Od przewrotu listopadowego do pokoju brzeskiego/Marsz Kiereńskiego na Piotrogród

<<< Dane tekstu >>>
Autor Lew Trocki
Tytuł Od przewrotu listopadowego do pokoju brzeskiego
Wydawca Stowarzyszenie Spółdzielcze „Książka”
Data wyd. 1920
Druk L. Bogusławski
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Anonimowy
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Marsz Kiereńskiego na Piotrogród.


Im mocniej rząd sowiecki stał na nogach w Piotrogrodzie, tem bardziej grupy burżuazyjne przenosiły swe nadzieje na pomoc militarną z zewnątrz. Piotrogrodzka Ajencja Telegraficzna, telegraf kolejowy i stacja radiotelegraficzna w Carskiem Siole przynosiły ze wszystkich stron wieści o olbrzymich siłach wojskowych, maszerujących przeciw Piotrogrodowi, aby zgnieść tam buntowników i przywrócić porządek. Kiereński uciekł na front i gazety burżuazyjne pisały, że prowadzi przeciw bolszewikom niezliczone wojska frontowe. My zaś odcięci byliśmy od kraju, telegraf odmówił nam służby. Ale żołnierze, którzy tuzinami i setkami przychodzili do nas codziennie z polecenia swych pułków, dywizji i korpusów, zapewniali nas bezustannie: „Nie obawiajcie się frontu, jest on w zupełności po Waszej stronie, wydajcie tylko rozkaz, a my przyszlemy Wam — dziś jeszcze, jeżeli tak być musi — dywizję lub korpus na pomoc“. W armji odbywało się to samo, co wszędzie: niższe warstwy były po naszej stronie, wyższe przeciw nam. Te ostatnie jednak miały w swych rękach cały techniczny aparat wojskowy. Pojedyncze części wielomiljonowej armji były od siebie oddzielone. My zaś byliśmy odcięci od armji i od kraju. Pomimo to wieść o rządzie sowieckim w Piotrogrodzie i jego dekretach szerzyła się niepowstrzymanie po całym kraju i budziła sowiety lokalne do powstań przeciw staremu rządowi. Wiadomości, według których Kiereński maszerował na Piotrogród na czele jakichś wojsk, stały się wkrótce bardziej namacalnemi i przyjęły bardziej określone formy. Z Carskiego Sioła zostaliśmy powiadomieni, że przez Ługę zbliżyły się tam oddziały kozaków. W Piotrogrodzie rozpowszechniano podpisaną przez Kiereńskiego i generała Krasnowa odezwę, wzywającą garnizon, by przyłączył się do wojsk rządowych, które w najbliższych godzinach wkroczyć miały do Piotrogrodu. Powstanie podchorążych 11-go listopada znajdowało się w widocznym związku z przedsięwzięciem Kiereńskiego, dzięki jednak energicznym zarządzeniom z naszej strony zostało dość wcześnie ujawnione. Do garnizonu w Carskiem Siole posłano rozkaz:, wezwać zbliżające się oddziały kozackie do uznania rządu sowieckiego i — w razie odmowy z ich strony — rozbroić je. Ale garnizon Carskiego Sioła okazał się zupełnie niezdatnym do operacji wojennych. Nie miał ani artylerji ani wodzów: oficerowie byli wrogami rządu sowieckiego. Kozacy zawładnęli stacją radiotelegraficzną Carskiego Sioła, najważniejszą w kraju i ruszyli naprzód. — Garnizony Peterhofu, Carskiego Sioła i Gatczyny nie wykazały ani inicjatywy ani stanowczości.
