Myśli (Blaise Pascal)/Dział pierwszy.
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Myśli |
Wydawca | Księgarnia św. Wojciecha |
Data wyd. | 1921 |
Druk | Drukarnia św. Wojciecha |
Miejsce wyd. | Poznań; Warszawa |
Tłumacz | Tadeusz Boy-Żeleński |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron | |
Artykuł w Wikipedii |
Różnica pomiędzy zmysłem geometrycznym a zmysłem życiowym[1]. —
W jednym, zasady są namacalne, ale odległe od pospolitego użytku; tak iż z trudnością przychodzi zwrócić głowę w tę stronę, dla braku nawyku; ale skoro raz się ją zwróci, widzi się zasady zupełnie jasno; trzebaby mieć umysł zupełnie opaczny, aby fałszywie rozumować na podstawie zasad tak grubych, że prawie niepodobna ich przeoczyć.
Natomiast w zmyśle życiowym, zasady są w powszechnem użyciu i przed oczami całego świata. Niema potrzeby obracać głowy, ani zadawać sobie gwałtu; chodzi jedynie o to, aby mieć dobry wzrok, ale trzeba aby był dobry, zasady bowiem są tak rozprószone i tak liczne, iż prawie niepodobnem jest, aby ta lub owa nam nie uszła. Owóż, opuszczenie jednej zasady wiedzie do błędu; trzeba mieć tedy wzrok bardzo jasny, aby widzieć wszystkie zasady, a następnie umysł dość ścisły, aby nie rozumować fałszywie na podstawie znanych zasad.
Każdy geometra posiadałby tedy życiową bystrość dowcipu o ileby miał dobry wzrok, rozumuje bowiem trafnie na podstawie zasad które zna; człowiek zaś o życiowym zmyśle byłby geometrą, gdyby mógł nagiąć wzrok ku obcym sobie zasadom geometrji.
Że niektórzy ludzie z umysłem życiowym nie są geometrami, wypływa stąd, że niepodobna im zgoła nagiąć się do zasad geometrji; jeżeli zaś geometrzy nie posiadają życiowego dowcipu, to stąd, iż nie widzą tego co mają przed sobą, i że, będąc przyzwyczajeni do jasnych i grubych zasad geometrji i do rozumowania jedynie po dokładnem widzeniu i roztrząśnięciu swoich zasad, gubią się w rzeczach praktycznych, gdzie zasady nie dadzą się uchwycić w podobny sposób. Zaledwie je widzimy, raczej czujemy niż widzimy; nieskończenie trudno jest dać je odczuć tym, którzy nie czują ich sami z siebie: są to rzeczy tak subtelne i tak liczne, iż trzeba bardzo delikatnego i jasnego zmysłu, aby je czuć i sądzić prosto i jasno wedle tego czucia, najczęściej bez możności udowodnienia ich po porządku jak w geometrji, ponieważ nie posiadamy tak ściśle ich zasad i ponieważ przedsięwzięcie to byłoby iście bez końca. Trzeba odrazu ogarnąć rzecz jednem spojrzeniem, a nie zapomocą kolejnego rozumowania, przynajmniej do pewnego stopnia. Tak więc, rzadkiem jest, aby geometrzy posiadali życiowy dowcip, i naodwrót; z tej przyczyny, iż geometrzy chcą traktować geometrycznie rzeczy życiowe i okrywają się śmiesznością, chcąc zacząć od definicyj, a następnie od zasad, co nie jest właściwą drogą w tego rodzaju rozumowaniach. Nie znaczy to, aby umysł tego nie czynił; ale czyni to milcząco, bezwiednie i bez wysiłku, wyrażenie tego bowiem przerasta wszystkich ludzi, poczucie zaś wrodzone jest niewielu ludziom.
Umysły życiowe przeciwnie, wzwyczaiwszy się niejako sądzić od pierwszego spojrzenia, są tak zdziwione, kiedy im się przedstawi twierdzenia zupełnie dla nich niezrozumiałe — w które aby wniknąć, trzeba im przebrnąć przez definicje i zasady tak jałowe i nieoglądane wprzód nigdy tak szczegółowo, — iż brzydzą sobie ten trud i zniechęcają się.
Natomiast umysły opaczne nie posiadają bystrości ani życiowej ani geometrycznej.
