<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Bełza
Tytuł Nad grobem Kościuszki
Data wyd. 1917
Druk Tłocznia „Polaka-Katolika“
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
VII.

Bo ten grób Kościuszki pod Solurą jest pusty.
Zanim zabalsamowane jego zwłoki wdzięczny mu naród poniósł w tryumfalnym pochodzie na Wawel, złożono je tymczasowo w przewidywaniu że to nastąpić musi, do piwic[1] Kościoła Najświętszej Panny Maryi w Solurze.
A resztki jego ciała nie zabezpieczone od zniszczenia, jego wnętrzności i krew, w maleńkiej trumience pochowano na poblizkim cmentarzu w Zuckwil, w skromnej mogile, którą przyozdobiono wkrótce pomnikiem.
Pomnikiem pomyślanym rozumnie, bo symbolizującym jego zasługi wielkie, już nie dla Polski jedynej, ale dla całego niemal świata.
I dla największego świata skarbu — wolności.
Uwydatnił to wyraźnie twórca pomnika tego, a uwydatnił w sposób wymowny bardzo, choć prosty.
W sposób, w jaki rzeźba, ograniczona technicznie, uwydatnia to, co uwydatnić chce.
I w jaki dopowiada patrzącemu na jej dzieło wszystko, co duszy jego dopowiedzianem być powinno.
W tym pomniku, rolę dopowiadacza tego, spełnia umieszczona na kamiennym bloku kula.
Na bloku ze skały jurajskiej, o ostrych kantach, imponującym jedynie rozmiarami swymi.
Stoi on na podstopiu o trzech schodach, i byłby zbyt dla oka ostrym, gdyby właśnie nie umieszczona na nim ta kula.
Ale będąc jego zakończeniem, łagodzi ona jego kanty, a łagodząc i spełniając estetyczne swoje zadanie, przyobleka go jednocześnie w głębszą myśl.
I symbolizując kulę świata całego, mówi światu czem Kościuszko był.
Że walczył nie o wolność skrawka jedynie ziemi całej, podkopywał gmach gwałtu i przemocy nie w jednem jedynie jej miejscu, ale umiłowawszy tę wolność nad życie, szedł w jej obronie wszędzie, na najdalsze ziemi krańce, gdzie despoci kopali jej grób.
I wstrząsając tronami tyranów, w grobu cienie strącić ich usiłował.
Nie ku zaszczytowi naszemu zaznaczyć muszę, że ten piękny pomnik Kościuszki na tym cmentarzu, nie polskie wzniosły ręce.
Polskie, poniosły dostojną trumnę jego na Wawel, ustawiły ją w pobliżu trumny obrońcy Chrześcijaństwa pod Wiedniem, Sobieskiego, tuż przy księciu Józefie Poniatowskim, nieustraszonym rycerzu bez skazy, usypały mu wspaniały kopiec pod Krakowem, troskę przecież o resztki niezabalsamowane jego zwłok, pozostawiły obcemu.
I słabą jedynie swojską nitką, związały pomnik ten z Polską.
Ślad tego związku widnieje u spodu tej na nim kuli.
W postaci medaljonu upamiętniającego szlachetne wodza naszego rysy, w postaci okalającego je napisu, krótkiego ale wymownego jak ta kula.
Wymownego, bo świadczącego każdemu Polakowi, czem Kościuszko dla nas wszystkich jest i był.
I czem zawsze, póki Wisła wód swoich ku Baltykowi toczyć nie przestanie, będzie.
„Bracia swojemu ojcu“ (fratres patri suo) oto brzmienie napisu tego, oto stwierdzenie wobec swoich i obcych, znaczenia Kościuszki dla całej Polski.
Jak ta na tym pomniku kula, symbolizująca zasługi jego dla dwóch wielkich narodów na obu półkulach świata, każdemu człowiekowi, tak ten skromny napis, ileż myśli każdemu Polakowi cisnąć do głowy musi?
Jak tamta, jakżeż wstrząsać jego duszą?
Bo cóż po za tymi trzema wyrazami, w istocie swojej napis ten w sobie mieści, co każdemu z nas szepcze do ucha.
Przedewszystkiem, że jesteśmy, że powinniśmy być wszyscy braćmi, wszyscy bez różnicy stanów, szlachcic, mieszczanin i chłop, że w czyjejkolwiek piersi bije polskie serce, w czyichkolwiek ustach brzmi mowa polska, każdy jest równoprawnym Polski synem. Zwiazanym[2] węzłem tek[3] silnym ze wszystkimi, że żadna moc rozerwać go nie powinna. Żadna. Jeśli naród nie chce stać się rozbitą gromadą klas społecznych o nierównej zamożności, stronnictw politycznych o niejednakowej myślowej oryentacyi, gromad jednem słowem, luźnie poruszających się w przeróżnych kierunkach. Bez planu, bez związku, bez ideału. I zamiast dźwigać gmach dobra publicznego, przez swą rozbieżność podkopywać go, zamiast go wspierać na granicie łączności, za podstawę dawać mu wosk. I gotować mu los budowli ustawionej na wosku.
A dalszy ciąg krótkiego napisu tego?
