[309]Na marginesie.
Na najstraszniejszą skazano nędzę
Dumnego ducha, co w górę rwie się:
Los mnie zapisał w życiowej księdze
Na marginesie.
Gdy swym porywom chcę czynić zadość,
Coś mnie odpycha zuchwałym gestem,
Usuwa na bok i w próżnię niesie:
Tam, gdzie ból wielki, gdzie wielka radość, —
Nigdy śród tekstu, lecz zawsze jestem —
Na marginesie.
Pomnę, raz jeden żywiłem wiarę,
Że nad młodzieńców góruję rojem,
[310]
Gdy ona, uczuć biorąc ofiarę,
Słodkich mi słówek rzuciła parę, —
Lecz się rozstałem prędko z spokojem
I przy mym zwykłym stanąłem kresie:
Bo zapisała mnie w sercu swojem —
Na marginesie.
Parnas mnie wabił: szedłem pod górę,
O listku lauru marząc gorąco…
A wiem, że w skalną upadnę dziurę,
Gdzieś w zapomnienia przepaść milczącą, —
Albo mi krytyk wysmaga skórę,
Na ostrzu stalki w przyszłość poniesie
I w księgę sławy wpisze mnie drwiąco
Na marginesie.
Oto mi dola: schodzić na stronę,
Lub nieść bezpłodnie swej pracy skrzętność…
Z drzewa nadziei listki strącone,
Złamane serce, plany zniszczone,
I spopielona na nic namiętność…
Lekceważenie i obojętność,
Prześladujące w życiowym lesie…
I jedna przystań — miejsce wzgardzone
Na marginesie.
Więc będąc jeszcze woli swej panem,
Śród takiej troski przeszedłbym oto
[311]
Sam za margines życia z ochotą:
Śmierć by mi była złem pożądanem!
Lecz samobójców grób pod parkanem…
Na całą wieczność jużbyś, grabarzu,
Kazał mi zostać przy zwykłym kresie:
Musiałbym leżeć tam na cmentarzu —
Na marginesie!