Nędznicy/Część pierwsza/Księga piąta/VII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Nędznicy |
Wydawca | Księgarnia S. Bukowieckiego |
Data wyd. | 1900 |
Druk | W. Dunin |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | anonimowy |
Tytuł orygin. | Les Misérables |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała powieść |
Indeks stron |
Fauchelevent zwichnął kość kolanową w tym upadku. Ojciec Madeleine kazał go przynieść do infirmerji, którą urządził dla robotników w samym gmachu fabryki pod kierunkiem dwóch sióstr miłosierdzia. Nazajutrz rano starzec znalazł na swym stoliku bilet tysiącfrankowy i karteczką z temi słowy, napisanemi ręką ojca Madeleine: Kupuję od was konia i wóz. Koń zdechł, wóz był potrzaskany. Fauchelevent wyzdrowiał, ale stawy kolana pozostały bezwładne. P. Madeleine przez rekomendację sióstr i swego proboszcza umieścił poczciwca jako ogrodnika w klasztorze kobiecym, na przedmieściu Ś-go Antoniego w Paryżu.
Wkrótce potem p. Madeleine został mianowany merem. Gdy Javert po raz pierwszy ujrzał p. Madeleine z przepaską, dającą mu w szelką władzę nad miastem, wstrząsnął go dreszcz, jak psa, który zwietrzy wilka pod odzieżą swego pana. Od tej chwili starannie go unikał. Gdy obowiązki służby koniecznie tego wymagały, gdy musiał osobiście stawić się u pana mera, mówił doń z najgłębszem uszanowaniem.
Pomyślność miasta M. — nad M. — dzieło ojca Madeleine, oprócz widomych oznak, któreśmy wyżej wskazali, wyrażała się jeszcze jednym symptomatem niewidzialnym wprawdzie, ale niemniej znaczącym. Symptomat taki nie myli. Gdy ludność cierpi, gdy braknie pracy, gdy niema handlu, kontrybuent nie uiszcza podatku z biedy, zaległości rosną i państwo wydaje dużo pieniędzy na koszta przymusowego poboru. Gdy pracy jest pod dostatkiem, gdy kraj jest szczęśliwy i bogaty, podatek łatwo wpływa do kasy i mało kosztuje państwo. Rzec można, że nędzy i bogactwa publicznego są nieomylnym termometrem koszta egzekucji podatkowej. W przeciągu lat siedmiu, w okręgu M. — nad M. — koszta egzekucji podatków zmniejszyły się o trzy czwarte; i z tego powodu p. de Villèle, ówczesny minister skarbu, często przytaczał ten okrąg M. — nad M. — jako wzorowy.
Taki był stan okolicy, gdy Fantina do niej wróciła. Nikt już nie przypomniał jej sobie. Szczęściem drzwi fabryki p. Madeleine były jak twarz przyjaciela. Poszła tam i została przyjętą do warsztatu kobiecego. Rzemiosło zupełnie nowe dla Fantiny, nie była dość zręczną, zarabiała więc niewiele; wystarczało to jednak i główne zadanie zostało rozwiązane: zapracowywała na życie.