„Ojcu swojemu“ — patri suo, ustawiony jest przez braci Kościuszce ten pomnik. Ojcu. Tak jest, ojcu. Bo Kościuszko jest naszym ojcem. Ojcem Polski całej, zdeptanej i jak Chrystus umęczonej, w grób wepchniętej niby trup, w chwili właśnie, gdy wysiłkiem rozumnej woli i energii, odrodzić się do nowego życia przez Konstytucyę 3-go Maja zapragnęła. By zabłysnąć znowu po chwilowem zaćmieniu przed światem, by pełnić dalej opatrznościowe posłannictwo swoje na najbliższym rosyjskim Wschodzie, nieść mu pogrążonemu wieki całe w barbarzyństwie, deptanemu przez własny carat i własną biurokracyę nogami, lub jak dziś rozkładanemu przez anarchię wyuzdaną i dziką, wolność wspartą na równości i porządku.
Kiedy po powrocie z Ameryki, zrozpaczony obrazem tego co w Polsce roztoczyło mu się przed oczami, porwał Kościuszko za broń, by paść na polu chwały, lub ciemięzców wyrzucić z kraju precz, kiedy po zwycięstwie Racławickiem, z obozu pod Połańcem, zakrzyknął gromkim jak piorun głosem, że „osoba wszelkiego włościanina jest wolna“, i że lud winien być „pod opieką krajowego rządu“, nieśmiertelnymi czynami tymi namaścił się nam wszystkim na ojca.
I pozostał tym naszym ojcem, i nie przestanie być ojcem naszym nigdy.
Nigdy.
Póki dążenie do niepodległości nie skrzepnie w sercach naszych,
póki pragnienie szczęścia ojczyzny, nie przygłuszy w nas egoizm brudnych i nędznych zjadaczy codziennego chleba,
póki przeświadczenie o tem, że bez oświeconego i narodowo uświadomionego ludu, Polska będzie jak ten kaleka, co zamiast silnych nóg, opiera się na kruchych szczudłach, nie przeniknie nas wszystkich.
Póty on będzie naszym duchowym ojcem, póty my wszyscy oddanymi mu dziećmi.
Oddanymi z posłuszeństwem, z uszanowaniem, z wdzięcznością, — dzieci.
Ale przedewszystkiem z posłuszeństwem.
Bo czcić Kościuszkę i żywić wdzięczność dla jego pamięci, — to pół dopiero naszego obowiązku.
Musimy go słuchać.
Kochać ojczyznę niepodzielną i partyjnymi klinami nie rozbitą na sztuki, jak on ją kochał, służyć jej, jak on jej całe swe życie służył, poświęcić się za nią w chwili potrzeby, jak on się na polu Maciejowickim, ociekając krwią, za nią poświęcił.
I wierzyć w tryumf sprawiedliwości na świecie, jak on wierzył.
Te jego szczytne wskazania dla nas, widnieją w jego życiu całem, gdy był w pełni swoich sił.
W Polsce, w salach publicznych narad i na polach morderczych bitw, w Ameryce przy boku Waszyngtona w walkach o wolność nowego świata, we Francyi i w Wiedniu w gabinetach monarchów i najwyższych dostojników państw.
Ale widnieją i w ostatnich jego chwilach, w listach z Solury do przyjaciela i powiernika, w testamentach odzwierciadlających jego wolę, gdy stał nad grobem i kładł się do grobu.
I z tego grobu, w którym go już niema, powstają dziś w majestacie wielkości swojej, i wieszczą Polsce pełną chwały przyszłość, jeśli tylko przeniknięta jego duchem, wskazaniom tego najlepszego ze swoich synów wierna, pójdzie zmartwychpowstająca naprzód, zapatrzona w ideały, które opromieniając jego życie do grobu, unoszą się ponad jego grobem.
Tak jest, jeśli za temi wskazaniami jego pójdzie.
Gdyż biada jej, po stokroć biada, jeżeliby nie poszla[4].
Jeżeliby zamiast jedności i zgody, stronnicze walki szarpały na sztuki jej łono, zamiast ukochania wszystkich warstw kraju, egoizmu klasowego trucizna zakaziła jej krew, zamiast porządku, bez ktorego[5] wolność jest chimerą, anarchia i stała się jej udziałem.
Biada!
Sprzeniewierzona ideałom Kościuszki, własnemi dłońmi wykopałaby sobie wtedy nowy grób, i zasnęła w nim już nie snem letargu, jak w chwili gdy ręce obce układały ją w mogile, ale samobójczym snem rzeczywistej śmierci, z której rozbudzenia już być nie może.
I głucho by już było po niej jak na pustyni, i wielka, sławna przeszłością swoją, za to, że gdy nad sobą miała widnokrąg, usiany bogato tej co Kościuszko mocy gwiazdami, za gwiazdami temi iść nie chciała, stałaby się przykładem smutnym i odstraszającym dla świata narodu, który obdarowany przez Opatrzność takimi jak on prorokami, niegodziwie, bo niewdzięcznie, odwrócił się od tych proroków.


KONIEC.




  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – piwnic.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – Związanym.
  3. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – tak.
  4. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – poszła.
  5. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – którego.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Bełza.