech już milcz Włoszy,
I cóż mają milszego nad polskie rozkoszy?“
Tych „rozkoszy“, tych piękności starczyło literaturze polskiej na długo. Wpływ trwał i podtrzymywał twórczość dalszą wśród niepomyślnych czasów późniejszych, wśród zamętu; nic bardziej charakterystycznego i bardziej wzruszającego, jak to uwielbienie, którem otaczali poetów „złotego wieku“, zwłaszcza Kochanowskiego, następni pisarze polscy (w w. 17-ym). Do poetów owego wieku zwróci się też znacznie później nanowo największy poeta polski, Mickiewicz; kiedy w romantyzmie nastąpi odrodzenie poezji, sięgnie się do tych krynic poezji polskiej.
Wiek 17-y odznacza się bujnością form i motywów. Prawie przez całe to stulecie nie braknie dobrych poetów. A choć się wiele nie drukuje, pisze się bardzo wiele. Poziom jednak ogólny poezji (i wogóle piśmiennictwa) w tym czasie nie jest już tak wysoki, jak w okresie poprzednim, w niejednem nawet zniża się bardzo. W mowie poetyckiej, w stylu, w zdobności — znać barok w ujemnych jego cechach. Gadatliwość w poezji świadczy o braku umiaru artystycznego, zwroty i ozdoby stylu często ciężkie, nienaturalne, dalekie od pięknej prostoty. Po wpływach klasycznego humanizmu pozostały czcze formy zewnętrzne — bez jego ducha. Poezja zgina się zbyt często niziutko w stronę magnatów i wysokiej szlachty (wszystkochwalczy „panegiryzm“); religijność zbyt wyłącznie zapanowuje nad ogółem twórczości. Mowa poetycka, wyzwolona w drugiej połowie 16 w. z pierwotności ludowej, wpada teraz w pierwotność i potoczność mowy gminu szlacheckiego. Wszystko to jednak nie ujmuje — bujności. Przybywają nowe formy poezji. Poezja wieku 17-go objawia wyraźną tendencję do stworzenia epopeji i jego rymowane kroniki często podnoszą się do wyżyn rycerskiego eposu. Epoka odbija się żywo w dziełach współczesnych; przyczynia się ta żywość do bujności i oryginalności poezji 17-go wieku. Polskie czasy „ognia i miecza“ i wojennego „potopu“ pozostawiły w poezji i współczesnej niezatarte ślady. Na plan pierwszy wysuwa się, mająca miejsca wspaniałe, „Wojna Chocimska“ Wacława Potockiego. Poza tem rozwijają się w dalszym ciągu dawne formy: sielanka (bracia Bartłomiej i Szymon Zimorowicze, Jan Gawiński), pieśń i fraszka (Potocki, Twardowski, Kochowski, Naborowski, A. Morsztyn), satyra (K. Opaliński), obok eposu rycerskiego nową formą jest powieść fantastyczna (Morsztyn, Twardowski, Potocki) i patryjotyczno-religijna proza poetycka Psalmodji polskiej (Kochowskiego). Poetów w wieku 17-ym mnóstwo, a choć stosunkowo niewielu powołanych, przecież wielu z nich daje rzeczy interesujące i niepowszednie w swojej twórczości, nieraz przerażającej ilością dzieł i ich gadatliwością a jeszcze bardziej — czczością. Wpływy literackie obce, i to nowe a w niejednem bardzo szacowne, rysują się coraz wyraźniej. Literatura Polski, stworzonej jakby na pośredniczkę różnych kultur europejskich, pozostaje zawsze pod silnym i to z niejednej strony wpływem. W 17 wieku dawne klasyczne już słabną, w każdym razie wyrodnieją, zato rosną (widoczne już w okresie poprzednim) inne: włoskie, francuskie, nawet hiszpańskie, wogóle — romańskie (wiele znaczące i wartościowe przekłady: A. Morsztyna Cyd, S. Morsztyna Andromacha, Piotra Kochanowskiego Jeruzalem wyzwolone i Orlando). Dziwnie nawet żyją sobie w tym czasie: wykwint i artyzm kulturalny wpływów obcych obok rubaszności i zacofania gminno-szlacheckiego. Nareszcie ton jeszcze jeden, zyskujący siłę w poezji tego czasu: Świadomość niebezpieczeństwa politycznego, możliwości upadku państwa, która żyła już w dziełach wszystkich niemal pisarzy l6-go wieku, teraz staje się często alarmem lamentem powszechnym („Lament Matki Korony polskiej, już już konającej“...), wołaniem tonącego w pierwszej fali „potopu“ (wojny najezdnicze, anarchja sejmowa, liberum veto); co lepsi uświadamiają sobie nawet zaćmienie literatury i kultury. Ogółem: ten wiek zamętu polskiego był owym twórczym chaosem, z którego wyłoniło się wiele tworów nowych i ważnych w poezji i w życiu duchowem Polski; jednym z najważniejszych było chyba unarodowienie literatury polskiej, mianowicie częściowe, o tyle, że zdobyła ona — przy wielu stratach chwilowych — swojskość wybitną, oczywiście jeszcze nie w najwyższych i najlepszych jej formach i przejawach. Ten etap rozwoju twórczości polskiej dokonał się w wieku 17-ym.
Prawdziwe zaćmienie poezji przypada na pierwszą połowę wieku 18-go, na czasy saskie. Czasy saskie odpokutowały za wszystkie swoje i dawniejszego wieku winy ogólnem zniżeniem ducha, umysłu, twórczości. Nie do tego stopnia, by nie znalazło się miejsce dla nowej fali reformatorów i odnowicieli, ale w każdym razie na tyle, że literatura a zwłaszcza poezja były w stanie zupełnego przygnębienia i nawet zaniku. W szczególności zatraciły czasy saskie poczucie poetyczności, poetyckie odczuwanie życia zatarło się niby, czego skutkiem był powszechny prozaizm, jakby to nazwać można; zostały rymy i rytmy, rozwiał się duch poezji; zdawało się „poetom“ ówczesnym, że same rymy stanowią poezję. Człowiek rozsądny i nawet uczony, jak biskup Załuski, pisał katalog swojej sławnej bibljoteki — wierszem. Rzeczy nadzwyczajne w literaturze przez swój komizm, curiosa literackie, były w tym czasie na porządku dziennym (wiersze ks. Baki, encyklopedja ks. Benedykta Chmielowskiego). Ratowali poezję: Wacław Rzewuski i Elżbieta Drużbacka: Rzewuski był nawet w tragedjach swoich i komedjach dość gładki, w „Psalmach pokutnych“ serdeczny. Ale od prawdziwej poezji wszystko to było dalekie.
Na szczęście trwał stan taki nie dłużej nad dwa pokolenia. Twórczość tak bujna i obfita, jak w wieku 17-ym, nie wróciła się szybko i to nie było możliwe. Ogół narodu za panowania Stanisława Augusta, zwłaszcza w pierwszej jego części, jeszcze tkwił w grubem poniżeniu i w pospolitości i dopiero dzięki nowym urządzeniom oświatowym i usiłowaniom od góry powoli podnosić się zaczynał. Wśród niego więc i materjału i podkładu dla odrodzenia poezji w czasie tym nie było. Poezja (i wogóle literatura) czasów Stanisława Augusta odrodziła się od góry i charakter ten warstwy oraz tła, z którego wyszła, zachowała na długo. Była to poezja odrodzona z tendencją odrodzenia umysłowości w narodzie. Poezja niejako wyrozumowana a w każdym razie mocno uczona; tło zachowała dworskie. W szczególności — co do swej wewnętrznej wartości — oznaczała zwycięstwo kultury umysłowej i kultury literackiej, objęcie panowania przez nią. Było to nawet pomyślne dla poezji polskiej, że po żywiołowej i mocno surowej bujności swojskiej wieku 17-go oraz straszliwem zacofaniu okresu saskiego przeszła przez ten salon twórczości stanisławowskiej, na wskróś zachodnio-europejski. Było to bowiem co do formy zwycięstwo całkowite wtórnego klasycyzmu francuskiego. Wtórny, dworski i racjonalistyczny charakter poezji polskiej tego czasu tak był zdecydowany i wyłączny, że właściwie niema w okresie tym poetów, jest tylko poezja, niema indywidualności, jest typ; żaden z poetów pierwszej połowy panowania Stanisława Augusta nie ma wyraźnej i własnej fizjonomji twórczej. Było właściwie wszystko jedno, czy dany poemat napisany został przez Krasickiego, czy przez Trembeckiego lub Naruszewicza; jeszcze chyba różnicę stanowiłoby tu autorstwo Węgierskiego. Panowanie wyłączne (i powszechne!) dwóch form głównych: satyry i ody. Satyry pod wszelkiemi postaciami: „właściwej“ (Horatiusowskiej). komedji, powieści, bajki. Zgodne to zupełnie z wyrozumowaną u góry tendencją oświatowo-reformatorską, właśnie nie tyle odczutą, ile wyrozumowaną. Tendencja to była szanowna i w skutkach wielce błogosławiona dla narodu. Ale sama poezja, która jej służyła, która ją hodowała, była od narodu daleka. Podobny też charakter miała mowa poetycka tego czasu: sztywna i zimna, daleka od serdeczności mowy Kochanowskiego i bujności mowy Potockiego lub Twardowskiego. Ale zaprzeczyć się nie da, że była nienagannie czystą, że nabrała literackiej elegancji i płynności, choć rzadko zdobywała się na siłę wyrazu (jedynie u Zabłockiego). A przedewszystkiem podkreślić trzeba, że w niej formułuje się już i krystalizuje nowoczesna forma literacka polska, jakkolwiek dopiero w ogólnych zarysach i w głównych zasadach (dlatego to Mickiewicz tak żywo interesował się mową poetycką tych czasów, n. p. mową Trembeckiego). Wogóle przełamują się tu wyraźnie formy (i czasy) polskie: stare polskie i nowe.
Młodsze pokolenie okresu Stanisława Augusta uczuciem i mową już wkracza w progi nowej Polski. Nieszczęście polityczne w okresu tego połowie widomie staje u wrót Polski. Ryć zaczyna i żłobić w poezji polskiej drogi, po których płynie do dzisiaj: walki o życie narodu, łez i wstrętu niewoli, krwi ofiarnej, zapału wyzwoleń. Poezja znowu wchodzi między naród, znowu napływać zaczynają do niej fale twórczości z gminu szlacheckiego (pieśni konfederatów barskich). Coprawda — miękną zrazu i słabną w formach sentymentalnych wśród poetów, nawykłych do salonowej poprawności (Karpiński, Kniaźnin). Ale zwolna dobywa się na wierzch ton silniejszy, energiczniejszy, ton religijno-patryjotyczny (Woronicz, Bard Polski A. J. Czartoryskiego), to bojowo-propagatorski (Niemcewicz). Jako forma dominuje elegja we wszelkich postaciach.
Mowa poetycka, która co do czystości i giętkości nigdy już — z rzadkiemi wyjątkami — nie spadnie z wysokości czasów Krasickiego i Trembeckiego, teraz nabiera coraz widoczniej ciepła, serdeczności, kolorów. Barwa jej główna: krew cierpiącego i walczącego narodu. Taka właśnie fala poezji wzbierać będzie odtąd coraz silniej i płynąć, niezależnie od gruntu, przez jaki jej chwilowo wypadnie przepływać, od charakteru, jaki w tym lub owym okresie mieć będzie poezja „urzędowa“; ona to stanie się ostatecznie narodową.
Jej w sukurs przyjdzie z czasem wielka, oczyszczająca, burza romantyzmu, wyzwalająca uczucie całkowicie i obejmująca mową swoją wszystkie warstwy narodu, całą jego twórczość.
KLEJNOTY POEZJI
STAROPOLSKIEJ RELIGIJNE PIEŚŃ
BOGURODZICA.
Bogurodzica dziewica, (Z 2 poł. XIII wieku)[4].
PIEŚŃ
O ZMARTWYCHWSTANIU PAŃSKIEM.
Nas dla wstał z martwych Syn Boży; Jenże trudy cirzpiał bezmierne, Już nam czas, godzina (Z wieku XIV)[5].
SKARGA MATKI BOSKIEJ
POD KRZYŻEM.
Zamąt czaszki dostał sie mie ubogiej żenie, Synku! bych cie nisko miała, (Z wieku XV)[6].
MISTRZ MACIEJ Z RACIĄŻA.
PIEŚŃ
O ZWIASTOWANIU.
Mocne boskie tajemności Z skarbu boskiej głębokości (Z wieku XV)[7].
Z LEGENDY O ŚW. ALEKSYM.
A. URODZENIE ŚW. ALEKSEGO.
Ach, Królu wieliki nasz, A gdy mu sie syn narodził, B. POWRÓT I ŚMIERĆ.
A gdy do Rzyma przyjął, Bogu dziękował, A więc gdy już umrzeć miał, (Z wieku XV)[8].
HYMN
DO DUCHA ŚWIĘTEGO.
Pomóż mi, święty Dusze, twoję chwałę mnożyć, (Z końca XV wieku)[9].
JAN KOCHANOWSKI.
PIEŚŃ
O DOBRODZIEJSTWACH BOGA.
Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary, Bądź na wieki pochwalon, nieśmiertelny Panie, (Około 1560 r.)[10]
JAN KOCHANOWSKI.
PSALM VIII.
O SPRAWIEDLIWOŚCI BOŻEJ.
W Tobie ja samym, Panie, człowiek smutny, Boże, przed którym tajne być nie mogą (1579)[11].
JAN KOCHANOWSKI.
PSALM XCI.
O BOSKIEJ OPIECE.
Kto się w opiekę poda Panu swemu, Stateczność jego tarcz i puklerz mocny, (1579)[12].
JAN KOCHANOWSKI.
PSALM CIV.
O CHWALE BOŻEJ.
Duszo! Śpiewaj Panu pieśń: O nieogarniony Dobrej myśli naczynie, stąd chleb, który snadnie Bodaj wszyscy złośliwi zagubieni byli, (1579)[13].
JAN KOCHANOWSKI.
PSALM CXX.
O MIŁOSIERDZIU BOŻEM.
Wtroskach głębokich ponurzony, U tego litość nieprzebrana, (1579)[14].
JAN KOCHANOWSKI.
PSALM CXXXVII.
O NIEWOLI.
Siedząc po niskich brzegach Babilońskiej wody, (1579)[15].
SEBASTJAN GRABOWIECKI.
„OGNIU NIEZGAŚNEMU WYDARCI...”
(Z „RYMÓW DUCHOWNYCH“.)
Myśli moje, święte i drogie, (1590)[16].
SEBASTJAN GRABOWIECKI.
O BŁOGOSŁAWIEŃSTWO BOŻE.
(Z „RYMÓW DUCHOWNYCH“.)
Kiedy noc swoje cienie chłodzi, A jako czyni przy pracej młockowi (1590)[17].
WACŁAW POTOCKI.
MODLITWA O NATCHNIENIE
(Z „WOJNY CHOCIMSKIEJ“.)
Wprzód, niźli sarmackiego Marsa krwawe dzieje Który, z nimi zuchwale mir zrzuciwszy stary, (1672.)[18]
WACŁAW POTOCKI.
MODLITWA O ŻYCIE RYCERZY.
(Z „WOJNY CHOCIMSKIEJ“.)
Pojźry, o wieczny Boże, któryś niegdy tęgiem (1672.)[19]
WACŁAW POTOCKI.
PODZIĘKOWANIE BOGU
ZA WIKTORJĘ CHOCIMSKĄ.
Tobie, Tobie, Monarcho szerokiego świata, (1672)[20].
WACŁAW POTOCKI.
WIOSNA.
(Z POEMATU „NOWY ZACIĄG“.)
Wiosna się po zimowym zaczynała chłodzie, Stawszy sie nam Barankiem onéj Nocy Wielkiéj, Niech jodły i modrzewie, jako w bujnym lesie, (1680.)[21]
WESPAZJAN KOCHOWSKI
UCIECZKA KORONY POLSKIEJ DO N. P. MARYI.
Jak się owo dziecko bierze rozkwilone do macierze, (1674)[22].
JAN ANDRZEJ MORSZTYN.
POKUTA W QUARTANNIE R. 1678.
O Boże! Jakoż podnieść grzeszne oczy To myśl pragnęła, pożądało oko, (1678.)[23]
PIEŚŃ DO MATKI NAJŚWIĘTSZEJ
OD WOJSKA SKONFEDEROWANEGO.
(PIEŚŃ KONFEDERATÓW BARSKICH.)
Woła do Ciebie przez nas Polska cała, (Około 1770)[24].
HYMN DO BOGA.
(Z MODLITEWNIKA KONFEDERATÓW BARSKICH.)
Królu nieba, królów Panie (Około 1770 r.)[25].
HYMN DO MATKI BOSKIEJ.
(Z MODLITEWNIKA KONFEDERATÓW BARSKICH.)
Zawitaj, najmężniejsza (Około 1770 r.)[26]
FRANCISZEK DYJONIZY KNIAŹNIN.
DO BOGA.
Od Ciebie moja niech zabrzmi lira, Ciąży nade mną, gruba i głucha. (Około 1780 r.)[27]
FRANCISZEK KARPIŃSKI.
PIEŚŃ PORANNA.
Kiedy ranne wstają zorze, Ledwie oczy przetrzeć zdołam, (1798 r.)[28]
FRANCISZEK KARPIŃSKI.
PIEŚŃ
O NARODZENIU PAŃSKIEM.
Bóg się rodzi, moc truchleje; W nędznej szopie urodzony (1798 r.)
PATRYJOTYCZNE. RYCERSKIE
JAN KOCHANOWSKI.
NA SOKALSKIE MOGIŁY.
Tuśmy sie mężnie prze ojczyznę bili (Około 1560)[29].
|
NA PORZĄDNĄ NIEDBAŁOŚĆ NASZĘ.
Patrzaj, które jest tak zacne a tak sławne królestwo, jako jest (iż tak mam rzec) nasze królestwo polskie, w którem nas tu Polaki Pan nasz z łaski swej posadzić a rozszyrzyć raczył. Albo które jest królestwo okoliczne, aby od niego albo jakiej pomocy, albo jakiej żywności nigdy nie potrzebowało? A wiele krain i królestw, co na nie robią, jako za dzień kmiotkowie, a tu wszytki swe prace podawają, a stąd pożytków swych, żywności swych i innych rzeczy, szukając, nabywają. A my Polacy, za małą pracą a za małem staraniem, ich kosztownej pracy a ich robót z rozkoszami sobie używamy. Czego ja wyliczyć nie chcę: snadnie sie temu, kto jedno chce, każdy przy patrzyć może. Bo, acz w inych stronach jest więcej złota, srebra, korzenia, jedwabiów i inych rzeczy, a wszakże to nam tu przedsię od nich mało nie darmo przychodzi. Ale takich ludzi, takich cnót, takich obyczajów, takiego męstwa: a który w tem naród porównał z narodem tym? a które wojsko kiedy polskiemu wojsku wytrwać mogło? Tak, iż i ini, mało nie wszyscy, narodowie, już za naszej pamięci, wielekroć do nich ubiegali. A szczęśliwem to wojskiem zową, gdzie Polaki widają. A straszny huff każdemu nieprzyjacielowi bywa, gdzie Polak swe jasne a niezakryte czoło ukaże!
Poźrzysz zasię, przewróciwszy kartę, na drugą stronę, jeśliże jest nędzniejsze, zeszlejsze a niedbalsze państwo w sprawach a w opatrznościach swoich, jako jest to sławne a tak zacne królestwo polskie nasze? Żaden naród, żadna horda, a snadź i cygańska, nie jest w takiej niedbałości, a snadź jest w lepszem opatrzeniu, niźli tak sławne a zacne to państwo nasze. Azaż my mamy postanowienie jakie pewne, oprócz tych marnych a niepobożnych wici? Gdyby na nas jaki prędki nieprzyjaciel przypadł, cobychmy z nim czynić mieli? Azaż mamy miejsca jakie pewne ściągnienia swego? Azaż mamy ty, do którychbychmy sie ściągać mieli? Azaż mamy pewną wiadomość jaką o sprawie nieprzyjaciela którego? Poźrzy na ony ludzkie urody, ubiory, kształty, obyczaje, gotowości, że chodzą rotami młodzi ludzie jako lwy, a snadźby sie mogli, jako ono dawna przypowieść, i z djabły łamać....
Stoją zamki, stoją mury puste, wilcy a świnie dzikie się w nich lągną, a ninacz ich podobno nie chowamy, jedno na baszty nieprzyjacielom swoim, aby oni to, powoli pobrawszy sobie, osadzili, a stąd nas bezpieczniej wojowali a posiadali.
A jakoż tu nieprzyjaciel serca nie ma brać? a jakoż się tu nie ma jako djabeł z niedbałej dusze rozkochać, wiedząc o tak zacnem, sławnem a bogatem królestwie, wiedząc o takich sławnych, zacnych, a bojowych ludziach, i wielkości ich, a wiedząc też o takiej niedbałości i o takiej sprawie ich?....
A jakoż tu Pan, prosze cie, ma podnieść oczy swoje na wspomożenie nasze? Ano, jako sam powiedać raczy, iż: wołacie do Mnie a narzekacie, iż was nie chcę wysłuchać, a ręce wasze, które podnosicie do Mnie, pomazane niesprawiedliwością!.... Obaczże sie, smaczno-li-ćby to było, kiedybyś ujrzał, ano postronny człowiek rozkazuje w domu twoim, a urzędnikać odmienił, a ty zdaleka z cirnia wyglądasz, co sie dzieje: ano już iny urzędnik, albo cie w łykach przy koniu wodzą!.... Pomyśl sobie jedno, jeśliby do tego kiedy przyszło (jakoż nieomylnie przyść musi, nie będzie-li uznania twego a miłosierdzia Pana twego), gdyby obcy a srogi człowiek przyszedł mocą do domu twego, posiadł albo rozproszył wszystką majętność twoję, zapalił srogim ogniem dom twój i wszystki rozkoszy twoje, posiekałby głowy dziatkam twoim przed oczyma twemi, zelżyłby małżonkę i naród twój, a ciebieby, jako psa, wodził na łańcuchu, przy koniu swoim, tłukąc głowę twoję: jakoby tam Żałosna była dusza twoja i serce twoje!
MIKOŁAJ REJ.
O BŁĘDACH ŚWIECKICH URZĘDÓW.
(ŻALE PLEBANA Z „KRÓTKIEJ ROZPRAWY MIEDZY
TRZEMI OSOBAMI“).
Atkniż jedno świeckich urzędów, Chyba drobnych kęs cześników, (1543)[31].
MIKOŁAJ REJ.
ZBROJA PEWNA
KAŻDEGO RYCERZA KRZEŚCIJAŃSKIEGO.
Imię Boga wszechmocnego (1568)[32].
MARCIN BIELSKI.
SPRAWA RYCERSKA.
Ćwiczcie się rycerskim sprawam, młodzi Sarmatowie, Patrzcie jedno ku północy, patrzcie na południe, (1569)[33].
JAN KOCHANOWSKI.
OMEN JANA KOCHANOWSKIEGO.
Gdzieżto piękne boginie tak łaskawe były, Gdzie pójźrzę, wszędy widzę polskiej siły znaki: (Około 1580 r.)[34]
JAN KOCHANOWSKI.
POCHWAŁA
ZNAKOMITSZYCH KRÓLÓW POLSKICH.
Kto mi dał skrzydła, kto mię odział pióry Godne pałace Twojej wielmożności, Widzę Jagełła i dwu Kazimierzu, (1568)[35].
JAN KOCHANOWSKI.
PROPORZEC JAKI BYŁ.
(Z „PROPORCA ABO HOŁDU PRUSKIEGO“).
Zatem mu jest do ręki proporzec podany, A Konrad przeciwko nim Krzyżaki prowadził Ale ci przedsię serca drugim nie skazili, (1569)[36].
JAN KOCHANOWSKI.
NA SPUSTOSZENIE PODOLA PRZEZ TATARÓW.
Wieczna sromota i nienagrodzona A teraz k temu obróć myśli swoje, (1575)[37].
JAN KOCHANOWSKI.
MONOMACHIA
PARYSOWA Z MENELAUSEM.
(Z „ILJADY.“)
Owi tedy w swych rzędziech siedli, gdzie burzliwe A potem miecz przypasał śrebrem obleczony, I wciągnąłby był i dank wielki miał, by była (Około 1570 r.)[38]
MIKOŁAJ SĘP SZARZYŃSKI.
PIEŚŃ O FRYDRUSZU.
KTÓRY POD SOKALEM ZABIT OD TATARÓW
ROKU PAŃSKIEGO 1519.
Umysł stateczny i w cnotach gruntowny „Bojaźń wyrodna w serce me nie wchodzi, (Około 1570)[39].
STANISŁAW GROCHOWSKI.
ŻAŁOSNA KAMENA.
Jestże kto taki, co to upatruje, Nie wspominam tu próżnowania, ani Swawola panów, lud uciemiężony, 1605.[40]
|
Słusznie też do was mówić tak mam, przezacni obmyślacze dobra pospolitego; wszytkiej tej korony, to jest ludzi i dusz, ile ich jest w Polszcze, w Litwie, w Rusi, w Prusiech, w Żmodzi, w Inflanciech, oczy się do was obracają i ręce do was podnoszą, mówiąc, jako oni Egipcyanie do Józefa: Zdrowie nasze w ręku waszych, wejźrzyjcie na nas, abyśmy nie ginęli i w domowej niesprawiedliwości i w pogańskiej niewoli. Wyście ojcowie naszy i opiekunowie, a my sieroty i dzieciny wasze. Wyście jako matki i mamki nasze; jeśli nas odbieżycie, a źle
o nas radzić będziecie, my poginiem i sami zginiecie. Wyście rozumy i głowy nasze, my, jako proste dzieci, na wasze się obmyślanie spuszczamy, i Pan Bóg wam myślić o nas rozkazał. Wyście jako góry, z których rzeki i zdroje wytryskają, a my jako pola, które się onemi rzekami polewają i chłodzą. „Góry (jako Psalm mówi) przyjmujcie ludkom pokój, i pagórki, spuszczajcie im sprawiedliwość“. Was Pan Bóg podniósł na wysokie urzędy nie dla was, abyście sami swoich pożytków pilnowali; ale dla ludu, który wam Pan Bóg powierzył, abyście nam sprawiedliwość i pokój, który od Pana Boga bierzecie, spuszczali.
Toć są głosy i wołania ich do was; zmiłujcież się nad nimi. Miłujcie ojczyznę tę swoję i Hieruzalem swoje, to jest Koronę tę i Rzeczpospolitą a mówcie tak z serca z Dawidem: „Jeśli cię zapomnię, ojczyzno miła moja i Jeruzalem moje, niech zapomnię prawice ręki swojej. Niech język mój przyschnie do ust moich, jeśli pomnieć na cię nie będę, a jeśli cię na czele wszytkich pociech moich nie położę“[41]. O jakie zaklinanie! którem się wiązać macie, abyście nic sobie tak miłego, tak wesołego nie mieli, jako dobro Jerozolimy swojej, to jest rzeczypospolitej i ojczyzny swojej, życząc sobie onego w psalmie błogosławieństwa: „Błogosław ci Bóg, abyś patrzył na dobre Jerozolimy po wszytkie dni wieku twego“.
Jako namilejszej matki swej miłować i onej czcić nie macie, która was urodziła i wychowała, nadała, wyniosła?
Rozmyślcie, jakie od matki, od Korony i Rzeczypospolitej tej, dobrodziejstwa i upominki macie.
Ona wam wiary ś. katolickiej, przez którą do wiecznej ojczyzny przychodzicie, dochowała, i Chrystusa, Zbawienie wasze, i Jego Ewangelją przyniosła...
Ta matka, ojczyzna namilsza, wszczepiła wam i dochowała stan i majestat królewski, który jest zatrzymanim i ozdobą wszystkich dóbr i sławy waszej....
Ta matka skupiła wam do jednego ciała Rzeczypospolitej tak szerokie i zacne narody, rozszerzyła państwo swe od morza do morza i sąsiadom was straszliwe poczyniła, iż oburzyć się na was nie śmieją!....