Geometrzy, którzy są jedynie geometrami, mają tedy dowcip trafny, ale pod warunkiem że im się dobrze wyłoży wszystkie rzeczy wedle definicyj i zasad; inaczej robią się bałamutni i nieznośni, myślą bowiem ściśle jedynie na podstawie zupełnie jasnych zasad.
Ludzie zaś o życiowej i tylko życiowej bystrości nie umieją zdobyć się na tę cierpliwość, aby zstępować do podstaw rzeczy z zakresu dociekań i wyobraźni, których nigdy nie widzieli na świecie i których nie znają praktycznego użytku.
Rozmaite rodzaje logicznego zmysłu: jedni mają go w rzeczach pewnej kategorji, w innych zaś się gubią.
Jedni dobrze wyciągają wnioski z niewielkiej ilości zasad, i to jest zmysł logiczny.
Inni dobrze wyciągają wnioski z rzeczy, gdzie jest wiele zasad.
Jedni, naprzykład, rozumieją dobrze zjawiska wody, w czem jest niewiele zasad; ale konsekwencje ich są tak subtelne, że jedynie nadzwyczajna bystrość umysłu zdoła je objąć.
Ci nie byliby może przez to samo wielkimi geometrami, ponieważ geometrja obejmuje znaczną liczbę zasad, natura zaś danego umysłu może być taka, iż zdoła przeniknąć aż do dna niewielką liczbę zasad, nie zdoła zaś w żadnej mierze wniknąć w rzeczy obejmujące wiele zasad.
Są więc dwa rodzaje umysłów: jeden, który wnika żywo i głęboko w konsekwencje zasad, i to jest zdrowy sąd; drugi, który zdolny jest ogarnąć wielką liczbę zasad nie gubiąc się w nich, i to jest zmysł geometryczny. Jeden znamionuje siłę i trafność umysłu, drugi jego rozciągłość. Otóż, można posiadać jedno bez drugiego: umysł może być silny a ciasny, jak znowuż może być rozległy a wątły.
Ludzie, którzy nawykli sądzić uczuciem, nie pojmują zgoła procesu rozumowania, chcą bowiem odrazu ogarnąć rzecz jednem spojrzeniem i nie są przyzwyczajeni do szukania zasad. Drudzy, przeciwnie, którzy są przyzwyczajeni rozumować na podstawie zasad, nie pojmują zgoła spraw uczucia, szukając w nich zasad, i nie umiejąc patrzeć jednym rzutem.
Geometrja, bystrość dowcipu. Prawdziwa wymowa drwi sobie z wymowy; prawdziwa moralność drwi sobie z moralności, to znaczy, moralność sądu drwi sobie z moralności rozumu, będąc bez reguł.
Albowiem sąd jest to, co przynależy uczuciu, tak jak wiedza przynależy rozumowi; bystrość dowcipu jest działem sądu, geometrja umysłu.
Drwić sobie z filozofji, znaczy naprawdę filozofować.
Ci, którzy sądzą o jakiemś dziele bez reguł[2], są, w stosunku do innych, jak ludzie nie posiadający zegarka. Jeden mówi; „Upłynęły dwie godziny“; drugi mówi: „Upłynęło ledwie trzy kwadranse“. Patrzę na zegarek i powiadam jednemu: „Nudzisz się“; drugiemu zaś: „Czas schodzi ci szybko“; jest bowiem półtorej godziny — i drwię sobie z tych, którzy mówią że czas mi się dłuży, i że sądzę o nim wedle fantazji: nie wiedzą, że sądzę wedle zegarka.
Tak jak można spaczyć sobie umysł, można spaczyć i uczucie.
Im wyżej rozwinięty umysł, tem więcej widzi między ludźmi odrębności; umysły pospolite nie dostrzegają różnic między ludźmi.
Wiele osób słucha kazania w ten sam sposób co nieszporów.
Kiedy się chce zganić kogoś z pożytkiem i wykazać mu że się myli, trzeba dojść, z której strony on patrzy na rzecz, zazwyczaj bowiem z tej strony jest prawdziwą, i przyznać mu tę prawdziwość, ale równocześnie wykazać, z której strony jest fałszywa. Zadowoli się tem, ponieważ widzi że się nie mylił i że brakło mu jedynie objęcia wszystkich stron; otóż człowiek nie gniewa się że wszystkiego nie widział, ale nie chce się mylić. Być może, pochodzi to stąd, iż, z natury swojej, człowiek nie może widzieć wszystkiego i że, z natury swojej, nie może się mylić co do tej strony z której patrzy: jako iż wrażenia zmysłów są zawsze prawdziwe.
