[48]XX
MASKA
(Posąg allegoryczny w guście Odrodzenia)
Do Ernesta Christophle'a rzeźbiarza.
Spójrzmy na to przecudne arcydzieło włoskie!
W muskularnego ciała falowaniu równem
Rozkwita Wdzięk i Siła — te dwie siostry boskie —
Ta kobieta z marmuru jest dziełem cudownem!
Tak potężne i wiotkie są ciała jej zgięcia,
Że mogłaby na łożu królować wspaniałem
I być istną rozkoszą biskupa lub księcia!
Spójrz na te słodkie usta z lubieżnie zuchwałym
Uśmiechem, gdzie się próżność zda łączyć z ekstazą!
Spójrz na to oko chytre — pół drwiące — pół smętne —
Na tę twarz delikatną, osłoniętą gazą,
Twarz, co, zda się, z tryumfem mówi te namiętne
Słowa: Rozkosz mię wzywa, a miłość mię wieńczy!
Istotę, co ma taki majestat nad czołem,
Spójrz, jakim miękim czarem ta słodycz jej wdzięczy!
Zbliżmy się — stańmy z boku — otoczmy ją kołem!
O bluźnierstwo! o sztuko fatalnej osnowy!
Postać, którą tak boża upiękniła łaska,
[49]
U góry się zakończa, jak potwór dwugłowy.
Ach, spójrz, wszak to zasłona tylko — tylko maska —
Ta twarz, co wargi w uśmiech czarowny ubiera;
A tam — spójrz — pomarszczona w upiorowe znamię —
Oto głowa istotna — oto twarz jej szczera —
Tyłem zwrócona do tej twarzy, która kłamie!
Biedna, piękna istoto! Te wspaniałe zdroje
Tych łez — do mojej duszy płyną skołatanej;
Twoje kłamstwo upaja mnie, a serce moje
U źródeł twej Boleści — leczy swoje rany.
— Lecz czemuż ona płacze? Piękność doskonała,
U której stóp ród ludzki ległby zwyciężony...
Jakiż ból gryzie wnętrze jej białego ciała?
— Ona płacze, że żyła. Zrozumiej szalony!
I płacze, że żyć będzie. Ale płacz ją dusi
Najgoręcej (aż z płaczu drży od stóp do głowy)
Przeto, że jeszcze jutro musi żyć. Żyć musi
Jutro — pojutrze — wiecznie. Los nasz jednakowy.