Państwo i prawo/Fragment 1

<<< Dane tekstu >>>
Autor Edward Abramowski
Tytuł Państwo i prawo
Część Fragment I
Pochodzenie Pisma. Pierwsze zbiorowe wydanie dzieł treści filozoficznej i społecznej. Tom III
Wydawca Związek Spółdzielni Spożywców
Data wyd. 1927
Druk Drukarnia Zrzeszenia Samorządów Powiatowych
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom III
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Fragment I.
I.

Opisową definicję państwa t. j. państwa jako faktu nie zaś jako pojęcia można otrzymać w taki sposób: jeżeli chodzi o fakt państwa, to trzeba go szukać w doświadczeniu indywidualnem człowieka. Poza przejawami konkretnemi państwa, poza jego urzeczywistnieniem się w życiu indywidualnem ludzi, pojęcie państwa, jest tylko abstrakcją organizacji, nie żyjącą, bezczynną, nie posiadającą nawet społecznej wartości, podobnie jak towar, z którego wyszła wartość użytkowa. Opisowa definicja państwa poprzedzić musi definicję wywnioskowaną, tłumaczącą, dać musi odpowiedź na pytanie: jaki fakt w życiu indywidualnem człowieka nazywamy państwem. Nie należy do niej kwestja skąd ten fakt pochodzi i jakie czynniki nań się składają lub determinują jego naturę.
Opis faktu jest jedynie objektywnej wartości podczas gdy pojęcie państwa może z rozmaitych przesłanek pochodzić i do wyjaśnienia życia służyć nie może. Tem bardziej nie można wysnuwać żadnych wniosków życiowych z pojęcia państwa; można tylko z faktu, jakim jest. Opis faktu jest to pierwsze prawidło metody. Drugie prawidło, odnoszące się już do praktyki oznaczałoby: błędnem jest wyrozumować pewien wzór przyszłości (wobec wielości czynników zmiennych, budujących przyszłość ludzką, jest to zadanie bezpodstawne) i do tego wzoru przystosowywać zadanie dzisiejsze. Jest to metoda sztuczna, rozumowana, nie naturalistyczna, która do życia nie daje się nagiąć. Można tylko wpływać na ukształtowanie dzisiejszego życia, potęgując tendencje istniejące, rozszerzać pole dzisiejszego życia dla pewnego ideału ludzkiego.
Inaczej mówiąc: ideał społeczny tej wizji przyszłości, do którego przystosowuje się zadanie dzisiejsze — nie ma żadnych podstaw powszechnych jeżeli się zeń usuwa człowieka t. j. ideał moralny. Wzorowa organizacja społeczna nic nie mówi i nie opiera się na niczem; możliwość jej nie daje się nigdy dowieść. Ze wzoru organizacji nie można jeszcze wywnioskować ideału ludzkiego, natomiast z typu ludzkiego można być pewnym, że pewien typ ustroju społecznego musi się rozwinąć, inne zaś wcale nie mogą. Przytem ideał moralny ludzki, pewien typ człowieka jest faktem realnym, spotyka się zawsze i wszędzie; typ ten można rozwijać lub tłumić, korzystając z pewnych warunków społecznych i potęgując je ideją.

II.