Ta miła matka podała wam złotą wolność, iż tyranom nie służycie, jeno bogobojnym panom i królom, które sobie sami obieracie, których moc, prawy okreszona, żadnego wam bezprawia nie czyni, żadnego i od postronnych panów i od swoich uciśnienia nie cierpicie. Samiście tylo sobie tyranami, gdy praw nie wykonywacie, a do sprawiedliwości fałszywą wolnością abo raczej swowolnością przeszkody sami sobie czynicie. Tureckich i moskiewskiego państwa obywatele, patrzcie, jakie uciśnienie i tyranją cierpią. Nie taka to ojczyzna wasza! matką wam jest, a nie macochą! Na ręku was swoich nosi a krzywdy Żadnej cierpieć nie dopuści. Sami sobie szkodzicie i jeden nad drugim tyranją podnosicie, praw nie egzekwując, a moc pańską tam, gdzie nie potrzeba, krócąc. Z strony matki niemasz nic, w czembyście się żałować na nię mieli — chyba sami na się!....
Patrzcie, do jakich dostatków i bogactw i wczasów ta Was matka przywiodła, a jako was ozłociła i nadała, iż pieniędzy macie dosyć, dostatek żywności, szaty tak kosztowne, sług takie gromady, koni, wozów, takie koszty, dochody wszędzie pomnożone: sama tylo matka mało ma!....
Taż miła matka dała wam taki pokój, jakiego wiele królestw nie mają, za którym napełniły się komory wasze i rozszerzyły się pożytki wasze....
Macie od tejże ojczyzny do tego czasu sławę wojenną, która się tych wieków najwięcej za szczęśliwem panów i królów waszych panowaniem podniosła. Rodzi wam matka ta mężne i mądre i szczęśliwe hetmany, mocne i nieustraszone rycerstwo i lud taki, na który się nieprzyjaciele oglądają.
Taż matka namilsza uczyniła wam sławę u wszytkiego chrześcijaństwa i u pogaństwa, iż od zachodu i wschodu zacnemi poselstwy uczczony król i pan wasz wielką wam u postronnych powagę i mniemanie czyni.
Cóż wam więcej uczynić mogła? czemuż jej serdecznie miłować i onę w całości zatrzymawać i dla zdrowia jej wszytkiego tracić, gdy tego jest potrzeba, nie macie? Onę miłując, sami siebie miłujecie, a nie utracacie; onej nie życząc i wiary nie dochowując, sami siebie zdradzacie. Miłujecie pożytki swoje pojedynkowe a pospolite burzycie — i mnimacie, abyście dobrze sobie czynili i życzyli. Nie tak jest; ale jako Pan rzekl: „Kto zdrowie swoje miłuje, traci je. A kto je utraca, najduje je“. Gdy okręt tonie, a wiatry go przewracają, głupi tłomoczki i skrzynki swoje opatruje i na nich leży, a do obrony okrętu nie idzie — i mnima, że się sam miłuje, a on się sam gubi. Bo, gdy okręt obrony nie ma, i on ze wszytkiem, co zebrał, utonąć musi. A gdy swemi skrzynkami i majętnością, którą ma w okręcie, pogardzi, a z innemi się do obrony okrętu uda, swego wszytkiego zapomniawszy, dopiero swe wszytko pozyskał i sam zdrowie swoje zachował. Ten namilszy okręt ojczyzny naszej wszytkich nas niesie, wszytko w nim mamy, co mamy. Gdy się z okrętem źle dzieje, gdy dziur jego nie zatykamy, gdy wody z niego nie wylewamy, gdy się o zatrzymanie jego nie staramy, gdy dla bezpieczności jego wszytkiem, co w domu jest, nie pogardzamy — zatonie, i z nim my sami poginiemy.
W tym okręcie macie syny, dzieci, żony, imienia, skarby i wszytko, w czem się kochacie; w tym tak wiele dusz jest, ile ich to królestwo i państwa przyłączone mają; nie dajcie im tonąć, a zmiłujcie się nad krwią swoją, nad ludem i bracią swoją, nie tylo majętnością, ale i zdrowim im własnem usługujcie wy, którzyście je pod swój rząd i opiekę wzięli...
O wielmożni panowie! O ziemscy bogowie! miejcie wspaniałe i szerokie serce na dobre braci swojej i narodów swoich, wszytkich dusz, które to królestwo z swemi państwy w sobie zamyka. Nie cieśnicie ani kurczcie miłości w swoich domach i pojedynkowych pożytkach; nie zamykajcie jej w komorach i skarbnicach swoich! niech się na lud wszytek z was, gór wysokich, jako rzeka w równe pola, wylewa! Naśladujcie onego chrześciańskiego króla, który, z wojskiem wyciągnąwszy, na chorągwi swojej namalować kazał ptaka, który swoją krwią ptaszęta, od węża zarażone, ożywia, dając znać, iż za swój lud rad umrzeć chce, sobie śmierć, a im żywot obierając...
Nastąpi postronny nieprzyjaciel, jąwszy się za waszą niezgodę, i mówić będzie: „Rozdzieliło się serce ich, teraz poginą“, i czasu tak dobrego do waszego złego, a na swoje tyraństwo pogodnego, nie omieszka. Czeka na to ten, co wam źle życzy, i będzie mówił: Euge, euge! Teraz je pożerajmy, teraz pośliznęła się noga ich, odjąć się nam nie mogą.
I ta niezgoda przywiedzie na was niewolą, w której wolności wasze utoną i w śmiech się obrócą, i będzie, jako mówi Prorok: „Sługa równo z panem, niewolnica równa z panią swoją, i kapłan z ludem, i bogaty z ubogim, i ten, co kupił imienie, równy z tym, co przedał“. Bo wszyscy z domy i zdrowim swojem w nieprzyjacielskiej ręce stękać będą, poddani tym, którzy ich nienawidzą.
Ziemie i księstwa wielkie, które się z Koroną zjednoczyły i w jedno ciało zrosły, odpadną i rozerwać się dla waszej niezgody muszą, przy których teraz potężna być może ręka i moc wasza, i nieprzyjaciołom straszliwa. Odbieżą was, jako chałupki przy jabłkach, gdy owoce pozbierają, którą lada wiatr rozwieje; będziecie, jako wdowa osierociała, wy, coście drugie narody rządzili, i będziecie ku pośmiechu i urąganiu nieprzyjaciołom swoim.
Język swój, w którym samym to królestwo miedzy wielkiemi onemi słowieńskiemi wolne zostało, i naród swój pogubicie, i ostatki tego narodu, tak starego i po świecie szeroko rozkwitnionego, potracicie, i w obcy się naród, który was nienawidzi, obrócicie, jako się inszym przydało.
Cóż mam z tobą czynić, nieszczęśliwe królestwo? Kto tu na was, ze wszech stron królestwa zebrane, i na głowy ludu patrzy i wasze obyczaje i sprawy widzi, domyślać się może, jakie niezbożności i grzechy po wszytkiej Koronie panują!
Bych był Izajaszem, chodziłbych boso i na poły nagi, wołając na was, rozkoszniki i rozkosznice, przestępniki i przestępnice zakonu bożego: „Tak was złupią i tak łyskać łystami będziecie, gdy nieprzyjaciele na głowy wasze przywiedzie Pan Bóg i w taką was sromotę poda! I będzie wam złość wasza, jako mur porysowany wysoki, który, gdy się nie spodziejecie, upadnie, i jako garncarska flasza, mocno uderzona, z której się nie najdzie skorupka na noszenie trochy ognia i na poczerpnienie trochy wody z dołku“. Ustawicznie się mury Rzeczypospolitej waszej rysują, a wy mówicie: „Nic, nic, nierządem stoi Polska“! Lecz gdy się nie spodziejecie, upadnie i was wszytkich potłucze!
Bych był Jeremiaszem, wziąłbych pęta na nogi i okowy i łańcuch na szyję i wołałbych na was grzeszne, jako on wołał: „Tak spętają pany i pożoną, jako barany, w cudze strony“. I ukazałbych zbutwiałą i zgnojoną suknią, którą trząsnąwszy, gdyby się w perzyny rozleciała, mówiłbych do was: „Tak się popsuje i w niwecz obróci i w dym a w perzynę pójdzie chwała wasza i wszytki dostatki i majętności wasze“! I, wziąwszy garniec gliniany a zwoławszy was wszytkich, uderzyłbych go mocno o ścianę w oczach waszych, mówiąc: „Tak was pogruchocę — mówi Pan Bóg — jako ten garniec, którego skorupki spoić się i naprawić nie mogą“!
Bych był Ezechielem, ogoliwszy głowę i brodę, włosybych na trzy części rozdzielił. I spaliłbych jedną część, a drugąbych posiekał, a trzeciąbych na
wiatr puścił, i wołałbych na was: „Jedni z was poginiecie głodem, drudzy mieczem, a trzeci się po świecie rozproszycie". I nie wychodziłbych z mieszkania mego drzwiami ani oknem, alebych ścianę przekopał, w rzeczy uciekając, i wołałbych na was: „Tak się z wami zstanie, żadne was zamki i twierdze nie obronią, wszytki nieprzyjaciel wywróci i was pogubi“!
Bójcie się wżdy tych pogróżek! Ja-ć objawienia osobliwego od Pana Boga o was i o zgubie waszej nie mam, ale poselstwo do was mam od Pana Boga i mam to poruczenie, abych wam złości wasze ukazował i pomstę na nie, jeśli ich nie oddalicie, opowiadał..
SEBASTJIAN FABJAN KLONOWICZ.
WRÓŻKA O UPADKU MOCY TURECKIEJ.
Upaść już, upaść tureckiej stolicy! Nie szonować się, a posiłku z nieba (1597)[45].
PIOTR KOCHANOWSKI.
PLUTON ZAGNIEWANY
ZWOŁYWA PIEKIELNĄ CZELADŹ. (Z „GOFFREDA ABO JERUZALEM WYZWOLONEJ“
TORQUATA TASSA.) Kiedy tak pilnie i tak ukwapliwie Zbiegli się zaraz piekielni duchowie (1618.)[46]
|
...Dziękujemy Tobie, Chryste Jezu, iżeś zniósł z karków naszych tego brzydkiego poborcę!... Gdy Faraona Bóg w morzu topił, „tańcowaly góry, jako
barankowie“, mówi Pismo św.; gdy Juljana Apostatę Bóg włócznią swą zabił, morze tańcowało, jako niektórzy historycy piszą, wydzierało się z brzegów swoich i oświadczało radości swoje, które miało, gdy okrutnego tyrana piekło pożarło: toż mówię o weselu wszytkiego chrześcijaństwa, nawet i pogaństwa, jako się weselili wszyscy, gdyś ty jeden ginął!....
„Piekło — mówi... Ezajasz św. — pod tobą zatrwożyło się, zwłaszcza gdyś do niego przychodził; tobie kwoli wzbudziło olbrzymy swoje: wszytkie książęta ziemi porwały się z krzeseł swoich, wszyscy panowie narodów; wszyscy-ć odpowiedzą i rzeką tobie: „I ty zraniony jesteś, jako i my, nam podobny stałeś się! zwleczona jest do piekła hardość twoja; upadł trup twój, pod tobą pościel będzie mól, a kołdra twoja będą robacy!“ Spodziewaleś się podobno witania innego, Osmanie. aniż kiedy miał Nabuchodonozor w piekle: nie potkało cię insze od niego, boś nie robił na lepsze! Przestawaj na takiem, jakiem cię opatrzono teraz i jakiego cnota twoja godna była!
Zwiódł cię, jako wszytkich pobratymców twoich, bezecny Mahomet! Spodziewałeś się raju, a w nim rzek czterech: jednej — miodem, drugiej — mlekiem, trzeciej — winem, czwartej — wodą płynącej: i jednej z tych teraz nie masz! Masz jedną, która za wszytkie stoi: rzekę ognia i siarki pełną! Tą pragnienie
swoje, tyranie, nasyć! nie godzieneś lepszej!.... Spodziewałeś się, według obietnic Alkoranu, pałaców
i budynków od pereł i od złota: nie dla bisurmanów takie mieszkanie gotuje Bóg, ale dla wiernych
chrześcijan swych!.. Spodziewałeś się bankietów po
śmierci, przepysznych fazyjanów i ptaków innych
smacznych, fruktów wszelakich. któreś miał wolę
zbierać, leżąc, pod pięknemi drzewy: masz lichotę
i masz ptaki, jakicheś godzien, owe sępy i harpje
piekielne, które cię ustawicznie, jako Prometeusza
bezbożnego, kłują! masz frukty ogniste, których
przełknąć trudno, które gardziel twój dawić będą
na wieki!....
Za takie okrucieństwa nizko padł ten Lucyfer,
pod powrozy katowskie, cięciwami, jaką siatką, przykryty ten ptak, który tak wysoko latał! Latał wysoko ten ptak: na samo niebo chciał wlecieć, Krakowa mu się chciało i kościoła na zamku, Stanisława i Wacława świętych!....
BARTŁOMIEJ ZIMOROWICZ.
KOZACZYZNA.
OSTAFI.
O, Doroszu, Doroszu, na jakieśmy czasy DOROSZ.
Kto się kiedy spodziewał, żeby wypaść miały
WOJDYŁŁO.
Jako przyszłą nawalność żeglarzom na morzu Kilka tysięcy ludzi, którzy tam uciekli, Dopiero, jak snopie biorąc z wiejskiej kupy, I obrali do naga; jedni za kaletę, (1648.)[48]
SAMUEL TWARDOWSKI.
ŚMIERĆ HETMANA ŻÓŁKIEWSKIEGO.
(Z „WŁADYSŁAWA IV.“)
Sam Żółkiewski, zginioną widząc rzecz na oko, „Hej! Dzień już ostateczny! I w ręku poganie (1649)[49].
|
KORONY POLSKIEJ.
Nieszczęsna matka, schodzę z tego świata, nie rozrządziwszy dziatek moich! Umieram w boleściach i frasunkach, nie dawszy błogosławieństwa złośliwym synom moim! Kończę naznaczony z nieba kres wieku mojego, nie mając, ktoby mi z potomków moich ręką łaskawą zawarł oczy, w słup idące, przy skonaniu, ktoby po wyjściu ducha mojego zaniósł mię do grobu, jako matkę, żałobliwie zapłakawszy, i, ludzką pobożnością wzruszony, rzucił bryłkę ziemie do grobu mojego, abo ktoby, wspomniawszy na wdzięczność, żem tak wielu niegdy zacnych synów spłodziła, mogiłę nade inną, jako nad Wandą królewną, abo rękawkę, jako nad Krakusem królem, na wieczną potomnym czasom pamiątkę usypał i napisał, piramidę jaką zacną abo kolumnę marmurową wystawiwszy:
Tu Polska leży, złością wyrodków zgubiona,
Przy niej i złota wolność oraz pogrzebiona;
W tymże dole i święta katolicka wiara
Zakopana i cnota przodków naszych stara.
Obłuda i niestworność, swawola zbyteczna,
Pycha, nieposłuszeństwo i chciwość wszeteczna
Wszytkich stanów ludzi i herczyje sprośne,
A przytem opresyje żołnierskie nieznośne —
Utrapioną ojczyznę gwałtem umorzyły,
Jaszczurcze — pry — potomstwo matkę swą zabiły.
Ty, co przemijasz tędy, czytelniku miły,
Jeśli cnotę miłujesz, proszę, tej mogiły
Nie mijaj bez wiernych łez, westchnienia gorzkiego,
A użal się serdecznie upadku mojego....
Obciążaliście poddane wasze gorzej niżli egipską niewolą: ponoścież ją teraz sami, mając panami cudzoziemców nad sobą; i co się każdy z was czynił królem nad poddanymi swymi, to teraz znajcie króla nad sobą, który będzie umiał ochełznać swawolę waszą, absolute rozkazując;.... i coście w purpurach się nosili, abyście knechtom jego trzewiki robili, coście się stroili w tabiny ze złotem, abyście smołę palili i pod wagę oddawali z wiosek waszych, a małżonki wasze, co się w klejnoty ustroiwszy i bławaty różne, ni o czem, jeno o delicjach, o zbytkach wszelakich myśliły, to teraz piechocie pończoszki robić muszą, i oddawać je pod liczbę, jako czyjej wiosce na kartce naznaczą. Jedni pójdą w niewolą do Moskwy, do Szwecji, do Tatar, a drudzy na wygnaniu, w nędzy i w zniewadze od sromoty pomrą.... Rozprószą się jako mrówki Lachowie moi, po Śląsku, po Węgrzech, po Wołoszech, po Siedmiogrodzkiej ziemi, a ziemia ich pójdzie na szarpaninę różnym narodom....
Pobudziłeś na nas wszytkie sąsiady nasze do wojny, wszytkie okoliczne narody naśmiewają się teraz z synów przezacnej niegdyś Korony polskiej, którzy straszni bywali wszytkim pogranicznym sąsiadom, nawet i odległym pogańskim monarchjom!... Widzisz, Panie, jako bluznierskie narody, heretyckie, odszczepieńskie i bisurmańskie, pogwałcili Kościoły Twoje, pomordowali kapłany Twoje, pozabijali tysiącami sług Twoich, w wierze świętej katolickiej trwających...
Odpuść nieprawości ich, jako Bóg miłosierny!... Wspomni na miłosierdzie Twoje nieskończone, a oddal tę plagę od narodu Twego wybranego!... Wspomni na prostotę starych Polaków onych, którzy w szczerości serca mandatów Twoich świętych przestrzegali, którzy od przyjęcia wiary katolickiej zawsze się za Kościół Twój Święty i za wszytko chrześcijaństwo pogańskim narodom zastawiali!... Niech oczy nasze widzą zemstę niewinnie rozlanej krwie wybranych sług Twoich od krzywoprzysięgłych sąsiadów naszych. Niechaj ciężki płacz i wzdychania pobranych w niewolą córek i synów koronnych przeniknie boskie uszy Twoje, że w tem zagniewaniu Twojem na Polskę wspomnisz na miłosierdzie Twoje, jako Ociec łaskawy i dobrotliwy, — abym ja, utrapiona matka, po karaniu dziatek moich wysławiała przed światem wszytkim, quantas ostendisti mihi tribulationes multas et malas et conversus vivificasti me et de abyssis terrae iterum reduxisti me....
Jakoż już miałam zginąć, Polska, dla nieprawości potomków moich, a Tyś mię, Boże, wyrwał wszechmocną ręką swoją z przepaści śmierci. Podałeś mię sąsiadom moim nielitościwym: Sudermanowi, Moskwicinowi, Tatarzynowi i rebelizującemu Kozakowi, ale na skaranie tylko, nie na zgubę, na wykorzenienie zbytków i swejwoli dziatek moich, ale nie zatracenie i wyniszczenie imienia polskiego....
Ratuj nas sam, Boże, Zbawicielu nasz, w tych utrapieniach naszych, abowiem próżno się mamy spodziewać ratunku z Rakus, próżno i ze Francyjej, mało nas wesprą i włoskie obietnice i kumanie się z Perekopem, nic nie pomagą Wołosza, Węgry i Siedmigrodzianie, byśmy ich najbarziej prosili, bo się oni teraz cieszą z nieszczęścia naszego, jako i wszyscy inszy pograniczni! W samym tylko Bogu nadzieja a w pokucie świętej, do której gdy się z szczerego serca udamy,... z nieba otrzymamy posiłki, z nieba dadzą nam męstwo, śmiałość, siły i serce nieustraszone, że, jakeśmy teraz po te lata sromotnie uciekali dla grzechów naszych, tak, za pomocą Najwyższego, gdy się poprawiamy w cnocie, będą przed garstką naszych uciekały nizliczone hufce nieprzyjaciół naszych....
Obrońco nasz niezwyciężony, Chryste Zbawicielu, wejźrzy na pokorę ludu Twojego utrapionego, którzy wszytkę ufność i nadzieję swoją w Tobie pokładają, że, przyjąwszy płaczliwe modlitwy nasze, wyrwiesz nas z paszczęki nieprzyjaciół naszych! Wejźrzy i na pomazańca Twojego, Kazimierza, króla naszego, który do Ciebie samego ucieka się o ratunek!....
WESPAZJAN KOCHOWSKI.
DAWNA KANNEŃSKA
ODNOWIONA. Nie łaj, nie fukaj, który chcesz, ojczyzny Poranek gnuśny, a wieczór pijany: (1648)[51].
|
SZCZĘŚLIWĄ ELEKCJĄ IN ANNO 1672
PRZEZNACZENIU BOSKIEMU PRZYPISUJĄCY.
Chwalcie Pana, wszystkie narody! Śpiewaj mu i dziękuj z radością, słowiańskiego Lacha pokolenie!
Niech się po równinach polskich tubalne echo rozchodzi a odgłos wesołego vivat! niechaj niebiosa przebija.
Żyje Bóg Stwórca nasz, króle podający; niech i król długowiecznie żyje, od Boga podany!
Którego nie żywot niewieści albo marna kolebka na tronie posadzi; ale wola Boga zastępów przez głosy mnogiego rycerstwa panem uczyni.
Nie przekupieni elektorowie, nie wymyślne praktyki albo subtelność jaka; ale najlepszego z pośród siebie kreski szlachetnego ludu obrały.
Ciesz się, od wieku wolna Sarmacjo! któraś pod panowaniem obcych, jak w przysłodzonem wędzidle, w nieznacznej zostawała niewoli.
Radujcie się, mężowie polscy, że ze krwi waszej otrzymaliście pana, którzy, obierając cudzoziemców, dotądeście sami siebie niegodnymi berła sądzili.
Weselcie się, płodne matrony, że synom waszym przy staropolskiej cnocie mniej potrzebna zagranicznych języków umiejętność, kiedy z królem ziomkiem po polsku doskonale się rozmówią.
Podnoś głowę, sprawiedliwości święta: bo już sądzącemu królowi ojczystych praw tłumaczyć nie trzeba.
Cnoto i poczciwości! wiem, żeć miło, bo nie może ten pan występkom być przyjazny, którego dobroć nad rówienniki wywyższyła.
Zakwitnij, sławo polska! i rozjaśnij teraz, kiedy nad bisurmańskim miesiącem znamię Zbawiciela wywyższone.
Ale i ty, wolności nasza! wielbij Imię Boskie, które zdarzyło, że przez wolną elekcją wybraliśmy upodobanego niebu.
Że w huku i w odgłosie tak siła zgromadzonych głów; a wszak i na górze Syna i we grzmocie i biciu piorunów podawał Bóg Izraelowi zakon i zakonodawcę....
Pan jest podawcą moim, opiekunem i stróżem; a chociażem (tak mówi Polska) przez wojny obnażona z ozdoby, mocen jest pierwszą mi przywrócić krasę....
Z woli jego wybije anioł wojska Sennacherybowe; albo, jak we Francji, dziewczysko jedno potłucze mocarze angielskich.
Tenci jest dzień, który uczynił i postanowił Pan — obrania króla naszego. Niechajże Jemu samemu, podawcy, będzie cześć i chwała na wieki wieków! Amen.
ZA ZWYCIĘSTWO WIEDEŃSKIE.
Boże! Cośmy uszyma naszemi słyszeli, co nam ojcowie nasi powiadali, tego się teraz oczy ludu Twego z pociechą napatrzyły.
Dzieło mocy Twej, któreś za dni ich uczynił z Faraonem. — toż i teraz nieskrócona w cudach ani osłabiała w potędze wykonała ręka Twoja.
Ręka Twoja, Panie, nie ludzka, pogany starła; przed nią pyszny Asur sromotnie uciekał, który z hardości serca na zgubę naszę przyszedł.
Z nim gruby Edomczyk w lot bieżał, a oba, strachem zdjęci, z bystrego Dunaju wodami na wyścigi lecieli.
Nie obejrzał się Part, który w odwodzie potyczkę daje, ani Bisurmanin wspomniał, że się wnukiem bożym nazywa.
Wydarł miecze z rąk ich Zwycięzca w Imieniu Twojem silniejszy; prysnęły łuki i strzały z kołczanu posypały się po ziemi.
Patrzało na hardość ich wschodzące słońce, a toż na odwieczerzu widziało sromotnie rozgromionych.
Wstydził się miesiąc piętna swego, a żeby sromotę zakrył, nie chciał świecić w nocy uciekającym.
Nie pomógł w trwodze fałszywy prorok, ani częste umywanie nie oczyściło wszetecznych z grzechu.
Leżeli w polu, jako bycy tłuści po rzezi, a plugawe ścierwy kazał Zwycięzca ziemią nakryć z politowania.
Jeńcy w zatrzymaniu żywi zostali, a miecz po zwycięstwie ochłodnął, w pochwy włożony.
Tyś tak kazał, Boże nasz, cuda czyniący, aby, którzy po cudze zdrowie przyszli, swojem nałożyli; aby od gęby niewinnym wydzierający nie spożyli go, a słabszy z mocniejszego zagarnął łupy.
Mało trzy dni było do zbierania korzyści; brali nietylko żołnierze odbierzane dostatki, ale i dzieci małe z pospolitym gminem.
One pyszne w Sydonie czy w Dziarbecie złotem tkane namioty, odbieżane, stały, jako buda w sadzie, w której jabłek pilnowano.
Konie ich poosiadał mocniejszy, dzidy ich o nichże skruszył i kulami do grzbietu uciekających strzelał.
Przepadli wszyscy purpuraci ich, którzy mówili: „Posiądźmy ziemię chrześcijańską!“.
Zginął wezyr niemęsko, powrozem uduszony, a onemu kościołów Pańskich burzycielowi niedługo w skronie młotem Jachel gwóźdź wbiła.
I stało się im tak, jako Madyanitom i jako Jabinowi u rzeki Cisson:
Położyłeś ich, Panie, jako koło na odwrocie; i, jako źdźbło przed wiatrem, tak pyszni zniknęli.
Jako ogień, który pali lasy, nikomu nie przepuszczając, tak napełniona jest twarz ich sromotą.
Stąd niech poznają, że Pan imię Twoje, o Jehowa, boś się wielmożnie wsławił, konia i jeźdźca wrzuciwszy w morze.
Ten ci jest Pan, którego wielbić trzeba: Bóg Ojców naszych, którego wywyższać będziem!
Pan jako mąż waleczny,tryumfujący, Imię Jego, przed którem wojska i wozy faraonowe w Czerwonem morzu na dnie zostały.
Prawica Twoja, Panie, za nas wojowała; ręka Twoja, Najwyższy, nieprzyjaciół zbiła, a w mocy Twojej, o Wszechmocny, poraziłeś przeciwniki nasze!
Któż podobny Tobie między mocarzami, Panie? tak wielmożny w potędze, jako straszny i chwalebny i czyniący dziwy!
Nie nam tedy, Panie, podłemu gminowi, ale Imieniowi Twemu świętemu, które cudowne jest, niech będzie od nas chwała, wdzięczność i poszanowanie na nieprzeżyte wieki! Amen.
WESPAZJAN KOCHOWSKI.
HEJNAŁ
UTRAPIONEJ KORONIE POLSKIEJ, INKURSJAMI POGRANICZNYCH NARODÓW SPLĄDROWANEJ.
...Hejnał świta, cna Korono Że Feb oraz i z Cyntyją Wielka burza w kształt powodzi (Około r. 1660.)[54]
WESPAZJAN KOCHOWSKI.
O WOLNOŚCI POLSKIEJ..
Wieleć my mamy swobód w tej naszej Koronie, 1674.[55]
KRZYSZTOF OPALIŃSKI.
NA CIĘŻARY I OPRESJĄ CHŁOPSKĄ W POLSZCZE.
Rozumiem, że Bóg Polski za nico nie karze Gdzie bywało dwadzieścia kmieci albo więcej, O, sroga opresyja, nigdzie nie widziana! (1650.)[56]
KRZYSZTOF OPALIŃSKI.
NA OGOŁOCONE ŚCIANY W OBRONĘ.
Nierządem Polska stoi — nieźle ktoś powiedział; Jako który pan z błaznem. Gdy błazna opadną (1650 r.)[57]
JAN ANDRZEJ MORSZTYN.
