O rymotworstwie i rymotworcach/Część VI/Vert-vert, początek Pieśń I
<<< Dane tekstu >>> | ||
Autor | ||
Tytuł | O rymotworstwie i rymotworcach | |
Pochodzenie | Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym | |
Wydawca | U Barbezata | |
Data wyd. | 1830 | |
Miejsce wyd. | Paryż | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI | |
| ||
Indeks stron |
Ty! przy której szczególne wdzięki bez przysady
Jaśnieją, nieskażone od hardości wady,
Pani! której stworzony dla prawdy istoty
Rozum, do najsurowszej umie łączyć cnoty
Gust, uśmiech i przyjemną wolność; gdy przed twemi
Oczyma, chcesz ażebym słowy dosadnemi,
Głosił zacnego ptaka przypadek dotkliwy;
Zagrzej mój wiersz, twej Muzy naśladować chciwy :
Użycz pieszczonych tonów, jakiemi się smutnie
Żałosne po sułtance odzywały lutnie,
Gdy ją młodą wydartą z twoich pieszczot, w ciemny
Śmierć zazdrosna wrzuciła wiecznie kraj podziemny.
I mojego rycerza sławne nieszczęść fale,
Równie sobie twe mogą obiecywać żale.
O jego bowiem cnotach i losie przeciwnym,
O podróży i długich błąkań biegu dziwnym,
Możnaby nowej pisać Iliady pieśnie,
I chociaż drzymiącego bawić przecie we śnie;
Możnaby starożytną bajką wielu łudzić,
Spuścić bogów z Olimpu i dyabłów obudzić,
A dziełami jednego miesiąca wiek bawić,
Chcąc ci tonem bajarza sprzykrzonego prawić,
I śpiewać bieg przypadków, któremi się nasza
Ptaszyna do sławnego równa Eneasza.
Nie mniej jak on, wspaniała, skromna i cnotliwa,
Nie mniej jak on pobożna, bardziej nieszczęśliwa.
Ale że mnóztwo wierszy pociąga tęsknotę,
Więc lotnych pszczółek Muza powinna mieć cnotę;
Których gust przelatując od długich w tej mierze
Prac unika, i z kwiatka szczególną treść bierze,
A wyssawszy miód w jednym, zdobycz brzdęcząc głosi,
I z tego się koleją na nowy przenosi.
W twej szkole, zacna pani, tem wyczerpnął prawa,
Niechaj się w moich wierszach ich dzielność wydawa.
Jeżeli nazbyt szczery w tym pióra portrecie,
Odkrywam tajemnice trzymane w sekrecie,
Sposób rozmów forcyanych, krat nauki liczne,
Poważane u mniszek, fraszki ich mistyczne,
Odpuści mi wesołość twoja te urazy :
A rozum od słabości wszelkiej wolny skazy,
Potrafi sobie drobne śmiałości zasłonić.
Zdania twoje i umysł nigdy się nakłonić
Żadną omyłką, ani oszukaniem dadzą.
Pod szczególną zostając powinności władzą;
Wiesz, zmyślona przed niebem twarz że nic nie warta.
I mniej się mu podoba, jak szczerość otwarta.
Gdyby się cnota, jak jest w sobie, widzieć dała,
Żadnejby innej pewnie postaci nie brała,
Ani owej w przymusie sztucznej, ani smutnej,
Ani w ponurej minie srogiej i okrutnej :
Ale w twojej, lub tobie podobnych Muz twarzy,
Naszychby pozyskała ofiarę ołtarzy.