Mośki, Joski i Srule/Rozdział piętnasty

<<< Dane tekstu >>>
Autor Janusz Korczak
Tytuł Mośki, Joski i Srule
Wydawca J. Mortkowicz
Data wyd. 1910
Druk Drukarnia Narodowa
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ROZDZIAŁ PIĘTNASTY.
Książę Kruk i jego mały brat. — Koszyki z sitowia. — Dlaczego Ber-Leib Kruk jest księciem?

— Dlaczego nazywacie starszego Kruka księciem?
— Bo taki delikatny, jak książę. Jak tylko mu co powiedzieć, zaraz się obrazi i nie chce się bawić.
— A mały Kruk jest także księciem?
— A jakże: łobuz, a nie książę.
Starszy Kruk opiekuje się bratem, oddaje mu swoją chorągiewkę, staje zawsze w jego obronie. A mały jest buńczuczny i każdego zaczepia. Starszy trzyma pelerynę, gdy mały się bawi, rano ogląda uszy, czy dobrze mydło spłukane, a wieczorem ściele mu łóżko i kołdrą okrywa go troskliwie.
— Dlaczego tego urwisa tak pieścisz? — pytano starszego Kruka. — Bić się z chłopakami umie, a łóżka posłać mu się nie chce.
— Niech się bawi, — mówi starszy, — on mały jeszcze, ma osiem lat dopiero.
— I ty jesteś mały.
— O nie, mam już dwanaście lat, pracuję razem z ojcem w fabryce szewskiej. Ja już jestem duży.
Kiedy chłopcy pletli koszyki z sitowia, starszy Kruk chciał też zrobić koszyczek dla brata. Siedzą na schodach werandy i majstrują. Nagle któryś powiedział, że Kruk zabrał mu dwie trawki. Trawki są długie, a więc bardzo cenne. Od słowa do słowa, chłopiec nazwał Kruka złodziejem.
Kruk był niepocieszony, nawet scyzoryk do obcinania trawek nie zdołał go rozchmurzyć. Koszyka już nie plótł i kolacji jeść nie chciał.
— Jedz Kruczek, brzydko być takim złośnikiem. Przecież już cię przeprosił, — przyznał, że to twoje trawki.
— Ja się na niego nie gniewam.
Kruczek chciał jeść, — już łyżkę niesie do ust.
— Nie, nie mogę. Jak mam zmartwienie, to nigdy nie jem.
— A czy ty często miewasz zmartwienia?
— Tu na kolonii nie, ale w domu często...
„Kochani, niezapomniani Rodzice! — pisał Kruk starszy do domu. — Po pierwsze donoszę Wam, że jest nam tu bardzo dobrze. Obym to samo usłyszał i od was — na wieki. Nie tęsknimy do domu i codzień chodzimy do lasu. Po drugie, bawimy się dobrze, i Chaim jest grzeczny. Bądźcie zdrowi i mocni. Kłaniam się od siebie Ber-Lejby i od Chaima“.
Ktoś w żartach nazwał Kruka księciem. Choć żart, nie tak daleki od prawdy.
Są w życiu dwa królestwa: jedno, królestwo rozrywek, salonów i pięknych strojów. — I tu są ci książętami, którzy od wieków byli najbogatsi, najweselej się śmieli i najmniej pracowali. Jest, drugie, wielkie królestwo — trosk, głodu i znojnej pracy; jego książęta już w dzieciństwie wiedzą, ile funt chleba kosztuje, — opiekują się młodszem rodzeństwem i razem z rodzicami ciężko pracują.
Czarnecki, Kruk z kolonii, są książętami w państwie smutnych myśli i czarnego chleba, są książętami z dziada i pradziada; w prastarych czasach otrzymali zaszczytne szlachectwo.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Goldszmit.