[58]Owieczka wypieszczona.
Była to owieczka biała,
Niebieską wstążeczkę koło szyjki miała,
A na tej wstążeczce był srebrny dzwoneczek.
Bo też to był klejnot ze wszystkich owieczek.
Ależ tę baziulkę w pieszczotach chowali,
Prawie nóżką ziemi dotknąć jej nie dali,
Kochali jak dziecię, na rękach nosili,
Trawką, kwiateczkami z rączki ją karmili,
A owa owieczka tak bardzo zhardziała,
Że z braćmi, siostrami, bawić się nie chciała.
Aż tu ktoś dziateczkom pieska podarował,
Żeby ich zabawiał i u nich się chował;
Poszła w kąt owieczka. Czyż nie wiecie dzieci?
U nich to najmilsze, co nowo zaświeci.
Musiała owieczka pójść w pole z innemi,
Sama sobie trawki wyszukać po ziemi.
[59]
Lecz jej to do smaku wcale nie przypadło.
Nudne towarzystwo, nieprzyjemne jadło;
Nie dla niej, nie dla niej cały ród bydlęcy,
Ona siebie przecież za coś miała więcej.
A więc wszystkie od niej owieczki stroniły,
Nigdy się z tą wielką panią nie bawiły,
Była nieszczęśliwą; jakże być nie miała?
Gdy towarzyszkami swemi pogardzała!