Łatwiej daje się człowiek przekonać racjom, do których sam doszedł, niż tym, które nastręczyły się komuś drugiemu.
Wszelkie publiczne rozrywki są niebezpieczne dla życia chrześcijańskiego; ale z pomiędzy wszystkich wymysłów świata niemasz bardziej niebezpiecznego niż teatr. Jest to tak naturalne i delikatne przedstawienie namiętności, iż porusza je i rodzi w naszem sercu, zwłaszcza miłość; szczególniej, kiedy się ją przedstawia bardzo czystą i uczciwą. Im bardziej bowiem zda się niewinnym duszom niewinną, tem bardziej zdolne są dać się jej wzruszyć: gwałtowność jej podoba się naszej miłości własnej i natychmiast rodzi w niej pragnienie sprawienia podobnych skutków, które widzi tak dobrze przedstawione; zacność zaś uczuć, na które patrzymy, odejmuje obawę duszom czystym, wyobrażającym sobie, iż nie jest obrazą dla czystości kochać miłością która wydaje się tak pełna cnoty.
Tak więc, widz opuszcza teatr z sercem tak napełnionem wszystkiemi pięknościami i słodyczami miłości, tak przeświadczony w duszy i umyśle o jej niewinności, iż jest zupełnie przygotowany do przyjęcia jej pierwszych wrażeń, lub raczej do szukania sposobności aby je obudzić w czyjemś sercu: żąda przeżyć te same rozkosze i te same ofiary, które widzi tak dobrze odmalowane na scenie.[4]
Scaramouche[5], który myśli tylko o jednej rzeczy.
Doktór, który, powiedziawszy wszystko, gada jeszcze przez kwadrans, tak jest pełen żądzy mówienia.
Z przyjemnością patrzy się na błąd, na namiętność Kleobuliny[6], ponieważ ona nie ma jej świadomości: nie budziłaby sympatji, gdyby nie ulegała złudzeniu.
Kiedy oglądamy namiętność lub wrażenie odmalowane w prawdziwych słowach, znajdujemy w sobie samych prawdę tego co słyszymy; prawdę, o której istnieniu w nas nie wiedzieliśmy wprzódy. Stąd czujemy sympatję dla tego, który dał nam to uczuć; ukazał nam bowiem nie swoje dobro, ale nasze; to dobrodziejstwo czyni go nam sympatycznym, poza tem iż ta wspólność duchowego obcowania skłania nieodzownie serce ku niemu.
Rzeki, to są drogi, które idą i niosą tam, dokąd się chce iść.
Kiedy się nie zna prawdy w jakiejś rzeczy, dobrze jest, aby istniał wspólny błąd, któryby wiązał umysły ludzi: jak naprzykład to, iż księżycowi przypisuje się zmianę pogody, przebieg chorób etc.; główną bowiem chorobą człowieka jest niespokojna ciekawość rzeczy, które mu są niedostępne; nie tak złem jest dla niego trwać w błędzie, niż w tej jałowej ciekawości.
Sposób pisania Epikteta, Montaigne’a i Salomona z Tulcji[8] jest najbardziej praktyczny, najlepiej wraża się w pamięć i utrwala w niej; najczęściej też bywa cytowany, ponieważ cały składa się z myśli, tyczących potocznych spraw życia. Tak naprzykład, kiedy ktoś mówi o powszechnym błędzie, jaki panuje w świecie, że księżyc jest przyczyną wszystkiego, nie omieszka przytoczyć, iż Salomon z Tulcji powiada, iż, kiedy się nie wie prawdy w jakiejś rzeczy, dobrze jest, aby istniał wspólny błąd etc., jak to wspomniałem wyżej.
Ostatnią rzeczą, jaką się znajduje układając dzieło, jest świadomość co należy pomieścić na początku.
