Nieśmiertelni. Fotografie literatów lwowskich/Słowo wstępne

<<< Dane tekstu >>>
Autor Antoni Chołoniewski
Tytuł Nieśmiertelni
Podtytuł Fotografie literatów lwowskich
Data wyd. 1898
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Lwów nie jest miastem literackiem. Nie był niem wogóle nigdy. Podczas, gdy Wilno dało piśmienictwu polskiemu romantyzm, Kraków nowy kierunek historyozoficzny, a Warszawa całą falangę pozywitystów, Lwów nietylko, że nie stworzył sam żadnych oryginalnych prądów umysłowych, ale nawet pożyczonych nigdy w sobie silnie nie skoncentrował. Jestto zresztą właściwością wszystkich miast kresowych. Niejednolita ludność lwowska, pomięszana z najróżnorodniejszych pierwiastków wschodnich, kryjąca pod wspólną etykietą konglomerat polski, ruski, żydowski, ormiański i tatarski, zajmowała się zawsze tylko handlem i obroną przed najazdami, tak, iż na życie umysłowe samodzielne, pełne, energiczne, nie było czasu. Anemia ta przeszła drogą spadku na dzisiejszą rzeszę literacką. Oddycha ona leniwym, letargicznym, kamiennym oddechem, rozprysnięta na luźne ogniki, które nie mają w sobie dość sił żywotnych, aby wyjść po za mdłe koło naśladownictwa i zaświecić oryginalnem, własnem światłem. Jedyna wybitniejsza cecha, jaka kiedykolwiek pojawiła się w tutejszym świecie literackim, nadając mu pewien charakter, przypada na okres t. zw. „cyganeryi“ (Lam, Dzierzkowski, Stebelski, Zagórski, Sabowski, Czerwieński) — ale po pierwsze tłem, na którem ona wybujała, było raczej rozpolitykowane dziennikarstwo, aniżeli literatura i sztuka, powtóre zaś był to objaw czysto zewnętrzny, dekoracyjny, rodzaj ram, jednoczących w sobie nietyle głowy, ile — gardła literackie. Dziś nawet ten powierzchowny rys zatarł się i literaci lwowscy stanowią szarą, nic nie mówiącą klasę ludzi, których jedyną wspólną nić stanowi papier i czernidło drukarskie. Z powyższych przyczyn niepodobna było w jakikolwiek sposób, nieszematyczny i nieszkolarski, ugrupować tej pół setki głów, które zamknąłem w niniejszym tomiku.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Antoni Chołoniewski.