[352]Nieomylny znak.
Widziałem Ją krótko na balu
Lecz będę pamiętał nie — krótko,
Bo serce mi przy Niej zabiło
Ożywczą i rzeźką pobudką…
Mówiliśmy z nią cały wieczór —
Ach! nieznaczącemi nic słowy, —
Lecz coś jakby tkwiło w przestankach,
W przecinkach i kropkach rozmowy…
I śmiała się ona tak wiele…
I ząbki jej lśniły tak ładnie…
Lecz tak się zazwyczaj ten śmieje,
Co smutek ma w sercu aż na dnie…
Nie odgadłbyś z ust uśmiechniętych,
Że ból jej jakowyś dolegał,
[353]
Lecz w nagłych zmarszczeniach jej czoła
Jak gdyby cień bólu przebiegał…
I sądzę, żem nawet uchwycił
Złamanych jej losów ogniwo,
Gdy rzekła, że „życie jest proste,
Lecz często kieruje się krzywo!“
I żal mi jej było niezmiernie,
Lecz myśli nie tknęły mnie płoche!
I czułem, że… trochę ją lubię
I ona też lubi mnie… trochę!…
Lecz, że nas coś ciągnie ku sobie, —
Z jednego wypadku jam wnosił:
Jej mąż do mnie doszedł uprzejmie
I mile na obiad zaprosił!