Porządek. — Czemu miałbym raczej dzielić moją moralność na czworo[9] niż na sześcioro? czemu miałbym ujmować cnotę w czterech, dwóch, jednym punkcie? dlaczego w abstine i sustine[10] raczej niż iść za naturą[11], lub też pełnić swoje osobiste sprawy bez niczyjej krzywdy, jak Platon[12], lub co insze? — Ależ, powiecie, w ten sposób zamyka się wszystko w jednem słowie. — Tak, ale to jest bezużyteczne, o ile się nie objaśni; a kiedy się chce objaśnić, z chwilą gdy się otworzy tę formułę, która zawiera wszystkie inne, wychodzą z niej one w pierwotnym bezładzie, którego chcieliście uniknąć[13]. Tak więc, kiedy są wszystkie zamknięte w jednej, są w niej ukryte i bezużyteczne niby w kufrze, ukazują się zaś jedynie w swoim przyrodzonym bezładzie. Natura ustanowiła je wszystkie, nie mieszcząc jednej w drugiej.
Natura pomieściła każdą swoją prawdę jedynie w niej samej; nasza sztuka zamyka je jedne w drugich, ale to nie jest naturalne; każda ma swoje miejsce.
Niech nikt nie mówi, że nie powiedziałem nic nowego: rozmieszczenie treści jest nowe; kiedy się gra w piłkę, obaj gracze grają tą samą piłką, ale jeden umieszcza ją lepiej.
To tak samo, jakby mi ktoś powiedział, że posługuję się staremi słowami. Jak gdyby te same myśli nie tworzyły przez odmienne rozmieszczenie innej treści dzieła, tak samo jak te same słowa tworzą przez swoje rozmieszczenie inne myśli!
Odmiennie uszeregowane słowa tworzą inną myśl, odmiennie zaś uszeregowane myśli osiągają inny cel.
Mowa. — Nie trzeba odwracać umysłu gdzie indziej, chyba aby go rozerwać, ale wtedy, kiedy jest czas potemu; rozrywać go gdy trzeba, a nie inaczej; kto bowiem rozrywa go nie w porę, nuży go; a kto go nuży nie w porę, rozrywa go, wówczas bowiem poniechujemy wszystkiego; tak bardzo zły duch pożądliwości podoba sobie czynić rzeczy wręcz przeciwne temu co ktoś chce uzyskać od nas, o ile nam nie da przyjemności, owej monety, za którą oddajemy wszystko czego kto zapragnie.
Wymowa. — Potrzebne są powab i rzeczywistość: ale trzeba aby sam ten powab czerpany był z prawdy.
Wymowa jest to malowidło myśli; ci zatem, którzy, odmalowawszy, dodają coś jeszcze, robią obraz zamiast portretu.
Miscellan. Mowa. — Ci, którzy tworzą antytezy, naciągając słowa, są jak ci, którzy robią ślepe okna dla symetrji: celem ich nie jest mówić trafnie, ale tworzyć trafne figury.
Symetrja, w tem co się ogarnia spojrzeniem, zasadzająca się na tem iż niema przyczyny zrobić inaczej, opiera się także na postaci ludzkiej: z czego wynika, iż żądamy symetrji jedynie wszerz, a nie wzdłuż ani w głąb.
Kiedy spotkamy naturalny styl, jesteśmy wręcz zdumieni i zachwyceni; spodziewaliśmy się bowiem ujrzeć autora, a znajdujemy człowieka. Naodwrót, ci którzy mają dobry smak i którzy, widząc książkę, mniemają iż znajdą człowieka, są bardzo zdumieni, znajdując autora: Plus poetice quam humane locutus est.[14] Zaszczyt przynoszą naturze ci, którzy pouczają ją że może mówić o wszystkiem, nawet o teologji.
Patrz rozprawy rozdz. 2, 4 i 5 Jansenisty;[15] jest to podniosłe i poważne.
Nienawidzę porówni błazna i nadętego: ani jednego ani drugiego nie uczyniłbym swoim przyjacielem.
Radzą się tylko ucha, ponieważ zbywa im serca: grunt jest człowiek. Poeta a nie człowiek.[16]
Wszystkie fałszywe piękności, które ganimy[17] u Cycerona, mają admiratorów, i to licznych.
Jest pewien wzór uroku i piękności, polegający na pewnym stosunku między naszą naturą, słabą czy silną, taką jaka jest, a rzeczą która się nam podoba.