Po bezkrwawem prawie zwycięstwie w Piotrogrodzie żołnierze żywili pewność, że i nadal sprawa rozegra się zupełnie w ten sam sposób: trzeba tylko posłać do kozaków agitatora, który im wyjaśni znaczenie rewolucji robotniczej — a złożą broń! Przy pomocy mów i zbratania przezwyciężone zostało kontrrewolucyjne powstanie Korniłowa. Przy pomocy agitacji i planowego obsadzania instytucji państwowych obalony został rząd Kiereńskiego bez walki. Tych samych metod użyli teraz kierownicy sowietów w Carskiem Siole, Krasnem Siole i Gatczynie przeciw kozakom generała Krasnowa. Ale tu powodzenie nie dopisało. Kozacy posuwali się wciąż dalej naprzód, chociaż bez stanowczości i bez entuzjazmu. Niektóre ich kolumny, zbliżając się do Gatczyny i Krasnego Sioła, prowokowały starcia z nielicznymi załogami tamtejszych garnizonów i niektóre rozbrajały. O sile wojsk Kiereńskiego nie mieliśmy z początku żadnego wyobrażenia. Jedni opowiadali, że generał Krasnow maszeruje na czele 10,000 ludzi; inni twierdzili, że niema ich więcej niż 1,000; wrogie nam wreszcie gazety zawiadamiały grubym drukiem, że przed Carskiem Siołem znajdują się dwa korpusy armji.
W garnizonie piotrogrodzkim również panowała atmosfera niepokoju: dopiero co odniesione zostało bezkrwawe zwycięstwo, i oto już znowu miano wyruszyć na nowe boje, Bóg wie, z jakim skutkiem, przeciw wrogowi, rozporządzającemu, Bóg wie, jaką siłą. Na konferencjach garnizonu rozprawiano przeważnie o konieczności wysyłania wciąż nowych agitatorów do kozaków i wydawania odezw: żołnierzom wydawało się poprostu niemożliwą rzeczą, aby kozacy nie chcieli stanąć na takiem samem stanowisku, na jakiem w walce swej stanął garnizon Piotrogrodu. Przednie oddziały podeszły już tymczasem zupełnie blisko pod Piotrogród i przygotowywaliśmy się do tego, że główna walka rozegra się na ulicach miasta.
Największą stanowczość ujawnili czerwoni gwardziści. Żądali oni tylko broni, materjału wojennego i dowództwa. Aparat militarny był zupełnie zaniedbany i zdezorganizowany, po części na skutek niedbalstwa, po części ze złej woli. Oficerowie usunęli się, wielu z nich uciekło; karabiny znajdowały się na jednem miejscu, naboje na innem. Jeszcze gorzej przedstawiał się stan artylerji. Armaty, lafety, kule — wszystko było rozrzucone po różnych miejscach, wszystko musiało dopiero być odszukane poomacku. Pułki nie posiadały ani instrumentów dla saperów ani telefonów polowych. Rewolucyjny sztab główny, który usiłował wprawić to wszystko w ruch drogą zarządzeń zgóry, natknął się na nieprzezwyciężone przeszkody, przedewszystkiem w formie sabotażu ze strony personelu militarno-technicznego.
Postanowiliśmy wtedy zwrócić się bezpośrednio do klas pracujących. Wytłumaczyliśmy im, że zdobyczom Rewolucji grozi najwyższe niebezpieczeństwa, i że jedynie od nich, od ich energji, inicjatywy i ofiarności zależy uratowanie i wzmocnienie rządu robotników i chłopów. Wezwanie to zostało prawie natychmiast uwieńczone olbrzymiem powodzeniem praktycznem. Tysiące robotników wyruszyło przeciw armji Kiereńskiego i rozpoczęło kopanie rowów strzeleckich. Robotnicy fabryk armat sami sporządzali armaty, sami wydobyli sobie do nich kule ze składów, rekwirowali konie, zawozili armaty, ustawiali je, gdzie należało, zorganizowali intendenturę, wyszukali benzynę, motory i samochody, rekwirowali zapasy żywności i paszy, postawili na nogi tabor sanitarny, słowem stworzyli ów cały aparat bojowy, który tak bezskutecznie usiłowaliśmy stworzyć wyłącznie drogą rozporządzeń ze sztabu głównego.
Gdy na stanowiskach pojawiły się dziesiątki armat, nastrój żołnierzy natychmiast się odmienił; pod osłoną armat gotowi byli odbić atak kozaków. W pierwszych szeregach stali marynarze i czerwoni gwardziści. Niektórzy oficerowie, politycznie nam obcy, ale uczciwi i rzetelnie związani ze swemi pułkami, towarzyszyli swym żołnierzom do stanowisk i kierowali ich ruchami przeciw kozakom Krasnowa.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Lew Trocki i tłumacza: anonimowy.