Ogród życia (Zbierzchowski)/Wierszyk w dzienniku
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wierszyk w dzienniku |
Pochodzenie | Ogród życia |
Wydawca | Księgarnia Polska Bernard Połoniecki |
Data wyd. | 1935 |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
WIERSZYK W DZIENNIKU
Jeśli w rytm życia, którym dziennik tętni,
Łowiąc to wszystko, co zaszło na świecie,
Maleńki wierszyk strofę swoją wplecie,
Bądźmy mu chętni.
Jest tak jak dziecko w czarnych kolumn lesie,
Niejedną brzydką skrywającym sprawkę,
Które w swych piąstkach zaciśniętych niesie
Piękną zabawkę.
Wicher rozstrzaskał sterowiec-olbrzyma,
Ostrzą swe noże zbóje i morderce,
A wierszyk do nas cicho się uśmiecha,
Patrzy nam w serce.
Płonie wśród nocy od pożaru strzecha,
Waśń się rozjadła i trzaska swym biczem,
A wierszyk do nas cicho się uśmiecha
Nie wie o niczem.
W szarym, nużącym codzienności zgiełku
Zadzwoni czasem tak jak trel słowika,
Jest tak jak złoty promień słońca w szkiełku:
Błyśnie i znika.
Czasem usiądzie na księżyca sierpie,
Trochę pozłótki aniołom wyłudzi
I pełną dłonią gwiazd szczęśliwość czerpie
Dla smutnych ludzi.
Więc kiedy dusza twa walką stargana
I oczy drogi wypatruje końca,
Weź czytelniku czasem na kolana
To dziecko słońca.