[47]VI.
Wzięli towarzysze Jurka zimne ciało,
zakopali w lesie gdzieś pod brzozą białą.
Zakopali w lesie gdzieś na samym skraju,
nad brzegiem ruczaju, u dwóch dróg rozstaju.
Jedna droga biegła z Moskwy do Berlina
i tę zarastała powoli wiklina,
a zaś druga wiodła przez lasy i góry
z calusieńkiej Polski pod wawelskie mury.
I ta wyglądała, jak gościniec bity,
polską krwią zdobyty, polską krwią obmyty...
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Zakopali Jurka u tych dróg rozstaju
nad brzegiem ruczaju, gdzieś w brzozowym gaju.
[48]
Zakopali Jurka, krzyżyk postawili,
czapką niewidymką świeży grób nakryli.
I zginęła naraz jurkowa mogiła,
bo wszakże ta czapka niewidymką była.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Idą z całej Polski ludzie bitą drogą,
jurkowej mogiły odnaleźć nie mogą.
Mówią: — Tu gdzieś była... tu napewno była
pod płaczącą brzozą jurkowa mogiła! —
Polska wciąż się jeszcze w krwawych ogniach dymi,
a na Wawel idą i idą pielgrzymi,
u dwóch dróg rozstaju przy brzozach przystają,
jurkowej mogiły napróżno szukają...
7 stycznia 1920 r. [49]