NON FECIT TALITER ULLI NATIONI.
Żadnej krainie Bóg nie błogosławił (Około 1660 r.)[58]
JAN ANDRZEJ MORSZTYN.
SKARGA XIMENY.
(Z „CIDA“.)
Królu, ociec mój zabit, i te oczy moje (Król: Nie smęć się, moja dziewko. Jać przy tym kłopocie Królu! ociec mój zabit; ja o pomstę proszę; (1661)[59].
WACŁAW POTOCKI.
CHODKIEWICZ HETMANEM.
(Z „WOJNY CHOCIMSKIEJ“.)
Obierz sama, ojczyzno! sama życz buławy, (1672.)[60]
WACŁAW POTOCKI.
STANISŁAW LUBOMIRSKI,
HETMANA POLNEGO NAMIESTNIK.
(Z „WOJNY CHOCIMSKIEJ”.)
Igra krew w Lubomirskim: bo młodość krzemiczna (1672.)[61]
WACŁAW POTOCKI.
ROTY KONNE
W POTRZEBIE CHOCIMSKIEJ. Te były cztery pułki ćwiczonej piechoty, Rozdaje plenne kłosy, a do takiej zobi (1672.)[62]
WACŁAW POTOCKI.
POTĘGA TURECKA.
(Z „WOJNY CHOCIMSKIEJ.“)
Zabielały się góry i Dniestrowe brzegi, W prawą i w lewą janczar na widoku stały Cóż pisać o armacie? gdy samemi działy Tak się Osman opatrzył prowijantem sporem, (1672)[63].
WACŁAW POTOCKI.
W OBOZIE
PRZED BITWĄ CHOCIMSKĄ. Już się niebo bielało, już Febus życzliwy Larmo zatem po wszytkich obozach się szerzy, (1672.)[64]
WACŁAW POTOCKI.
PRZEMOWA CHODKIEWICZA DO WOJSKA
PRZED BITWĄ CHOCIMSKĄ.
...Ani mnie ust natura formowała z miodu, Niechaj was to nie stracha, niech oczu nie mydli, W Tobie tylko, o wielki Boże nasz, ufamy! (1672.)[65]
WACŁAW POTOCKI.
DZIŚ A WCZORA.
Nie łoże, nie łabęcie mchy, nie miękkie szaty Kirysy, jakiegoż nas nabawią soromu, (1672.)[66]
WACŁAW POTOCKI.
VETO ALBO NIE POZWALAM.
Powiedziałem ci nieraz, miły bracie, że to (Około 1670 r.)[67]
WACŁAW POTOCKI.
NA PANÓW,
OSKARŻAJĄC ICH O NIEDBAŁOŚĆ OJCZYZNY. Nie pisać, ale każdemu plwać w oczy (Około 1670 r.)[68]
WACŁAW POTOCKI.
CZUJ! STARY PIES SZCZEKA.
Stary pies, gospodarzu, czuj o sobie! szczeka, Pies, ojcowie duchowni, musi szczekać stary. (1688.)[69]
WACŁAW POTOCKI.
NIECHAJ ŚPI PIJANY...
Śpi świat, pijany winem, zamrużywszy oczy; Djabeł na warcie, żeby nikt nie budził, stoi, (1688)[70].
ZBIGNIEW MORSZTYN.
DUMA NIEWOLNICZA.
Ja śpiewam, chociaż biedy, zgoła mizernego, Ja śpiewam a potoki z krwie polskiej zbierają, (1657)[71].
WACŁAW RZEWUSKI.
DO KOCHANEJ OJCZYZNY.
W okropnych czasach, w pośrodku dni smutnych, 1772.[72].
PIEŚŃ KONFEDERATÓW BARSKICH.
Stawam na placu z Boga ordynansu, Krew, z ran wylana dla mego zbawienia. Niech nas nie ślepią światowe ponęty, (Około 1770 r.)[74]
PIEŚŃ KONFEDERATÓW BARSKICH.
Morze się burzy, ziemia się wali, (Około 1770 r.)[75].
FRANCISZEK ZABŁOCKI.
AUFERAM VOBIS VIROS FORTES ET CONSILII[76].
(DO KRASIŃSKIEGO, BISKUPA KAMIENIECKIEGO).
Jak to nam obraz naszych nierządów wystawia! (1789)[77].
FRANCISZEK KARPIŃSKI.
TĘSKNOŚĆ DO KRAJU.
Kiedy mną tęskność rządziła, Łzy moje z jego wodami (Około 1770 r.)[78].
FRANCISZEK KARPIŃSKI.
PIEŚŃ DZIADA SOKALSKIEGO
W KORDONIE CESARSKIM.
Śladem bieda przyszła, śladem, (Około 1772 r.)[79].
FRANCISZEK KARPIŃSKI.
NA POSĄG CZARNIECKIEGO W TYKOCINIE.
Wielki Czarniecki z śmiercią nie upada! (Około 1770 r.)[80]
IGNACY KRASICKI.
HYMN DO MIŁOŚCI OJCZYZNY.
Święta miłości kochanej ojczyzny! (1774).
IGNACY KRASICKI.
Z SATYRY
„ŚWIAT ZEPSUTY.“
Wolno szaleć młodzieży, wolno starym zwodzić, A synowie, co w bite wstąpić mieli ślady, (1779.)[81].
ADAM NARUSZEWICZ.
GŁOS UMARŁYCH.
Z kwiecistych posad helikońskiej góry „Cóż kiedy niesfor głów tysiąca zrobił? „Kto tylko wielkim żył na waszym tronie, „Czekaj tej słodkiej, lecz późnej zapłaty, (1778)[82].
FRANCISZEK DYJONIZY KNIAŹNIN.
DO OJCZYZNY.
Kędyż te słupy, te granice twarde, Oto na sam brzęk i krótki blask złota (Około 1760 r.)[83]
FRANCISZEK DYJONIZY KNIAŹNIN.
MATKA OBYWATELKA.
Śpij, moje złoto! — śpiewała, Gdy więc i sercem i głową (Około 1780 r.)[84]
STANISŁAW TREMBECKI.
DO MOICH WSPÓŁZIOMKÓW.
Mądry Polak po szkodzie, — już były te szkody! Dłuższe pióra stężeją i szpony odrosną, (Około 1700 r.)[85]
FRANCISZEK ZABŁOCKI.
DO POWSZECHNOŚCI.
Przezacna powszechności! Nie sądź mnie Zoilem, (Około 1789 r.)[86]
FRANCISZEK ZABŁOCKI.
DO PEWNEGO MINISTRA.
Ministrze! Nim tej nieczci piorun cię uderzy, (Około 1790 r.)[87].
FRANCISZEK ZABŁOCKI.
DO ZGROMADZONYCH STANÓW.
Niech się w piersi uderza grzesznik jaki laki! Jeśli na tak widoczne względy Opatrzności (Około 1790 r.)[88]
FRANCISZEK ZABŁOCKI.
DO BRANICKIEGO HETMANA,
OBIECUJĄCEGO NAGRODĘ ZA WYDANIE AUTORA WIERSZY
PRZECIWKO NIEMU.
Zdrajco własnej ojczyzny! nie godzien tej ziemi, (Około 1790 r.)[89]
FRANCISZEK ZABŁOCKI.
DO NIEKTÓRYCH CHLUBY.
Stanęło sto tysięcy wojska. Bogu chwała! Dajmy na wojsko wszystko, połowę mniej więcej! (1791)[90].
JULJAN URSYN NIEMCEWICZ.
ROZMOWA O KONSTYTUCJI 3 MAJA.
(Z „POWROTU POSŁA“.)
PODKOMORZY odpieczętowawszy list.
A to od mego syna; chwalebna ich praca PODKOMORZYNA.
Jakżem szczęśliwa! dawno już po nim tęsknimy. PODKOMORZY.
Jam nie tęsknił, gdy zadość czynił urzędowi; STAROSTA.
Niedługo się tem wszystkiem będziemy cieszyli. PODKOMORZY.
Wskrzeszają mądrą wolność, skracają swywole. Walcząc wszystkie przeszkody gorliwą robotą, STAROSTA.
Wiem, że waćpanu każda przyjemna odmiana. PODKOMORZYNA z żywością.
W nieuczciwem go zdaniu nikt nie poszlakował. STAROSTA.
Nie wiem, czyli złe zdanie, czyli też uczciwe. PODKOMORZY.
I to wszystkich klęsk naszych przyczyną się siało! STAROSTA.
Bez zwłoki! to o sejmie nie można powiedzieć. PODKOMORZY.
Narody szybkim pędem do upadku lecą, Będą jeszcze dla Polski dni świetne wrócone, (1790)[91].
FRANCISZEK KARPIŃSKI.
DO STANISŁAWA MAŁACHOWSKIEGO,
MARSZAŁKA SEJMU WIELKIEGO.
Mężu zacny! w podróży twojej dla ojczyzny, Nie ślepym dziwacznego losu pchnięty błędem, Mężu zacny! toś zrobił w domu mimochodem, (Około 1791 r.)[92]
IGNACY KRASICKI.
HYMN NA ROCZNICĘ 3 MAJA.
Wyższym nad nieba wzniosły majestatem, (1792)[93].
JULIAN URSYN NIEMCEWICZ.
WIOSNA.
Tchnąca przyjemną wonią, z majowym porankiem Co, w kluby rządu wziąwszy bezprawia zuchwałe, Już nie jej głosisz sławę, ale smutne jęki, (1793)[94].
IGNACY KRASICKI.
DO.....
Szacowny starcze! Iskierko ostatnia Żeglarz, chociaż się na schyłku zobaczy, (1794)[95].
ADAM JERZY CZARTORYSKI.
Z „BARDA POLSKIEGO“[96].
WEZWANIE PIEŚNI.
Żal, trwogą osłupiały, rozpacz nawet głucha! SPUSTOSZENIE.
O Ziemio kochana!... POWSTANIE KOŚCIUSZKOWSKIE.
Na szarym ranku tam jutrzenka płonie. Ojczyzna siły i władzę oddaje; Jednym tchem pała w pędzie świetnego zawodu. MACIEJOWICE.
Ale wszystko napróżno, wszystko już zginęło! Ojczyzno rozszarpana! Wszystkoż ci stracone? POŻEGNANIE.
Żegnamy ciebie, Ziemio ulubiona! (1795).
FRANCISZEK KARPIŃSKI.
ŻALE SARMATY
NAD GROBEM ZYGMUNTA AUGUSTA.
Ty śpisz, Zygmuncie, a twoi sąsiedzi Ta, co od morza aż do morza władła, On dziś przed swojem imieniem się kryje, (1796)[97].
JAN PAWEŁ WORONICZ.
HYMN DO BOGA
O DOBRODZIEJSTWACH, NARODOWI POLSKIEMU
WYŚWIADCZONYCH.
Nieogarniony światem, ojców naszych Boże! Jeszcze tych świętych umów nie oschły znamiona, Po wieleż razy, Panie! ta ziemia spluskana Drudzy, przeżyć nie mogąc zgonu wspólnej matki. (1810.)[98]
O ŻYCIU I O ŚMIERCI.
REFLEKSYJNE ŻALE
UMIERAJĄCEGO.
Ach! mój smętku, ma żałości! Kędy to mój rozum głupi! (Z końca XV w.)[99].
ROZMOWA
MISTRZA ZE ŚMIERCIĄ. ...Wszytcy ludzie posłuchajcie Mistrz, widząc obraz szkarady, Morderze i okrutniki, (Z końca XV w.)[100].
MIKOŁAJ REJ.
O SZCZĘŚCIU I NIESZCZĘŚCIU.
Szczęście jest własny łaskawy dar Boży, Ten jest u szczęścia towarzyszem w rocie, (1567)[101].
MIKOŁAJ REJ.
MYŚLI O PRZYSZŁEM ŻYCIU.
(„Spólnego narzekania“
zakończenie). Ale chceszli w tamten kraj na górę zajechać, (1568)[102].
|
Z Boga piękność się rodzi, a jest nieoddzielona od dobroci, jako gorącość od ognia. Cudność tedy zwierzchnia prawdziwy znak jest a piątno wnętrznej dobroci, jako piękny kwiat na drzewie znakiem jest dobrego owocu; a my przez to, co widzimy, dochodzimy tego, czego widzieć nie możemy, to jest umysłu — przez ciało; skądże to jest, iż owi fizjognomowie z twarzy a z położenia członków nie telko obyczaje, ale i myśli czasem człowiecze wiedzą. I myśliwiec, poźrzawszy na psa, na ptaka, już hnet wie, co w nim wre, jeśli rączy, jeśli łuczny, jeśli łowny abo gniewliwy, bo duch każdego źwirzęcia na ciele swem wyraża, jako najbarziej może, siebie. Patrzmy na lwa, na konia, na orła, jako w oczu jednego znać gniew, w drugiego oczu bystrość, w trzeciego nadętość jaką; pódźmyż zaś do owce, do gołębia: tam szczyrą a prostą widzimy niewinność, a w liszce, w wilku złość pokrytą. I tak niemal we wszytkich źwirzętach: co żadne, to i złe, a co piękne, to i dobre...
Owa, kto sie temu chce przypatrzyć, tedy tak najdzie, iż, cokolwiek jest dobrego a użytecznego, to każda rzecz ta ma i piękność w sobie. A to nad świat ten, tę tak wielką machinę, którą Pan Bóg ku pożytku a zachowaniu w dobrej mierze wszytkich rzeczy stworzył, i możeż być co cudniejszego? Niebo okrągłe, ozdobione tak wielem jasnych pochodni; w pośrodku ziemia, żywioły ogarniona i niczem nie podparta stoi; słońce, które, obchodząc ten krąg, wszytko oświeca, zimie do najniższego na niebie znaku schodzi, a zaś znienagła odchodzi, a przychodzi lecie ku najwyższemu znakowi. Nuż miesiąc! Ten bierze od słońca światłość, podług tego, jak blizko od niego abo daleko chodzi, i drugie pięć gwiazd, z których każda, inaczej a inaczej postępując, tenże bieg w krąg nieba odprawuje: to te wszytki rzeczy, jako z swej zamierzonej miary nigdy nie wychodzą (bo gdzieby się co namniej odmieniło, nie telkoby dobre nasze zginęło, ale świat bez pochyby upaśćby musiał), tak też zasie mają taką piękność w sobie i ozdobę, iż rozum człowieczy nic piękniejszego wymyślić sobie nie może.
Pódźmyż do wyobrażenia naszego, bo człowiek może być nazwan małym światem! Cokolwiek ma w sobie, wszytko w nim jest mądrze uczyniono, a pewnie nie przygodnie tak sam stanął, abowiem najmniejszy członek jego, najcieńsza żyłka, najliższa kosteczka jest mu potrzebna; a ten kształt wszytek człowieczy przedsię jest barzo piękny i nie wiem, jeśli pożytek więtszy czyli ozdoba ciału jest ze wszytkich tych członków, których używamy. To się też o inych źwirzętach powiedzieć może. Owo pierze u ptaków, liście i rószczki na drzewie, co natura dała obojgu temu ku potrzebie i zachowaniu swojej istności, a wdy i to ma wielką cudność w sobie.
Ale nie patrzmy na przyrodzenie, patrzmy na to, co człowiek rozumem i ręką urobi! W okręcie a co jest potrzebniejszego, jako maszty, jako żagle, jako powrozy, co to trzymają? a wdy te rzeczy mają tyle ozdoby w sobie, iż, kto na to patrzy, mnima, aby nie tak wiele dla pożytku, jako dla napasienia oczu to było uczyniono. Filary kształtowne trzymają na sobie w kościelech wysokie sklepy, i nie mniejsza z tego jest oczom uciecha, niż pożytek kościołowi.... A tak piękność wszędzie tam ma miesce, gdzie ma być co dobrego, i dla tego odtąd więc zawdy chwalić poczynamy, mówiąc: piękny dzień, piękne niebo, piękna ziemia, piękna rzeka, piękny kraj, las, łąka, sad, piękne drzewo, miasto, kościół, piękny dom, piękny poczet, piękne wojsko i dalej. Owa sie każda rzecz pięknością zdobi, i jest, jakom pirwej powiedział, nie oddzielona od dobroci, zwłaszcza w człowieczem ciele. Bo takiej cudności ina przyczyna nie jest, jedno piękność duszna, a taż jest istotną dobrocią. Bo dusza, mając cząstkę jednę prawdziwej cudności, to jest tej, która od Boga płynie, rozświeca i czyni każdą rzecz piękną, której sie jedno dotknie, zwłaszcza, jeśli ciało to, w którem mieszka, nie jest z tak grubej a podłej materjej, iżby dusza na niem wyrazić swego wzoru nie mogła. Przeto cudność jest znak zwycięstwa dusznego, jako owa chorągiew, co ją wytkną z wieże po wzięciu miasta, bo przez takową cudność, jako przez chorągiew, już dusza daje znać, iż opanowała ciało, a swoją światłością jasne uczyniła cielesne ciemności.
Jeśliż tedy ta piękność, którą oczyma śmiertelnemi tu na ludziech widamy (która ani tego przyrównania doszła, jakie też świece do słońca, ale jest prosto cień jakiś piękności) zapala serca nasze i przynosi taką uciechę, iż więc drugi nic nadto milszego nie ma, cóż tamta niebieska, na którą patrząc Aniołowie są błogosławieni? możeż być przyjemniejsza miłość, milszy płomień nad ten, który sie z widzenia najwyższej piękności rodzi? Wiem pewnie, iż, jako tej piękności żaden rozum ogarnąć, żaden język wysłowić nie może, tak też ani szy, którą te szczęśliwe dusze mają, co ku widzeniu onej do nieba przyszły, nikt wypowiedzieć nie umie.
Abowiem ta piękność początkiem jest i studnią, z której wszytcy czerpają, a jej przedsię ani ubywa, ani przybywa, ale, w swej mierze ustawicznie stojąc, wszytkim na świecie pięknym rzeczam swej piękności użycza; bo przez się piękności mieć by nie mogły, jako ta niebieska piękność przez się sama i od siebie piękność ma nieprzyrównaną, wieczną, szczyrą a nieodmienną. Taż to jest piękność, od najwyższej dobroci nieoddzielona, która swą światłością wzywa i ciągnie ku sobie wszytki rzeczy. Ta daje Aniołom istność, ludziom rozum, źwirzętom zmysły, ziołom moc, kamieniom własność. A przeto, jako ten ogień widomy odgania od złota plugawość i ono na wybór dobre czyni, tak ten ogień niewidomy a święty sprosności duszne i to, co w nich jest śmiertelnego, wypala i gubi, a ożywia to wszytko, co byli zmysłowie umorzyli i podeptali.
Tenżeć to jest on stos drzew, na którym Herkules, jako poetowie piszą, na górze Oeta zgorzał, a przez takie zgorzenie policzon jest miedzy nieśmiertelnymi.
Tenże też to jest kierz on ognisty Mojżeszów, one rozdzielne języki, jakoby ogień, i wóz pałający Eljaszów, który łaski i błogosławieństwa przysparza duszam tych ludzi, którzy są tego godni, aby go widzieli na ten czas, kiedy, ziemskie ciemności nazad zostawując, do nieba leci.
Obróćmyż tedy myśli wszytki i siły duszne nasze ku tej najświętszej światłości, ktora nam drogę
do nieba pokazuje, a za tą (zwlekłszy z siebie żądze i chciwości cielesne, w któreśmy się tu na ziemi oblekli) po tej drabinie, która na spodnim szczeblu ma cierń jakiś piękności, idźmy aż do onego najwyższego gmachu, gdzie niebieska, pożądana a istotna piękność mieszka, która w tajemnem zamknieniu u Boga najwyższego jest dlatego, iżby telko święte oczy patrzeć na nię mogły. A tu dopiero ostatni i błogosławiony kres i koniec najdziem naszym żądościam. Tu odpoczynie każdy z prac ziemskich. Tu wytchnie z nędz, w których opływa człowieczy żywot. Tu się uleczą cielesne choroby. Tu będzie najpewniejszy port nam wszytkim, którzy na świecie, jako na rozgniewanem, a niebezpiecznem morzu mieszkamy. Ale któż może miłość niebieską tę, która z piękności, z dobroci, z mądrości boskiej się wznieca, doskonale chwalić?... Ona jest matką rozkoszy, cichości, dobrotliwości, a wielkim nieprzyjacielem nieludzkości i obrzydliwej gnuśności; owa jest i początkiem i końcem wszytkiego dobrego.
JAN KOCHANOWSKI.
O MŁODOŚCI.
(Z „ODPRAWY POSŁÓW GRECKICH“.)
By rozum był przy młodości, O Boże na wielkiem niebie! (1578.)[104]
JAN KOCHANOWSKI.
SŁAWA JEDNA ZOSTAJE PO CZŁOWIEKU.
Jest kto, coby, wzgardziwszy te doczesne rzeczy; Śmiałemu wszędy równo: a o wolność miłą (Około 1580 r.)[105]
JAN KOCHANOWSKI.
DO SNU.
Śnie, który uczysz umierać człowieka (Około 1570.)[106]
JAN KOCHANOWSKI.
POWRÓT WIOSNY.
Serce roście, patrząc na te czasy! Lody zeszły a po czystej wodzie (Około 1580 r.)[107]
JAN KOCHANOWSKI.
NA LIPĘ.
Gościu, siądź pod mym liściem a odpoczni sobie, A ja swym cichym szeptem sprawić umiem snadnie, (Około 1580.)[108]
JAN KOCHANOWSKI.
NA DOM W CZARNOLESIE.
Panie! to moja praca a zdarzenie twoje; (Około 1580.)[109]
JAN KOCHANOWSKI.
TĘSKNOTA[110].
(NA ŚMIERĆ URSZULI TREN X.)
Orszulo moja wdzięczna gdzieś mi się podziała? Czy człowieka zrzuciwszy, i myśli dziewicze, (1580.)[111]
JAN KOCHANOWSKI.
O SMUTNYCH PAMIĄTKACH.
(NA ŚMIERĆ URSZULI TREN VII.)
Nieszczęsne ochędóstwo, żałosne ubiory (1580.)[112]
JAN KOCHANOWSKI.
ZWĄTPIENIE.
(NA ŚMIERĆ URSZULI TREN XI.)
Fraszka cnota, powiedział Brutus porażony; (1580.)[113]
JAN KOCHANOWSKI.
POCIESZENIE.
(NA ŚMIERĆ URSZULI TREN OSTATNI ABO SEN).
Żałość moja długo w noc oczu mi nie dała A na ręku Orszulę moję wdzięczną miała, Rozkoszy zażyć mogła: o biedne i płone Twórcę wszech rzeczy widziem w Jego majestacie, (1580.)[114]
JAN KOCHANOWSKI.
ZŁOTE MYŚLI
WYJĘTE Z RÓŻNYCH PISM JEGO.
To pan, zdaniem mojem, (Z „Pieśni“.)
(Z „Pieśni“.)
(Z „Pieśni“.)
Nic wiecznego na świecie: (Z „Pieśni“.)
(Z „Pieśni“.)
(Z „Pieśni“.)
(Z „Pieśni“.)
(Z „Odprawy posł. greck.“)
(Z „Trenów“)
(Z „Trenów“) (1560—1580)[115].
MIKOŁAJ SĘP SZARZYŃSKI.
O NIETRWAŁEJ
MIŁOŚCI RZECZY ŚWIATA TEGO. (SONET.)
I nie miłować ciężko, i miłować (Około 1580.)[116]
MIKOŁAJ SĘP SZARZYŃSKI.
O WOJNIE NASZEJ,
KTÓRĄ WIEDZIEMY Z SZATANEM, ŚWIATEM I CIAŁEM. (SONET.)
Pokój — szczęśliwość, ale bojowanie Niebacznie zajźrząc duchowi zwierzchności, (Około 1580.)[117]
SEBASTJAN FABJAN KLONOWICZ.
ŻAL NAGROBNY
NA ŚMIERĆ JANA KOCHANOWSKIEGO. Któż tak śmiały, któż tak, proszę, zuchwałego czoła, Echo też, za tobą chodząc, za wieczornej rosy, (1585)[118].
SEBASTJAN GRABOWIECKI.
NIECZYSTOŚĆ.
(SONET).
Nie przeto, żem jest od państw oddalony, (1590)[119].
SZYMON ZIMOROWICZ.
O MARNOŚCI ŚWIATA.
(Z „ROKSOLANEK“).
Mądrość jest nad mądrościami (1629.)[120]
SZYMON ZIMOROWICZ.
DO SŁOŃCA.
(z „ROKSOLANEK“).
Niebieskie oko, klejnocie jedyny, I gdzie z zarania rumianemi usty (1629.)[121]
ZBIGNIEW MORSZTYN.
PIEŚŃ W UCISKU.
Obrońco uciśnionych, Boże litościwy! (1658.)[122]
ZBIGNIEW MORSZTYN.
O SŁABOŚCI LUDZKIEJ.
(Z POEMATU „VOTUM“.)
Trzykroć szczęśliwy, który od młodości Stopami, ale wie, którędy trzeba Na miękkiem łonie piastuje zmamione, (Około 1660 r.)[123]
WACŁAW POTOCKI.
O CZASIE I O ROZUMIE LUDZKIM.
(Z „WOJNY CHOCIMSKIEJ“.)
Rozum mistrzem wszech rzeczy, czas mistrzem rozumu: Wszytkiemu czas przyczyną. O Boże dobroci, (1672)[124].
WACŁAW POTOCKI.
ŻEGNAM CIĘ, WDZIĘCZNE ŚWIATŁO.
Żegnam was, wdzięczne lampy! nie lampy, lecz troje (1688)[125].
WESPAZJAN KOCHOWSKI.
MASZKARY.
(Z „FRASZEK“).
Wszyscy w maszkarach chodzim, a to z takiej miary, (1674)[126].
FRANCISZEK DYJONIZY KNIAŹNIN.
O MOJEJ PRACY.
(DO PIOTRA BORZĘCKIEGO).
W świecie, daleki od świata, Tu jedną u mnie Bóg wiarą: (Około 1780)[127].
FRANCISZEK KARPIŃSKI.
POWRÓT Z WARSZAWY NA WIEŚ.
(ELEGJA.)
Otóż mój dom ubogi! Też lepione ściany, Obym ja był tak dawniej myślił, oszukany, Nadziejo! czyż ja ciebie w złotej chciał mieć szacie, (1784)[128].
JULIAN URSYN NIEMCEWICZ.
ŻYCZENIA W SAMOTNOŚCI.
Szczęśliwy, kto, samotnem ciesząc się schronieniem, (Około 1800 r.)[129]
MIŁOSNE Z RĘKOPISÓW SREDNIOWIECZNYCH:
LIST MIŁOSNY.
W jedności, stałości serca mego Nie mogłyby mieć pomocy, Amen. (Z 2. poł. XV wieku)[130]
JAN KOCHANOWSKI.
DO PANIEJ.
(Z „FRASZEK.“)
Imię twe, pani! które rad mianuję, I Mauzolea i Egiptskie grody (Około 1560 r.)[131]
JAN KOCHANOWSKI.
DO MAGDALENY.
(Z „FRASZEK.“)
Ukaż mi sie, Magdaleno! ukaż twarz swoję, (Około 1560 r.)[132]
JAN KOCHANOWSKI.
WEZWANIE HANNY DO CZARNOLASU.
Nie dbam, aby ziemne skały Mnie sama twarz nie uwiedzie, (Około 1570 r.)[133]
JAN KOCHANOWSKI.
POCHWAŁA PIĘKNEJ.
Kto mi wiary dać nie chce, daj ją oku swemu, (Około 1570 r.)[134]
JAN KOCHANOWSKI.
NA ROZSTANIE SIĘ Z KOCHANKĄ.
Trudna rada w tej mierze, przyjdzie sie rozjechać, Już mi z myśli wypadły te obecne twarzy; (Około 1570 r.)[135]
MIKOŁAJ SĘP SZARZYŃSKI.
O KASI I ANUSI.
(FRASZKA.)
Kasia z Anusią, wdzięcznych i pięknych oboje, Tamta nad tę, a ta też nad tamtę wdzięczniejsza; (Około 1570 r.)[136]
ANDRZEJ ZBYLITOWSKI.
