Od przewrotu listopadowego do pokoju brzeskiego/Klęska awanturniczej wyprawy Kiereńskiego

<<< Dane tekstu >>>
Autor Lew Trocki
Tytuł Od przewrotu listopadowego do pokoju brzeskiego
Wydawca Stowarzyszenie Spółdzielcze „Książka”
Data wyd. 1920
Druk L. Bogusławski
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Anonimowy
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Klęska awanturniczej wyprawy Kiereńskiego.


Tymczasem telegraf rozpowszechnił w całym kraju i zagranicą wiadomość, że „awantura“ bolszewicka została zlikwidowana, Kiereński wkroczył do Piotrogrodu i przywrócił porządek żelazną dłonią. Jednocześnie w samym Piotrogrodzie prasa burżuazyjna, ośmielona bliskością wojsk Kiereńskiego, pisała o zupełnej demoralizacji w szeregach garnizonu stołecznego i o niepowstrzymanym marszu kozaków, którzy mieli być zaopatrzeni w liczną artylerję, i prorokowała Instytutowi Smolnemu szybki koniec. Główną jednak trudność sprawiał nam, jak już powiedzieliśmy, brak wyszkolonego aparatu technicznego oraz brak ludzi, którzy byliby w stanie kierować operacjami militarnemi. Nawet ci oficerowie, którzy sumiennie towarzyszyli swym żołnierzom na posterunki, odmawiali przyjęcia stanowiska dowódcy armji.
Po długich poszukiwaniach zdecydowaliśmy się na następującą kombinację: Konferencja garnizonowa wybrała komisję z pięciu osób, której powierzono najwyższą kontrolę wszystkich operacji przeciw wojskom kontrrewolucyjnym, maszerującym na Piotrogród. Komisja ta porozumiała się potem z pułkownikiem sztabu jeneralnego, Murawiowem, który w czasie rządów Kiereńskiego znajdował się w opozycji i teraz z własnej inicjatywy zaofiarował rządowi sowieckiemu swe usługi.
W mroźną noc 12-go listopada wyjechaliśmy z Murawiowem samochodem na stanowiska. Wzdłuż szosy ciągnęły wozy z prowiantem, furażem i materjałem wojennym oraz artylerja. Wszystko to załatwiali robotnicy różnych fabryk. Kilka razy posterunki czerwonych gwardzistów zatrzymywały w drodze nasz samochód i badały naszą przepustkę. W pierwszych dniach Rewolucji listopadowej zarekwirowane zostały w mieście wszystkie samochody i bez świadectwa Instytutu Smolnego żaden samochód nie mógł się pokazać na ulicach miasta lub w jego okolicach. Czujność Czerwonej Gwardji była wyższa ponad wszelkie pochwały. Stali dokoło małych ognisk całemi godzinami z karabinem w ręku, i widok tych młodych uzbrojonych robotników przy ogniskach na śniegu był najlepszym uzmysławiającym obrazem rewolucji proletarjackiej.
Na stanowiskach umieszczono wiele armat, nie było też braku w nabojach. Decydujące starcie odegrało się jeszcze tego samego dnia pomiędzy Krasnem a Carskiem Siołem. Kozacy, którzy pędzili naprzód dopóki nie napotykali żadnego oporu, teraz po silnej walce artyleryjskiej szybko się cofnęli. Przez cały czas oszukiwano ich, opowiadając im o okrucieństwach i brutalności bolszewików, którzy chcieli rzekomo wydać Rosję niemieckiemu kajzerowi. Wmawiano w nich, że cały prawie garnizon piotrogrodzki oczekuje ich, jak zbawców. Pierwszy poważny opór wywołał zupełne zamieszanie w ich szeregach i skazał całe przedsięwzięcie Kiereńskiego na zgubę.
Odwrót kozaków Krasnowa dał nam możność opanowania carsko-sielskiei stacji radiotelegraficznej. Rozesłaliśmy natychmiast depeszę iskrową o zwycięstwie naszem nad wojskami Kiereńskiego[1].
Nasi przyjaciele zagraniczni zawiadomili nas później, że niemiecka stacja radjotelegraficzna, na rozkaz z góry, nie przepuściła tej depeszy iskrowej.