Wszystko, co jest ukształtowane na tę modłę, podoba się nam: czy to dom, czy piosenka, mowa, wiersz, proza, kobieta, ptaki, rzeki, drzewa, pokoje, ubrania, etc. Wszystko co nie jest na tę modłę, nie podoba się tym, którzy mają dobry smak.
A tak jak istnieje doskonały związek pomiędzy piosenką a domem, które są stworzone wedle tego dobrego wzoru — ile że podobne są, mimo iż każda w swoim rodzaju, do tego jedynego wzoru — tak samo istnieje doskonały stosunek między rzeczami zrobionemi wedle złego wzoru. Nie znaczy to, aby zły wzór był jedyny, jest ich bowiem nieskończona mnogość: ale każdy zły sonet, naprzykład, wedle jakiegokolwiek fałszywego wzory byłby zrobiony, podobny jest zupełnie do kobiety ubranej wedle tegoż wzoru.
Nic nie daje lepszego pojęcia jak bardzo lichy sonet jest śmieszny, co zważyć jego naturę i wzór, i wyobrazić sobie następnie kobietę lub dom wedle tego modelu.
Piękność poetycka. — Tak jak się mówi „piękność poetycka“, powinnoby się też mówić piękność geometryczna i piękność lekarska, ale się tak nie mówi, a to z tej przyczyny, iż wiadomo dobrze, jaki jest cel geometrji i że zasadza się na dowodach, i jaki jest cel medycyny, i że zasadza się na wyleczeniu; ale nie wiadomo na czem polega urok, który jest celem poezji. Nie wiadomo, co to jest ów naturalny wzór który trzeba naśladować: i, w braku tej wiadomości, wymyślono pewne dziwaczne wyrażenia: „wiek złoty, cud naszych dni, złowróżbny“.[18] etc; i nazywa się tę gwarę pięknością poetycką.
Ale wyobraźmy sobie kobietę wedle tego stylu, polegającego na tem, aby mówić małe rzeczy zapomocą wielkich słów: ujrzymy ładną panienkę, obwieszoną lusterkami i łańcuchami,[19] co nas rozśmieszy, ponieważ lepiej wiemy, na czem polega powab kobiety niż powab wierszy. Ale ci, którzy nie znają się na tem, podziwialiby ją w tym stroju; w niejednej wiosce wziętoby ją za królowę: dlatego to nazywamy sonety sporządzone wedle tego wzoru „królowemi z zaścianka“.
Niepodobna uchodzić w świecie za znającego się na wierszach etc., o ile się nie wywiesi szyldu poety, matematyka, etc. Ale ludzie wszechstronni nie chcą szyldu i nie czynią zgoła różnicy między rzemiosłem poety a hafciarza.
Ludzie wszechstronni nie zowią się poetami, geometrami etc., ale są i tem i tem, i sędziami tych wszystkich. Niesposób ich odgadnąć. Mówią o tem, o czem się mówiło kiedy weszli. Nie spostrzega się w nich jakiejś osobliwej zdatności, nim nadejdzie chwila aby ją okazać, ale wówczas wspomina się ich. Cechą tego rodzaju ludzi jest, iż nie mówi się o ich zręcznem wysłowieniu, skoro niema mowy o tem, mówi się o niem natomiast, skoro rzecz zejdzie na ten przedmiot.
Jest to zatem fałszywa pochwała, kiedy się mówi o kimś, w chwili gdy wchodzi do pokoju, że zna się dobrze na poezji; złą natomiast jest oznaką, jeśli się nie zwracamy do tego człowieka, gdy chodzi o osądzenie wiersza.
Trzeba, aby nie można było powiedzieć o nim ani: że jest matematykiem, ani kaznodzieją, ani krasomówcą, ale że jest człowiekiem: jedynie ta ogólna właściwość przypada mi do smaku[20]. Kiedy, widząc człowieka, przypominamy sobie jego książkę, to zły znak; pragnąłbym, abyśmy nie myśleli o żadnym z jego przymiotów, aż dopiero w danej chwili, przy nastręczającej się sposobności — ne quid nimis[21] — z obawy aby jakaś zdolność nie poniosła go, i nie przyczepiła doń godła. Niech nikt nie myśli o tem, że on jest wymowny, aż kiedy przyjdzie rzecz na wymowę, ale wówczas niechaj go wspomną.