DO MIŁEJ.
(Z „WIEŚNIAKA.“)
Teraz miła, której moje (1600)[137].
SZYMON SZYMONOWICZ.
KOŁACZE.
(SIELANKA.)
Sroczka krzekce na płocie — będą goście nowi, Pustkami się widziały. Czyliś na jelenie Wszak też wam tę przysługę przedtem oddawano, (1614.)[138]
SZYMON SZYMONOWICZ.
Z SIELANKI „KOSARZE“.
Muzy, ucieszne Muzy! teraz zaczynajcie, (1614)[139].
SZYMON SZYMONOWICZ.
Z SIELANKI „DZIEWKA“.
DAFNIS.
Piękna była Helena, co się Parysowi DZIEWKA.
Jeszcze tu nie masz z czego chełpić się, mój panie! DAFNIS.
Marna rzecz całowanie, ale w tej marności DZIEWKA.
Splunę ja te przysmaki i obmyję wodą, DAFNIS.
Płuczesz usteczka swoje, płucz, moje kochanie! DZIEWKA.
Co czynisz? zadusisz mię; źle z tobą kunsztować, DAFNIS.
Nie bądź tak zła; nie znikniesz przedsię przed miłością DZIEWKA.
Zniknę, i Bóg mi tego dopomoże: a ty DAFNIS.
Kto gardzi, gardzą też nim, i bardzo się boję, DZIEWKA.
Co mi służą, mam z łaski Bożej nie jednego; DAFNIS.
I ja w tej liczbie jestem, i sam jeden z wiela, DZIEWKA.
Cóż czynić? Teraz sobie na wolności żyję; DAFNIS.
Bóg śluby wiąże! Bogu oddam śluby moje DZIEWKA.
Kto się chce żenić, domu i dostatku trzeba; DAFNIS.
I dom i wszystko będzie, wszystko pilność sprawi; DZIEWKA.
Jedynaczkam u ojca, u ojca starego; DAFNIS.
Mam za to, że nie wzgardzi mojem przedsięwzięciem DZIEWKA.
Sam się chwalisz, znać, że masz niedobre sąsiady; DAFNIS.
Więc ty, jako rozumiesz, podaj lepszą radę; DZIEWKA.
Wprzód ja zmacam i wzmiankę uczynię o tobie, DAFNIS.
Proszę cię, nie czyń mi już żadnej wątpliwości. DZIEWKA.
Nie czynię, ale trzeba wszędzie uczciwości. DAFNIS.
Dajże mi na to rękę, że dotrzymasz słowo. DZIEWKA.
Strzymam, bodajem tak dziś do dom doszła zdrowo! DAFNIS.
Niestetyż, jako ja tu bardzo tesknić muszę! DZIEWKA.
Fortel na to, czynić co; i bawić tem duszę. DAFNIS.
Trudno co czynić, kiedy umysł rozerwany. DZIEWKA.
Wżdyć nam jeszcze oświtnie jutro dzień zarany. DAFNIS.
Tuli jutro pożeniesz? czy na inszą stronę? DZIEWKA.
Gdzie ty będziesz pasł, tam i ja swoje przyżonę. DAFNIS.
Dajże mi na dobrą noc pięknie się obłapić. DZIEWKA.
Nie baw mię, słońce siada, trzeba mi się kwapić. DAFNIS.
Naści ten pierścioneczek, upominek mały. DZIEWKA.
Jutro się tu, dalibóg, zabawim dzień cały. DAFNIS.
Dajże mi ten wianeczek, przewiędły na poły. DZIEWKA.
Wianek przewiędły, i ktoś nie bardzo wesoły.. DAFNIS.
Odchodzisz, me kochanie, a mnie tu zostawiasz? DZIEWKA.
Puść mi rękę, próżno mi na ten czas zabawiasz. DAFNIS.
Bądźże łaskawa, a tu wracaj mi się zdrowa. DZIEWKA.
I ty bądź łaskaw. (1614.)[140]
PIOTR KOCHANOWSKI.
ŁAJANIE ARMIDY.
(z „GOFFHEDA ABO JEROZOLIMY WYZWOLONEJ“
TORQUATA TASSA). „Nie Zofija cię piękna urodziła, Jakoć podobny Ksenokratesowi, (1618)[141].
SZYMON ZIMOROWICZ.
TĘSKNOTA.
(Z „ROKSOLANEK“).
Czemu narzekają smutno moje strony, Kędy teraz oczy są powabne twoje, (1629)[142].
SZYMON ZIMOROWICZ.
PROŚBA O WZAJEMNOŚĆ.
(Z „ROKSOLANEK“).
Do ciebie ja przez morze łez mych nie przebędę, Przeto ratuj, możeszli, podaj obietnicę, (1629)[143].
SZYMON ZIMOROWICZ.
WYBRANA.
(Z „ROKSOLANEK“).
Czołem miłości waszej, rosiejskie kniehynie, (1629)[144].
SZYMON ZIMOROWICZ.
DO LUBEGO.
(Z „ROKSOLANEK“).
Kochaneczku, mój kwiateczku, Milszy nad róże, Młodością przyozdobiła, (1629)[145].
JAN ANDRZEJ MORSZTYN.
NA PŁACZ JEDNEJ PANNY.
Płaczesz, Fillido, i śliczne jagody (Około 1640)[146].
JAN ANDRZEJ MORSZTYN.
JEDWABNICA.
Patrz, Kasiu, jako, gdy ciepła panują, (Około 1640)[147].
JAN ANDRZEJ MORSZTYN.
O SWEJ PANNIE.
Biały i polerowny jest marmur z Karary, (Około 1660 r.)[148]
JAN ANDRZEJ MORSZTYN.
CUDA MIŁOŚCI.
(SONET.)
Przebóg! jak żyję, serca już nie mając? Tak w płaczu żyję; wśród ognia pałając, (Około 1660 r.)[149]
JAN ANDRZEJ MORSZTYN.
DO WIAROŁOMNEJ.
Ty, wieczna, której Atropos ni Kloto Jeśli cię drogie, lecz nabyte dary (Około 1660 r.)[150]
JERZY SCHLICHTYNG.
PIEŚŃ.
Dworską się żywić nie myślę, szablą nie będę. Ciebie proszę, Kupidynku, co z łuczkiem chodzisz, (Około 1650 r.)[151]
JÓZEF BARTŁOMIEJ ZIMOROWICZ.
Z SIELANKI: ŚPIEWACY.
MUZYKA.
Róże ucieszne, róże, ognie samorodne, ŚPIEWACY.
Dlaczegom ja rozmaryn, z gorącego kraju MUZYKA.
Śpiewaczko Mohylowska, kędy się zabawiasz? Podolskie chrzęstem kłosów pochyłych wzywają, ŚPIEWACY.
Skowronek w czystem polu, łabędź wedle wody, MUZYKA.
Hijola fiołeczki użyna na łące, (1663.)[152]
WESPAZJAN KOCHOWSKI.
ZIELONE.
Maj wesoły nam nastaje Kochaneczek wawrzyn Feba, Aż mi się trafiło wcześnie, (1674.)[153]
FRANCISZEK KARPIŃSKI.
DO JUSTYNY.
TĘSKNOŚĆ NA WIOSNĘ.
Już tyle razy słońce wracało O wiosno, pókiż będę cię prosił, (Około 1770)[154].
FRANCISZEK KARPIŃSKI.
LAURA I FILON.
SIELANKA.
LAURA.
Już miesiąc zeszedł, psy się uśpiły, Ale któż zgadnie, przypadek jaki FILON.
O popędliwa! o ja niebaczny!.... Chcąc tajemnice twoje wybadać,
LAURA.
Dajmy już pokój troskom i zrzędzie: FILON.
Teraz mi Laura za wszystko stanie, LAURA.
Jedna się Dorys wyłączyć miała, FILON.
Dla twego, Lauro, przypodobania LAURA.
Czemże nagrodzę za te ofiary? FILON.
Któżby dla ciebie nie zerwał węzły LAURA.
Czy w każdym roku taka z kochania, (Około 1780 r.)[154].
FRANCISZEK DYJONIZY KNIAŹNIN.
DWIE GAŁĄZKI.
Gałązki, jedna z jesionu Przemijały się czas długi, Nakoniec jedna przy lasku, (Około 1780 r.)[155].
FRANCISZEK DYJONIZY KNIAŹNIN.
DO NOCY.
Ta cicha rzeczy postawa (Około 1780 r).
FRANCISZEK ZABŁOCKI.
ZALOTY.
(Z KOMEDJI „FIRCYK W ZALOTACH“).
FIRCYK.
A! moja podstolina! cóż to za odmiana? PODSTOLINA.
Pewnie nie na waćpana. FIRCYK.
Pozwól, że nie wierzę. PODSTOLINA (udając gniewną).
Pókiż to tych waćpana żartów i swawoli? FIRCYK (przerywając bardzo prędko).
Prawda, sam to czytałem w starym testamencie... (Podstolina się uśmiecha).
Cóż znaczy ten wzrok pani, do śmiechu skłoniony? PODSTOLINA (śmiejąc się).
Czy podobna się nie śmiać na takie androny? Chcąc przez to w nim uniżyć uprzedzenie mylne, FIRCYK.
Czyż można tak tłómaczyć! żarty nie są drwiny, PODSTOLINA.
U mnie zaś taka miłość lekka jest i płocha; FIRCYK.
Czy tak? nic łatwiejszego; wkrótce się odmienię, Ten tylko miałem w resztkach majątek na zbycie; PODSTOLINA.
Bynajmniej.
FIRCYK (zawsze tonem mocnym).
Niestety! PODSTOLINA (domyślając się w tem afektacji, z gniewem).
Zobaczę; FIRCYK.
Przebóg! co za dziwactwo! jakiemiż sposoby PODSTOLINA.
Może, że waćpan zgadłeś. FIRCYK.
Przyznajesz to sama? (chce odchodzić).
PODSTOLINA.
Gdzież waćpan idziesz? FIRCYK.
Stały w każdej szczęścia dobie, (odchodzi z miną żwawą). (1781)[156].
JULJAN URSYN NIEMCEWICZ.
STAROŚCINY Z SZARMANTCKIM
ROZMOWA O MIŁOŚCI. (Z „POWROTU POSŁA“.)
SZARMANTCKI.
Te łzy, te rozpacze STAROŚCINA.
Comme vous êtes bon, honnête! jak masz duszę tkliwę! SZARMANTCKI.
Wszystkiego mi się zwierzyć możesz poufale; STAROŚCINA.
Twarz waćpana otwarta, dyskrecja tak znana Ja, co zawsze nad względy miłość mą przekładam, SZARMANTCKI.
O żale! o rozpacze! o dniu nader smutny! STAROŚCINA.
Nie wiesz jeszcze, przez jaki przypadek okrutny! SZARMANTCKI.
Przeczytam, bo ja bardzo smutne wiersze lubię. (Czyta) ELEGJA NA ŚMIERĆ SZAMBELANA.
„Płaczcie, małe Amorki! płaczcie, Alcyjony! STAROŚCINA.
Jak to czule pisano! O gorzkie wspomnienie! SZARMANTCKI.
„Febus, dnia tego mgliste rzucając promienic, STAROŚCINA.
Ach! czemuś go nie przestrzegł, mieszkający w niebie, SZARMANTCKI.
Gdy szambelan do butów srebrne przypiął kolce Chwycił, jak od niechcenia, lejce, srebrem tkane, SZARMANTCKI z rozrzewnieniem.
Ach, co za czułe wiersze! żal mi serce ściska. STAROŚCINA.
Ja zaś całe życie SZARMANTCKI.
Czemuż nieba zagniewane STAROŚCINA.
Tą śmiercią omylona w najtkliwszym wyborze, SZARMANTCKI.
A, to rzecz nieznośna! STAROŚCINA.
Jakże panna Teresa Waćpana znajduje? SZARMANTCKI.
Kocha mię, ale tego nie dość pokazuje; STAROŚCINA.
Bądź waćpan pewien, że się konkurencya skróci, SZARMANTCKI.
Zamiast romansów, w których czułość i zabawa, Onby jej kazał czytać volumina prawa. STAROŚCINA.
Zanudziłby ją na śmierć; tego nie ścierpiemy; SZARMANTCKI.
(klękając z zmyślonym zapałem).
Wszechmocne nieba, coście dały jednę duszę, STAROŚCINA.
Ach! wszak to słowa, z „Nowej Heloisy“ wzięte! SZARMANTCKI.
W waćpani ja ręce STAROŚCINA. (sama)
O ciel! Co to będzie za mąż wyśmienity! (po chwili zamyślenia).
Ils sont passés pour moi te chwile miłośne, (Dobywa „Nocy“ Junga i czyta, przerywa czytanie i woła) O Jungu! twoja córka, twa córka kochana (1790)[157].
WOJCIECH BOGUSŁAWSKI.
STACH I BASIA.
(Z KOMEDJI „CUD CZYLI KRAKOWIACY I GÓRALE“.)
STACH (biegnąc do Basi.)
Basiu! moja dusecko, zleź tu do nás trocha. BASIA.
Nie moge, bo młyn wejcie zamknęła macocha. JONEK.
Niemás jej, chwilká temu posłá za ogrody. STACH.
Zejdź więc, tylko ostroznie, abyś sobie skody BASIA.
Nie bój się, nie pierwsy ráz ci to. (Schodzi po kole, Stach jej rękę podaje.)
STACH.
Ach Basiu! zycie moje, cóz to będzie z nami? BASIA.
Abo co? STACH.
Juz dwie krypy płyną z górálami. BASIA.
A to niech ta staną. STACH.
To cie wej nic nie mártwi, to chces być wydaną BASIA.
Nic z tego nie będzie. STACH.
Dobze to, moja Basiu, ale gdy s tem wszytkiem, BASIA.
Ociec tego nie zrobi, bo mnie mocno kocha, STACH.
Basiu, cylis ty nie znás całej mej miłości; BASIA.
Jus se wej nie gryź głowy, jus já w to poradzę, A jak będzie uparty, zaśpiewam mu wreście (śpiewka)
Mospanie kawaleze: (1794)[158].
OBYCZAJOWE. RÓŻNE „ZŁOTA“.
O CZCI DLA NIEWIAST.
(Z „PIEŚNI O DOBRYCH OBYCZAJACH“.)
...Lecz rycerz abo panosza (Z pocz. XV w.)[159].
BIERNAT Z LUBLINA.
ŚMIERCI KOŻDY SIE BOI.
(BAJKA).
Człowiek stary w jednej dobie (Około 1520)[160].
BIERNAT Z LUBLINA.
KTO PILI, NIE ZMYLI.
(BAJKA).
Zając się niegdy z żółwia śmiał, Liszka kresę zamierzyła, (Około 1520.)[161]
MARCIN BIELSKI.
O CZYTANIU.
(Z „KOMEDJI JUSTINA I KONSTANCJEJ“.)
Który pismo waży lekce, (1557.)[162]
MIKOŁAJ REJ.
ŻALE WÓJTA.
(Z „KRÓTKIEJ ROZPRAWY MIEDZY TRZEMI OSOBAMI“).
Miły panie, my prostacy, A co tłustszej kopy maca; (1543.)[163]
MIKOŁAJ REJ.
NIEPOMIERNE BIESIADY.
(Z „WIZERUNKU WŁASNEGO ŻYWOTA CZŁOWIEKA POCZCIWEGO“).
Bo jeśli to rozkoszą kto ma przezwać właśnie, Suknia śmierdzi drożdżami, czapka gdzieś na ławie; (1558)[164].
MIKOŁAJ REJ.
PORANEK A WIECZÓR.
(Z „WIZERUNKU CZŁOWIEKA POCZCIWEGO“).
Rano sie potem porwał, ano pięknie świta, (1558)[165].
JAN KOCHANOWSKI.
NA ZDROWIE.
Szlachetne zdrowie! Widzi na jawie (Około 1570.)[166]
JAN KOCHANOWSKI.
DO WACŁAWA OSTROROGA.
(Z „FRASZEK“).
Próżno przeć, upiłem sie; winem? Czyli rymy? (Około 1570.)[167]
JAN KOCHANOWSKI.
NA LIPĘ.
(z „FRASZEK“).
Przypatrz sie, gościu, jako on list mój zielony (Około 1570.)[168]
JAN KOCHANOWSKI.
CHORUS: O PORWANIU HELENY.
Z „ODPRAWY POSŁÓW GRECKICH“.
O białoskrzydła morska pławaczko, Swar był początkiem i niezgoda (1578.)[169]
JAN KOCHANOWSKI.
POCHWAŁA WSI.
(Z „PIEŚNI ŚWIĘTOJAŃSKIEJ O SOBÓTCE“).
Wsi spokojna, wsi wesoła, Najdziesz, kto w płat język dawa Zatem sprzętna gospodyni (Około 1580 r.)[170].
SEBASTJAN KLONOWICZ.
PODANIE FLISACKIE
O SPORZE NARWI Z WISŁĄ. (Z „FLISA“).
Dwa bracia z siostrą w drogę sie wybrali: Przystali tedy do Nowegodworu Więc miejsce sądu na brzegu, na lewem, (1598.)[171]
SEBASTJAN FABJAN KLONOWICZ.
WIZERUNEK JUDASZA.
(Z „WORKA JUDASZOWEGO“).
Tak ci Judasz Chrystusem handlował w ogrojcu: Ten Martahuzów ojcem, wszytkich izmienników: (1600)[172].
SEBASTJAN FABJAN KLONOWICZ.
OSZUSTY I WYZYSKIWACZE.
(Z „WORKA JUDASZOWEGO“).
Pod lisim podobieństwem ci się zamykają, Udają się za chlebem, za ofiarą głupią; (1600.)[173]
BEZIMIENNE.
O ZYGMUNCIE III, KRÓLU POLSKIM.
Czyli nie masz, Zygmuncie, królewskiej zabawy? (1600.)[174]
SZYMON SZYMONOWICZ.
ŻEŃCY.
OLUCHNA.
Już południe przychodzi, a my jeszcze żniemy! PIETRUCHA.
Nie gadaj głosem, aby nie usłyszał tego! I teraz mu zaśpiewam, acz mi nie wesoło: OLUCHNA.
Szczęście twoje, że odszedł starosta na stronę: Wzięłabyś była pewnie na buty czerwone PIETRUCHA
Dobrze radzisz. Mnie się on, widzę, nie przeciwi, PIETRUCHA
Ale starosta do nas znowu przystępuje, Gdy księżyc wschodzi, z nim się gwiazdy ukazują. STAROSTA.
Pietrucho! Prawieś mi się sianem wykręciła! (1614.)[175]
DANIEL NABOROWSKI.
WIEŚ I POETA.
(Z „PIEŚNI: AD IMITATIONEM
HORATIUSZOWEJ ODY BEATUS ILLE I T. D.). ...Niech kto chce w boju sławę krwią oblewa, (Około 1630)[176].
BARTŁOMIEJ ZIMOROWICZ.
„RYMOTWÓRCY“.
(Z „SIELANEK”).
...Niemało (1663)[177].
WESPAZJAN KOCHOWSKI.
MYŚLIWSTWO.
Wstawajcie, bracia, bo już słońce wstaje, Aleć przecię za tę szkodę (1674)[178].
WESPAZJAN KOCHOWSKI.
ZGRZYTANIE ZĘBÓW.
(FRASZKA).
Pytała baba księdza, uprzykrzona srodze: (1674)[179].
ZBIGNIEW MORSZTYN.
ŻALE ŻOŁNIERSKIE.
(Z POEMATU: „VOTUM“).
Prawdać, że żywot zda się być przystojny Choć cię deszcz z śniegiem, w same siekąc oczy, Gdy ci nie będzie sam Pan Bóg łaskawy, To tylko słowy ich pożałowano (Około 1670)[180].
ZBIGNIEW MORSZTYN.
POCHWAŁA ŻYWOTA WIEJSKIEGO.
(z POEMATU „VOTUM“).
Niech każdy przyzna, czy nie droższe złota A kiedy już noc czarnemi skrzydłami Jakom skrzydłami niebieskiej obrony (Około 1670.)[181]
WACŁAW POTOCKI.
GOLONO, STRZYŻONO.
(FRASZKA).
Idący gdzieś mąż z żoną po ławie przez wodę, (Około 1680.)[182]
WACŁAW POTOCKI.
Z KMIOTKI PANNA SŁUŻEBNA.
(FRASZKA).
Szlachcionka jedna, panny nie miawszy służebnej, (Około 1680 r.)[183]
WACŁAW POTOCKI.
O TŁÓMACZACH I PRAWDZIWEJ POEZJI.
(Z CYKLU „CKNI MI SIĘ“.)
Pisali Kochanowscy, wielcy dwaj poeci, Nie borowe zbierając po Parnazie szysze, (1688)[184].
ELŻBIETA DRUŻBACKA.
WIOSNA.
(Z POEMATU: „OPISANIE CZTERECH CZĘŚCI ROKU“).
O! złoty wieku w postaci dziecinnej, Insząś zieloność łąkom naznaczyła, (Około 1750.)[185]
ELŻBIETA DRUŻBACKA.
POCHWAŁA LASÓW.
Zważywszy życia ludzkiego obroty, Pokaże, rosa perłowe kropelki (Około 1750.)[186]
ELŻBIETA DRUŻBACKA.
SKARGA KILKU DAM.
(DLA JAKICH RACJI Z MĘŻAMI SWYMI ŻYĆ NIE CHCĄ).
W pewnym ogrodzie, pomiędzy szpalery „Nic nie dba, bym się czem miała zabawić, „Na pożegnaniu powiem mu: „Brutalu! (Około 1750 r.)[187]
STANISŁAW TREMBECKI.
WILK I BARANEK.
(BAJKA).
Racyja mocniejszego zawdy lepsza bywa. Wilk, tam naczczo nadszedłszy, szukając napaści, (1776)[188].
STANISŁAW TREMBECKI.
KOŃ I WILK.
(BAJKA).
Onego czasu, gdy Wielki post wiernie odprawił, (1776)[189].
ADAM NARUSZEWICZ.
SEKRET.
(SATYRA).
Ze wszystkich chorób dusznych, którym od tej pory Fircyk wszystkiego świadom i wszystko rozplata. (1778)[190].
ADAM NARUSZEWICZ.
BANKRUT.
(Z SATYRY „REDUTY“).
Owóż masz! Jedzie w modnej jegomość karocy. Reszta poszła, chwalebnym świstaków zwyczajem, Wyrwawszy polskim ptakom i ogon i skrzydła. (1778)[191].
ADAM NARUSZEWICZ.
CHUDY LITERAT.
(SATYRA).
— A cóż to, mój uczony chudy mości panie? Albo spal, albo rozdaj gdzie między nieuki. Żeby był a poprzestał już wyrabiać dziwy! — „Jakim się cudze sprawy wiją kołowrotem! (1775)[192].
IGNACY KRASICKI.
WALKA MNICHÓW.
(z „MONACHOMACHII CZYLI WOJNY MNICHÓW“).
Wpada Hyjacynt, — nowa postać rzeczy: Lecą sandały i trepki i pasy, Rafał z nim obok: „Ratuj, przyjacielu!“ (1778)[193].
IGNACY KRASICKI.
PIJAŃSTWO.
(SATYRA.)
Skąd idziesz? Ledwo chodzę. — Słabyś? — I jak jeszcze: Wina mieliśmy dosyć, a że dobre było, Pełni pociech, że wszyscy przeciwnicy legli, Co, w dzikiem zaślepieniu występni i zdrożni, (1779)[194].
IGNACY KRASICKI.
ŻONA MODNA.
(SATYRA.)
— A ponieważ dostałeś, coś tak drogo cenił, — Alboż to miasto psuje? — A! któż wątpić może! — Dalejż ja po resory. Szczęściem kasztelanic, — Nie mam. — Jak to być może? Ale już rozumiem Tu kiosk, a tu meczecik, holenderskie wanny, Powracam zmordowany od pogorzeliska, (1779.)[195]
IGNACY KRASICKI.
Z „BAJEK“.
WSTĘP.
Był młody, który życie wstrzemięźliwie pędził; OWIECZKA I PASTERZ.
Strzygąc pasterz owieczkę, nad tem się rozwodził, JAGNIĘ I WILCY.
Zawżdy znajdzie przyczynę, kto zdobyczy pragnie. PAN I PIES.
Pies szczekał na złodzieja, całą noc się trudził: CHŁOP I CIELĘ.
Nie sztuka zabić, — dobrze zabić sztuka. PTASZKI W KLATCE.
Czego płaczesz?“ staremu mówił czyżyk młody, NOCNI STRÓŻE.
Małe złego początki wzrastają z uporu: (1779.)[196]
TOMASZ KAJETAN WĘGIERSKI.
LEW I ŚLIMAK.
(Z „MOJEJ EKSKUZY“).
Bardzo mi dobrą bajkę los mój przypomina, (Około 1780 r.)[197]
FRANCISZEK ZABŁOCKI.
ZAMIARY MAŁŻEŃSKIE FIRCYKA.
(Z KOMEDJI „FIRCYK W ZALOTACH“).
ARYST (w szlafroku.)
Gość, gość luby! mojego witam dobrodzieja. FIRCYK (ściskając go mocno).
A! jak się masz, poczciwy wieśniaku! ARYST (wyrywając się wrzeszczy).
E, je, ja, (wydarłszy mu się).
A, mój panie! jak widzę, mógłbyś dusić smoki. FIRCYK.
U nas w Warszawie takie jest przyjaźni hasło. ARYST.
A! niech cię licho weźmie; aż mi w karku trzasło. FIRCYK.
Tylkobyś się nie pieścił. Cóż tu u was na wsi? ARYST.
A w Warszawie co słychać? FIRCYK.
Źle bardzo, pomorek. ARYST (uląkłszy się, odskakuje).
Na ludzi? FIRCYK.
Jeszcze gorzej. ARYST.
Przebóg! FIRCYK.
Na mój worek: ARYST.
To być nie może, chybaś wpadł między szulery. FIRCYK.
Tak dalece, że w jednej godzinie, gotowem, ARYST.
Oj trzebaby, trzebaby waści w kuratelę... Pięknych przymiotach, sercu dobrem, znacznem mieniu! FIRCYK.
Mójże ty filozofie, mój ostry cyniku! ARYST.
Jednoby się znalazło... wybierz sobie którą: FIRCYK.
Maż funduszu wiele? ARYST.
Już lat kilka w szpitalu siedzi przy kościele, FIRCYK.
Idźże waść do stu katów, nie praw mi ambai, Przecie się niezła człeku upiekłaby grzanka, (1781.)[198]
FRANCISZEK ZABŁOCKI.
SPÓR O PIERWSZEŃSTWO.
(Z KOMEDJI: SARMATYZM).
GURONOS.
Jakem Guronos, szlachcic, jak z dziadów podczaszy, SKARBIMIR.
Ależ... GURONOS.
Niech każdy odda, co przystoi komu! SKARBIMIR.
Czyż?... GURONOS.
Trzeba, abyśmy się lepiej zrozumieli. Co stanowi lustr domu? Dawność parenteli! SKARBIMIR.
Któż wątpi? Jesteś waćpan, jak trzeba, szlachcicem, GURONOS.
Otóż to, sąsiedzie, SKARBIMIR.
Dom waćpana w zacne ludzie plenny, GURONOS.
Dodajmy: dom wielki, wojenny, SKARBIMIR.
Wszystko to dawną jego świetność zabezpiecza. GURONOS.
Jeżeli sławne w Rzymie imię Fabijuszów, SKARBIMIR.
Słyszałem tyle razy od waćpana... GURONOS.
To mi Po naszym Sędziwojów wonczas dom był wtóry SKARBIMIR.
I to słyszałem. GURONOS.
Otóż z tego Bartłomieja SKARBIMIR.
I tom miał honor słyszeć mało tysiąc razy, GURONOS.
Aby się tamta dowiedziała strona, SKARBIMIR.
Może mniej roztropna... GURONOS.
Z tych Andrzej pierworodny wziął Różą z Konopna... SKARBIMIR.
Zacny mój podczaszycu! Wiem, w jakiej jest cenie GURONOS.
