Ogrodnik (Tagore, 1923)/Jakkolwiek wieczór
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Ogrodnik |
Wydawca | Wydawnictwo Bibljofilijne |
Data wyd. | 1923 |
Druk | Drukarnia Mieszczańska |
Miejsce wyd. | Poznań |
Tłumacz | Jan Kasprowicz |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
JAKKOLWIEK WIECZÓR cichemi zbliżył się kroki i znak dał pieśniom, iżby zamilkły;
Jakkolwiek towarzysze twoi oddalili się na spoczynek, a ty jesteś zmęczony;
Jakkolwiek trwoga czyha w pomroku i przesłoniło się oblicze niebios;
Ty jednak, ptaku, o ptaku ty mój, wysłuchaj mnie i nie opuszczaj skrzydeł.
∗ ∗
∗ |
To nie liście płoną w lesie, to morze nabrzmiewa, jak jakiś niesamowity, czarny wąż.
To nie kołysanie rozkwitłego jaśminu, to piana sycząca.
Ach! Gdzież to słoneczne, zielone wybrzeże? Gdzież twoje gniazdo?
Ptaku, o ptaku ty mój, wysłuchaj mnie i nie opuszczaj skrzydeł.
∗ ∗
∗ |
Noc samotna zaległa twą drogę, zmierzch drzemie poza mrocznemi pagórkami.
Gwiazdy wstrzymują oddech i liczą godziny, miesiąc pobladły głęboką zalewa noc.
Ptaku, o ptaku ty mój, wysłuchaj mnie i nie opuszczaj skrzydeł.
∗ ∗
∗ |
Niema tu dla ciebie ani nadzieji, ani trwogi.
Niema tu słowa, ni szeptu, ni krzyku.
Niema tu przytułku, ni miejsca spoczynku.
Jest tylko para skrzydeł i niebo bezkreśne.
Ptaku, o ptaku ty mój, wysłuchaj mnie i nie opuszczaj skrzydeł.