Człowiek jest pełen potrzeb: ceni tylko tych, którzy mogą je wszystkie zaspokoić. Powie ktoś: to dobry matematyk. — Ale mnie nic po matematyku: wziąłby mnie za twierdzenie. — To dobry żołnierz. — Wziąłby mnie za fortecę. Trzeba zatem pełnego człowieka, któryby zdołał dostroić się ogólnie do wszystkich moich potrzeb.
Wszystkiego potrosze. — Skoro nie można być uniwersalnym i wiedzieć wszystko co się da wiedzieć o wszystkiem, trzeba wiedzieć wszystkiego potrosze. O wiele bowiem piękniej jest wiedzieć coś ze wszystkiego, niż wiedzieć wszystko o jednem: to najpiękniejsza rzecz taka uniwersalność. Gdyby można mieć to i to, jeszcze lepiej; ale, jeśli trzeba wybierać, trzeba wybrać owo pierwsze, i świat czuje to i tak czyni, świat bowiem jest często dobrym sędzią.
Gdyby piorun spadł na niziny, etc., poetom i ludziom którzy umieją rozumować jedynie na podstawie tego rodzaju rzeczy, nie stałoby argumentów.[22]
Gdyby się chciało dowieść przykładów, zapomocą których dowodzi się innych rzeczy, wzięłoby się znowuż te inne rzeczy, aby służyły za przykłady: ponieważ bowiem sądzimy zawsze że trudność leży w tem czego chcemy dowieść, przykład wydaje się jaśniejszy i pomocny w dowodzeniu.
Tak, kiedy chcemy wykazać rzecz ogólną, trzeba przytoczyć poszczególną regułę jednego wypadku; kiedy natomiast chcemy objaśnić poszczególny wypadek, trzeba nam zacząć od reguły ogólnej. Zawsze uważamy za ciemną, rzecz której chcemy dowieść, a za jasną tę której używamy dla dowodzenia. Kiedy bowiem zamierzamy dowieść jakiejś rzeczy, od początku wyobrażamy sobie że jest ciemna; przeciwnie zaś o tej, która ma jej dowodzić, myślimy że jest jasna i dlatego rozumiemy ją łatwo.
Epigramy Marcjala. — Człowiek lubi złośliwość; ale nie wobec kalek i nieszczęśliwych, tylko wobec szczęśliwych pyszałków. Inaczej bylibyśmy w błędzie.[23]
Pożądliwość bowiem jest źródłem wszystkich drgnień naszego serca, ludzkość zaś etc.[24]
Trzeba być miłym tym, którzy mają uczucia ludzkie i tkliwe.
Epigram o dwóch jednookich[25] nic niewart, nie daje im bowiem pociechy i łaskocze jedynie próżność autora. Wszystko co jest tylko dla autora, jest nicwarte. Ambitiosa recidet ornamenta.[26]
Epitet książę, zwrócony do króla, podoba się ludziom, ponieważ umniejsza jego dostojeństwo.
Niektórzy autorowie, mówiąc o swoich dziełach, powiadają: Moja książka, mój komentarz, moja historja, etc. Trąci to mieszczuchem, który, mając jakąś tam kamieniczynę, ciągle ma pełno „u mnie“ w gębie. Wolejby im mówić: Nasza książka, nasz komentarz, nasza historja, etc. — zważywszy, iż zazwyczaj jest w tem o wiele więcej cudzego niż ich własnego.
Chcecie, aby ludzie mieli o was dobre mniemanie? nie mówcie dobrze o sobie.
Języki to są szyfry, w których nie litery zamienione są na litery,[27] ale słowa na słowa; tak, iż język nieznany możebny jest do odcyfrowania.
Ostry język, lichy charakter.
Są ludzie, którzy dobrze mówią, a licho piszą; a to stąd, że miejsce, otoczenie, rozgrzewa ich i dobywa z ich dowcipu więcej, niż w nim znajdują bez tej podniety.[28]
Kiedy w jakiemś piśmie powtarzają się słowa, i kiedy, próbując je poprawić, spostrzegamy że są tak trafne, iż, zmieniając je, popsułoby się rzecz, trzeba je zostawić, stanowią one część istotną. Czepia się ich jedynie zawiść, która jest ślepa, i która nie wie, iż to powtarzanie nie jest w tem miejscu błędem; niema bowiem powszechnego prawidła.
