[136]
Nie mam ojca, nie mam matki,
Już lat siedm jak śpią w grobie,
Nie mam nigdzie własnej chatki,
Wszędzie w każdej smutnam dobie.
[137]
Dawniej, gdym się obudziła,
Droga matka mnie pieściła,
Czule córkę swą ściskała
I do piersi przytulała.
Dziś, gdzie tylko spojrzę okiem,
Zewsząd smutek na mnie czycha,
Dziś, gdzie tylko stąpnę krokiem,
Świat okrutny mnie odpycha.
Nikt nie słucha żalu mego,
I nikt serca strapionego
Nie ukoi, nie pocieszy,
Precz ode mnie każdy spieszy.
Świat okrutny, świat bez czucia!
Jak lód zimny, jak głaz twardy;
Chleba skibkę, gdy mi rzuca,
Strasznym kraje wzrokiem wzgardy.
A nie wiedzą, jak smakuje
Chleb, co wzgarda ofiaruje,
Każdy kęsek łzę wyciska,
Co w zapłacie dawcy błyska.
Precz od ludzi pójdę sobie,
Niech się o mnie nie kłopocą;
Tam na ojca, matki grobie
Płakać będę dniem i nocą.
[138]
- Może zmarłych wzruszę prędzej,
- Może ich łzy mojej nędzy
- Każą ziemi się rozłożyć,
- I przy sobie się położyć.