Płomienie (Zbierzchowski)/Strofy o koniu ułańskim

<<< Dane tekstu >>>
Autor Henryk Zbierzchowski
Tytuł Strofy o koniu ułańskim
Pochodzenie Szlakiem Legionów
Wydawca Wydawnictwo Księgarni Maryana Hasklera
Data wyd. 1916
Miejsce wyd. Wiedeń
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


STROFY O KONIU UŁAŃSKIM.

 
Wierny jest koń mój i biały jak śnieg
I niby dziecko oczy ma łagodne.
Oto stworzenie swego pana godne,
Któremu losów mych zwierzyłem bieg.

Często, gdy duszy przesili się moc
W męczących marszach jakąś drogą podłą,
Słodką kołyską jest mi twoje siodło.
— Pan spi a zwierzę czuwa w długą noc.
 
Często, gdy ranny dobierze się chłód
Do zmarzłych członków, co jak drewno skrzepły,
Tulę się cały do twej szyi ciepłej,
Lżej wtedy znosząc niedolę i głód.
 
Znasz mą zuchwałość, mój młodzieńczy szał,
Lecz i tęsknotę mych godzin samotnych.
Bom często szukał w twych oczach wilgotnych
Tego, com w ludziach próżno znaleźć chciał.

Lecz ile razy wśród dymów i mgły
Wizya szrapnela rozpryśnie się złota,

Jakże się zmienia nagle twa istota
Jakie się z oczu twoich sypią skry!
 
Jest wówczas w tobie ten bojowy gniew
Co ludzi w furye przemienia straszliwe.
Na wiatr srebrzystą rozpuściłeś grzywę
A we mnie ogniem zapala się krew.

Lecą za nami kule z wszystkich stron,
Lecz nas swą zimną dłonią nie uchwycą.
Jesteśmy wojny krwawą błyskawicą,
Siejącą wokół zniszczenie i zgon.

A jeśli kiedyś zblednie krasa lic
I młode oczy zgasną w śmierci mroku,
Chciałbym, ażebyś był przy moim boku
Po tamtej stronie — gdzie wieczyste Nic.

Bo wiem, że dobry pozwoli nam Bóg
Przetrawiać wieki na szalonych jazdach,
Tętentem kopyt rozbrzmiewać po gwiazdach
I krzesać złote iskry z mlecznych dróg.
 
A gdy wśród białych, księżycowych skał
Spędzić nam przyjdzie kilka chwil samotnych,
Chcę wówczas szukać w twych oczach wilgotnych
Tego, com w ludziach próżno znaleźć chciał.










Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Zbierzchowski.