Mój dom, ale nie nasze! Proszę do kościołów SKARBIMIR.
Jabym zaś radniejszy GURONOS.
Krwie niczyjej nie chciałbym. SKARBIMIR.
Przecie... GURONOS.
Przecież, przecież SKARBIMIR.
Więc rada przyjacielska?... GURONOS.
Przyjaciel i rada — SKARBIMIR.
A prawo na najazdy? GURONOS.
Oj, gdyby to nie te SKARBIMIR.
Miałem honor już mówić: jeśpan podkomorzy GURONOS.
Czy dla nas podkomorzy to, co burmistrz w mieście? SKARBIMIR.
Wiem to, że dawniej równym bywał wojewodzie; GURONOS.
Burdaż to interes honoru? SKARBIMIR.
Toż to jest rzecz honoru, aby z fraszki lada GURONOS.
Otóż to polityzmy, to grzeczności wasze, Dobrodzieju! to rozum był w dawnym Sarmacie! (1784.)[199]
FRANCISZEK DYJONIZY KNIAŹNIN.
BABIA GÓRA.
DO PAWŁA CZEMPIŃSKIEGO, GDY OBJEŻDŻAŁ
GÓRY KRAKOWSKIE. Trwoga warszawskie gubi dziewczęta: Już dziesięć wieków, jak Polska stoi, Ano jak w nasze wszedł tajemnice (Około 1780 r.)[200]
FRANCISZEK DYJONIZY KNIAŹNIN.
DO WĄSÓW.
(ODA).
Ozdobo twarzy, wąsy pokrętne! Ujmując wtenczas oczy kobiéce, (Około 1780.)[201]
FRANCISZEK DYJONIZY KNIAŹNIN.
Z KOMEDJI:
CYGANIE.
CYGANIE I CYGANKI (W TABORZE PRZY OGNISKU).
WSZYSCY.
Ach! za nami zawsze nędza! MORYGA.
Czy wójt taki, czy starosta, DŻĘGA.
Ni ja Żydem, ni ja Lachem, JAWNUTA.
Drew przyrzućcie do ogniska: CHICHA.
Cóż my mamy? ot te szatry, WSZYSCY.
Byle na dziś było chleba, DŻĘGA.
Swobodno żyjem i nie znamy pana: JAWNUTA.
Alboż nie dosyć, żeś wolny? MORYGA.
Jawnuto mądra! O, jakżeś wysoka JAWNUTA.
O dzieci moje! mało ja znam jeszcze; (Tu słychać szelest). CHICHA.
Owoż i nasi. Dobry znak! coś niosą, RUDIO.
Bywaj nam zdrowa, o szczęśliwa nocy! WSZYSCY.
A to jak? RUDIO.
Ot, jak? Byłaby i krowa, MORYGA.
Nim krowa nasze powiększy wesele, 3 CYGANKA.
Ot rondel i dwie patelnie. 4 CYGANKA.
A u mnie młot i kowadło. 5 CYGANKA.
Jam jedną zrabował kielnię: DŻĘGA.
Toż my to dzisiaj użyjem! 6 CYGANKA.
A ja Lejbinej szynkarce DŻĘGA.
To się i napijem! MORYGA.
No, jakożkolwiek! Oddać to szafarce! GNUS.
Daruj! Zdeptałem całą noc marnie. MORYGA.
Bracia, do pletni, a ty do tańca!... (Gdy Gnus smagańca tańczy, tymczasem między Stachem zza kulisy a Chichą i Dżęgą intryga zachodzi; słowa ich wychodzą w przerwach muzyki przy lekkiem graniu na drumli.)
RYPAŁO.
Kij ten wodził już niedźwiedzie. MORYGA.
Teraz ciebie, Gnusa, wiedzie. CYGANIE Z PLETNIAMI.
Niech ta prosta (dwa razy)
GNUS.
Och, daleko jeszcze do sta... STACH (zza kulisy).
Jak zorza, świeci moja piękna Chicha! DŻĘGA (do Chichy).
Siostro. Stach na cię i mruga i wzdycha. (Muzyka)
RYPAŁO.
Nuże, tańcuj, nie ustawaj! MORYGA.
A drugiemu tył podawaj! CYGANIE Z PLETNIAMI.
Niech ta prosta (dwa razy)
GNUS.
Och! daleko jeszcze do sta... STACH (zza kulisy).
Jakby ją tutaj na stronę sprowadzić? CHICHA (do Dzęgi).
Bracie mój miły! chciej temu zaradzić! (Muzyka)
RYPAŁO.
Nuże! teraz na kij siadać! MORYGA.
A naucz się dobrze kradać! CYGANIE Z PLETNIAMI.
Niech ta prosta (dwa razy)
GNUS.
A dalekoż jeszcze do sta? DŻĘGA (do Chichy).
Coby tu poczęć?... No, ja w to poradzę: (Muzyka)
RYPAŁO.
Nuże! teraz przez kij skakać! MORYGA.
Wara stękać! wara płakać! CYGANIE Z PLETNIAMI.
Niech ta prosta (dwa razy)
GNUS.
Wytańczyłem już i do sta! STACH (zza kulisy).
Jawnuta, widzę, patrzy na nią z boku, (1878.)[202]
STANISŁAW TREMBECKI.
Z POEMATU: „SOFIÓWKA“[203].
UKRAINA.
Miła oku, a licznym rozżywioną płodem, Pomnożeniem dochodzą babilońskich plonów. KASKADA[204].
Pójdę tam, gdzie, gwałtownym rzeka lecąc szumem, GROTA I SKAŁA.
A stamtąd, pochodziste przebiegłszy zielenie, Wisząca grozi skała, Leukacie podobna, ZAKOŃCZENIE.
Kto gajów tuskulańskich smakował ochłody, (1806.)
|
- ↑ Wstępne wiersze z poematu Jana Kochanowskiego „Muza“, napisanego około r. 1570.
K rzeczy — słusznie: Krom — oprócz, wyjąwszy; ma przodek — ma pierwszeństwo; słuchaczów próżen — bez słuchaczów, pozbawiony słuchaczów: przedsię — przecie(ż); za laty — po latach; syn Latony — Apollo, bożek starorzymski (u Greków Fojbos, Febus), opiekun poezji i muzyki.
- ↑ Dawniejsze antologje, obejmujące — między innemi — poezję staropolską, mające charakter zgoła odmienny, podręcznikowy, wyczerpane są oddawna („Złota przędza“, „Obraz literatury pol.“); wypisy przy różnych podręcznikach historji literatury (np. przy cennej książce I. Chrzanowskiego) mają założenie ściśle historyczno-literackie.
- ↑ Dla pełności obrazu podaliśmy w tej książce wyimki z dzieł, których mowa, jakkolwiek „niewiązana“, jest mową poetycką o wysokim poziomie.
- ↑ Pieśń Bogurodzica. Najstarsza pieśń religijna polska, dotychczas znana. Autor niewiadomy. Rękopis najdawniejszy znajduje się w Bibliotece Jagiellońskiej (w Krakowie) i pochodzi z początków XV wieku. „Bogurodzica“ była pieśnią kościelną i zarazem narodową, najulubieńszą i najbardziej szanowaną w Polsce średniowiecznej: rycerstwo śpiewało ją przed rozpoczęciem bitwy. Wspomina o tem Długosz w Kronice Polski (z w. XV), w opisie bitwy pod Grunwaldem. Dziś śpiewa ją duchowieństwo w katedrze gnieźnieńskiej przy trumnie św. Wojciecha. „Bogurodzicę“ wydrukowano po raz pierwszy w r. 1506. Wypisana jest złotemi głoskami nad kaplicą św. Stanisława na Wawelu.
Bogiem sławiena (sławiona) — przez Boga sławą, chwała obdarzona: gospodzina — pana; zwolena — wybrana; zyszczy — pozyskaj (łaskę Twego syna Pana): Kyrie elejson — Panie zmiłuj się (z greckiego); dziela — dla, za przyczyną (Twego Chrzciciela); Bożycze — Synu Boży; formę „Bożycze“ dajemy według uwag prof. J. Łosia (Przegl. zabytk. język.): jąż (od: ji, ja, je) — którąż, jegoż — czego, o co; przebyt — żywot.
- ↑ Pieśń o zmartwychwstanin Pańskiem. Autor nieznany. Dawniej uważana za ciąg dalszy „Bogurodzicy“, gdyż w dawnych rękopisach znajduje się zaraz po niej.
Wierzyż — wierz-że: trud — męka: strożej — stróży (od stroża), straży: starostę pkielnego (piekielnego) — szatana (Lucyfera); wspomionął człowieka pirwego — wspomniał na grzech człowieka pierwszego (i dlatego „śmierć podjął“); cirzpiał — cierpial; nie prześpiał nawierne — nie doszedł (do wybawienia) zaprawdę (człowiek): Kmieć, wiec, starosta, stroża — urządzeniapolskie średniowieczne (!); zastąpił — obronił: ręce, nodze — dawna forma podwójna (dualis): (także: uszy, oczy, dwie słowie, dwie babie i t. d.); kry — krew; prawy — prawdziwy; angeli — anieli; ima — ma: odima — odejmuje; kajaci, daci — kajać dać (dawny bezokolicznik); aza — czy nie; bychom — byśmy (tryb łaczący: bych, byś, by, bychom, byście, bychą).
- ↑ Skarga Matki Boskiej pod Krzyżem. Należy do t. zw. pieśni Maryjnych łysogórskich (z klasztoru na Łysej Górze w Górach Świętokrzyskich). Autor niewiadomy.
- ↑ Pieśń o Zwiastowaniu. Należy do „Maryjnych“ z XV w. Dwa rękopisy: jeden w zbiorze kazań łacińskich, drogi w zbiorze Łysogórskim (dziś w Petersburgu).
Tajemności — tajemnice; śmierne — pokorne: Joachim — Joachima (4 przyp.!) Joachim — mąż św. Anny.
- ↑ Z Legendy o św. Aleksym. Autor nieznany. Jedyna legenda polska wierszowana z XV w. Rękopis w Bibl. Jagiell. (przy łacińskich traktatach teologicznych), wierszy 240; ogłoszony po raz pierwszy w r. 1876. Bliższa data powstania legendy: początki w. XV.
Coż — którego (cożci): dzieją — (od „dziać“) – nazywają; obleczy — oblecz (ma serce Bóstwem t. j. natchnieniem); cztę — czytam (od „czyść“); panię — pan (jak: książę); była w czas — szła na rękę, pomagała; w lepsze się przygodził — jeszcze lepiej się udał, jeszcze był lepszy; przyjał — przyjechał; file — chwile (przechowane długo np. w „krotofila“); podał mu szafarza swego — oddał go pod opiekę swego szafarza; najić — znaleźć; wzjawiło — objawiło; fała — chwała; szli są — dawny czas przeszły (jeszcze nieściągnięty!): szedł jeśm, jeś, jest i t. d.: natemiesce — natychmiast.
- ↑ Hymn do Ducha Swiętego. Autor nieznany.
Złożyć — ułożyć, napisać; epistoła (z łaciń.) list: rozdawasz wykłady — pomagasz rozumieć (Pismo św.); persona (z łac.) — osoba: kłamają się — dają się oszukać (zewnętrznym wyglądem); prawie — prawdziwie; okrasy — ozdoby, rozkosze: towarzysz niebieskiego rządu — t. j. Trójcy św.; koniecznego sądu — sądu ostatecznego; bydleniem — bytowaniem, życiem.
- ↑ Pieśń o dobrodziejstwach Boga. Pieśń tę napisał Koch. podobno w Paryżu (koło r. 1556.), prawdopodobniej jednak w późniejszym czasie, kiedy tłómaczył Psałterz; ma pieśń ta wiele wspólnych z Psalmami myśli i zwrotów.
Nieobeszłej ziemi — której nie można obejść, bardzo wielkiej; Tobie kwoli — ku (dla) Twojej woli (późniejsze: „gwoli“ — jak: grzeczny z: „k(u) rzeczny“): mdłe zioła — słabe, drobne, małe.
- ↑ O sprawiedliwości Bożej (Psalm VIII). Psałterz Dawidów, przekładania Jana Kochanowskiego w Krakowie, w Drukarni Łazarzowej, roku Pańskiego 1579“. Psalmów wszystkich 150. Kochanowski tłumaczył z łacińskiego. Najstarsze przekłady polskie Psałterza (niewierszowane) z wieku XIV i XV („Psałterz florjański“ i „P. puławski“. Wierszem część tłómaczył już M. Rej, a wszystko Jakób Lubelczyk (1558). Melodje do przekładu Koch. skomponował Mikołaj Gomółka (1580). W przekładzie Koch. psalmy nagłówków osobnych nie mają.
Dusze — dawny 2. przypadek zam.: duszy: stojąc w Twej obronie — pod Twoją obroną: sprawnie — sprawiedliwie. - ↑ O Boskiej Opiece. Psalm 91.
Z obieży — z sideł, sieci; przeciwko mnie — wobec mnie (postępuje). - ↑ O chwale Bożej. Psalm 104.
Statczy — starczy (od tematu: statk [stateczność]); ćmy — ciemności; oczekawa — oczekuje. - ↑ O miłosierdziu Bożem. Psalm 130.
Uczciwość — cześć, szacunek: nieczekany — rychły. - ↑ O niewoli. Psalm 137.
Niech moja swej nauki ręka zapamięta — niech zapomni sztuki grania (na lutni). - ↑ „Ogniu niezgaśnemu wydarci“. „Rymy duchowne“ (Setnik I i II) w Krakowie, w drukarni Andrzeja Piotrkowczyka, Roku Pańskiego 1590“. Wydanie z r. 1893: Nr. 26 Bibl. pisarz. pol., nakł. Akad. Umiejęt. w Krakowie, wydał dr. Józef Korzeniowski. Wzór literacki zapewne we włoskich „Rime spirituale“ Gabryjela Fiammy (1570). Trzeci wiersz ze zbioru Grabow., mniej wybitnie religijny, zamieściliśmy w dziale „poezji refleksyjnych“.
Imo — mimo (poprzez, mimo przeszkody ze strony ciała): zaż — czy (nie); ogniu niezgaśnemu wydarci — wydarci mocy piekieł, potępieniu. - ↑ O błogosławieństwo Boże. W zbiorze „Rymów duchownych“ wiersz 175.
Krewkości — namiętności, żądze cielesne; młocek — młócący, pożądny — pożądany: rószczki (różczki) od: rózga; użytki — plony. - ↑ Modlitwa o natchnienie (Z „Wojny Chocimskiej“), „Wojna Chocimska“, w 10 częściach (12.000 wierszy), napisana w r. 1670–2, odkryta i wydrukowana z rękopisu dopiero w r. 1850 we Lwowie. Wydanie późniejsze: Warszawa — Bibl. najcel. utworów literatury europ., nakł. S. Lewentala — 1880 (wyd. P. Chmielowski, z przedmową A. Tyszyńskiego). Pierwotnie wydano „W. Ch.“ mylnie pod nazwiskiem „Lipskiego“. Wielka,zwycięska, czterotygodniowa bitwa pod Chocimem (pod wodzą Karola Chodkiewicza), która jest tematem tego poematu, stoczona została w r. 1621.
Rozdział, tutaj zamieszczony, stanowi początek (inwokację), Wojny Chocimskiej“; inwokacja na wzór Iliady i innych poematów — epopeji.
Propozyt — zamiar; haracz — przymusowa danina; mdłem piórem — słabem, małem piórem (poety): wdzięka — podzięka: sercem nieprzysięgłem — tając w sercu zamiar złamania przysięgi. - ↑ Modlitwa o życie rycerzy. (Z „Wojny Chocimskiej“.)
Którys tęgiem ujął gniew sprawiedliwy przez niebo popręgiem — któryś na znak powstrzymania gniewu zawiesił tęczę wielką na niebie; malowaną obręczą — tęczą; słońce świętym rumieńcem stokroci — t. j. odbija się stokrotnie czerwoną barwą krwi świętej: niedołęga nasza — nasza słabość, grzeszność (wytoczyła świętą krew Chrystusa); jest w całym tym obrazie połączone znaczenie pojednawcze śmierci ze zbawieniem ludzkości przez śmierć Chrystusa; z twardym Faraonem — podobnie, jak zatwardziałego w grzechu Faraona; w morzu Czerwonem — tutaj morze Cz. oznacza morze krwi ludzkiej, wylanej na wojnie (i zarazem biblijne miejsce kaźni Faraona.) - ↑ Podziękowanie Bogu za wiktorję chocimską. Rozdział końcowy „Wojny Chocimskiej“. Dla pobożności i wybujałej religijności XVII stulecia charakterystyczne jest, że W. Potocki nietylko zaczyna swój poemat historyczny, jak to czynią epicy, od modlitwy, ale i kończy go modlitwą.
Krom końca, miary — bez końca, miary; mostem przed bogatym i t. d. przełożenie wyrazów (na wzór starożytnych poetów rzymskich) bardzo swobodne: posławszy (od: słać ciała nasze mostem przed Twoim bogatym Majestatem; trybuty: daniny; pean — starogrecka forma poematu pochwalnego i tryumfalnego: zwycięstwo głodem — długiem (czterotygodniowem) oblężeniem obozu polskiego pod Chocimem zamierzali Turcy wywołać głód wśród wojsk polskich i zmusić je w ten sposób do poddania się; pokrytym przyjaciołom — fałszywym, udanym; wstręt (do żywota) — przeszkoda. - ↑ Wiosna. Poemat: „Nowy Zaciąg pod chorągiew starą tryumfującego Jezusa, Syna Bożego, nad Swiatem, Czartem y Piekłem, Gdzie traktamentem doczesne błogosławieństwo, żołdem wesołe sumnienie, Wysługą korona królewska, która już niezliczonemu tego towarzystwu znaku, na wieki wieczne kwitnącym okryła laurem skronie“ i t. d. (takie to tytuły wypisywali autorzy XVII wieku!) — napisany przez W. Potockiegow r. 1680, wydrukowany (przez O.O. Pijarów) w r. 1698. Jeden z kilku Potockiego a nader licznych w XVII wieku poematów religijnych jest jakoby filozoficzną historją życia i męki Jezusa Chrystusa. Dajemy tu ten rozdział jako nader charakterystyczny dla rodzaju i żarliwości uczuć religijnych i poezji tego zakresu w XVII stuleciu: przebija tu prawdziwe zamiłowanie do tematów religijnych.
Ryby — gwiazdozbiór zimowy; Baran — gwiazdozbiór wiosenny; fruktem (z łaciń.) — owocem: Jego mrówce-człowiekowi — człowiekowi, który wobec Boga jest mały, jak mrówka wobec nas; wtenczas Jezus umarł w naturze człowieczej — t. j. na wiosnę (Wielki Piątek) Jezus umarł jako człowiek; kiedy, co żywo, na świat — kiedy na świat wychodzi (odradza się) wszystko, co żyje: on z świata żałośnie i t. d. — Chrystus schodzi ze świata (jako człowiek), dając początek światu chrześcijańskiemu, religji Zbawienia („wiośnie“ ludzi); stawszy się Barankiem — zestawienie wielkanocnej figury Chrystusa z figurą wiosennego gwiazdozbioru („Barana“); w samo się Słońce nam obraca — słońce zimowe zamienia się dla nas w słońce wiosny, słońce dawnej wiary w słońce nowej (prawdziwej) wiary; nowy raj! i t. d. — „nowy świat“ powstaje w podobny sposób, jak, świat stary, więc: Chrystus — człowiek jest nowym (wtórym) Adamem w nowym (drugim) raju; zamiast „drzewa świadomości dobrego i złego szczepi, jabłoń iną“ (Zbawienia), wydobywa człowieka z potopu (grzechu) w arce Krzyża; pluty wód szatańskich opiwszy się (t. j. potopu grzechów); gołąb (Duch św.) — na podobieństwo gołębia po potopie; ogniem swym — światłem (jak tęcza); właściwą tęczą znakiem wiecznego przymierza między Bogiem Ojcem a ludźmi — jest teraz Jezus Chrystus: krew jego męczeńska — to kolor czerwony tej tęczy, woda — zielony; rolą — dawniejszy 4 przyp. l. pojed. (rolę); czas rolą serc pobożnych wyprawić do siewu — zasiewy wiosenne zestawione z nowym posiewem wiary i pobożności (spowiedź wielkanocna). - ↑ Ucieczka Korony Polskiej do N. P. Marji. Jeden z bardzo licznych poematów religijnych W. Kochowskiego, autora nawskroś katolickiego. Typowy objaw rosnącego w Polsce w owym czasie szczególnego kultu Matki Boskiej.
Chabina — rózga: supecyje (z łacin.) — posiłki; wcześne — w porę (rychłe); Pallas — bogini starogrecka mądrości: egida — tarcza (bogini Pallas zasłaniała Achillesa tarczą od ciosów nieprzyjaciół): zaszczytem — bronią, tarczą. Co do języka i tonu tej poezji — warto porównać ją z zamieszczonemi dalej „pieśniami konfederatów barskich“ (zatem z 2 połowy XVIII wieku!). - ↑ Pokuta w Quartannie r. 1678. Wiersz, tutaj zamieszczony jeden z bardzo nielicznych wierszy Morsztyna, na tak poważną nutę nastrojonych, ma siłę, właściwą jego talentowi, i charakterystyczny jest pod tym względem, że poeta, życie biorący z zupełnie innej strony, lekkiej i swobodnej (poeta miłości salonowej) na taki ton się zdobył.
Quartanna — gorączka epidemiczna; zbyteczność — nadmiar, zbytek, chęć użycia; zwyczaj — (tutaj) nałóg; obywatel bezbożnej Sodomy — grzeszny, jak obywatel biblijnej Sodomy; serce ognia zawzięło głęboko — zapaliło się zbytnio miłością ziemską; próżności — marności, nikczemności. - ↑ Pieśń do Matki Najświętszej od wojska skonfederowanego. Pieśń Konfederatów barskich. Osoba autora nieznana. Cytujemy tę pieśń za „Xiążką do nabożeństwa, w czasach Konfederacji Barskiej ułożoną, a na obecne czasy wielce przydatną, 1845, w Księgarni Katolic. Polskiej — Paryż“. Walki Konfederacji Barskiej od r. 1768 do 1772 w obronie wiary katolickiej (przeciw równouprawnieniu dyssydentów i wpływowi Rosji w tej sprawie) i wolności państwa polskiego. W książeczce tej pieśń niniejsza znajduje się dodatkowo, na końcu.
Zwłaszcza, gdy się lud pod Twój znak i t. d. — jak wiadomo, Konfederacja Barska udała się pod szczególną opiekę Matki Boskiej. - ↑ Hymn do Boga. Z tejże samej „Xiążki do nabożeństwa“, co wyżej. „Hymn“ ten szczególnie dobrze znamionuje ton religijno-patryjotyczno-rycerski Konfederacji Barskiej i jej pieśni bezimiennych.
Masz gniewliwą lwów naturę mienić w lepszą moc posturę — wyrazy zbyt swobodnie przestawione: Masz moc zmieniać gniewliwą naturę lwów w lepszą posturę (łagodniejszą postawę, usposobienie). - ↑ Hymn do Matki Boskiej. Z powyższej książeczki pieśń-modlitwa.
Samson — biblijny prorok żydowski, którego Bóg obdarzył, gdy był jeńcem, taką mocą, że jednem wstrząśnieniem kolumny zburzył gmach cały“, pełen jego wrogów zwycięskich. - ↑ Do Boga. Wiersz „Do Boga“ znajduje się na czele „Poezji“ F. D. Kniaźnina, jest to prośba o natchnienie poetyckie („inwokacja“).
Co mię wzbić może — co może mnie podnieść (mego ducha): uroń tę (Łaskę) znanej ducha pokorze — pokora ducha ludzkiego ściąga Łaskę Bożą; dowcip — w staropolszczyźnie: rozum, tutaj: umysł, talent, natchnienie; i ja ognistym zabłysnę czołem — t. j. natchnieniem i sławą, niech pycha i t. d. — t. j. niech pycha pamięta, że to Twój dar — owa, moc, zapał i pęd wysoki.“ - ↑ Pieśń poranna. Ze zbioru poezji F. Karpińskiego p. t. „Pieśni nabożne przez F. K. W Krakowie, w drukarni Szkoły Głównej, 1798.“ Pieśni niektóre z tego zbioru doczekały się rzadkiej popularności, gdyż śpiewane są przez lud w kościołach; obok dwóch, tutaj zamieszczonych, także pieśń: „Wszystkie nasze dzienne sprawy“.
- ↑ Na Sokalskie mogiły. Bitwa pod Sokalem z Tatarami w r. 1519 szczególnej w owym czasie zażywała sławy (porównaj nieco dalej zamieszczony wiersz Szarzyńskiego „O Frydruszu“. Niniejsza fraszka Kochanowskiego, przypominająca (umyślnie) epigram starożytny o bohaterach z wąwozu termopilskiego, jest jakoby napisem na grobie, celującym wyborną zwięzłością i zarazem obfitością treści uczuciowej. Fraszki Koch. wydane w Krakowie, w druk. Łazarzowej w r. 1584 (w roku śmierci poety), napisane w latach 1560—1580.
Prze — przez, za (ojczyznę); przecz — przez co (skrócone, jak dzisiejsze: w niwecz, t. j. nie masz powodu; złez — dawniejsze zamiast „łez“; mógłbyś sam drogo i t. d. — wartoby, opłaciłoby ci się za taką śmierć chlubną drogo zapłacić. - ↑ Spólne narzekanie na porządną niedbałość naszą. Pełny tytuł zawiera jeszcze słowa: (Spóln. narzek.) Wszej Korony i t. d. Jest to jedna z końcowych części wielkiego dzieła Rejowego p. t. „Zwierciadło albo kstałt, w którym każdy stan snadnie sie może swym sprawom, jako we źwierciadle, przypatrzyć“; wydane dzieło to w Krakowie u Wierzbięty 1567—8. Nowe wydanie wzorowe: Kraków—1918. Akademja Umiejętności (opracowali Jan Czubek, Jan Łoś, Ign. Chrzanowski), 2 tomy. Ustęp, tutaj podany, złożony z części trzech rozdziałów „Spólnego narzekania“: „Jako jest zacne Królestwo Polskie“, „Iż gniew Pański nigdy bez przyczyny nie przypada“ i „Zbroja pewna każdego rycerza krześcijańskiego“ ten ostatni rozdział uważany jest właściwie za część osobną „Zwierciadła“. Ten sam temat opracował Rej obszerniej wierszem w ostatnich rozdziałach „Zwierciadła“.
Zeszlejsze — słabsze (w większym upadku); w opatrznościach w zaopatrzeniu; postanowienie — zabezpieczenie; serca brać — ośmielać się, nabierać otuchy; uznania — opamiętania. - ↑ O błędach świeckich urzędów. Rozdział z pierwszej książki Reja, wydanej w r. 1543, w Krakowie: „Krótka Rozprawa miedzy trzemi osobami: Panem, Wójtem a Plebanem“, pod pseudonimem Ambrożego Rożka.
Tkniż — tknij-że; pamiętne — pamiątka, podarunek: proroki — ironicznie (o sędziach): roki — terminy (kadencje) sądowe; łatać spólny błąd — naprawiać wady ogólne (Rzeczypospolitej). - ↑ Zbroja pewna każdego rycerza krześcijańskiego. Przedostatnia część „Zwierciadła“ M. Reja (jak wyżej). W zakończeniu tego wstępu wierszowanego do rozprawki prozą są jeszcze słowa: „Si deus nobiscum, quis contra nos?“ — (Gdy Bóg z nami, któż przeciw nam?)
Wyhecowana — wygładzona, wyostrzona: zborzyć — zwalczyć, zwyciężyć. - ↑ Sprawa rycerska. Wiersz wstępny do rozprawki prozą, wydanej przez M. Bielskiego w r. 1569., p. t. „Sprawa rycerska według postępku i zachowania starego obyczaju rzymskiego, greckiego (i t. d.)... ku czytaniu i nauce ludziom rycerskim pożyteczna. W Krakowie“. Jest to nauka wojskowości.
