[67]NA PRZYJAZD T. LENARTOWICZA DO FONTAINEBLEAU.
POLECENIE GO PANU BOHDANOWI
[1].
1.
Złotostruny! Albo ja wiem,
Jak pisać do ciebie?
Choćbym pisał piórem pawiem
Umaczanem w niebie,
I to mało!
Jedwabniejsze piór powianie,
Błękitniejsze znasz otchłanie
Z gwiazdą białą...
[68]
To napiszę ja bogaciéj
Posłem dobrym,
Jednym z młodszych twoich braci,
Kornie chrobrym...
Gdzieś go znałeś za tém znaniem
Lub nad znaniem tém,
Za tem czasów urąganiem,
Co nie dzwoni w rym —
Za tym dzikim zgrzytem dłuta,
Co odpryska w pył,
Ale zato postać kuta
Staje — tyłeś żył —
Za tym jawem, który nocą,
Blizną, co jest znak,
Za nieznaną tą wszechmocą,
Którą kocham tak —
Za tym jadem a miłością,
Poplątaną w szlak,
Za tą, mówię, realnością,
Którą gardzę tak!
............
2.
Lepiej, że on w Fonteneblo,
Niż ja, dzikie ptaszę,
Bo strzeliściej się zeszczeblą
Pogadanki wasze.
Jak orzechu strojną perłą
Z wiatrem igra leszcz[2],
Takie pieśni jego berło,
Taki to on wieszcz.
A tak śpiewny, że aż śpiewam,
Dobry, że aż żal,
Czysty, że aż się spodziewam,
Szczery, że choć chwal!
............
3.
Niech Marjanka on uściśnie,
Pannie kwiat zaniesie
I czerwone z wami wiśnie
Je i chodzi w lesie!