Płomienie (Zbierzchowski)/Siostra miłosierdzia

<<< Dane tekstu >>>
Autor Henryk Zbierzchowski
Tytuł Siostra miłosierdzia
Pochodzenie Wrażenia
Wydawca Wydawnictwo Księgarni Maryana Hasklera
Data wyd. 1916
Miejsce wyd. Wiedeń
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


SIOSTRA MIŁOSIERDZIA.

 
Mrok przez szpitalny skrada się kurytarz
Zapełnia sobą każdy kąt i wyłom.
Tyle sal białych — błąkasz się i pytasz —
Weź przewodnika, nie wierz własnym siłom.

Cały to smutny i rozpaczny światek,
Złożony z cierpień i tragedyi drobnych.
Gdzie spojrzeć, twarze blade jak opłatek
W mroku sal białych, do siebie podobnych.
 
Na szybie okna rysuje się ostro
Czarna sylwetka w zakonnym habicie,
Weź mię za rękę i prowadź mię siostro.
Szukam istoty, droższej mi nad życie.

Lecz gdyby płomień ten już więcej nie tlił
Niech mię pochłonie także nicość pusta!
Twarz zakonnicy dobry blask oświetlił;
W milczeniu palec kładzie na swe usta.
 
Idziemy — kroki nasze tłumi chodnik.
Tak cicho, słychać nudny pobrzęk muszek.

Gdzie się pojawi mój dobry przewodnik
Wybladłe twarze wznoszą się z poduszek.

Zna ona wszystkich — nie trzeba jej znamion.
Blizki jej każdy przez ból i męczeństwo.
Tysiąc w jej stronę wyciąga się ramion
I tysiąc oczu szle błogosławieństwo.

Każdy w niej widzi najdroższe oblicze
I matki, siostry, żony, serce wierne.
O, kwiaty rąk kobiecych tajemnicze!
O, dusze dobre, słodkie, miłosierne!!










Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Zbierzchowski.