O flisie
Ze Gdańska flis wędrując, gdy sobie nadchodził,
Stąpił we wsi do karczmy, aby się ochłodził.
Ale miasto ochłody jeszcze się zapalił,
Bo mu Kupido młodą gospodynią schwalił.
Więc każe piwa nosić: a gospodarz baczy,
Że mu do żony z wiosłem Flis przymierzać raczy.
Da pokój, za gościów grosz miło mu się napić,
Nie każe się do łoża gospodyniej kwapić.
Flis ma swą rzecz na pieczy, a gospodarz niemniej:
Słuchajcież kto tu sztukę wyprawi foremniej.
Kiedy gospodarz nie mógł już przesiedzieć flisa,
Nie tu, pry, łgać: wzniowszy głza[1] nakrył dłonią cisa.
Usnął, ściany się wsparłszy: Flis ku paniej godzi,
Onej też nie od tego, ręka tylko szkodzi.
Najmniejsza to (rzecze flis) także między spary,
W grosz ugodził, dobywszy krzoski z szarawary.
- ↑ Podniósłszy koszuli.
Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Kochanowski.