Modlitwa więźnia
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Modlitwa więźnia |
Pochodzenie | Poezje Kornela Ujejskiego cykl Skargi Jeremiego |
Wydawca | F. A. Brockhaus |
Data wyd. | 1866 |
Miejsce wyd. | Lipsk |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Mówią o Panie, żeś mię upokorzył,
A Tyś mi zasług i chwały przysporzył;
Mówią o Panie, żeś Ty na mnie gniewny,
Że twardy grzesznik Twoje gromy kuszę,
A wżdy ja w duszy spokojny a pewny,
Bom w Tobie Panie położył mą duszę.
I Tyś nad ludzi wywyższył mię wielce,
Bo płoniesz we mnie jak w rosy kropelce
Słońce; snąć Ty mię bardzo umiłował,
I jako syna pokochałeś szczerze,
Kiedyś mię Panie na męki zachował,
Bym dał świadectwo Twojej świętej wierze.
Snać łaska Twoja jest ze mną, o Boże,
Gdy wróg się trwoży, a ja się nie trwożę.
Niedawno temu jak mię na powrozie,
Przed liczne sługi cesarskie przywiedli,
Więc mię pytali w pogardzie i zgrozie:
«Tyżeś to?» — Jam jest. — A oni pobledli.
Potem sędziowie posiadali w kole,
I położyli Krzyż Pański na stole,
I rzekli: «Ktoś ty?» — Jam sługa narodu.
— Coś czynił z dawna? — pytali ze złością,
— Jam naród kochał, z dawna, bo od młodu.
Więc rzekli razem: «Tyś winien — miłością!»
A syn Twój Panie, co miłość nauczał,
Co bliźnim bliźnich w opiekę poruczał,
Co rzekł, że w niebie ci będą najpierwsi
Którzy kochali — bardzo się zasmucił,
I niżej głowę opuścił na piersi,
I oko swoje od sędziów odwrócił!
Wrogi o Panie, pastwią się nademną,
I na mieszkanie dali otchłań ciemną.
Otchłań wilgotną, z ciemnością bez końca.
Ciężkim łańcuchem skuli ręce moje...
A mnie się zdaje, że ja mam dwa słońca!
Że mi od ramion rośnie skrzydeł dwoje!
A jednak Panie, ciężko sercu memu,
I lotu ptaku zazdroszczę każdemu.
Bom ja na świecie zostawił w» żałobie
Wiele serc bratnich i rodzinę drogą.
To za nich oko podnoszę ku Tobie,
Bo ręce skute podnieść się nie mogą!
Ty moje gniazdo wszechmogący Panie,
Swoim aniołom oddaj pod czuwanie;
Niech każdy z Moich z wiecznie jasnej strugi
Twych błogosławieństw, jasny żywot czerpie,
I na kraj wolny nie czeka czas długi,
I łez niezna. A ja — niech już cierpię!
Nieraz ja Panie, przez muru szczelinę
Gdy wzrok nie może, to myślą wypłynę,
A myśl do mojej rodziny mię niesie,
W raj mej zagrody cichy i uroczy;
Och, za tym rajem dusza moja rwie się!
Och, za tym rajem tęsknią moje oczy!
A wszakże, Panie, w Twojej leży mocy
Wyrwać mię z więzów i z tej strasznej nocy.
Lecz jeźli sądzisz że śmierć i męczarnie
Ojczystą sprawę w stanie są popierać
Mocniej, niż życie prześlizgane marnie....
O Panie, Panie! to ja chcę umierać!