Nad kołyską (urywek)
I widziałem dziecinę,
Taką słodką, śmiejącą!
I śpiewałem piosenkę,
Do snu dziecię tulącą:
O! śpij drogi aniele!
Zanim świat cię obudzi —
Drogę cierniem uściele,
Płomień uczuć ostudzi!
O! śpij mała dziecino!
Śnij o niebie, aniołach!
Zanim łzy ci popłyną,
Utrudzonej w mozołach.
Uśmiechnięte łaskawie,
Spało dziecię kochane;
A jam patrzył ciekawie,
W jego liczko rumiane;
Jakbym z jego chciał twarzy
Przejrzeć szczęście, niedolę,
Jakim losem obdarzy
Niebo, małe pacholę?
I raz mi się zdawało,
Że w niem widzę rycerza!
Że kraj zeń się dochowa,
Walecznego żołnierza!
To że mędrzec Jehowy,
Wzrośnie Panu na chwałę,
I pokaże tor nowy,
Dzieciąteczko to małe!
Tom znów widział z kolei,
Jak ująwszy krzyż w dłonie,
Głosi słowa nadziei,
W oddalonej gdzieś stronie!
I łza mi się gorąca
Z pod powieki wyrwała —
Jam się modlił w zachwycie,
Za dziecinę co spała!
O! śpij małe nieboże!
Sen ci powiek nie strudzi;
Pożałujesz snu może,
Gdy się zbudzisz do ludzi!