Odpruwszy kołnierze — kołnierze, nieraz bardzo dużych rozmiarów, były ozdobą stroju cywilnego szlachty owych czasów; koncerz — rodzaj miecza: drzewo — kopja, włócznia: rohatynka — włócznia; fryjerka — ladacznica; posłuchy — pogłoski, mniemanie, opinja. - ↑ Omen Jana Kochanowskiego. Jedna z „Pieśni“ tego poety, wydanych po raz pierwszy w r. 1595 (w rok po śmierci poety) pod krótkim tytułem „Jan Kochanowski“.
Gdzież-to — gdybyż to; piękne boginie — Muzy: sam — tam (tu — sam, t. j. tu — tam: od Zmarzłego morza — od m. Lodowatego; brzeg Adryjański — brzeg morza Adrjatyckiego. - ↑ Pochwała znakomitszych królów polskich. Pieśń, napisana przez Koch. w czasie postoju w obozie (na noclegu, kiedy brał udział w wyprawie Zygmunta Augusta na Moskwę).
Wrotne lata — wracające się stale okresy przyrodnicze (pory roku); głos wdzięczny — chóry anielskie (w niebie): jakiej cnota dostojności — jaką wartość ma cnota (t. j. męstwo i szlachetność królów polskich), jakiego zaszczytu dostępuje (u Boga): Kroka — Kraka; Przemysł — Przemysław; trefunkiem — przypadkiem; serca wzięła — nabrała odwagi; dwu Kazimierzu — 4 przyp. dawnej liczby podwójnej (jak: uszu, oczu; dziś mówimy: dwoje uszu, oczu): zwierzonego — powierzonego (jemu); wzdawa — zdaje, oddaje. - ↑ Proporzec jaki był. Tak nazwaliśmy opis proporca, mieszczący się w poemacie Kochanowskiego, wydanym w r. 1569. p. t. Proporzec abo hold pruski. Treścią poematu jesthołd, złożony w czasie sejmu Unji Lubelskiej 1569 przez Alberta II, księcia pruskiego.
Zatem mu jest do ręki i t. d. — Albertowi. Na jednej stronie proporca wymalowane były (jakoby) dzieje stosunków polsko-krzyżackich od r. 1223, t. j. od sprowadzenia krzyżaków przez Konrada mazow.: spisował sie — spiskował, zmawiał: dwiema królom — dwom królom (3 przyp. dawnej liczby podwójnej): wici roznoszą — zwołują rycerstwo na wojnę; nie zwalają (biskupi) — nie pozwalają, nie zgadzają się; majestat — (tutaj) dwie wojszcze — dwa wojska (liczba podwójna); pod przymie — tron; rzem — w czasie trwania przymierza; Olbrycht — Albrecht I, składający w r. 1523 hołd Zygmuntowi I w Krakowie; niosąc w sercu i t. d. w środku wizerunku czarnego orła (pruskiego) był mniejszy orzeł polski (wielkiego zwycięzcy znak mały); rokita — wierzbina nadbrzeżna; tenże mistrz — ten sam malarz. - ↑ Na spustoszenie Podola przez Tatarów. Pieśń, napisana przez Kochanowskiego z powodu napadu Tatarów podczas bezkrólewia po Henryku Walezym: Tatarzy uprowadzili dziesiątki tysięcy jeńców i mnóstwo łupów. Pieśń ta kilkakrotnie potem naśladowana była przez innych poetów przy podobnych okazjach.
Łanie — niewiasty polskie (zagnane w jasyr); pod kotarzami pod namiotami (kotarami) tatarskiemi; odbieżałe — odbieżane, opuszczone; ten rym — to przysłowie: z tego nas zbodzie — i tej prawdy nas pozbawi. - ↑ Monomachja Parysowa z Menelausem. Część przekładu III księgi Iljady (Koch. tylko tę księgę tłómaczył).
Ich konie z wozy — starożytni Grecy (w czasie wojny trojańskiej) wjeżdżali zwykle na pole walki na specjalnych dwukołowych wozach i często z nich walczyli włóczniami: Tejkaonowa bracka — brata (swego) Tejkaona; na głowie czub ogromny — czub z włosia końskiego, umieszczony na szyszaku (rodzaju hełmu); oszczep — włócznia; wystrzelił oszczep — rzucił oszczepem: pawęż — tarcza, aby i kto inny napotem wiedział i t. d. — Parys był gościem Menelausa i porwał mu z domu żonę, Helenę: przez — bez: jedlca — rękojeść oszczepu: upstrzonej tkanice — tkaniny barwnej (pod szyją przytrzymującej szyszak); dank — dziękczynienie, chwała: pas bitego wołu — rzemień pod szyszakiem (na szyi). - ↑ Pieśń o Frydruszu. O bitwie pod Sokalem patrz: Przypisy do fraszki „Na sokalskie mogiły“. Frydrusz — Fryderyk Herbort, który zginął w tej bitwie nad Bugiem. Szarzyński śmierć Frydrusza przedstawił w tej dumie rycerskiej według opisu Marcina Bielskiego, kronikarza.
Głos szczęścia — głos losu; serdeczny — mężny, bohaterski (jak w wyrażeniu: „nabrać serca“ t. j. odwagi); że sie mniej wstydamy i t. d. — mniej wstydzimy się klęski, poniesionej pod Sokalem; farbę Bugowej, widziałem, krew wody nasza zmieniła — swobodne (na wzór poetów łacińskich) przestawienie wyrazów: „widziałem, krew nasza zmieniła farbę Bugowej wody“; prócz pohańskiej szkody — bez szkody (klęski) dla pohańców; żywiąc — żyjąc: targ t. j. wahanie się; bronę — bramę; więźnie — krzyknęli i jeńcy Polacy, znajdujący się wśród Tatarów. - ↑ Żałosna Kamena. Jeden z coraz liczniejszych „lamentów“ owego czasu i następnych, wydany w Krakowie w r. 1605 p. t. „Ż. K. na powódź gwałtowną w r. 1605“.
Kamena (Camoena) — muza o poezji tutaj: pieśń żałosna: gdzie go wakuje — gdzie go brak; hajduki — (z węgier.) lekko zbrojna piechota, tutaj: załoga, trzymana po dworach magnatów; kryminały — sprawy kryminalne (sądzone na sejmie); w sługi idziem przez długi — za lekkomyślne długi karano oddawaniem dłużnika wierzycielowi do pracy przymusowej; na stronę — na bok, nie mówiąc o....; gody — zabawy; głowników — przestępców kryminalnych (którym groziła kara śmierci czyli „głowy“); w czem pełno błędu — ważna tutaj skarga na upadek i nieposzanowanie sztuk i nauk, siłachmy siali — sialiśmy siła (t. j. wiele); ostatnie — po raz ostatni t. j. u samego korzenia. Z poematu tego dajemy wyjątki. - ↑ Fragment Psalmu 137 (136) 5-6, por. tłum. Jakuba Wujka.
- ↑ O miłości Ojczyzny. „Kazania sejmowe“ ks. Piotra Skargi wydane zostały w r. 1597, t. j. w tym samym roku, w którym zostały wypowiedziane (w kościele św. Jana w Warszawie, na nabożeństwach w czasie sejmu, dla posłów sejmowych i senatorów). Kazał ks. Skarga przez 18 sejmów (od r. 1588 do 1611), ogłosił tylko ośm kazań wzorowych z roku powyższego („O mądrości potrzebnej do rady“, „O miłości ku ojczyźnie“, „O zgodzie domowej“. O naruszeniu religji katolickiej“, O monarchiej i królestwie“, „O prawach niesprawiedliwych“, „O niekarności grzechów jawnych“). Kazanie „O mił. ojcz. podajemy w skróceniu.
Z Dawidem — według Psalmów Dawida; nadała — obdarzyła; okreszona — ograniczona (od: „kres“). - ↑ O skutkach niezgody domowej.
Pogodnego (czasu) — dogodnego, odpowiedniego; euge (z grec.) nuże!; imienie — majątek, mienie. - ↑ Pogróżki Boskie. Nazwaliśmy tak tę część kazania ósmego, gdyż zawartości jej szczególnie nazwa ta odpowiada.
Bych był — gdybym był: rozkoszniki — rozpustnicy, łystami — lydkami; w rzeczy — niby; jać objawienia osobliwego i t. d. — Skarga określa tu sam charakter swoich przepowiedni (nazywanych nieraz proroctwami) jako przestrogi, z natchnienia idące. - ↑ Wróżka o upadku mocy tureckiej. Rozdział z większego poematu S. F. Klonowicza p. t. Pożar, upominanie do gaszenia i wróżka o upadku mocy tureck. (jest to powtórne opracowanie części poematu łacińskiego Klon. p. t. Victoria deorum). Jedna z licznych pobudek literackich w Polsce do wojen z Turkami. Ustęp charakterystyczny jako wyraz prawdziwej pasji wojennej.
Sceptrum (łaciń.) — berło; nie bywając w szyku — bez bitwy; nikczemnie — nadaremnie; ćmę — mnóstwo; w mordziech — w zabijaniu, w trupach; światłości deptane — świętości (kościelne) poniszczone. - ↑ Pluton zagniewany zwoływa piekielną czeladź. Przekład „Jerozolimy wyzwolonej“, wydany przez Piotra Kochan., uchodzi, obok przekładu „Orlanda szalonego“ (L. Ariosta) przez tegoż poetę, za jedno z najlepszych dzieł tłómaczonych literatury staropolskiej. Wpływ sięgał aż do Mickiewicza. Tytuł pełny I. wydania: Goffr. abo Jer. wyzwolona Torquata Tassa przekładania Piotra Kochanowskiego, sekretarza Jego K. M.“ Wydanie nowe Luc. Rydla — Kraków. Bibl.
Pisarz. pol. Akad. Umiejęt. — Torquato Tasso, poeta włoski, ur. 1544, um. 1595, „Goffreda“ wydał w r. 1580, przedstawia w nim walki,„Krzyżowców“ o Jerozolimę.
Pluton — tutaj: bóg piekieł (starogrecka mitologja), przeździęki — koniecznie; Arpije (Harpije), Centaury, Sfingi, Gorgony i t. d. — potwory, o ciele częścią ludzkiem, częścią zwierzęcem; Atlas — pasmo górskie w Afryce, także: postać mitologiczna, dźwigająca niebo na barkach; miąższy — gruby. - ↑ Nagrobek Osmanów. Kazanie to wypowiedział Birkowski z powodu zabicia sułtana tureckiego Osmana przez zbuntowaną gwardję (janczarów).
Juljana Apostatę — cesarza rzymskiego, odstępcę od wiary chrześcijańskiej; Nabuchodonozor — król babiloński: Alkoran (Koran) — księgi święte mahometańskie: fazjanów — bażantów: Prometeusz — bohater grecki, legendarny, który dla szczęścia ludzi ogień z nieba porwał i potem śmiało oparł się gniewnym bogom, za co, przykutemu do skaly, sęp wyżerał wątrobę. - ↑ Kozaczyzna. Jest to jedna z t. zw. Sielanek ruskich B. Zimorowicza, w których włościanie (stąd „Sielanka“) rozmawiają o okropnościach zamieszek i rzezi kozackich i tatarskich: imiona włościan małoruskie, gdyż rzecz dzieje się na Rusi Czerwonej. Wydane Sielanki ruskie w r. 1663. Napad, w „Kozaczyźnie“ opisany, miał miejsce w r. 1648 w czasie bezkrólewia po śmierci Władysława IV. Druga sielanka podobna: „Burda ruska“.
Kropią — kroplą; łakomstwo — chęć zysków (z pracy ludu): wiele praktyk — „znaków“, wieszczb; między koszarami — między zagrodami (na trzody); spąchawszy się — zwąchawszy się: unji — związku: Krym... z Niżem — Tatarów z Kozakami; do ś. Jura — katedra grecko-katolicka we Lwowie: bałuch — wrzawa; wataha — gromada: taran — maszyna z okutą żelazem belką, do rozbijania murów; orklowe kamienie (orkiel) — łamane, bryły: przesieczy — siekąc poprzez, bez względu na przeszkody: przytwór — przedsionek, kruchta: w maclochu — w niszy: ihumen — przełożony klasztoru: horylicą — gorzałką: plesz — łysina; ryze — szaty kapłańskie: bateńku horoszy i t. d. — ojczulku dobry, nie chcemy twojej wiary, gorsza od djablich pieniędzy!; hałaj — hałła (Allah), okrzyk tatarski; bre gaur — śmierć niewiernym! (po tatarsku): truny — trumny: proszczaj — do widzenia; w skałubinie — w niszy: Buh, ne mara — Bóg, nie mara: denhy — pieniądze: mużyku — chłopie: kilijska — z miasta Cylicji (w Azji Mniej.); kostrubaty (kostropaty) — szorstki, nastroszony: — od zabitej śmierci — od zabicia: do koszu — do obozu. - ↑ Śmierć hetmana Żółkiewskiego. Poemat S. Twardowskiego „Władysław IV“ jest wierszowaną obszerną kroniką panowania tego króla: jest to jeden z kilku tego rodzaju utworów Twardowskiego („Wojna domowa z Kozaki, Tatary i Moskwą“, „Przeważna Legacja Krzysztofa Zbaraskiego do Konstantynopola“).
Fatum — los (kres) ostateczny: potrzebę — walkę: kingwszy — cisnąwszy, odrzuciwszy: ubiegaj — uchodź: żeby ten odnieść miała w tobie i t. d. — żeby przez twoją śmierć ojczyzna (ten) żal (stratę) ponieść miała: formy zrządzieło, mieło — spotykają się w poezji pol. XVII wieku dość często: Kamieniec — twierdza na Podolu: sprawować się — udowadniać, zdawać sprawę (ze swojej niewinności): ta Cecorska beła — śmierć Żółkiewskiego pod Cecorą 1620: Orfeowie — poeci (na wzór legendarnego Orfeusza greckiego): której dotąd fali i t. d. – którą dotąd opisywałem; Lakony — Spartanie starożytni słynęli z krótkości wysłowienia. - ↑ Lament Utrapionej matki korony polskiej. W pełnym tytule było dalej: „...już, już konającej, na syny swoje wyrodne, złośliwe i niedbające na Rodzicielkę swoję...“ Rozdział niniejszy jest wstępnym. Elegja polityczno-religijna, pozostająca pod widocznym wpływem Kazań sejmowych Skargi. Różni się realizmem tła (wojny, najazdy, rozruchy, rzezie, anarchja).
Rękawka — kopiec, usypany rękami; niestworność — niesforność: pry — prawi (mówi), skrócenie: absolute (łaciń.) — despotycznie: tabiny — jedwabna szata: mandatów (łaciń.) — poleceń; quantas ostendisti mihi i t. d. — jak wielkie uczyniłeś mi uciski mnogie i złe, a nawróciwszy się, ożywiłeś mię i z przepaści ziemskich zasie wywiodłeś mię (z Psalmu 70): rebelizującemu — powstającemu, buntującemu się: z Rakus — z Austrji (dawna nazwa): z Perekopem — z Tatarami perekopskimi; sromotnie uciekli — mowa o klęskach pod Korsuniem, pod Pilawcami i t. d.: do Ciebie samego ucieka się... — mowa o ślubach króla Jana Kazimierza. - ↑ Dawna Kanneńska odnowiona. Napisana przez W. Kochowskiego po klęsce pod Pilawcami, skąd wojsko polskie rzuciło się do ucieczki na wieść o zbliżaniu się Tatarów: poeta przyrównywa tę hańbę do klęski Rzymian pod Kannami.
Na przykrą skałę — trudną (do wejścia), stromą: w ciągnieniu — w czasie (jego) pochodu; świerzopek — klaczy; pono bez kasze i t. d. — przestawienie wyrazów: podobno dla (z.) tęsknoty — za mleczną kaszą; na monstrę — na przegląd; za stoły — za stołami: od kanarów — ze słodyczy: cekubów — win (włoskich). - ↑ Psalm dziękczynny, szczęsliwą elekcją in anno 1672 przeznaczeniu boskiemu przypisujący. Z „Psalmodji polskiej, za dobrodziejstwa Boskie dziękującej“ wydanej w r. 1695. Zbiór to poemacików prozą, z życia publicznego i z przeżyć osobistych poety. Elekcja w r. 1672 wyłoniła na tron polski Jana Sobieskiego, który świeżo, jako hetman, odniósł zwycięstwo nad Turkami (pod Chocimem).
Nie żywot niewieści albo marna kolebka — poeta wynosi tutaj elekcję „wolną“ nad dziedziczność tronu: elektorowie — delegowani do wyboru króla książęta i panowie: praktyki — kombinacje, intrygi: subtelność — względy dyplomatyczne, dyplomacja międzynarodowa: pod panow. obcem — pod królami z rodów obcych; kiedy nad bisurmańskim miesiącem i t. d. — mowa o zwycięstwie Sobieskiego (jak wyżej): wojska Sennacherybowe — Sennacheryba, wodza assyryjskiego, pokarał Bóg za bluźnierstwa pod Jerozolimą, posławszy anioła, który wielkie jego wojska jednej nocy wytracił (według Starego Testamentu): dziewczysko jedne — t. j. prosta dziewczyna, dziewczyna z ludu (Joanna d’Arc). - ↑ Pienie wdzięczności za zwycięstwo wiedeńskie. Jeden z najpiękniejszych w literaturze owego czasu objawów radości i dumy z powodu zwycięstwa Sobieskiego pod Wiedniem: poezyj szczęśliwemu wypadkowi temu poświęcali współcześnie bardzo wiele.
Asur, Edomczyk — narody wschodnie pogańskie, pokonane przez Izraelitów, tutaj jako nazwy (porównawcze) Turków: Part — naród w Persji; Sydon, Dziarbet — miasta perskie: purpuraci — dostojnicy: Jachel — postać biblijna Starego Zakonu: Madjanici i Jabin — wspomnienie zwycięstw cudownych nad poganami (według Starego Zakonu). - ↑ Hejnał utrapionej Koronie Polskiej. Ze zbioru W. Kochowskiego p. t. Liryca Polskie, w niepróżnującem próżnowaniu napisane.
Astrologi — uczeni „w gwiazdach“ (dawniejsi astronomowie), którym w wiekach średnich przypisywano umiejętność wyczytywania losów ludzkich z położenia gwiazd.
Z Cyntyją — przydomek bogini starożytnej Djany, równoznacznej z księżycem (jak Feb ze słońcem); Władysław — Władysław IV, umarł 1648 r.: arcerzu (harcerzu) — rycerzu konny (na herbie Litwy): Tohajbej — dowódzca Tatarów krymskich, którzy rozpoczęli z Polską wojnę wraz z Chmielnickim: niedobyty — nie do zdobycia, warowny: w kształt powodzi — porównaj: Sienkiewiczowskie określenie „potop“: termin — wyrażenie prawnicze, tutaj: los, dola. - ↑ O wolności polskiej. Ze zbioru poezji W. Kochowskiego p. t. „Epigramata polskie, po naszemu: Fraszki“.
Słobody — osady (wolne), folwarki, gospodarstwa. - ↑ Na ciężary i opresją chłopską w Polszcze. Ze zbioru K. Opalińskiego: „Satyry albo przestrogi“. Bezwzględna prawdomówność i siła wyrazu chłoszcząca stanowią wartość tych satyr, pod względem poetyckim nierównych.
Spezy — wydatki; inkwizycyą — śledztwo; taras — więzienie: szpłacheć — kawałek roli: po wypędzeniu Ryksy drapieżnej i t. p. — mowa o buntach chłopskich w czasie bezkrólewia po Mieszku II. (r. 1034): flagellum (łaciń.) bicz: Pawluków, Muchów, Nalewajków — przywódców zbuntowanych chłopów na Ukrainie w XVI i XVII wieku: ucieczką — mowa o ucieczce z pod Pilawiec (przed Tatarami, 1648): zelżywym pokojem — mowa o traktacie pokojowym z Turkami w Buczaczu w r. 1672: per quae quis peccat i t. d. — czem kto grzeszy, tem pokaran będzie. - ↑ Na ogołocone ściany w obronę. Jedna z satyr Opalińskiego, odznaczająca się szczególnie oryginalnem ujęciem tematu, zaczepiająca nader śmiało ówczesne poglądy szlachty na położenie i losy Polski.
W kierz — w krzaki. - ↑ Non fecit taliter ulli nationi. Jedna z nielicznych poezji okolicznościowych patryjotycznych A. Morsztyna. Tytuł oznacza po polsku: Tak nie uczynił (t. j. tyle nie dał) żadnemu narodowi. Mor. popierał dążenia królowej Marji Ludwiki, żony Jana Kazimierza, do umocnienia władzy królewskiej w Polsce.
Do samsiadów — do sąsiadów. - ↑ Skarga Ximeny (czyt.: Chimeny, imię hiszpań.). Słynny dramat klasyczny P. Corneille’a (Kornela p. t. Cid, oparty na romancach (balladach) rycerskich hiszpańskich o zwycięzcy Maurów, Rodrigu, przetłómaczony został przez A. Morsztyna prawdopodobnie za pobudką królowej M. Ludwiki (Francuzki) i pod tytułem: „Cid albo Roderik, komedja hiszpańska“, wystawiony został w r. 1661 na zamku warszawskim (w czasie sejmowym): jest to pierwszy dramat francuski, przetłómaczony na język polski. Tłómaczył „Cida“ w naszych czasach S. Wyspiański. Skarga Ximeny spowodowana została zabiciem ojca jej przez Rodriga w pojedynku: Ximena kocha Rodriga i — mimo te wstrząśnienia — zostaje później żoną wybawiciela ojczyzny.
Zwycięstwo z Maurów (latynizm) — zw. nad Maurami: za którą — przez którą, t. j. krew ojca Ximeny, zranionego w bojach z Maurami: mężobójstwo — zabójstwo (człowieka) — nazwa, używana także w prawodawstwie polskiem. - ↑ Chodkiewicz hetmanem (z „Wojny Chocimskiej“ W. Potockiego). Rozdział z „części wtórej“ poematu. Bliższe szczegóły o „Woj. Choc.“ patrz obj. do str. 41. Karol Chodkiewicz objął stanowisko hetmana wielkiego po Stanisławie Żółkiewskim, który w r. 1620 zginął pod Cecorą. Rozdział ten dziwnie podobny do „Obioru“ (hymn wstępny i wiersze następne) w Konradzie Wallenrodzie“ Mickiewicza.
Zruci miesiąc — t. j. znak (sztandar) turecki (pod nogi słońca „prawdziwej wiary“); których mu nie szczędzą późne wieki i t. d. — nawet „w późne wieki“ dokonywa czynów nieśmiertelnych; Mars z czoła — dzielność, męstwo („bije mu“ z oczu); łęk — część siodła („urosłeś na siodle“): ćwiczyzny — ćwiczeń, trudów (wojennych kampanji): górnemi arsenały — zwycięską bronią. - ↑ Stanisław Lubomirski, hetmana polnego namiestnik. Rozdział z tejże części II „Wojny Chocim.“ Stanisław Lubomirski był w „potrzebie chocimskiej“ zastępcą hetmana polnego (Koniecpolskiego), gdy Chodkiewicz był hetmanem wielkim.
Krzemiezny (krzemięzny, od „krzemień“) — krzepki, tęgi: jędrznie — jędrnieje, wzmacnia się: w oczu, choć nieznaczny i t. d. — w chwilach, wolnych od służby wojennej, widać w oczach Lubom. młodzieńczą zalotność („Kupido sajdaczny“); według podoby — według upodobania (dobrany); do przyrodzonej chodzy i ozdoby — z przyrodzenia dobry w chodzie (w marszu) i w paradzie: wysmuknionej — wysmukłej (nodze szukający miejsca): rzuca wodza — podrzuca wodza: głodze — gryzie: Ksantus, Cillar — nazwy koni, znane z historji i legend starożytnych greckich: gdy Hektorem rozgniewany... obciążywszy osi — gdy rozgniewany zwycięzca (Achilles), przywiązawszy do wozu trupa Hektora (według „Iljady“): komosi sie — sroży się, rzuca się. - ↑ Roty konne w potrzebie chocimskiej „Wojny Chocimskiej“ W. Potockiego, rozdział części III.
Władysławowa — króla Władysława IV; wojen — wojak, rycerz; zobi — przynęty (od: zobia): Mars a Mars — jeden w drugiego jak Mars (jak bóg wojny); krty — krzty: ze złota brantowego — wypalonego, czystego: wielki Janie — apostrofa do Jana Zamojskiego, hetmana: bandolety — strzelby długie; kornety — sztandary; kolety — kurty żołnierskie; sajdak (sahajdak, z tatarskiego) — łuk z kołczanem, t. j. futerałem do strzał. - ↑ Potęga turecka. „Wojny Chocim.“ W. Potockiego rozdział z części IV.
Niesprawą — nie w szyku (ale gromadą, „obławą“): ustrzmiwszy — nastrzępiwszy, ustroiwszy (w pióra pawie): pod żórawią wiechą — mając na czapce (turbanie) pióra żórawie: janczar-aga — dowódca janczarów; janczary — piechota turecka wyborowa: specyjały (tutaj:) nadzwyczajności: nieprzyjaciół szkodzą — przynoszą im szkodę, spustoszenie; gidy — szpetny, obrzydły (z tureck.); forgi — pióropusze: pod skofiją — pod pokrowcem: Tauru — Dniestru; za szańce, wały — zamiast sz. i w.: twory na krew ludzką — narzędzia wojenne; obierze — sidła; koncenty — harmonje, akordy muzyczne; snuje swojej sfery wydział — zawiaduje swoim wydziałem (Febus słońcem!): kary — wozy: bierek — owiec tureckich; maże — wozy łubiane: do żydła — do życia, do jedzenia. - ↑ W obozie przed bitwą chocimską. „Wojny Chocim.“ rozdział z części IV.
Kawalkata — grupa podróżna, gromada; dzianetom — rumakom arabskim lub tureckim, tutaj; rumakom ognistym, które ciągną wóz słoneczny (mity greckie): ustrzmiwszy — patrz wyżej: kościołem się bawił — modlił się: paiże — (pawęże) tarcze (blachy zbrojne): larmo — alarm (wojskowy); szyposze — trębacze: treny marsowe — pieśni wojenne; Trytoni i Forcy — bożki rzeczne: że wynurzeni i t. d. — aż wynurzyli się, podziwiając (piękny widok sztandarów i wojska): Fawonius — wiatr: korbety — skoki taneczne (franc. courbette): sforcują się w salty — wysilają się na skoki, prężą się w podskokach: niżli z Malty, kawalery — zakon maltański rycerzy; niemieckie, węgierskie najemne oddziały wojska polskiego, złożone z Niemców, Węgrów. - ↑ Przemowa Chodkiewicza do wojska przed bitwą chocimską. Rozdział części IV „Wojny Chocimskiej“ Wac. Potockiego. Jeden z najpiękniejszych wzorów mowy staropolskiej.
W archiwie piersi waszych i t. d. – macie w sercach milość Boga, ojczyzny i króla; wam się zwierza — powierza wam (w obronę); tuczą — dostatkiem, rozkoszą (świecką): w te ręce król i t. d. — ponieważ szlachta wybierała sama króla; posiężnego przypłaci — zapłaci za to, że sięgnął (po koronę polskiego króla): „posiężne“ na wzór: „czesne“, „drogowe i t. d. — Martauze — handlarzy żywym towarem t. j. sprzedających ludzi w niewolę Turkom: oszedziałe — osiwiałe: Twórce — Twórcy (2 przyp.); pean — hymn: stwierdzić — wzmocnić, pokrzepić. - ↑ Dziś a wczora. Rozdziały z „Wojny Chocim.“ Wacława Potockiego (część III).
