Nie ranoś wstał, nie będziesz miał
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Nie ranoś wstał, nie będziesz miał |
Pochodzenie | Moralia |
Wydawca | Akademia Umiejętności w Krakowie |
Data wyd. | 1915 |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tom I |
Indeks stron |
Dzwonią, czas do kościoła; trąbią, — do obiadu.
Porwi się z grzechow — woła kaznodzieja — dziadu!
Dziś czas, dziś dzień zbawienny. Przetrzy ze snu czoła,
Nie odkładaj do jutra; po mszej do kościoła,
Na bankiet po obiedzie darmo się pobierać!
A kto wie, jeśli wieczór nie każą umierać.
Rano do manny żydzi wstawali na puszczy:
Kto omieszkał, nie jadł, bo słońcem się rozpluszczy.
Czuj się, czyń, co masz czynić. Zawsze, kto odkłada
Nawrócenie do Boga, już po czasie biada.
W potocznych tego sprawach doznawają ludzie,
Dziś idąc, jak po mydle, jutro, jak po grudzie;
Trzeciego dnia, choćby wprzągł wiatry miasto koni,
Co, mając w ręku, puścieł, nigdy nie dogoni.
Im dalej w las, więcej drew; im się głębiej krzewią,
Trudniej się wykorzenią, trudniej grzechy plewią.
Nie jednę intencyą dobrą śmierć z uboczy,
Jeśli ją kto zuchwale odkłada, zaskoczy.
I nie wiem, jeśli prawda, że daleko więcej,
Niż grzechów, w piekle dobrych wieszają intencyj.