[220]NA POGRZEB POWSTAŃCÓW.
Lud się polski z każdej strony
Tłumnie garnie do kościoła,
Choć kościelny dzwon nie woła —
Czy to dzisiaj dzień święcony?
Jakież dziwne dzisiaj święto?
Czemu milczą polskie dzwony?
Czemu lud tak zasmucony,
Jakby mu pół szczęścia wzięto?
Temu milczą polskie dzwony,
Że ojczyzna dziś w żałobie,
A lud temu zasmucony,
Że swą dziatwę grzebie w grobie.
Bo w kościółku, gdzie lud bieży,
Kilkanaście trumien czarnych
Rzędem stoi, a w nich leży
Kilkanaście ciał ofiarnych.
Po nich straszne, ciężkie rany,
Znać się Moskwie w znaki dali!
[221]
Każdy z przodu cios zadany,
Znać że kroku dotrzymali!
O, nie wsiąka w ziemię marno
Krew ta, co za wolność płynie,
Taka krew jest krwią ofiarną!
Nie umiera kto tak ginie!
Znać się im o Polsce marzy
W śmierci śnie, w sosnowej trumnie,
Bo z ich bladej, zwiędłej twarzy,
Coś tak patrzy śmiało, dumnie!
O czem wy tam w trumnach śnicie?!
Mówcie — czy z krwawego dzieła
Będzie co? — ha, wy mówicie
Przez swe rany: «nie zginęła!»
W Stanisławowskiem, w listopadzie 1861 r.
„Dumki Ludomira.“