Marina (1926)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Marina |
Pochodzenie | Pocałunki |
Wydawca | Księgarnia F. Hoesicka |
Data wyd. | 1926 |
Druk | „Rola” J. Buriana |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
Szum morza w otwartem oknie budzi mnie w nocy znienacka.
Świat leży przy mnie i błyszczy jak złotych gwiazd pełna tacka.
Godzina druga. Głowonóg dawno już zasnął w ciemności,
Pod ciężką głowę podłożył ramię niezmiernej długości...
Jedwabne rybki zmęczone w falbankach tjulowych skrzeli,
spadają sennie daleko, aż do dna czarnej kąpieli,
i te największe, z atłasu, z podszewką cudnie dobraną,
kładą się w ciemną kołyskę i szepcą sobie: dobranoc...
W oddali błędnej, najdalszej chwieje się srebrny krążownik.
Zasnęli już marynarze w rozkołysanej warowni.
I ukwiał zacisnął płatki najciszej i jaknajtajniej,
i małe morskie koniki śpią w czarnej głębokiej stajni.
Na morzu wznoszą się fale jak tysiąc ust do księżyca...
Woda ma barwę młodego, zieleniącego się żyta...