Maskowanie natury i przebieranie jej. Niema już króla, papieża, biskupa, ale dostojny monarcha, etc.; niema Paryża, ale stolica kraju. Są miejsca, gdzie trzeba nazywać Paryż Paryżem, i inne znowu, gdzie trzeba go nazywać stolicą kraju.
Ta sama treść zmienia się wedle słów które ją wyrażają. Treść otrzymuje swą godność od słów, nie zaś odwrotnie, Trzeba szukać na to przykładów...
Pyrrhończyk, zamiast uparty.
Nazwy „kartezjanin“ używają jedynie ci, którzy nie są nimi; „pedant“ jedynie pedanci; „prowincjał“ jedynie mieszkańcy prowincji: toż założyłbym się iż to drukarz pomieścił to słowo w tytule Prowincjałek.[30]
- ↑ W oryg. esprit de géometrie, esprit de finesse. Chodzi tu o przeciwstawienie przymiotów wielkiego uczonego, pracującego teoretycznie, a np. umysłu sędziego śledczego, dyplomaty, wodza, światowca wreszcie, ludzi operujących na żywym materjale.
- ↑ Wydanie Haveta przyjmuje wersję: „zapomocą reguł“.
- ↑ por. Montaigne III, 8.
- ↑ W ustępie tym Pascal ma na myśli Corneille’a.
- ↑ Współczesny Pascalowi aktor włoskiej komedji, nazwiskiem Tiberio Fiorelli; grywał Commedia dell’ arte, w której Doktór stanowi tradycyjną osobistość.
- ↑ Bohaterka Wielkiego Cyrusa, romansu panny de Scudéri.
- ↑ Fragment 16. w tłumaczeniu został pominięty.
- ↑ Ów zagadkowy „Salomon z Tulcji“ jest to, zdaje się, sam Pascal. Salomon de Tultie jest anagramem Louis de Montalte, pod którym-to pseudonimem ukazały się Les Provinciales.
- ↑ Był to klasyczny podział dawnej filozofji: roztropność, umiarkowanie, sprawiedliwość, siła duszy.
- ↑ Podstawy filozofji Epikteta: wytrzymałość w niedoli, wstrzemięźliwość od rozkoszy.
- ↑ Montaigne.
- ↑ Sformułowane u Montaigne’a (III, 9).
- ↑ Pokrewna myśl u Montaigne’a (III, 8).
- ↑ „Odezwałeś się bardziej jak poeta niż jak człowiek“ (Petron, 90.)
- ↑ Odnosi się to zapewne do „Prowincjałek“.
- ↑ W oryg. honnêteté, honnête homme, w dawnem znaczeniu słowa.
- ↑ Ta liczba mnoga odnosi się do Montaigne’a (II, 10; II, 31).
- ↑ Fatal, przymiotnik wprowadzony wówczas w modę przez Malherbe'a.
- ↑ Myśl tę podjął Montesquieu w Listach perskich, 137.
- ↑ Por. Montaigne, II, 17.
- ↑ byle nie zanadto.
- ↑ t. j. porównań poetyckich.
- ↑ t. j. gdybyśmy chcieli sprawić mu przyjemność szydząc z nieszczęśliwych.
- ↑ Prawdopod. ludzkość zaś schlebia pożądliwości. (Havet.)
- ↑ Prawdopodobnie, wedle Haveta, ten:
Lumine Acon dextro, capta est Leonilla sinistro
Et potis est forma vincere uterquedeos.
Blande puer, lumen quod habes concede parenti,
Sic tu caecus Amor, sic erit illa Venus. - ↑ Horat, List do Pizonów, 447 — 448; „poobcina pretensjonalne ozdoby.“
- ↑ Aluzja do systemów kryptograficznych rozpowszechnionych wówczas zwłaszcza w Anglji.
- ↑ Montaigne, I, 10.
- ↑ Fragmenty 53—59 zawierają uwagi stylowe poparte francuskiemi przykładami, a tem samem w przekładzie tracące rację bytu.
- ↑ Pascal (pisze Nicole) nie dał w istocie pierwszym z tych listów żadnego tytułu; drukarz zaś opatrzył je następującym: „List pisany do mieszkańca prowincji (provincial) w sprawie obecnych sporów w Sorbonie“. Przez skrót tego długiego tytułu utarła się poprostu nazwa les Provinciales (Prowincjałki)