[67]DO GROSFA.
XVI.
Otium divos rogat in patenti.
O ciszę żeglarz modli się na morzu
Falami bity, gdy światło księżyca
[68]
Chmury zakryją i żadna w przestworzu
Z gwiazd znanych mu nie przyświéca.
O ciszę woła Trak srodze wojenny,
Ciszy Med pragnie o złotym kołczanie;
Spokój, to towar nad purpurę cenny
Za klejnot go nie dostanie.
Skarby koronne, konsulne liktory
Żrących sumienie zgryzot nie wymiotą;
U zdobnych stropów troski, istne zmory
Wiszą nad tobą i gniotą.
Dobrze ten żyje, kto na skromnym stole
Stawi przed sobą solnicę ojcowską;
Sny ma on lekkie, a w zmarszczkach na czole
Nie siedzi łakomstwo z troską.
Życie tak krótkie; czemuż narowistą
Żądzą je targać, lub zmieniać podniebie?
Czy porzucając kto ziemię ojczystą
Potrafił uciec od siebie?
Zgryźliwa troska i na okręt wsiada,
Ona za konnym orszakiem w cwał leci
[69]
Prędzej niż jeleń, choć biegun nielada,
Niż Eur w zimowej zamieci.
Wesołyś — nie myśl co potem nastąpi;
Smutnyś — cukrujże uśmiechem gorycze:
Pełnego szczęścia niebo zawsze skąpi,
Daje mu różne oblicze.
Sławny Achilles legł w przedwczesnym grobie,
W długiem zgrzybieniu Tyton dogorywa —
I mnie dać może, czego nie da tobie,
Jedna godzina szczęśliwa.
U ciebie Grosfie wypasa się spełna
Sto krów sykulskich; dziarska u rydwana
Poryża czwórka, a na tobie wełna
Dwakroć w purpurze maczana.
Mnie tylko szczupłe dostały się grzędy,
I greckich dźwięków coś się tam dostało
Z Parek szczodroty — by o gminne względy
Kiedy się zmienią, dbać mało.