Nadwiślańska topola

NADWIŚLAŃSKA TOPOLA.

Na rozstajnych dróg brzegu,
Zwanych »Dyablim Gościńcem«,
Gdzie skowyczy wiatr w biegu,
Przelatuje kurz młyńcem,
Gdzie krzyż wznosi ramiona,
Na las patrzy, na pola —
Stoi bujna, zielona,
Nadwiślańska topola.

Płaszcz okrywa szeroki
Jej ramiona i biodra —
Przez mgły patrząc, obłoki
Potężnieje pierś modra;
Lecz gdy blask się spromieni,
Złotem spłynie w dal rola —
Stoi znowu w zieleni
Nadwiślańska topola.

Rozpuściła włos długi,
Drży w powietrzu przezroczem —
Mógłby taki krzyż drugi
Skryć się pod tym warkoczem;
Tak gałązki w dół zniża,
Tak go zewsząd okolą —

Aż okryła słup krzyża
Nadwiślańska topola.

Gdyby nie lud, co czoła
Tam uchyla i klęka,
Nikt nie wiedziałby zgoła,
Że tam Pańska jest Męka.
Ale każdy przechodzień,
Każda zna go niedola —
Słyszy modły tu codzień
Nadwiślańska topola.

»Zdrowaś Marya!« W łez strugi
Szept się zmienia i ginie...
»Łaskiś pełna* — głos drugi
Z drżących piersi wypłynie...
A nad nimi, pobrzeżem
Dróg rozstajnych wśród pola,
Szumi cichym pacierzem
Nadwiślańska topola.

Lecz powionął wiatr z dala
Zimną, dżdżystą jesienią —
Płynie wichrów tych fala,
Barwy listków się mienią:
Grunt rozmokły i grzązki,
Czarne lasy i rola —
Wznosi nagie gałązki
Nadwiślańska topola.

Niema szaty z zieleni,
Konarami wiatr targa —
Lecą szmery w przestrzeni
I jęk, i płacz, i skarga...

Krzyż zaczerniał cmentarnie,
Wzniósł ramiona na pola —
Do tych ramion się garnie
Nadwiślańska topola.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Kazimierz Gliński.