Definicję opisową państwa należy wyprowadzić z doświadczenia indywidualnego. Weźmy jakąbądź czynność człowieka, przez którą on wchodzi w stosunek z innymi ludźmi lub rzeczami, o ile wejście w stosunek z rzeczami zahacza niezbędnie o innych ludzi, ich pracę, wygody, interesy, nadzieje (pożyczka, odebranie długu, korzystanie z pracy, zajęcie gruntu, zajętego lub niezajętego, korzystanie z żywności, zemsta, odebranie gwałtem itp.). Ażeby ta czynność rozwinęła się i osiągnęła cel wystarczają takie czynniki wewnętrzne (które są jej źródłem, a które mogą się rozdwoić na dążące do wypełnień i tamujące), czynniki fizyczne (istnienie rzeczy, możność korzystania z niej) i społeczne (od innych ludzi pochodzące). Ażeby się czynność wypełniła, trzeba sprzyjających czynników wewnętrznych (potrzeba postanowienia jasno i nieskrępowanie przeciwnemi pojęciami i potrzebami, zgodność wewnętrzna i umiejętność), istnienie rzeczy, która służy do zaspokojenia potrzeby i możność użycia jej, — oraz — brak oporu innych ludzi, zgoda z ich strony lub też łatwość zwalczania oporu. Przypuśćmy, że te wszystkie czynniki istnieją (np. przy zajęciu ziemi, leżącej odłogiem, zachowanie sobie całkowitego dochodu z gruntu, zabranie komuś jego własności uznane za słuszne przez opinję otaczającą) — mimo to jednak czynność ta nie spełni się — znaczy, że w życie tego człowieka wchodzi jaszcze inny czynnik, regulujący jego czynności, uzależniający je od siebie, a nie należący już ani do jego własnych pobudek moralnych, ani do możliwości fizycznej, ani do oporu ze strony innych ludzi; człowiek tu spotka się z oporem innego rodzaju: opór stawią ludzie nie zainteresowani osobiście w danej sprawie i nie z przekonania żadnego działający; opór ten nie da się zwalczyć (zwalczony u jednego człowieka odżyje w drugim); człowiek, który go wykonywa, nie działa od siebie, lecz od rozmaitych organizacyj, powiązanych z sobą w jedność celowego działania; opór ten ma logikę bezosobową, beznamiętną, nie podobną do ludzkiej; opór stawi jak gdyby jakaś inna osobowość, używająca ludzi za swe narzędzie; opór dąży nieubłaganie do poddania się mego pewnym prawidłom może niepotrzebnym, używając w tym celu systemu kary. Przymus, który tutaj napotykam jest specjalnego rodzaju: 1) nie jest fizycznego pochodzenia, nie są to przeszkody, które natura stawia, jakkolwiek wyrażać się może przymusem fizycznem. 2) nie jest musem moim wewnętrznym jak np. przymus obowiązku pojęcia, uczucia, jakkolwiek może mieć postać przymusu moralnego — obawą kary, wstydu itp.; wewnątrmiaru i może nie być żadnej zgody na działający przymus; 3) nie jest toz mnie może jednak nic nie być takiego coby mi kazało odstąpić od za przymus, pochodzący z uczuć, interesów lub pojęć innych ludzi, z którymi mam do czynienia; ludzie ci mogą być w zgodzie ze mną, lub mogą być pokonani przezemnie; nie pochodzi także od ludzi wykonywujących przymus, ludzie ci działają automatycznie. 4) jest to jednak przymus pochodzenia ludzkiego i psychicznego, odnaleźć w nim mogę zawsze pewną logikę, celowość działania a w tej celowości pewną potrzebę, pewien interes ludzki, którego chociaż mogę nie podzielać w danym razie, to jednak rozumiem go. 5) interes, który jest na dnie tego przymusu nie jest interesem wyjątkowym, lecz obejmuje całe masy ludzi, lub całą klasę, jakby wspólnością ludzką. 6) Pojęciowość, którą odnajduję w logice przymusu, spotykam także indywidualnie jako zjawisko częste lub powszechne. 7) Przymus jest prowadzony przez ludzi zorganizowanych w tym celu i wyspecjalizowanych do różnych czynności, dążących do tego celu, chociaż osobiście obojętnych dla mojej sprawy, spełniających swe czynności dla zupełnie innych, swoich pobudek; różnorodność ta w organizacji dąży do pewnego celu — zatamowania moich czynności. 8) Przymus działa według prawideł stałych i ma na celu zatamowanie czynności pewnej, abstrahując ją od człowieka tj. nie jest wymierzona tylko przeciwko mnie lecz przeciw każdemu kto zamierza tę czynność spełnić. 9) Przymus łączy się z pewnem terytorjum tj. że sam fakt zamieszkania przezemnie pewnego miejsca poddaje mnie władzy tego przymusu. 10) Przymus działa niezależnie od tego czy przyjmowałem w nim udział dobrowolny, czy nie, działa tylko na zasadzie terytorjalnej — przywiązany jest do miejsca.

III.

Państwo wchodzi w życie indywidualne jako interwencja jawnego przymusu zewnętrznego, ludzkiego, pomiędzy mną a innymi ludźmi, jest to interwencja czynników takich, które nie pochodzą ani z mego wnętrza duchowego, ani z wnętrza tych ludzi, z którymi mam do czynienia, ani też od świata rzeczy materjalnych lub zjawisk przyrody. Jeżeli przymus ten jest przywiązany nie do zgrupowania ludzi, do którego dobrowolnie wszedłem i z którego dobrowolnie usunąć się mogę (jak np. przymus statutów towarzystw) lecz do terytorjów i wchodzi w nieżycie dlatego tylko, że dane terytorjum zamieszkuję lub że na niem urodziłem się — to jest to państwo.

IV.

Prawo jest faktem realnym życia (nie zaś pojęciem tylko) o ile styka się z człowiekiem, o ile wchodzi w jego życie jako czynnik, zmieniający inne czynniki naturalne i istniejące w naturze mojej, w naturze ludzi, z którymi mam do czynienia, w naturze środowiska rzeczowego, wspólnego mnie i innym. Prawo zaś wchodzi w życie gdy jest wykonywane nie zaś gdy jest uchwalone. Stąd też władza uchwalająca prawa ma daleko mniejsze znaczenie niż władza wykonawcza, ona bowiem tworzy prawo konkretne, podczas gdy pierwsza tworzy tylko prawo abstrakcyjne, które jest tylko możliwością różnych czynników, zmieniających życie różnych faktów prawa. Badanie prawa jako faktu konkretnego tj. jako faktu życia indywidualnego, każe zarazem zwrócić większą uwagę na wykonywanie niż na uchwalanie. Do wykonywania zatem odnosi się głównie krytyka. Wykonywanie zaś nie może podlec demokratyzacji. Wykonywanie nie może odłączyć się od kary i organizacji, zapewniającej jej istnienie i jej znaczenie. Wykonywanie może nadać abstrakcji prawa taki sens, jakiego ono nie posiadało w umysłach swoich twórców.