Pierwszy odruch rządu niemieckiego wobec wypadków listopadowych wyraził się więc w obawie, że wypadki te mogłyby wywołać poruszenie mas w samych Niemczech. W Austro-Węgrzech część naszej depeszy została przyjęta i, o ile nam wiadomo, stała się dla całej Europy źródłem informacji, że nieszczęsna próba Kiereńskiego pochwycenia napowrót władzy w swoje ręce, skończyła się smutnie. Wśród kozaków Krasnowa poczęło się wrzenie. Zaczęli wysyłać patrole do Piotrogrodu i nawet oficjalnych delegatów do Smolnego. Tam mieli możność przekonać się, że w stolicy panował zupełny porządek i że ten porządek popierany jest przez garnizon, który aż do ostatniego człowieka występuje w obronie rządu sowieckiego. Demoralizacja wśród kozaków przybrała tembardziej ostre formy, gdy jasną się dla nich stała cała nonsensowność ich zamiaru, według którego Piotrogród miał być zdobyty przy pomocy zaledwie nieco więcej niż 1.000 kawalerji, — obiecana im pomoc z frontu zupełnie nie dopisała.
Wojska Krasnowa cofnęły się do Gatczyny; gdy udaliśmy się tam następnego dnia, sztab Krasnowa był już właściwie przez jego kozaków wzięty do niewoli. Nasz garnizon w Gatczynie obsadził tam wszystkie ważne pozycje. Natomiast kozacy, choć nie zostali rozbrojeni, ze względu na swój stan moralny nie byli wcale zdolni do dalszego oporu. Życzyli sobie już tylko jednej rzeczy: aby ich możliwie szybko odesłano do domu, do Ziemi Dońskiej lub pozwolono im przynajmniej ruszyć na front.
Ciekawy widok przedstawiał Pałac w Gatczynie. U wszystkich wejść stały wzmocnione straże. Przy bramie wjazdowej artylerja i samochody pancerne. W salach Pałacu, upiększonych cennemi malowidłami, usadowili się marynarze, żołnierze i czerwoni gwardziści. Na stołach z drogocennego materjału leżały części garderoby żołnierskiej, fajki, puste pudełka od sardynek. W jednej z sal znajdował się sztab gienerała Krasnowa. Na podłodze leżały porozrzucane materace, czapki, płaszcze. Towarzyszący nam przedstawiciel Wojskowo-Rewolucyjnego Komitetu wszedł do sali, w której znajdował się sztab, z hukiem opuścił na podłogę kolbę swego karabinu, oparł się na nim i zameldował: „Gienerale Krasnow, Pan i sztab pański jesteście aresztowani przez rząd sowiecki“. U drzwi stanęli natychmiast na warcie uzbrojeni czerwoni gwardziści. Kiereńskiego tam nie było, znowu uciekł, jak już przedtem z Pałacu Zimowego. O okolicznościach tej ucieczki zdaje sprawę Krasnow na piśmie, które złożył 1-go listopada (st. st.). Cytujemy tu bez opuszczeń ten interesujący dokument.
1-go listopada 1917, godzina 7-a wieczór.
Około godziny trzeciej po obiedzie wezwał mnie dziś do siebie naczelny wódz armji (Kiereński). Był bardzo wzburzony i zdenerwowany.
„Panie Gienerale — powiedział — zdradziłeś mnie Pan... Pańscy kozacy mówią tu stanowczo, że mnie Pan zaaresztuje i wyda marynarzom”.
„Tak jest — odpowiedziałem — mówią o tem i wiem, że Pan nigdzie nie znajdzie współczucia”.
„Ale oficerowie, czyż oni też tak mówią?“
„Tak jest, oficerowie są z Pana szczególnie niezadowoleni“.
„Cóż więc mam począć? Muszę zatem położyć kres swemu życiu“.
„Jeżeli jesteś Pan człowiekiem uczciwym, to pojedzie Pan niezwłocznie z białą flagą do Piotrogrodu i zamelduje się w Komitecie Rewolucyjnym, z którym powinienby Pan mówić jako głowa rządu“.
„Tak jest, uczynię to, Panie Gienerale“.
„Dodam Panu wartę i będę prosił, aby towarzyszył Panu marynarz“.
„Nie, tylko żadnego marynarza. Czy wie Pan, że znajduje się tu Dybenko?
„Nie wiem, kto to jest Dybenko“.
„To mój wróg“.
„Ha, co tu gadać! Jeśli Pan zamierza wielką rzecz, to musi Pan mieć odwagę“.
„Tak jest, ale ja chcę wyjechać w nocy*.
„Po co? To byłaby ucieczka. Niech Pan spokojnie — jedzie otwarcie, aby wszyscy widzieli, że Pan nie ucieka“.
„Dobrze. Ale daj mi Pan na drogę pewną wartę“.
