Ofiarnice (tłum. Szujski, 1895)

<<< Dane tekstu >>>
Autor Ajschylos
Tytuł Ofiarnice
Pochodzenie Obraz literatury powszechnej
Redaktor Piotr Chmielowski,
Edward Grabowski
Wydawca Teodor Paprocki i S-ka
Data wyd. 1895
Druk Drukarnia Związkowa w Krakowie
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Józef Szujski
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

b) Ofiarnice.
Scena ta sama, co w Agamemnonie, tylko opodal grobowiec Agamemnona. Do grobowca zbliża się Orest w towarzystwie Piladesa.

Hermesie, władco! co z ojca wyroków
Rządzisz Hadesem, usłysz me błagania:
Oto cię proszę o pomoc, o wsparcie,
Tułacz, do własnych wracający progów.

A ty, mój ojcze, słuchaj z grobu głębi
Synowskiej mowy i ślubów synowskich.
Otom ja przybył z dalekiej krainy,
Od Strofiosa, druha twego w boju,
Co mnie wychował i mówił dziecięciu
O twoich czynach i o twojej śmierci,
A był mnie razem ojcem i macierzą.
Otom tu przybył uczcić twe popioły
Częścią pogrzebną i dom twój oczyścić,
Gdy zechcą bogi, od hańby i wstydu,
I znowu chwalę wrócić mu królewską,
Abyś spokojnie mógł odpocząć w Hadzie...
A władca Hermes i Loksyasz[1] potężny,
Co mnie tak radził z delfickiej stolicy,
Niechaj zamysłom moim błogosławi...

Monolog ten przerywa ukazanie się chóru dziewic pałacowych, na których czele postępuje siostra Oresta — Elektra. Orest usuwa się za grobowiec, a chór podstępuje ku niemu; z pieśni jego okazuje się, że ubiegłej nocy zaniepokoił Klitemnestrę sen złowieszczy. Śle więc córkę, żeby ofiarą na grobie Agamemnona przebłagać cień męża i odwrócić nieszczęście. Ale Elektra, źle traktowana przez matkę, pamięta jej zbrodnię, natomiast płacze po ojcu.

Dziewy służebne, wierne domu sługi,
Wysłane ze mną do tego obrzędu,
Dajcie mnie radę, co mam rzec za słowo,
Jaką modlitwę wznieść ku ojca cieniom,
Lejąc obiatę na jego grobowiec?
Czy powiem może, że wdowa żałosna
Niesie ofiarę drogiemu mężowi?
Nie! Na to nie mam odwagi. Nie mogę
Dobyć tchu z piersi, aby to powiedzieć!...
W tem was o radę proszę, o służebne!...
Chór.   Grób twego ojca dla mnie jest ołtarzem,
Więc powiem szczerze, co mi serce każe.
Elektra.   Więc mów, jak uczcić mogiłę kochaną?
Chór.   Módl szczęścia dla tych, co ojcu wiernemi.
Elektra.   Lecz kogoż nazwę wiernym rodzicowi?
Chór.   Tego, ktokolwiek wrogiem jest Egista.
Elektra.   Z całego serca modły za tych niosę.
Chór.   Myśl ci poddałam, więc dalej idź w modłach.
Elektra.   Kogoż na drugiem miejscu mam położyć?
Chór.   Wspomnij Oresta, choć go niema doma.
Elektra.   Myśl mi zaprawdę podałaś najlepszą.
Chór.   A pomnij strasznej zbrodni wykonawców.
Elektra.   Coż mam powiedzieć? Rozum mnie odbiega.
Chór.   Błagaj którego z demonów lub ludzi.

Elektra.   Na sędzię wołać mam, czy na mściciela?
Chór.   Tak! na mściciela! aby wyrzec krótko.
Elektra.   Czy żądać zemsty nie obraża bogów?
Chór.   Czy zło ziem płacić — grzechem jest i winą?
Elektra.   Hermesie cieniów! zwołaj do mej modły
Duchy podziemne, świadki ojca mordu,
Ziemicę przyzwij, wszechmatkę stworzenia,
Co wszystko rodząc, wszystko w łonie chowa,
I ojca mego, któremu przynoszę
Cieniom święcony napój ofiarniczy,
Niech się zlitują nademną, nad bratem,
I niech do władzy przywrócą nas w domu,
Boć w hańbę pchnęła nas macierz rodzona,
Z mordercą ojca sromotnie związana.
Jam jest miast sługi. Orest wydziedziczon
Tuła się w świecie. Domowym dobytkiem
Bezczelnie przybysz zbrodniczy swawoli.
Więc niechaj Orest powróci szczęśliwie,
Błagam cię, ojcze, a ja nic nie żądam,
Prócz, żebym była cnotliwszą od matki
I ręki czynem bezbożnym nie tknęła.
To dla nas modlę — ale im, lecz wrogom,
Wrogom mściciela wieszczę za krew twoją!...

