Na królewskim dworze/Do czytelnika
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Na królewskim dworze Tom I |
Podtytuł | (Czasy Władysława IV) |
Wydawca | Spółka wydawnicza księgarzy w Warszawie |
Data wyd. | 1886 |
Druk | Wł. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom I |
Indeks stron |
Nie piszemy zwykle przedmów, znajdując je conajmniej zbytecznemi. Książka lub się sama tłumaczy i usprawiedliwia, albo, mimo obrony pozostanie czem jest — chybioną. Nie idzie też nam o żadne zalecenie jej formy i treści, ale o wyjaśnienie źródeł.
Nadzwyczajnem szczęściem dostał się nam niewydany i nieznany ułamek dziennika sekretarza królowej Maryi Ludwiki, p. Desnoyers, tego samego, którego późniejsze listy wydane zostały. Z niego wzięliśmy najdrobniejsze szczegóły przybycia, pobytu i pożycia królowej, nie potrzebując nic a nic fantazyą wypełniać, bo materyału mieliśmy aż nadto. Jakkolwiek się to więc komu zdawać może, co tu piszemy, wszystko jest prawdziwem. Często tylko zbyt jaskrawy szczegół wypadło złagodzić.
Oprócz tego dziennika do opisu Warszawy za Władysława IV użyliśmy nieoszacowanego Jarzemskiego. Nie tych obłamków, które wydrukował Niemcewicz w swoich Pamiętnikach, ale całego owego, nadzwyczaj rzadkiego Gościńca.
Jeden, jedyny dostępny i wiadomy egzemplarz znajduje się w bibliotece Kórnickiej, która go nam łaskawą była użyczyć, za co składamy jej dzięki. Notatka na nim dowodzi, że Niemcewicz dostał go w podarunku od ks. Aloizego Osińskiego, a sam potem ofiarował hr. Działyńskiemu.
Egzemplarz dotąd jedyny znany (o drugim Estreicher mówi w Szczorsach), jest niestety nie cały. W środku brak mu czterech stronnic, a w końcu, Bóg wie ilu. Ostatnia kartka jest pisana, coby dowodziło, że jeszcze jakiś egzemplarz istniał, z którego ją dopełniono.
Jarzemski wierszem pisze od siedmiu boleści, jest nieuk i nie klei mu się nic, ale niemniej skarb w nim nieoszacowany do ówczesnych dziejów obyczaju i miasta.
Skorzystaliśmy z niego tylko tyle, ile nam warunki opowiadania dozwalały. Tak Jarzemskiego, gdyby cały się znalazł, jak dziennik (po francuzku) p. Desnoyers, należałoby wydać w całości. Ale tyle mamy do czynienia!!