Falandysz — sukno przednie (holenderskie): od festu — od święta: karazyi — sukna pośledniego; breklest — poślednia materja na suknie; płaci — znaczy: Gradywowym — Marsowym (przydomek Marsa): szpalery — obicia (w pokoju); met dadzą — dorównają; soromu — wstydu: nie rzkąc — nie mówiąc już o...: nie mając chleba królewskiego i t. d. — nie mając darowizn od króla (starostw): Rusnaczków — Rusinów; skotopasów — pastuchów. - ↑ Veto albo nie pozwalam. Ze zbioru W. Potockiego „Moralia abo rzeczy do obyczajów, nauk i przestróg w każdym stanie żywota ludzkiego“: ten zbiór uwag, myśli, fraszek, facecji pozostawał w rękopisie do dzisiejszych czasów, obok drugiego zbioru podobnego p. n. Ogród: oba wydano teraz: „Moralia“ w Bibl. pis. pol. (Akad. Umiejęt. w Krakowie), w 3 tomach, ostatni w r. 1918.
Satyra na liberum veto, prawo zwyczajowe zrywania sejmów przez jednego posła, zakorzenione w Polsce od w. XVII, zniesione przez konstytucję 3 maja 1791 r. - ↑ Na panów, oskarżając ich o niedbałość ojczyzny.
Trzebienie — t. j. eunuchy: co oczy rozdarli — co patrzą na was szeroko otwartemi oczami: kalety — trzosy: ani sarkazmem mego czcijcie wiersza — nie nazywajcie mego wiersza sarkastycznym (złośliwym). - ↑ Czuj! Stary pies szczeka. Satyra ze zbioru „Moralia“ Potockiego (patrz wyżej).
I o swej czuj wolności — czuwaj nad swą wol.: którzy nieopowiednie (kradną) — o których kradzieży się nie mówi: do swego sekwestru — do spółki przy swojem grabieniu (Polski). - ↑ Niechaj śpi pijany. Satyra ze zbioru „Moralia“ (patrz wyżej.)
Winem z prasy Bożego i t. d. winem, które gniew Boży (chyba) za jego grzechy mu podsunął: gdzie drudzy — gdzie indziej znowu drudzy: Syrenami przyśpiewują — jak Syreny (uwodzicielskie nimfy wodne). - ↑ Duma niewolnicza. Poemat Zbigniewa Morsztyna pod tym tytułem znajduje się w zbiorze jego poezji (niedrukowanym): „Muza domowa“; inny tytuł ma w zbiorze („Silva rerum“) Jakuba Trembeckiego p. t. Wirydarz poeticki, z różnych poetów wiadomych y niewiadomych — łacińskich y polskich wielką y kilkunastu lat pilną pracą wystawiony y skończony — roku Pańskiego 1675 die 24 Xbris: „Wirydarz“ wydał z rękopisu Aleksander Brückner, we Lwowie 1910. Zbiór Tremb. obejmuje prawie wyłącznie poetów z sekty arjańskiej. — „Duma Niew.“ odnosi się do czasów oblężenia Krakowa przez Szwedów 1657 r. — Z poematu tego dajemy zwrotki wyłącznie ogólnego, patryjotycznego, charakteru, pomijając tony czysto już niemal osobiste.
- ↑ Do kochanej Ojczyzny. Wiersz, zamieszczony na czele „Psalmów pokutnych“, które W. Rzewuski, senator, hetman, wywieziony r. 1767 do Kaługi (wraz z biskupami Sołtykiem i Załuskim) przez ambasadora rosyjskiego, Repnina, napisał w czasie tego wygnania.
- ↑ W tym miejscu w niektórych wydaniach spotyka się jeszcze jedną zwrotkę:
W polskich patronach niepłonne nadzieje.
Zelantów serce niechaj się nie chwieje,
Gdy ci przy swej pieczy
Miecze do odsieczy
Dadzą Polakom. - ↑ Pieśń Konfederatów Barskich. Zamieszczone w Zbiorze „Skarbiec historji polskiej“, wydanym przez Karola Sienkiewicza, t. 1. Paryż 1839 i stamtąd powtórzona przez Mickiewicza w lekcji XV roku drugiego wykładów literatury słowiańskiej. Jak wszystkich pieśni konfederackich, tak i tej, autor nieznany.
Z Boga ordynansu — z rozkazu Boga (po wojskowemu): rangę porzucam i t. d. — porzucam rangę ziemską (wojskową) dla osiągnięcia miejsca w niebie (t. j. gotów jestem zginąć za wiarę); ten jest mój (h)azard — na to się ośmielam; wyroku Twego i t. d.-t. j. niczem nie wykupię się od losu, przeznaczonego mi Twoim wyrokiem: aby nie w upadku itd. aby wiara nie upadła, lecz słynęła w pełni (wiadomo, że Konf. bar. walczyła pod hasłem obrony wolności i wiary katolickiej, zagrożonej, jej zdaniem, przez dyssydentów polskich i ich protektorkę, Rosję; (wyżej powiedziano: „aby... wolności przywary, gwałty świętej wiary — zniesione były“); przybywa w osobie — osobiście, sama; sukurs — pomoc. - ↑ Pieśń Konfederatów Barskich. Druga pieśń Konf. bar., tutaj zamieszczona, wyjęta jest ze zbioru modlitw (Kon. Bar.(patrz: objaśnienie do str. 49), gdzie wydrukowano ją na końcu jako dodatek pod tytułem: „Pieśń Konf. Bar“.
Betulija — miasteczko w ziemi żydowskiej, oblężone przez Holofernesa, ocalone przez Judytę, która, podstępnie zyskawszy sobie zaufanie Holofernesa, odcięła mu w nocy głowę (Stary Testament); że na Jozue wzdychanie — na modły Jozuego wstrzymany został przez Boga zachód słońca, póki bitwa nie skończyła się pomyślnie dla Izraelitów (Stary Testament). - ↑ Errata: poemat: „Auferam vobis i t. d.“ ma być na stronie 142 (przed poematem: „Do pewnego ministra“).
- ↑ Auferam vobis viros fortes et consilii Tytuł łaciński znaczy: Odejmę z pośród was mężów walecznych i radnych: jest to zdanie z Pisma św., powtórzone przez króla Stanisława Augusta w jednej z jego mów sejmowych. Zabłocki, przypominając je tutaj, wyjaśnia je niejako na żywych przykładach.
Poszli w niewolę hetman i t. d. — mowa o wywiezieniu przemocą i bezprawnie przez Repnina trzech senatorów polskich w r. 1767 (jedna z przyczyn zawiązania konfederacji barskiej): patrz str. 346 objaśnienie do wiersza Rzewuskiego: „Do kochanej ojczyzny“: bracia na siebie sami i t. d. – mowa o walkach wojsk rządowych z konfederatami (hetmanem wojsk rządowych był Branicki); ecce adestis viri fortes et consilii — oto jesteście, mężowie waleczni i radni: zdanie to wstawiliśmy w tem miejscu, wziąwszy je z innej zwrotki poematu, który podajemy w skróceniu (dalsze rozdziały przechodzą w szczegóły polityczne i osobiste). - ↑ Tęskność do kraju. Wiersz, napisany prawdopodobnie w czasie pobytu Karpińskiego w Wiedniu, jak widać ze wzmianki o Dunaju.
Euksyn — Morze Czarne. - ↑ Pieśń dziada sokalskiego w kordonie cesarskim. Napisana po pierwszym rozbiorze, kiedy t. zw. Galicja przeszła pod panowanie austryjackie (cesarski“); Sokal, miasteczko w półn.-wschodniej części „Galicji“. Jedna z popularniejszych pieśni Karpińskiego.
Przedtem u jednego stołu król i t. d. – prawdopodobnie wspomnienie obiadów czwartkowych“ Stanisława Augusta, (dla liteteratów i wogóle artystów polskich). na których Karpiński bywał. - ↑ Na posąg Czarnieckiego w Tykocinie. Posąg ten wystawił Branicki J. K. w r 1755.
Tykocin — miasteczko nad Narwią; Czarniecki Stefan — hetman, wielokrotny zwycięzca, ur. 1599, um. 1665. - ↑ Z satyry „Świat zepsuty“. Po wstępie „Do Króla pierwsza satyra w zbiorze satyr Krasickiego, wydanym p. t. Satyry i listy. Wydanie nowe krytyczne Ludw. Bernackiego, Lwów 1908. (Wydawn. dla popier. nauki pol. we Lwowie). Zamieściliśmy ją w grupie „poezji patryjotycznych“ jako jeden z najsilniejszych w epoce Stanisława Augusta wyrazów bólu upadającego świata“. Dajemy tu z satyry tej właśnie te ustępy, w których zarysowano ogólne linie obrazu.
To, co oni honorem, poczciwością zwali i t. d. Krasicki należał wprawdzie, wraz z innymi poetami z otoczenia Stanisława Augusta, do „oświeconych“ zwolenników postępu a przeciwników staroszlacheckiego z („sermackiego“) zacofania, jednakże był wśród tego grona jednym z najbardziej umiarkowanych i daleko stał od cynizmu i zobojętnienia moralnego pewnych sfer arystokratycznych, przeciwko którym właściwie głównie ta satyra się zwraca; próżno się stan mniemaną potęgą nasrożył — mowa o stanie szlacheckim: Goty i Alany — ludy germańskie, które zalały państwo rzymskie w czasie „wędrówki ludów“: wały — bałwany morskie: zgodne z żeglarzem — z królem. - ↑ Głos umarłych. Wiersz, napisany przez Naruszewicza dla króla Stanisł. Aug. i posłany mu przed wydaniem „Historji narodu polsk.“ tegoż autora — jako odpowiedź na przynaglenia i dowód przemyślenia materjału historycznego.
Helikońskiej góry — Parnasu poetyckiego: zamierzchłe cyprysy — cmentarze; Kloto — jedna z trzech prządek życia ludzkiego (która nić jego przecina; mit grecki): na oddział błędu i istoty — życie ziemskie jest życiem „błędu“ (nieświadomości), życie nieśmiertelne — daje świadomość „istoty“ (czyli istotnej „cnoty“): niegdyś w najwyższej władzy osadzony — autor w całym poemacie przemawia w obronie silnej władzy królewskiej, która wogóle ówczesnym reformatorom wydawała się jednym z najkonieczniejszych środków ratunku dla Polski); określał króla — ograniczał (władzę ich); rozmnażał tyrany t. j. samowolę magnatów („królewiąt“); Temis — (grecka) bogini sprawiedliwości; herbownej gołoty — drobnej („gołej“ t. j. biednej) szlachty. - ↑ Do ojczyzny. Jeden z najlepszych wierszy patryjotycznych okresu Stanisława Augusta, uderza głównie w spodlenie polityczne warstw kierujących (magnatów). Patryjotyczne uczucie Kniaźnina przebija często nietylko w specjalnych utworach o tendencyi patryjotycznej (Matka Spartanka, Do ugody i t. d.), ale i w innych (patrz: wiersz „O mojej pracy“ w grupie „Refleksyjne“ tej antologji).
Mamona świeci — jak wiadomo, cały szereg magnatów był na żołdzie moskiewskim. - ↑ Matka Obywatelka. Jeden z najpopularniejszych wierszy Kniaźnina. Wyższą jego wartość artystyczna stanowi treść bogata i różnorodna w skupionej, zwięzłej formie. Co do formy, to Kniaźnin — jak wiadomo — pracował specjalnie nad udoskonaleniem formalnej strony poezji polskiej.
Ojczyzny zdrajca i zbrodzień — szczególnie tragicznie brzmiały to słowa w okresie, w którym zdrada, łączenie się z wrogami, często za pieniądze, toczyły organizm państwa polskiego. - ↑ Do moich współziomków. Poemat ten rozpoczyna w naszej antologji szereg poezji z okresu Wielkiego Sejmu, poświęconego zmianie konstytucji (1788—1791).
Jeśli ta góra wielka śmieszną myszkę zlegnie — używany jako przysłowie zwrot łacińskiego poety, znaczy tyle, co: „z wielkiej chmury mały deszcz“; August raczył powszechniej światło rozprowadzić — zasługi Stan. Augusta dla oświaty i kultury są niezaprzeczone (w okresie tym powstały: Komisja Edukacji Narodowej, Towarzystwo ksiąg elementarnych: zreformowano Akad. Krakowską i t. d.): Wojenną jego szkoły odzież — „szkoła rycerska“, założona przez Stan. Augusta. W niniejszym wierszu charakterystyczne jest (między innemi), że pocta ten szybko wpada w ton panegiryku dla króla. - ↑ Do powszechności. F. Zabłocki wydał w czasie sejmu wielkiego cały szereg poezji politycznych“ (bezimiennie), będących ostremi satyrami, czasem paszkwilami, na licznych zdrajców ojczyzny z partji moskiewskiej (późniejszych iniejatorów konfederacji targowickiej). Niniejszy wiersz „Do powszechności“ (społeczeństwa) może być uważany słusznie za wstęp do owego cyklu poezji. Cały ten zbiór, będący jedyną swego rodzaju ilustracją do dziejów Sejmu Wielkiego, wydał Dr B. Erzepki (Pisma Zabłockiego, Poznań 1903).
Zoilem — złośliwym krytykiem (z historji literatury starożytnej); paszkwil — w przeciwieństwie do satyry, wytyka wady osobiście i imiennie w sposób złośliwy. - ↑ Do pewnego ministra. Wiersz ten odnosi się do kanclerza w. koronnego, Jacka Małachowskiego, który pobierał roczną pensję od dworu rosyjskiego. Ściślejsza data napisania tego wiersza: rok 1788.
Radziejowski — podkanclerzy, skazany w r. 1652 na banicję za zdradę: wypędzeniem z kościoła ojczyzny — jak Chrystus kupczących w świątyni (Ewangelja): od klucza czyś jest od pieczęci — podskarbi czyli kanclerz. - ↑ Do zgromadzonych stanów. Ściślejsza data napisania tego wiersza do, zgrom. stanów“, t. j. do posłów sejmowych i senatorów, rok 1789.
W świętokrzyskiej wieży — na wieży kościoła ś. Krzyża (w Warszawie): na Solcu — dzielnica Warszawy (nad Wisłą): w ujazdowskiem gumnie — Ujazdów pod Warszawą stanowił wtedy osobne przedmieście; księdza Marka i t. d., — t. j. szkoda prorokować, jak ks. Marek (kapelan Konfederacji Barskiej); Saturn — gwiazda (czyli Sat. wkrótce zetknie się ze słońcem i sprowadzi w ten sposób katastrofę): wolność jednać z wielmożnością tronu była na sejmie wielkim partja za wzmocnieniem władzy królewskiej (co Zabłocki, niezbyt monarchicznie usposobiony, nazywa dziełem wieży Babilonu“ t. j. pomieszaniem pojęć); skoro na szczęście Polski pomiędzy sąsiady — toczyła się wojna rosyjsko-turecka (która umożliwiła Polsce swobodne obrady sejmowe nad przemianą konstytucji). - ↑ Do Branickiego hetmana.
Rarogu — raróg, ptak z gatunku jastrzębia. - ↑ Do niektórych chluby. Napisane po uchwale sejmu wielkiego, nakazującej zorganizowanie armji stotysięcznej: autor nie ufa szczerości niektórych posłów i nie ma wielkiej nadziei w urzeczywistnienie tej uchwały.
- ↑ Rozmowa o Konstytucji 3 maja. „Powrót posła“ J. U Niemcewicza (który sam był posłem z Inflant do Sejmu wielkiego 1788-1791) wystawiony został w Warszawie w czasie obrad sejmu w r. 1791. Było to dzieło, stworzone dla propagandy przez młodego, 34-letniego posła, przejętego do głębi swojem zadaniem i ideami nowej konstytucji. Była to pierwsza polska komedja polityczna. Jeden z objawów rozległej działalności patryjotycznej N. w czasie sejmu wielkiego.
Podkomorzy — ojciec posła, Walerego; w jego domu odbywa się akcja całej komedji: chwalebna ich praca zawieszona — rzecz dzieje się w czasie limity (przerwy) sejmowej, gdy dokonywa się wybór nowych posłów (dla połączenia się z dawnymi w sejm wielki) w nieprzytomności jego — w nieobecności jego; Starosta — gość w domu Podkomorzego, zwolennik dawnego stanu rzeczy, zaślepiony w „złotej wolności“; pod Augustami — pod Sasami: promocje — darowizny; magnaci płacili postom, którzy w ich interesie sejmy zrywali, dzierżawą wiosek: straże, sejm gotowy — urządzenia, proponowane przez konstytucję 3 maja; sentymentów — uczuć, upodobań; prawa człowieka — naczelne hasło rewolucji francuskiej (1789), które wpłynęło także na uchwały konstytucji 3 maja; w letargu — w pozornej śmierci, stan snu chorobliwego o zewnętrznych cechach stanu martwoty): wolny sojusz — Polska zawarła wówczas sojusz z królestwem pruskiem (przeciw Rosji). - ↑ Do Stanisława Małachowskiego, marszałka Sejmu wielkiego. Jeden z najlepszych wierszy Karpińskiego. Pełny tytuł brzmi: „Do S. M., referendarza Koron, Marsz. Sejmu i Konfeder. Koron., z okoliczności danej wolności poddanym swoim. Jest to jeden z kilku wierszy Karp., napisanych z powodu Konstytucji 3 maja.
Obciążasz swoją dla nich poręką dziedzizny — S. Małachowski, podobnie jak wielu posłów sejmowych, uwolnił chłopów w dobrach swoich od poddaństwa; i prac twoich towarzysze — twórców Konstytucji 3 maja; w kilku zwrotkach tego poematu (tutaj pominiętych) wspomina Karpiński o dwóch jeszcze obywatelach, którzy znieśli u siebie poddaństwo, Jacku Chreptowiczu i Stan. Poniatowskim. - ↑ Hymn na rocznicę 3 maja. Napisany widocznie specjalnie na uroczystość obchodu 1-ej rocznicy 3 maja, która, jak wiadomo, święcona była w Warszawie uroczyście. Tem echem sejmu wielkiego kończymy szereg poezji, odnoszących się do owego okresu dziejowego.
Podległość rządowi — posłuszeństwo władzy i prawu, rządowi (w odróżnieniu od nierządu“); w swobodzie wstrzymałość — wstrzemięźliwość, miara w używaniu swobód (politycznych).
Król, radny, rycerz, mieszczanin z rolnikiem — wymienienie w tem miejscu króla, radnego (członków rządu), rycerza (szlachty), mieszczanina i chłopa znamienne jest dla ideałów równouprawnienia społeczno-politycznego, które przyświecały Konstycji 3 maja: gdy większą szczęśliwiąc swobodą i t. d.do końca życia, do osiągnięcia życia wiecznego. - ↑ Wiosna. Wyraz bólu patryjotycznego w okresie drugiego rozbioru, po ruinie najpiękniejszych nadziei i wysilków konstytucji majowej. Niemcewicz sam stał się teraz wygnańcem z ojczyzny. W tym samym okresie N. napisał: „Na hersztów targowickich“ i „Fragment Biblie Targowickiej. Księgi Szczęsnowe“. Niniejsza elegja patryjotyczna odznacza się szczególnie pełnem ujęciem nieszczęść Polski po upadku Konstytucji.
Czemuż nieba nie raczą bohatera wskazać? — już w następnym roku (1794) podnosi sztandar powstania T. Kościuszko, którego sekretarzem i adjutantem został Niemcewicz: któż wam hołdu nie odda... — cały ten rozdział odnosi się do Konstytucji 3 maja; co ojczyznę najechali zbrojnie — Targowiczanie, którzy sprowadzili wojska rosyjskie; gdy zawiść wśród mocarzów rzuci swe pochodnie — N. przewidział tu dobrze grozęwojny między państwami zaborczemi, którą myśmy musieli przeżyć. - ↑ Do..... Osoba, do której Krasicki wiersz ten napisał, niewiadoma.
Kato M. P. — senator i wódz rzymski, gorący republikanin, który odebrał sobie życie z powodu zwycięstwa cezaryzmu w r. 46 przed Chr. - ↑ Z „Barda Polskiego“. Poemat ten, napisany po upadku powstania Kościuszki, nieznany był ogółowi do roku 1839, względnie 1840, w którym wydany został w Paryżu bezimiennie, z przedmową Niemcewicza. Według pamiętników własnych napisał go, 23-letni wówczas, Adam Jerzy Czartoryski, późniejszy prezes Rządu Narodowego w r. 1831, mianowicie w Grodnie, gdzie jako zakładnik Katarzyny przebywał przy boku zdetronizowanego Stanisława Augusta. Pobyt młodego syna księcia generała ziem podolskich pod dozorem rosyjskim miał być ceną, za którą ogromne dobra przeciwnika Rosji wraz z miljonowemi oszczędnościami drobnej szlachty ocalone zostały od konfiskaty. „Bard Polski“ jest więc przedewszystkiem owocem bólu i wzburzenia młodego zakładnika. Tekst, wydany w r. 1839 (w „Skarbcu historji polskiej“ Kar. Sienkiewicza), później osobno 1840, różni się przeróbkami, ogładzeniem i wyraźnemi wpływami późniejszych poematów Mickiewicza i innych wielkich poetów, wcale znacznie od tekstu pierwotnego, z r. 1795. Ten zaś znajduje się w kopji, współcześnie sporządzonej (rękopiśmiennej) w Archiwum domu Czartoryskich w Krakowie, i ma napis: Bard polski, pisany przez Xięcia Adama Czartoryskiego Roku 1795, a przez siostrę Jego Maryę z Czartoryskich Xiężnę Württemberską w Świątyni Pamięci złożony Roku 1803“. Tutaj dajemy ustęp z tekstu pierwotnego według wydania prof. J. Kallenbacha, Brody, 1912. Nagłówki poszczególnych ustępów, tutaj dane dla przejrzystości, nie znajdują się w oryginale poematu, z wyjątkiem ostatniego nagłówka („Pożegnanie“).
Bard — śpiewak, pieśniarz ludowy, nazwa znana m. in ze zbioru angielsko-szkockiego „Pieśni Ossjana“ (przekład ówczesny Kniaźnina): zgraje złączone wytrwała — oparła się wytrwale złączonym zgrajom; wiarołomnego króla — Fryderyka Wilhelma pruskiego, który złamał w r. 1793 przymierze, zawarte w r. 1788 (w czasie sejmu wielkiego): Wolny Obrońca — Kościuszko: Krupczyc zagony — w Krupczycach pod Kobryniem stoczył bitwę (18 września 1794) z Suworowem Karol Sierakowski; „Pożegnanie“ poprzedzone jest ustępem o nadziei. - ↑ Żale Sarmaty nad grobem Zygmunta Augusta. Napisanepo ostatnim rozbiorze. Autor myśl zwraca ku czasom Zygmunta Augusta, który był ostatnim królem dziedzicznym Polski (umarł 1572) i zakończył epokę największej świetności Polski.
Rozdani na Moskwę i Niemce — pod zaborem rosyjskim, pruskim i austryjackim: szablę, wesołość, nadzieję; Sarmata (Polak) oddaje się w tej ponurej elegji zupełnemu przygnębieniu, nie wierząc już ani w walkę orężną, ani w możność ratunku wogóle. Karpiński pisał w czasie Konstyt. 3 maja wiersze pełne nadzici (patrz: str. 149 antologji). - ↑ Hymn do Boga o dobrodziejstwach, narodowi polskiemu wyświadczonych. Tym poematem nadziei i nowego tonu w poezji patryjot. pol. zamykamy tę grupę w naszej antologji, jakkolwiek datą powstania swego sięga poza okres niepodległości, jest niejako ostatecznem ujęciem i rozrachunkiem całej przeszłości niepodległej i wszystkich jej zasadniczych idei.
Już lat tysiąc i t. d. — od przyjęcia chrześcijaństwa przez Mieszka I (963 r.); krępakiem — Karpatami; do szlachetnego wytknął plac zawodu do bojów szlachetnych: schnęły strumienie i t. d. — nie było przeszkód dla zwycięstw polskich, jak „gdyby schnęły strumienie i góry tajały“, gdzie oni przejść chcieli: Izmaela plemię — Tatarzy: Dagon — bożek filistyński: świątynię jego obalił Samson: przegadać ich nie mogli i t. d.— nie mogli opowiedzieć (historycy i poeci dawni): na murzyńskie piaski — mowa o wysłaniu części legjonistów przez Napoleona na wyspę San Domingo; drudzy, przeżyć nie mogąc i t. d. — wychodźcy i legjoniści, którzy łączyli „tchu ostatki“ z Napoleonem („gwiazdą nowych świata cudów“); łzy krokodylom wmawiają — „łzy krokodyla“ oznaczają (według przysłowia starogreckiego) udane łzy kata nad ofiarą (tutaj odnosi się do rzekomego współczucia mocarstw europejskich dla Polski). - ↑ Żale umierającego. Rękopis polski tego zabytku z w. XV znajduje się w bibljotece kapituły płockiej, umieszczony po łacińskich komentarzach do Ewangelji; składa się z 22 zwrotek, oznaczonych literami abecadła (brak zwrotki na literę s). Tekst pełny wydał prof. J. Rozwadowski (Materjały i prace komisji językowej Akad. Umiej. w Krakowie r. 1904, tom. 1).
Sie dzieci — podziać się; ocuci się — ocuć się (dawny tryb rozkazujący); tylkom — tyle-m; te dwa bogi przeklęta — liczba podwójna; nie uczynił — prawdopodobnie w rękopisie pierwotnym było tu: urobił, zrobił; wynić — wynijść (wyjść): zatworzone — zamknięte; zazżycież — zapalcie-ż (od: żec). - ↑ Rozmowa mistrza ze śmiercią. Tekst tego djalogu znajduje się wraz z poprzednią pieśnią w rękopisie płockim, oznaczony nagłówkiem łacińskim: De morte prologus (O śmierci przemowa): pełny tekst ma wierszy 497 (najdłuższy poemat polski z XV w.). Tekst pełny wydano — jak wyżej.
Nizacz — za nic; swym żakom — gdyż „każdy w jej szkole być musi“: ostał wszech ludzi — ostawił, zostawił; wzraza — postaci: łoktuszą — płachtą; leści sie — lśni się; samojedź — samolub (samojednik); przez lutości — bez litości; eże — aż; wiła — „zły duch“: na rejistrze — na pogotowiu; przezdzięki — przemocą, działo — dzieło (działanie); o to nigdy nie pokupię — nigdy za to dość nie zapłacę; miąższy — tłusty (mięsisty); rosztohaze — handlarze koni, kupczący także ludźmi (wyraz niemiecki); rozpasty — rozpusty: tulce — kołczany (ze strzałami); lubieszczka — lekarstwo; piotyna — piołunu.
- ↑ O szczęściu i nieszczęściu. Rozdział z „Apophtegmata“ („to jest krótkie a roztropne powieści, człowiekowi poćciwemu słusznie należące“); „Apopht.“ to jeden z kilku dodatków do „Źwierciadła“ M. Reja (patrz: Przypisy str. 335).
Własny (w staropolszczyźnie) — właściwy, prawdziwy; używie — użyje; prawie — prawdziwie, zupełnie; harcuje — kieruje; na równem — na skromnem, małem. - ↑ Myśli o przyszłem życiu. Tak nazwaliśmy część wiersza, przydanego przez M. Reja na zakończenie „Spólnego narzekania na porządną niedbałość naszę“ („Źwierciadło“, cz. II), p. t. „Do tego, co czytał ty księgi“.
Trzeba tam subtelniejszą mieć wzory robotą — Rej różnicę między światem ziemskim a niebiańskim tłómaczy czytelnikowi w tym wierszu porównaniem strojów ziemskich i „strojów“ niebiańskich („Bo już tam inych strojów, nieboże, potrzeba, kto sie bierze wyjechać z tej ziemie do nieba“); obercuchy — suknie (z niemieck.): na łbie z piérzem — z piórami na czapce; o płatne — o rzecz cenną; bryże — kroje (stroje); być wszystkiego stradać — by ci wszystko stracić przyszło (co ziemskie); wsiadać — do podróży (na tamten świat). - ↑ O piękności. „Dworzanin polski“ Ł. Górnickiego wydany został w Krakowie (u Mac. Wierzbięty) w r. 1566. Oparty na dziele włoskiem Baltazara Castiglione z r. 1528. („Il libro del Cortegiano“); w dużej części tłómaczony z tego dzieła. Poświęcony Zygmuntowi Augustowi. Składa się dzieło to z rozmów dworzan u biskupa Maciejowskiego w Prądniku pod Krakowem. Jakkolwiek tylko przetworzone (a poczęści właśnie dlatego) jest „Dworz. pol.“ jednem z najpiękniejszych dzieł polskiego humanizmu i prawdziwym klejnotem mowystaropolskiej. Wydanie pełne nowsze prof. Paulisza, Brody (u Westa) 1905.
