O rymotworstwie i rymotworcach/Część VI/Cyd, wyjątki

<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Krasicki
Tytuł O rymotworstwie i rymotworcach
Pochodzenie Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym
Wydawca U Barbezata
Data wyd. 1830
Miejsce wyd. Paryż
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron


CYD, TRAGEDYA.
PRZEKŁADANIA LUDWIKA OSIŃSKIEGO[1].
Scena między Gomezem i Dyego.
GOMEZ, DYEGO.
GOMEZ.

Przedwiołeś więc, i w łasceś króla mię ubieżał,
Wywyższył cię na stopień, który mi należał,

Wybrał cię kastylskiemu xiążęciu ku radzie.

DYEGO.


Ta cześć, którą dziś na mnie i na mój dóm kładzie,
Czyni go sprawiedliwym, i każdy się zgadza,
Ze król zna przeszłe służby, kiedy je nagradza.

GOMEZ.

I królowie choć wielcy, chociaż światem rządzą,
Jednakże będąc ludźmi, równie z nami błądzą.
I z takiego wyboru postrzeże się drugi,
Że tu nie dobrze płacą obecne zasługi.

DYEGO.

Nie miłą ci rozmową przestańmy się bawić,
Jak zasługa, tak łaska mogła mi to sprawić :
Ale większej czci godna jest najwyższa wola,
I nie będziesz przyganiać wyborowi króla.
Ty chciej nowym zaszczytem Dyega obdarzyć,
I świętem domy nasze ogniwem skojarzyć.
Rodryk pała miłością ku twojej Xymenie :
Ten jego cel najdroższy, to całe życzenie,
Nie gardź tą prośbą, zezwól, przyjmij go za zięcia.

GOMEZ.

Górniejsze dziś Rodryga będą przedsięwzięcia;
Przy blasku twej godności, przy takim urzędzie,
Syn twój zapewne teraz wyżej sięgać będzie.
Tymczasem ty nauczaj pilno królewica,
Czego uczyć przystało wielkich państw dziedzica.
Jak ma trzymać poddanych pod swojemi prawy,
Jak dla złych ma być straszny, dla dobrych łaskawy.
Przyłącz i te, co służą do wojny nauki,
Jak się wkładać do trudów, nie wzdrygać na huki,
Nie mieć równego w polu, i z konia nie zsiadać,
Iść do szturmu, a zbroi i w nocy nie składać;
Szykować wojsko, łączyć przezorność i męztwo,
Żeby sobie samemu mógł przyznać zwycięztwo;
Niechaj twój własny przykład miejsce nauk trzyma,
Ucz, ale razem działaj przed jego oczyma.

DYEGO.

Jeśli po mnie przykładów chce zawiść ukryta,
Są dzieje życia mego, niech je xiąże czyta.
Tam obaczy obszerne dzieł moich wywody.
Tam pozna, jak potrzeba podbijać narody,
Szturm przypuszczać, szykować wojska do rozprawy,
Jak się przez wielkie dzieła dobijać do sławy.

GOMEZ.

Martwe to są przykłady, nie mają potęgi :
Żaden się rycerz wojny nie nauczył z xięgi.
Ale cożeś dokazał aż w ten wiek zgrzybiały,
Z czemby moje w dniu jednym prace nie zrównały?
Jeżeliś ty był kiedyś, jam jest teraz mężny,
Jam podpora królestwa, jam jest mur potężny.
Arragon drży z Grenadą, gdy ta szpada błyśnie,
Pod moję się obronę Kastylia ciśnie.
Bezemnie poszlibyście w obce już kajdany,
Nieprzyjaciel zgnębionym narzucałby pany.
Codzień przydaję, gromiąc w krwawych walkach Maurów,
Wygrane do wygranych, i laury do laurów.
Przy mniebyto królewic, moją szpadą zbrojny,
Nauczył się w potyczkach sposobić do wojny :
I zamiast martwych bajek, od lepszego męża
Poznałby, jak się działa, i jak się zwycięża.

DYEGO.

Nie chciej się tu rozwodzić z tą mową daremną :
Służyłeś i bywałeś dowódcą podemną :
Gdy mi wiek krew oziębił i ognia uskąpił,
Ty mąż rzadkiej odwagi dobrześ mnie zastąpił;
Twój miecz, kiedy mój stępiał, potyczki wygrywał,
Słowem, ty dziś tem jesteś, czem ja kiedyś bywał,
Wiedzieć to jednak możesz, że przy tym urzędzie,
Nie w równym nas obudwóch król uważał względzie.

GOMEZ.

Na co ja zasłużyłem, wydarłeś mi prawie.

DYEGO.

Znać, że lepiej zasłużył, kto cię przemógł w sprawie.

GOMEZ.

Godniejszy ten urzędu, kto go zażyć umie

DYEGO.

Gdy go komu odmówią, zle się to rozumie.

GOMEZ.

Sztuką dopiąłeś w dworskiem życiu doświadczony.

DYEGO.

Same czyny szlachetne były z mojej strony.

GOMEZ.

Albo rzaczej król twoje uszanował lata.

DYEGO.

Król w tem uważał serce i sławę u świata....

GOMEZ.

Co! serce? więc przystało, żeby mnie był użył....

DYEGO.

Kto nie dostał urzędu, znać, że nie zasłużył....

GOMEZ.

Nie zasłużył? kto? ja?

DYEGO.

Ty.

GOMEZ.

Za bezwstydne słowa,
Zuchwały starcze, oto zapłata gotowa.

(daje mu policzek.)

DYEGO. (dobywając szpady.)

Dobij mnie po tej wzgardzie, która w moim domu
Dotychczas nie usiadła na czole nikomu.

GOMEZ.

Na co się masz do broni, gdyć nie służą siły?...

(wytraca mu szpadę.)


DYEGO.

Boże! teraz mnie bitne ręce omyliły!...

GOMEZ.

Wytrąciłem ci szpadę, leczbyś się nadymał,
Gdybym ten łup niesławny w mych ręku zatrzymał.
Bywaj zdrów... niechaj teraz, chociaż zawiść zgrzyta,
Królewic życia twego historyą czyta.....
W której, to słuszne płochej mowy ukaranie,
Za przydomek i zaszczyt osobliwy stanie.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Krasicki.
  1. Na miejsce tłumaczenia Cyda przez Morsztyna użyłem nierównie lepszego przez JP. Osińskiego. Z jego tłumaczenia Horacyuszów, pozwoliłem sobie także uczynić wypis. Przypisek F. Dmochowskiego.