[245]
Bóg się rodzi, moc truchleje,
Pan niebiosów obnażony,
Ognień krzepnie, blask ciemnieje,
Ma granice nieskończony;
Wzgardzony, okryty chwałą,
[246]
Śmiertelny Król nad wiekami:
A Słowo Ciałem się stało,
I mieszkało między nami.
Cóż masz, niebo, nad ziemiany?
Bóg porzucił szczęście twoje;
Wszedł między lud ukochany,
Dzieląc z nim trudy i znoje:
Niemało cierpiał, niemało,
Żeśmy byli winni sami,
A Słowo Ciałem się stało
i mieszkało między nami.
W nędznéj szopie urodzony,
Żłób mu za kolebkę dano;
Cóż jest, czém był otoczony?
Bydło, pasterze i siano.
Ubodzy! was to spotkało
Witać go przed bogaczami.
A Słowo itd.
Potem i króle widziani
Cisną się między prostotą,
Niosąc dary Panu w dani:
Mirę, kadzidło i złoto.
Bóstwo to razem zmięszało:
Z wieśniaczemi ofiarami!
A Słowo itd.
Podnieś rękę Boże dziecię
Błogosław krainę miłą.
W dobrych radach, w dobrym bycie,
Wspieraj jéj siłę swą siłą.
Dom nasz i majętność całą
I Twoje wioski z miastami!
A Słowo itd.