[263]
NA MIĘGUSZOWIECKIEJ PRZEŁĘCZY.
Pytasz mnie, pani, com widział tam z góry,
Z tej wśród obłoków zawrotnej przełęczy?
Widziałem w dole cichych wód lazury,
Bezdenne, rąbkiem opasane tęczy,
Co wyglądały jako twoje oczy,
Gdy łza je — na mnie zwrócone — zamroczy.
Widziałem w dali czarodziejskie niwy,
Skąpane w morzu słonecznego złota,
Wyglądające, jak ów kraj szczęśliwy,
Który stworzyła moich snów tęsknota
Gdzieś poza życia jawą i żałobą,
A kędy nigdy ja nie będę z tobą!
A bliżej — czarne, w mgłach przepastne turnie,
Takie posępne, jako myśli moje,
Co ku błękitom spiętrzają się górnie
I zaś, jak skały w toń, tak w oczy twoje
Patrzą — i ani wniebowstępną drogą
Wznieść się, ni w głębiach zatonąć nie mogą.