Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki/Xięga II/X

<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Krasicki
Tytuł Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki
Pochodzenie Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym
Wydawca U Barbezata
Data wyd. 1830
Miejsce wyd. Paryż
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


X. Inszą drogą powracaliśmy, niżeliśmy przyszli. O pół dnia drogi od naszej osady, postrzegłem stos wielki kamieni, nakształt piramidy wpośród pola po lewej ręce. Pytałem się nauczyciela, co to znaczy? uspokoję ciekawość twoję, odpowiedział: stos ten niezmierny kamieni, okrywa od kilkuset żniw jednego z naszych obywatelów nazwiskiem Laongo; ten, czyli przypadkiem, czyli przemysłem, porzuciwszy swój kraj, puścił się na morze. Nie było go przez lat kilka, nakoniec niespodziewany i już zupełnie zapomniany, przypłynął.
Spytany, gdzie przez tak długi czas się bawił? powiadał, iż chcąc po wodzie na kilku drzewach razem związanych płynąć, wiatrem nagłym zapędzony był na brzeg nie bardzo od naszego odległy. Znalazł kraj pusty, a obieżawszy tę ziemię, gdy się chciał wrócić, drzew owych u brzegu nie zastał, i tym sposobem poniewolnie póty tam siedzieć musiał, póki z tamtejszego drzewa inakszej sobie łódki, czyli tratwy nie sporządził. Przestaliśmy na tem: on do domu swego powrócił, i jął się, jak przedtem, gospodarstwa. Korzystał tymczasem z nowo nabranych wiadomości, zarażając cudzoziemskiemi maxymami spółbraci swoich.
Przekupiony od cudzoziemców na zgubę naszę, zaczął w sekrecie młodzieży opowiadać wygody, bogactwa, szczęśliwość życia w zbytkach. Jad skryty zaczął się szerzyć, nowość uderzyła w oczy młodzież nieostrożną: naganione zwyczaje nasze zdały im się tak, jak i tobie z początku grubiaństwem i dzikością. Przekładając cudzych narodów wygody, nam nieznane przez wynalazki kunsztów, obrzydził im własną ojczyznę. Wynosił pod niebo ich talenta; ale ubolewał, iż były zakopane, bez żadnego względu, bez żadnej dystynkcyi, bez żadnej nagrody, jakie widział w cudzych krajach.
Tu im dopiero przekładać począł stopnie subordynacyi w monarchiach, pod jednym wodzem i rządcą całego narodu, a przeto i lepszy rząd, gdy jeden wszystkimi zawiaduje, i nagrodę przymiotów, gdy pod monarchą pomniejsze urzędy i jurysdykcye stawiają każdego w stanie proporcyonalnym zdatności jego właściwej. Wtenczas usługując jednemu człowiek utalentowany, tysiąc innych mieć może usługujących sobie; i jeżeli go martwi podległość jednemu, nagradza to umartwienie zwierzchność nad wielu.
Temi i podobnemi dyskursami tyle dokazał, iż mu kilku przyrzekło, dopomagać jego przedsięwzięciu. Że zaś był przekupiony darami od tych ludzi, u których przebywał, na to, ażeby ich do nas sprowadził i pod ich rządy poddał; zaczął w wielkim sekrecie udzielać adherentom swoim tego, co z sobą przyniósł. Byłyto jakieś osobliwe narzędzia; jedne miały podobieństwo do wody, gdyż się w nich można było przeglądać, a ztem wszystkiem taką miały stałość, jak kamienie, albo drzewo; były nawlekane kamyczki rozmaitych kolorów; były jakieś instrumenta błyszczące się i podobno tak obrażające, jak twój nóż: ale najwięcej było okrągłych, a płaskich sztuczek z kruszcu żółtego i białego. O tych on powiadał, iż są do wszystkiego przydatne i zgodne, i mają taki w sobie szacunek, iż ci nowi ludzie, których przyjście obiecywał, mieli je za rzecz najpotrzebniejszą do życia.
Umówił się już był z adherentami swoimi ów zdrajca, i sporządziwszy tajemnie na model przywiezionej od Laonga łódź wielką, już mieli się puszczać do owych ludzi cudzoziemskich, za przewodnictwem swojego herszta. Szczęściem, przechodząc się w nocy ponad brzeg morski jeden z obywatelów, wysłuchał ich między krzakami rozmawiających o przyszłej podróży. Zadumiony rzeczą nigdy przedtem niesłychaną, pobiegł do starszych; ci zebrawszy młodzież, znalezli Laonga z czterema innymi na temże miejscu, i gdy się bronić chcieli, gwałtem związanych przywiedli do osady.
Przyznali się społecznicy do wszystkiego, sam herszt upornie milczał: odłożono sąd do kilku dni; każdy z winowajców w osobnem zamknięciu trzymany był z surowym zakazem, żeby żadnej z obywatelami nie mieli komunikacyi. Zeszli się tymczasem najstarsi wszystkich osad gospodarze, i za ich wyrokiem, rzeczy przywoźne, zamknięte w wielkich naczyniach, wraz z winowajcami na pole pierwszego herszta wyprowadzono. Tam głęboko w ziemię zakopano obmierzłe naczynia, co gdy się skończyło, lud winowajców ukamienował, a na wieczną pamiątkę tyle kamieni na to miejsce zniesiono, iż się stał kopiec wielki, który widzisz.
Starzy, którzy słuchali inkwizycyi tych winowajców, skomponowali dla wiecznej pamięci pieśń, w której to wszystko, com ci powiedział, jest wyrażono, z przydatkiem strasznych przeklęstw na zdrajców ojczyzny.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Krasicki.