Nietoperz biedny, lecz zręczny i śmiały,
Zawarł z Krzakiem i Kaczką kontrakt tej osnowy, Iż on da swoją pracę, oni kapitały, A zysk z handlu, do połowy. Firma Nietoperz i Spółka Miała sprowadzać pieprze i szafrany, I różne zamorskie ziółka, Założyć kantor wymiany I pożyczać na zastawy
Za procent umiarkowany. Ale Nietoperz, jak worek dziurawy, Pochłaniał wszystkie fundusze, Klnąc się na duszę, Że handel idzie jak z płatka I obfite da intraty. Tak swych wspólników łudził do ostatka; Lecz gdy po roku przyszło do wypłaty, Rachunek prawdę powiedział im szczerą: Zero od zera, jest zero! Bankructwo jawne: wstyd, proces, zgorszenie; Krzak zwiądł ze smutku, a Kaczka narzeka, Że, choć niewinna, jednakże ją czeka Utrata czci i więzienie;
Cóżby jej antenaci powiedzieli na to, Widząc swą córę za kratą! Nietoperz skoczył po rozum do głowy I wpada na koncept nowy: «Rozgłoście, rzecze, iż morskie odmęty Pochłonęły nam okręty,
A może wierzyciele, litością przejęci, Biorąc w rachubę te mniemane straty, Nie będą żądać zapłaty;
Probujmy: kto ma rozum, zawsze się wykręci.» Więc Krzak zaczepia każdego przechodnia: «Ach, dobrodzieju! przeszło od tygodnia Czekamy, wielce stroskani, Czy się nasz okręt nie zjawi w przystani:
Smutne przeczucie nam wróży, Że może zatonął w burzy.» W odpowiedź, każdy skubał nieboraka; Na złe mu zatem wyszła oczywiście Przemowa taka: Stracił gałązki i liście. «Ja, rzecze Kaczka, dam nurka pod wodę, A może odszukam szkodę.» Ze wstydem w morskiej skryła się głębinie: Wątpię, czy kiedy znów na wierzch wypłynie.
Zaś Nietoperz, wspólników zbogacony mieniem Krył się dzień cały, lecz pod nocy cieniem Umknął cichaczem i przepadł bez wieści: Oto i koniec powieści.
Niech nigdy swojska kaczka lub krzak, nie powierzy
Swego grosza zabiegom chytrych nietoperzy!