Wtem, lejąc ofiarę, spostrzega pukiel włosów, który Orest byt sobie uciął i na grobowcu złożył; gdy miotana niepewnością nie wie, co włosy te znaczą, Orest, przekonawszy się dostatecznie o usposobieniu siostry, wychodzi zza grobowca i daje się jej poznać. Wyjawia on jej cel swojego przybycia, a Elektra opowiada mu szczegółowo o śmierci ojca i swojej niedoli. Opłakawszy zgon rodzica, umawiają się oboje, jak zemsty dokonać. Elektra wraca do pałacu, a Orest z Piladesem, żeby się tam dostać, uciekają się do podstępu: stają przed pałacem jako posłowie ze zmyśloną wiadomością od Strofiosa, że Orest umarł. Klitemnestra wpuszcza ich do środka i śle Kilisę, mamkę Oresta, żeby sprowadziła Egista dla wysłuchania pożądanej nowiny. Kilisa, opłakując śmierć wychowanka, oburza się przed chórem na Klitemnestrę, że lubo udaje smutek, cieszy się ze śmierci syna. Po odejściu Kilisy na miasto chór zanosi modły do bogów o powodzenie mścicieli.
Strofa 1.

Olimpu bogów
Władco wszechmożny,
Pomagaj tej sprawie
Tej sprawie pobożnej.
Obrońcy tych progów
Błogosław, błogosław łaskawie!

Antystrofa 1.

W jarzmie cierpienia
Sierota dziecię
Wolny kark gniecie.
Użycz wytchnienia!
Niech nie usycha
Bez rodzinnego dachu cienia.

Strofa 2.

I was, o bogi,
Pańskiej świetlicy
Przychylne bogi,
Wołam w tęsknicy
Niech przebłagana, niech krwią winną zmyta,
Zbrodnia już nigdy w ten dom nie zawita.

Antystrofa 2.

Ty zaś, o panie Delfów pieczary,
Zrządź, niechaj stanie
Pan ze krwi starej
Na tronie ojców i wzrok swój łaskawy
Rzuci na ciemność upadku niesławy...

Epodon (do Oresta).

Ale ty, synu,
Do dzieła, do czynu,
Ty nabierz ducha!
Słyszysz! jęk ojca dolata do ucha.
Odpowiedz mu głosem godnym.
Bądź mu synem nieodrodnym!
Spełnij przeznaczeń wyroki!
Nabierz serca Perseusza.
Oto wola Had głęboki!
Oto wola drogich dusza!
Mścij się jako kochający.
Niech płynie krwi struga różowa,
Niech winna upada głowa.

Tymczasem przybywa Egist i wchodzi do pałacu; po chwili daje się słyszeć rozpaczny głos jego, a na scenę wypada z komnat niewieścich zaalarmowana Klitemnestra. Wchodzi też Orest i Pilades.

Orest.   Teraz na ciebie kolej; tamten gotów.
Klitemn.   A więc zginąłeś, Egiście mój drogi!
Orest.   Kochasz więc tego męża. Spocznij przy nim,
Abyś zmarłego nie smuciła zdradą.
Klitemn.   Stój, stój, mój synu! i pierś tę uszanuj,
Przy którejś drobnem usypiał dziecięciem
I ssałeś pokarm usty dziecinnemi.
Orest.   Piladzie! mamże zabić matkę swoją?
Pilades.   Gdzież wieszczby Feba, gdzie twoje przysięgi?
Niechaj świat cały wrogiem tobie będzie,
Ale nie bogi, bogi nieśmiertelne.
Orest.   Dobrze mi radzisz, pójdę za twą radą.
(do Klitemn).   Idź za tym trupem i padnij w krwi twojej...
Klitemn.   Jam cię karmiła swem mlekiem za młodu,
Pozwól spokojne doczekać starości.

Orest.   W mym domu ojca ma żyć morderczyni!?
Klitemn.   Synu mój, temu winno przeznaczenie.
Orest.   Toż przeznaczenie cię teraz dosięga.
Klitemn.   Czy cię nie lęka macierzy przekleństwo?
Orest.   Jakaś ty matka, coś mnie w świat rzuciła!
Klitemn.   Czy cię druh — rycerz nie chował troskliwie?
Orest.   Syna wolnego rodzica sprzedałaś!
Klitemn.   Gdzież jest zapłata, com wzięła za ciebie?
Orest.   Wstydzę się twoją odkrywać sromotę.
Klitemn.   Mów, ale mówiąc ojca win nie przemilcz!
Orest.   Nie bluźń na ojca — on walczył pod Troją.
Klitemn.   Ciężko dalekiej od męża niewieście.
Orest.   Wieść trudów męża winna ją spokoić.
Klitemn.   Więc ty chcesz zabić twą matkę, o synu!
Orest.   Sama mord spełniasz na sobie, niewiasto.
Klitemn.   Jakże odpędzisz Furje matki mordu?
Orest.   A ojca mordu jak Furje odpędzę?
Klitemn.   Daremnie widzę nad mym grobem płaczę.
Orest.   Los ojca mego przyczyną twej śmierci.
Klitemn.   Wężam zrodziła — wężam wychowała.
Orest.   Spełnia się sen twój, bojaźń twa nie marna!
Giń od niezbożnej ręki, jakoś ojca
Niezbożną niegdyś ręką ugodziła.

Z temi słowy uprowadza ją do pałacu. Po chwili wychodzi z niego i w przemowie do chóru tłómaczy się z pobudek, dla których matkę swą zabił. Uczuwa jednak wprędce, że zaczynają go dręczyć Furye; napół nieprzytomny, domyśla się, że popełnił zbrodnię, zadając śmierć Klitemnestrze, i zbiega ze sceny, ażeby szukać opieki Apollina, który go do matkobójstwa skłonił.




  1. Apollo.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Ajschylos i tłumacza: Józef Szujski.