O poranku szumią drzewa: — Gdzie jest twoja wioska, gdzie? Jaki teraz ptak tam śpiewa, Jaki kwiat swe wonie tchnie? Jaka bieda w oczy kole, Jaką troskę przyniósł czas? Czy już koszą nasze pole, Czy po drzewo jadą w las?...
Jak się dymy z chaty wiją, Jak w ognisku trzeszczą skry? Jak tam ludzie czują, żyją? Czy już oschły rosy, łzy?
O poranku szumią drzewa: — Hej! dalekoż do tych żniw, Co to o nich piosnka śpiewa, Na tęsknotę i na dziw! Do tych żniw błogiego lata, Kiedy słońce wzejdzie nam Kiedy razem dwór i chata Na zagonie staną tam... Hej! dalekoż mi, daleko! Kto wyśpiewa taki dzień?... Jasne rosy z nieba cieką, Krzyż przydrożny rzuca cień...
O poranku szumią drzewa: — Kmieciu boży, kędyś ty? Oto żniwo już dojrzewa, Naostrzona kosa lśni, A Piastowy duch pustkowiem Po zagonach chodzi wzdłuż I zarzyna srebrnym nowiem[1] Pierwsze garście naszych zbóż... Hej, do żniwa tam! do żniwa Niech wylegnie cała wieś, Niechaj stare pieśni śpiewa! Nieś je tutaj, wietrze, nieś!
O poranku szumią drzewa: — Gdzie jest twoja wioska, gdzie?... Echo w dali się rozwiewa, Toną mary w srebrnej mgle.