„Owszem“.
Odszedłem, kazałem przywołać kozaka Ruskowa z dziesiątego dońskiego pułku kozackiego i poleciłem mu wyznaczyć ośmiu kozaków do strzeżenia naczelnego wodza armji.
W półtorej godziny potem przyszli kozacy i zameldowali, że Kiereńskiego niema, że uciekł. Kazałem bić na alarm i poleciłem go szukać; przypuszczam, że nie opuścił Gatczyny i że się tu gdzieś ukrywa.
Komendant III korpusu, Gienerał-Major Krasnow.
Tak skończyła się ta wyprawa.
Wrogowie nasi nie dali jednak za wygranę i nie chcieli przyznać, że kwestja rządu została rozwiązana. Nie przestawali pokładać nadziei na front. Cały szereg wodzów poprzednich partji sowieckich — Czernow, Ceretelli Awksentjew, Gotz i inni udali się na front, prowadzili rokowania ze staremi Komitetami armji, zgromadzili się w kwaterze głównej Duchonina, namawiali go do oporu — i usiłowali nawet, jak doniosły pisma, stworzyć w kwaterze głównej nowy gabinet ministrów. Nic z tego nie wyszło,. Stare Komitety armii utraciły całe swe znaczenie, a na froncie odbywała się intensywna praca w celu zwołania konferencji i kongresów, których zadaniem było odnowienie wyborów do wszystkich organizacji frontowych. W tych nowych wyborach rząd sowiecki odniósł wszędzie zwycięstwo.
Z Gatczyny wojska nasze posuwały się koleją żelazną dalej w kierunku na Ługę i Psków. Tam wystąpiło przeciw nim kilka pociągów z kozakami i oddziałami szturmowemi, które sprowadzone zostały przez Kiereńskiego lub odkomenderowane były przez pojedyńczych gienerałów. Doszło nawet do zbrojnego starcia z jednym z tym oddziałów. Większość jednak żołnierzy, wysłanych z frontu przeciw Piotrogrodowi, oświadczyła przy pierwszem spotkaniu z przedstawicielami wojsk sowieckich, że zostali oszukani i że nie ruszą palcem przeciw rządowi robotników i żołnierzy.





  1. Podajemy tu tekst depeszy iskrowej: „Wieś Pułkowo. Sztab główny, godz. 2 min. 10 w nocy. Noc z 12-go na 13-go listopada należeć będzie do historji. Próba Kiereńskiego wyprowadzenia wojsk kontrrewolucyjnych przeciw stolicy poniosła stanowczą porażkę. Kiereński cofa się, wojska nasze idą naprzód. Żołnierze, marynarze i robotnicy Piotrogrodu wykazali, że są w stanie i pragną z bronią w ręku umocnić wolę i potęgę demokracji robotniczej. Burżuazja usiłowała izolować armję rewolucyjną. Kiereński usiłował złamać ją przy pomocy kozaków. Zarówno jedno jak i drugie spotkało smutne fiasko.
    Wielka idea dyktatury demokracji robotniczej i chłopskiej skuła mocno szeregi armji i wzmocniła jej wolę. Od dnia dzisiejszego przekonać się musi cały kraj, że rząd sowiecki nie jest przemijającem zjawiskiem, lecz oznacza niespożyty fakt panowania robotników, żołnierzy i chłopów. Odrzucenie Kiereńskiego oznacza odrzucenie obszarników, burżuazji i zwolenników Korniłowa. Odparcie Kiereńskiego oznacza zatwierdzenie prawa ludu do pokojowego, swobodnego bytu, do ziemi, chleba i władzy. Od-ważnym swym atakiem pod Pułkowem wojska zadokumentowały wierność swą sprawie rewolucji robotniczej i chłopskiej. Niema już żadnego powrotu do przeszłości. Przed nami piętrzą się jeszcze walki, przeszkody i ofiary. Ale droga wytknięta i zwycięstwo zapewnione.
    Rewolucyjna Rosja i rząd sowiecki mają prawo być dumni ze swych wojsk pułkowskich, stojących pod rozkazami pułkownika Waldena. Wieczna pamięć poległym! Sława i cześć bojownikom rewolucji, żołnierzom i wiernym ludowi oficerom! Niech żyje rewolucyjny socjalistyczny rząd ludowy Rosji. W imieniu Rady Komisarzy Ludowych: L. Trocki. 13-go listopada 1917 r.“





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Lew Trocki i tłumacza: anonimowy.