Hnet — wnet; łuczny — zażarty; żadne — brzydkie; bez pochyby — napewno; wdy'; — wżdy, przecież, najliższa — najlichsza: prosto — poprostu; odtąd — od piękności; cień jakiś — cieniem tylko; nieprzyrownaną — niezrównaną, nie dającą się porównać: gi (ji) — go (jego); nazad — za sobą: telko — tylko; owa — słowem. - ↑ O młodości. W Odprawie posł. greckich J. Kochanowskiego, znajduje się kilka chórów — na wzór tragedji starogreckich. Chór, tutaj zamieszczony, jest odgłosem sceny, w której królewicz trojański Aleksander (Parys) daremnie usiłuje nakłonić starego doradcę królewskiego, Antenora, by głosował przeciwko oddaniu Grekom porwanej przez niego Heleny.
Zgadzając — dogadzając; zaraz — za jednym razem, naraz. - ↑ Sława jedna zostaje po człowieku. Ze zbioru „Pieśni“ J. Kochanowskiego (patrz: objaśn. do str. 60—65).
Położyć równo — zrównać; stawa — staje, wystarczy; dowcipu — rozumu, przemyślności; słusze — przystoi (słuszna): frymarczy — kupczy: sprzedaje (żywot za sławę); w cieniu — w ukryciu, nieznany. - ↑ Do snu. Z „Fraszek“ Kochanowskiego, których razem jest 294 w 3 księgach.
Przyszłego wieka — przyszłości (tutaj: życia przyszłego t. j. pozagrobowego); uśpi — tryb rozkazujący: te — to; mało — trochę; chceli — chce-li, jeżeli chce; gdzie dzień wychodzi z morza — gdzie słońce wschodzi (według podań starożytnych): przed gorącem — od gorąca: spornym — rozmaitym (biegom gwiazd): w społecznem mijaniu — mijając się wspólnie, wzajemnie („koła“ t. j. kręgi niebieskie; według starożytnych „sfery“ niebios dźwięczały osobną muzyką). - ↑ Powrót wiosny. Z „Pieśni“ księgi I.
Roście — rośnie (od: rostę, rościesz, roście); rady — radości; przecz-by — przez co by, dlaczegoby; bo się czuje prawie — prawdziwie (swobodnie); chłodnikiem chróścianym — altaną z chróstu. - ↑ Na lipę. Z „Fraszek“.
Zamiast: pod mym liściem — w niektórych wydaniach: p. m. cieniem; pan tak kładzie — mój gospodarz tak mię ceni: w hesperyskim sadzie — w którym według podania starożytnego greckiego rosły złote jabłka. - ↑ Na dom w Czarnolesie. Z „Fraszek“. W Czarnolesiu, dziedzicznej swojej majętności, osiadł Koch. na stałe około r. 1570 i ukochanemu swemu zaciszu niejedną poświęcił fraszkę, zwłaszcza ulubionej tam lipie.
Raczyż — racz-że. - ↑ Errata: tren Kochanowskiego „Tęsknota“ ma być: po trenie „O smutnych pamiątkach“ na stronie 182.
- ↑ Tęsknota. „Treny“ napisał poeta po śmierci córeczki Urszuli, która umarła (w r. 1579), mając dwa i pół roku. Trenów wszystkich wydał poeta dziewiętnaście. Nazwa Treny“ (żałosne pienia) jest starogrecka. Nagłówki poszczególnych „Trenów“ (które w oryginale nie mają nazw osobnych, prócz ostatniego) przez nas tutaj użyte zostały dla wyraźniejszego zaznaczenia ich treści.
Na szczęśliwe wyspy — „pola Elizejskie“ (miejsce pobytu dusz po śmierci, wedł. wierzeń starogreckich): teskliwe — smętne: Charon — przewoźnik dusz (do świata umarłych: wierzenia starogrec.); zdrojem niepomnym — „Letejskim“, który odbierał zmarłym pamięć życia ziemskiego: człowieka zrzuciwszy — pozbywszy się ciała ludzkiego: nikczemną — znikomą (ni-ku-czemu). - ↑ O smutnych pamiątkach. (Tren 7).
Ochędóstwo — sukienki: pisany — barwiony, kolorowy: uploteczki — wstążeczki; giezłeczko — koszulka. - ↑ Zwątpienie. (Tren 11).
Brutus porażony — wódz rzymski, sławny z prawości, miał się wyrazić podobnie po przegranej bitwie (pod Filippi); nie ulęże — nie ostoi się: baczenie — rozwagę, przytomność umysłu. - ↑ Pocieszenie. (Tren 19).
Obłapił — objął: przełomione — przełamane, przerwane: porównać — zrównać się; rana (śmierć) — wczesna; złez — łez: przysady — dodatków (złych); nieuchronnej zdrady — pewnej odmiany (dobrego losu); przekazy — przeszkody: nie ma wolności — nie wolno jej działać; dobrej myśli — wesołości, spokoju; mdłego przyrodzenia (ratować) — słabą naturę (ludzką); fortel — sposób: takiem myśleniem nie wściąga — nie zatrzymuje, nie myśli (o nich) ciągle: ludzkie noś — po ludzku znoś (jak „dobrze“); aczciem — jakkolwiek jestem. - ↑ Złote myśli, wyjęte z różnych pism J. Kochanowskiego.
Sam na sie — sam po sobie; ujął chciwości — powściągnął swoją chciwość: w to ugodzić — utrafić (zrozumieć); przystojność — przyzwoitość, uczciwość; nie jest przyjacielska — rozumie się: rzecz; pisać sie — popisywać się. - ↑ O nietrwałej miłości rzeczy świata tego. Poezje młodo zmarłego Mik. Szarzyńskiego wydane zostały po jego śmierci (r. 1601) p. t. „Rytmy abo wiersze polskie“; wydanie krytyczne (z dodatkiem pierwodruków z rękopisów); Bibl. pis. pol.
Akad. Umiejęt. w Krakowie, 1903 (wyd. Ign. Chrzanowski).
Mienić się — odmieniać się: sceptr (z łaciń.) — berło: stworzone piękne oblicze — piękne oblicze ludzkie: warować się — ochronić się (od trwóg); własny — właściwy: początku równego — co jest równe pochodzeniem (ciału). - ↑ O wojnie naszej, którą wiedziemy z szatanem, światem i ciałem. Z tegoż zbioru poezji Szarzyńskiego, co wyżej.
Łakome marności — marności, na które się łakomimy: zepsucie, zguba: pilno czynią — pilnie starają się; zbiegłe — znikome (rozkosze): zajźrząc — zazdroszcząc; prześpiecznie — bezpiecznie. - ↑ Żal nagrobny na śmierć Jana Kochanowskiego. Klonowicza „Żale nagrobne na szlachetnego i znacznie uczonego męża, nieboszczyka pana Jana Kochanowskiego... Polaka zacnego, szlachcica dzielnego i poety wdzięcznego...“ wyszły w Krakowie w r. 1585; „Żalów“ jest 13.
Pan — bożek leśny, najczęściej wymieniany u Greków: słoniem oprawioną — w kość słoniową oprawioną; osnowę trzewonitną — struny, wysnute (skręcone) z trzewi zwierzęcych: ćwiczy — gra na...; suremką — instrumentem (dętym); Echo — bogini echa; po dolnych zwierzyńcach — w dolinach leśnych; po kiściastych trzcińcach — wśród krzaków, zto — na to, na tyle. - ↑ Nieczystość. Taki nagłówek dajemy sonetowi ze zbioru ks. Seb. Grabowieckiego p. t. „Rymy duchowne“ (patrz: objaśn. do „Poezji religijnych“, str. 331).
- ↑ O marności świata. Jedna z pieśni, zamieszczonych w Roksolankach Szym. Zimorowicza (patrz: objaśn. str. 361).
Pogonią — 4 przyp. (pogoń) od dawnego: „pogonia“: porze — rozkrawa (rozdziela fale morza); z pompami — z przepychem, z ozdobami; każe (od „kazać“) — mówi, głosi, odzywa się. - ↑ Do słońca. Z „Roksolanek“ — jak wyżej. Słońce, według mitologji greckiej, równoznaczne z bogiem światła i zarazem poezji, Fojbosem — Apollinem; dlatego tę prośbę o sławę poetycką skierowuje poeta — humanista do słońca. Poza tem jest ten poemat piękną pochwałą słońca.
Larwą — maską: pozorną (barwą) — zwierzchnią, wyraźną, piękną; z listów — z liści; Aquilo — wiatr wschodni, wschód (mitologja staroż.): chowaniec — wychowaniec; poeta jest „wychowańcem“ słońca (Apollina); Boreas — wiatr północny, północ; Euxin — Morze Czarne („południe“): Ibery — Hiszpanja (zachód). - ↑ Pieśń w ucisku. Z „Muzy Domowej“ Zb. Morsztyna, pozostającej dotąd w rękopisie. Pieśń ta jest echem uchwały sejmowej z r. 1658, wypędzającej z Polski arjan, o ileby nie przeszli na katolicyzm; Zb. Morsztyn był arjaninem. Arjanie jest to jedna z najstarszych sekt chrześcijańskich, która do połowy XVII wieku miała wielu zwolenników.
- ↑ O słabości ludzkiej. Tak nazwaliśmy początkową część poematu Zb. Morsztyna p. t. Votum, który znajduje się w zbiorze jego poezji „Muza Domowa“ i w (wydanym 1910) w zbiorze poetów-arjan „Wirydarz poetycki“ (patrz: objaśn. do „Dumy niewolniczej“ w „Poezjach patryjotycznych“).
Wiek znikomy — życie znikome („uważać“ t. j. rozumieć, liczyć się z jego znikomością, umie), z wabami — z powabami, z pokusami; w kwadrat — w figurę zamkniętą, skończoną, nie uznał — nie poddał się (złości), nie postępował źle; wniki — sieci, sidła, zasadzki; których... cnota do nieba porywała — Hekate — bogini księżyca, księżyc (odmieniający się); nurt zakręcony — wir; cząstka światłości — dusza. - ↑ O czasie i o rozumie ludzkim. Tak nazwaliśmy rozdział z „Wojny Chocimskiej“ W. Potockiego, która wiele ma takich dygressyj moralistycznych; czasem człowiek i t. d. — t. j. z czasem może oswoić nawet lwa; beloardy — wieże (przytwierdzane na słoniach w czasie walk w starożytności: patrz: na str. 113 „Potęga turecka“); czas wiatry chełzna — z czasem człowiek wynalazł wóz i podróż konną; galera — statek, okręt; płócienne buje — żagle: piorun zdaleka i t. d. strzelać z broni palnej; murów ruiny — burzenia murów (czas nauczył); która ma pojazdy — gwiazdy „niestałe“; wydruży — wydrąży, wyryje (mowa o rzeźbie w metalu, rytownictwie); wysmuży (od: „smuga“) — wymaluje; za nikczemnej godziny opasem — stoczone przez robactwo: mogą się rozmawiać, nie ruszywszy usty — t. j. z pomocą pisma (mogą się porozumiewać): inkausty — t. j. atrament (czyli pismo; „zdaleka“ — bo przesłane); poeta wymienia tu wszystkie sposoby i wynalazki, których człowieka, „nauczył czas“; kroci (króci), — t. j. ujarzmia; żydło — życie (złe żydło — grzechy); wrzeciądze — zamknięcie (pohamowanie „na cielesne żądze“).
- ↑ Żegnam cię, wdzięczne światło. Ze zbioru W. Potockiego p. t.,,Moralia“ (patrz Objaśń. do str. 120).
Pluta — szaruga (deszczowa); wychowane dzieci — Potocki stracił troje dzieci już dojrzałych; synowie obaj zginęli w bitwach, córka zamężna umarła później: poeta — starzec został sam (gdy zmarła mu jeszcze żona), pod opieką synowej; jej statutów — przepisów natury. - ↑ Maszkary. Z „Fraszek“ W. Kochowskiego, które z licznych zbiorów tego rodzaju w staropolskiej poezji należą do najlepszych.
Z takiej miary — w ten sposób. - ↑ O mojej pracy. Z drugiej księgi „Liryków“ Kniaźnina, wydanych w r. 1787. Wiersz ten, zatytułowany w zbiorze owym tylko: „Do Piotra Borzęckiego“ jest jednym z najpiękniejszych utworów tego poety, owocem dojrzałości duchowej, zarazem prawdziwie poetyckiej natury.
Przechodni niewoli śrzodkiem i zbrodni — tak określa Kniaźnin obojętny tłum przeciętnych ludzi, którzy „przechadzają się“ wpośród „niewoli i zbrodni“; i w tem miejscu odzywa się głęboki akcent patryjotyczny (o niewoli), jak w kilku innych miejscach tego utworu („ojczyzna ginie!“...): Przyjaźń odkryta i t. d. — przyjaźń otwarta, szczera; nietrudno ujrzeć w tem miejscu wdzięczną wzmiankę o przyjaźni z domem Czartoryskich (w Puławach), który długo gościł poetę. - ↑ Powrót z Warszawy na wieś. Jedna z najbardziej popularnych poezji Karpińskiego, który wogóle szczególnym był ulubieńcem czytającej publiczności w swoim czasie; elegja ta, pełna osobistych, miejscami zbyt osobistych, wynurzeń i żalów, drukowana była nawet osobno. Ukryte jej piękno (specjalne) stanowi charakterystyczna miękkość i słabość duszy „poety serca“ jak (przesadnie zresztą) nazywano Karpińskiego.
Wszystko tak jak było i t. d. — te słowa weszły w użycie jako przysłowie; na wysokie pańskie pnąc się progi — nieniezmiernie charakterystyczne dla dworskiego charakteru poezji polskiej tego czasu, szukającej sobie (i znajdującej zresztą) mecenasów; i pod tym względem poezja ta wtedy była wtórnem odbiciem epoki francuskiej Ludwika XIV: Symonidesów — Szymonowiczów; Myszkowski — biskup i podkanclerzy — przyjaciel i protektor Jana Kochanowskiego. - ↑ Życzenia w samotności. Z „Wierszy różnych“ Niemcewicza, stanowiących część zbioru ogólnego jego „Pism wierszem i prozą“ — wydanie T. Mostowskiego w Warszawie, 1803 (z przedmową Niemcewicza). Niewątpliwie jeden z najudatniejszych wierszy lirycznych tego poety, wyrażający przytem pragnienie odpoczynku po przejściach tak bardzo bujnego i gorącego życia poety-posła-powstańca-jeńca w okresie ostatnich lat pierwszego państwa polskiego i bezpośrednio następnych (1788-1800).
- ↑ List miłosny. Jeden z pierwszych zabytków liryki midosnej polskiej i jako taki tutaj podany. Autorstwo tego bezpretensjonalnego (pod względem literackim) skryptu przypisywane jest jakiemuś (nieznanemu z nazwiska) uczniowi uniwersytetu krakowskiego („żakowi“).
Obiedwie kolanie — staropolska forma liczby podwójnej („dualis“): zdrowie — w staropolszczyźnie często: życie; nic nie żałował — nie pragnąłbym nic więcej od ciebie: by sie wszyscy doktorowie argowali — choćby się w. d. silili na argumenty, wywody: przyrównane — zniesione w jedno miejsce: kromia — oprócz, bez; piszący ten list tłomaczy pod koniec, że imienia swego nie wypisuje,,dla podejrzenia ludzkiego“, stąd brak podpisu pod listem. - ↑ Do paniej. Fraszka Kochanowskiego w formie sonetu, będąca właściwie pochwałą poezji i jej mocy (częsty u Koch. motyw). (O „Fraszkach“ patrz: str. 335).
Masz przed inszemi — znaczenie twoje jest większe, imię twoje sławniejsze: jeśli ja co czuję — jeśli ja co znaczę, jeśli mam jaką sławę; mauzolea — grobowce egipskich władców: ostatniej śmierci próżne i t. d. — nie mogą się uchronić przed ostateczną (kiedyś) ruiną: zazdrościwe — zazdrosne, żądne zniszczenia: z dowcipu — z talentu (poetyckiego). - ↑ Do Magdaleny. W tej „fraszce“ (jak zasadniczo zresztą we wszystkich) szczególnie bezpośrednio zanotowane jest wrażenie, przez poetę odniesione, stan, przez który w pewnej chwili przeszedł. Stąd żywy koloryt miłosny.
Twarz, która prawie (prawdziwie) wyraża różą oboję — której policzki są jak dwie róże; miernie wydane (piersi) — w miarę, zgrabne: noc dwoista oczy zachodzi — noc zachodzi (zakrywa) oboje oczu. - ↑ Wezwanie Hanny do Czarnolasu. Z „Pieśni“ J. Kochanowskiego. (O „Pieśniach“ patrz: str. 336).
„Aby ziemne skały“ i t. d. — legendy starożytne opowiadają o poetach (Arjonie, Orfeuszu i inn.), których pieśni budziły do życia skały i wzruszały dzikie zwierzęta; białogłowa — niewiasta; zajźrzą — zazdroszczą; nama — nam (dawna „liczba podwójna“): nie potrzeba — t. j. nie trzeba więcej zaszczytu: ścisły — skrzętny; stada igrają i t. d. — ta zwrotka znajduje się także w „Pieśni świętojańskiej o Sobótce“: ćmy — ciemności. - ↑ Pochwała pięknej. Z „Pieśni“ Kochanowskiego.
Nawrot — kwiat w rodzaju słonecznika; gładszą — piękniejszą; z swojemi Helenami — mowa o Helenie greckiej, której porwanie spowodowało wojnę trojańską. - ↑ Na rozstanie się z kochanką. Z „Pieśni“.
Dobra myśl — wesołość: obecne — które widzę obecnie: zarzy — zorzy, karzy — karz (dawny tryb rozkazujący). - ↑ O Kasi i Anusi. Fraszka ze zbioru Poezji Szarzyńskiego (patrz: str. 356).
Wdzięczniejsza — milsza. - ↑ Do miłej. Andrzeja Zbylitowskiego „Wieśniak“, sielanka, wydana po raz pierwszy w r. 1600 (Kraków); wydaniekrytyczne Teodora Wierzbowskiego, Warszawa, Bibl. zapomnianych poet. i prozaików polskich 1893.
Lipienie — gatunek ryb. - ↑ Kołacze. Z „Sielanek“ Szymonowicza, wydanych w r. 1614: „Sielanek“ jest razem 20; „Kołacze“ — sielanka XII.
Stateczność — tutaj: wierność; oddziela — obdziela; siła zazdrości — wiele (na świecie) zazdrości: dajemy na szczęście — życzymy szczęścia. - ↑ Kosarze. Z „Sielanek“ Szymonowicza (patrz: wyżej) czwarta.
Subtelną — delikatną. - ↑ Z Sielanki „Dziewka“. W zbiorze Szymonowicza — ósma. W tej sielance Sz. szczególnie utrafić pragnie w ton ludowej prostoty.
Helenę urodą celuje — przewyższa H. urodą; kunsztować — przekomarzać się, bawić się, żartować: mam za to — tak sądzę: wielkie obietnice omylają rady — kto sobie wiele obiecuje, może sobie nie dać rady: pożeniesz — pognasz: obłapić — uściskać: wianek przewiędły i ktoś nie bardzo wesoły — wianek przewiędły nie oznacza wielkiej wesołości. - ↑ Łajanie Armidy. O Goffredzie abo Jerozol. wyzwol.“ patrz: objaśn. do str. 84. Rozdział ten nie pozostał zapewne bez wpływu na łajanie Telimeny w „Panu Tadeuszu“.
Z Akcyjskiej krwie — rodem z Akcjum we Włoszech; tygrys hyrkańska — tygrysica (z Azji); nie zmienił barwy — rozumie się: twarzy: Ksenokratesowi — filozofowi moralności, wstrzemięźliwości. - ↑ Tęsknota. Ze zbioru sielanek Szymona orowicza p. t. „Roksolanki czyli ruskie panny“: wydano zbiór ten w r. 1654, po śmierci autora, który umarł młodo w r. 1629. Rok śmierci jego podaliśmy jako ostateczną datę ukończenia tego zbioru sielanek. Utwory te napisane są w formie piosenek, śpiewanych na weselu przez różne „panny“ i „młodzieńców o imionach bądź małoruskich bądź antycznych; luźne piosenki powiązane są tylko wspólnym tematem miłości. Jako nazwy ich w zbiorze podane są imiona osób, które je wyśpiewują; nagłówki, podane w tej antologji, użyte zostały dla szczegółowszego odróżnienia treści poszczególnych piosenek.
Sielanka Tęsknota oznaczona jest imieniem „Daniło“.
Strony — struny. - ↑ Prośba o wzajemność. Z „Roksolauek“ (patrz: wyżej). W zbiorze oznaczona imieniem: „Pomosja“.
- ↑ Wybrana. Z „Roksolanek“ (patrz: wyżej). W zbiorze oznaczona imieniem: „Sefer“.
Rosiejskie kniehynie — ruskie księżniczki: niekiedy — niegdy, niegdyś; koniecznie — nakoniec, raz na zawsze; krotochwilnej — wesołej. - ↑ Do lubego. Z „Roksolanek“ (patrz: wyżej). W zbiorze oznaczona imieniem: „Bernet“.
Wdzięczność — wdzięk; chceszli winy nie popaść dla mnie — jeżeli nie chcesz zawinić (ciężko) wobec mnie; serdecznej szkody — bólu serca, nieszczęścia z powodu miłości; nędznemu (sercu) — biednemu, nieszczęsnemu. - ↑ Na płacz jednej panny. Ze zbioru poezji lirycznych A. Morsztyna p. t. Kanikuła albo Psia gwiazda, pisanych w różnych czasach, zebranych w r. 1647 (w rękopisie).
Przysiężonej tęczy — tęczy, na którą Bóg „przysiągł“ ludziom, że potopu drugi raz nie ześle: zacerklona — zarysowana okrągło, krągła. - ↑ Jedwabnica. Ze zbioru poezji lirycznych A. Morsztyna p. t. Kanikuła (patrz: wyżej).
Domek (gotuje) grobowy — kokony (w których przetwarza się poczwarka jedwabnika). - ↑ O swéj pannie. Ze zbioru A. Morsztyna „Lutnia“ (księga pierwsza), w r. 1661 wykończonego (w rękopisie), nazwanego tak na podobieństwo zbioru poety włoskiego Mariniego („Lira“). Pierwsze wydania zbiorowe pism A. Morsztyna: Warszawa 1883, nakł. Lewentala („Bibl. najceln. utworów literat. europej.“).
Koszara — zagroda. - ↑ Cuda miłości. Sonet ze zbioru A. Morsztyna „Lutnia“ (ks. I). — wzorowany na sonecie Petrarki.
Czemu, jak z ogniem, postępuję i t. d. — nieco zwikłany układ wyrażeń: czemu (tak) postępują, że, skoro jest ogień, nie gaszę go płaczem (łzami), w którym opływam? - ↑ Do wiarołomnej. Ze zbioru A. Morsztyna „Lutniej księga wtóra“ (patrz: wyżej).
Atropos. Kloto — dwie boginie, Parki, które mają w rękach swoich nić życia ludzkiego: Atropos przecina ją; strona struna: afekt — miłość, uczucie; taszki — woreczki (z niemieck. Tasche), kieski; błaźniła — w błaznów obracała, t. j. oszukiwała: Penelopa — wierna małżonka Odysseusa, która dziesięć lat czekała na niego, gdy był na wojnie („Odysseja“ Homera). - ↑ Pieśń. Jerzego Schlichtynga, autora arjańskiego, wiersz, znajdujący się, między innemi, w zbiorze „Wirydarz poetycki“ Jakuba Trembeckiego (patrz. objaśn. do str. 194).
Dworską — rozumie się: służbą; zwajca (zwadźca) — kłótnik. Piosenka ta zakończona jest zwrotką, nadmieniającą, że autor, „przy słodkiej muzyce wiek swój położył“i — życzącą mu długiego życia; ciekawa to informacja, dowodzące, że Schlichtyng był, muzykiem“ i do melodji pewnie tę, jak i wiele innych pieśni napisał. Poza tem zwrotka ta, zarówno ze względu na owo życzenie, jak, i wyraźnie naśladowaną formę zwrotek poprzednich, uważana być może słusznie za dodatek któregoś z przepisywaczy i dlatego pomijamy ją w tekście; tembardziej, że z nim nie jest ściśle związana. - ↑ Z sielanki „Śpiewacy“. Z „Sielanek ruskich“ Józefa Bartłomieja Zimorowicza, wyd. r. 1663 (patrz: objaśn. do str. 87).
Rana — ranna (zorza); z siedmi Tryjonów — (z „Septentrjonów“) od strony Wielkiej Niedźwiedzicy, t. j. od północy; Pokucie — część Rusi Czerwonej w okolicach Kołomyji; auzońskich — włoskich: w lochach niezaziębionych — w cieplarniach: pochodzisty — spadzisty, pochyły; wasilek — ziele polne. - ↑ Zielone. Ze zbioru Kochowskiego „Niepróżnujące próżnowanie“ (patrz: objaśn. do str. 101).
Dziardyny — (z francus.) ogrody: kochaneczek wawrzyn Feba — wawrzyn (laur), którym Febus (Apollo) nakazał wieńczyć poetów: skołoźrzy — wczesny: ryczałtem — zupełnie, w całości (przegrywa zakład); kanak, halzband — naszyjnik; przyjmie prawo — t. j. warunki, zakład; z drażnięty — z piersiami (t. j. chowa liść na piersiach); co sie godzi — co spotyka (jaki zaszczyt, szczęście); przysz się – zapierasz się: fawor (z łaciń.) — względy, miłość. - ↑ 154,0 154,1 Do Justyny. Tęskność na wiosnę. Laura i Filon. Ze zbioru poezji F. Karpińskiego (1780). „Laura i Filon“ najpopularniejsza z jego sielanek, śpiewana długo po dworkach i salonach, ulubiona jeszcze Mickiewiczowi (patrz: „Dziady“ cz. III, scena w celi Konrada). Jak wiadomo, poezje miłosne Karpińskiego zjednały mu popularną nazwę „poety serca“.
Pofolgowania — ulżenia. - ↑ Dwie gałązki. Ze zbioru poezji Kniaźnina, wyd. 1787—8. Jedna z charakterystycznych melancholją poezji tego autora.
Zefir — wiatr zachodni: dma — wiatr. - ↑ Zaloty. Z najlepszej komedji Zabłockiego: „Fircyk w zalotach“, (w treści opartej zresztą na wzorach francuskich). Fircyk, starościc, zjechał na wieś, do przyjaciela swego, Arysta, by uzyskać rękę jego siostry, młodej wdowy po pewnym podstolim.
Karesy — pieszczoty, tutaj: przymilanie się: à propos — właśnie, przy sposobności; androny — brednie; bądź jaką — jaką bądź, na twe ofiary — na twe ofiarowanie się, propozycje: słowa obustronne — dwuznaczne; respekt (z łaciń.) — szacunek; kordy — pałasze; afektacji — udawania. - ↑ Starościny z Szarmanckim rozmowa o miłości. O komedji „Powrót posła“ patrz: objaśn. do str. 145. Scena ta jest ironicznym dwugłosem niby na cześć przesadnej romansowości według ówczesnych manjer francuskich. Starościna nawet w mowie napół sfrancuziała.
Szarmantcki — nazwisko to utworzone z francuskiego słowa „charmant“, znaczącego: zgrabny, ugrzeczniony, salonowiec.
Comme vous i t. d. jakże pan dobry i szlachetny!; dyskrecja tak znana — w poprzedzającej scenie pokazywał Szarmantcki koledze listy i fotografje swoich kochanek i czynił o nich ubliżające wynurzenia!: w supirach — (z franc.) w westchnieniach: une perte cruelle — strata okrutna; quelle figure i t. d. — jaką miał figurę a jakie z