Ogród życia (Zbierzchowski)/Poranek w górach
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Poranek w górach |
Pochodzenie | Ogród życia |
Wydawca | Księgarnia Polska Bernard Połoniecki |
Data wyd. | 1935 |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
PORANEK W GÓRACH
Otwieram oczy i z mego posłania
Widzę polanę i ciemny mur lasu,
Z poza którego słońce się wyłania
Jak zegar czasu.
Powietrze czyste tak i pełni woni
Wszystko przybliża przez tajemne sprawy.
Widzę wyraźnie i jakby na dłoni
Każde źdźbło trawy.
I słucham duszą swoją pełną zdumień
Jakby nakazów tajemnej wyroczni.
Pod oknem domu rozdzwoniony strumień
Szumi mi: Spocznij!
„Bądź jak otwarta do wieczności brama,
Jako ta chmurka biała i niczyja,
Bądź jako chwila, która w sobie sama
Jest i przemija“.
Więc pełen szczęścia patrzę w błękit nieba,
Słucham jak strumień gra i dzwonią ptacy
I wiem, że dziś mi się śpieszyć nie trzeba
Do żadnej pracy.
Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Zbierzchowski.