V.

Dwa oblicza prawa: abstrakcyjne i konkretne. Odpowiadają temu dwie fazy jego życia: powstawanie abstrakcji (przez minjsterja, komisje, parlament, prawodawstwo ludowe) i stosowanie tej abstrakcji do faktów konkretnych tj. właściwe życie prawa. Ważna dla ludzi jest tylko ta ostatnia faza wejścia prawa w życie codzienne: pierwsza ważną jest o ile wpływa na tę ostatnią; gdy ono już weszło w życie to obojętne jest skąd się wzięło, ocenia się je nie według pochodzenia a według stosowania, życia. Rzeczywistość żyjąca prawa jest to stosowanie abstrakcji do poszczególnych faktów; stosowanie to odbywać się może tylko za pośrednictwem specjalnej klasy urzędniczej, kontrola ludzi ustaje tutaj, gdyż inaczej prawa by nie było, gdyby każdy pojedynczy wypadek miał być przez ogół sankcjonowany. Byłaby to śmierć prawa, gdyby każdy prostak mógł je czasowo zawieszać i czekać nowej sankcji. Zaś stosowanie przez wyspecjalizowaną biurokrację nie daje żadnej gwarancji zgodności z duchem uchwalań. Większość, która uchwaliła prawo może często potępiać jego wyraz życiowy, któremu jednak musi już ulegać. (Zmiana abstrakcji gdy przechodzi do konkretu przez organizację biurokratyczną).

VI.

Z tego też powodu dla demokracji o wiele ważniejszą jest kwestja stosowania niż uchwalania prawa; stosowanie bowiem może wszelkie prawo przeinaczyć. Czyż może jednak stosowane być pod kontrolą ludu nie zabijając znaczenia prawa? Krytyka demokracji: nawet przy prawodawstwie ludowem — wykonawcy praw, urzędnicy są to prawdziwi twórcy prawa, tłumacze i wykonawcy domniemanej woli ludu, której być może żaden z poszczególnych obywateli nie uzna za swoją wolę. Wykonawcy znaczą więcej niż przedstawiciele — i jeżeli Rousseau mówił, że z chwilą, gdy lud stwarza sobie przedstawicieli przestaje być wolny — to jeszcze bardziej stosuje się to do biurokracji zastosowującej prawo. Nie w tworzeniu abstrakcji prawa, lecz we wprowadzaniu tej abstrakcji w życie, w przeistoczeniu jej w rzeczywistość życia tkwi „esclavage“. Demokracja ma te same podstawy teoretyczne co i wszelka inna forma władzy abstrakcyjnie przypuszczalna wola ludu, souveraineté i wykonawcy tej woli. Jakże wtedy daleko jest pojedynczy człowiek od tej swojej woli, która w prawie wyraziła się, przedzielona od siebie samej, i abstrakcji i organizacji wykonawczej.

VII.

Przy prawodawstwie bezpośredniem lud może uchwalać i debatować tylko nad zasadą prawa, najważniejsza zaś jego część szczegółowego zastosowania praktycznego należeć musi do władzy wykonawczej, do specjalistów jedynie kompetentnych (Przykład na gospodarce Trades-Unionów). W tem zaś zastosowaniu, gdzie kontrola ludu już nie istnieje, w tem życiu prawa, które wyłącznie dotyczy człowieka w zastosowaniu do poszczególnych faktów życia, które nie dają się przewidzieć przy debatach nad prawem — tam przejawi się pomimo wszystko fatalistycznie to, co demokracja sądziła, że nazawsze wygnała, władza poza ludem stojąca. Prawo uchwala się jako abstrakcja, podciąganie zaś faktów indywidualnych pod tę abstrakcję należeć musi do urzędników i odbywa się bez kontroli ludu. Jeżeli więc nie deputowani, to urzędnicy władzy wykonawczej działają autonomicznie, jako przedstawiciele domniemanej woli ludu, która sama siebie chwyta tym sposobem w sidła niewoli, przechodząc od abstrakcji prawa do jego życia konkretnego; w tem przejściu „souverain“ staje się „esclave“ tych, którzy reprezentują jego mniemane „suwereństwo“.
Lecz gdyby lud sam wykonywał prawo, to byłoby to wykonywanie przez tłum, lub sporadycznie wybranych urzędników. Wyobrazić sąd tłumu nad człowiekiem, ocena winy przez zebranie, rozstrzyganie sporów itp. Byłoby to zabezpieczenie wolności?


VIII.

Faza uchwalania prawa. Bezpośredniość i psychologja tłumu uniemożliwia dyskusję — przewodzą myślą wybitniejsze i rozumniejsze jednostki, nie koniecznie lepsze. Robienie praw przez zebrania upada, objaśnianie przez pisma i głosowanie po pewnym czasie nie daje także gwarancji co do ich wartości — w zdaniach tłumu, słuchającego przeważa sugestja nie krytyka i ocena przedmiotowa, zręczne kojarzenie z daną sprawą pewnych względów ubocznych lub haseł. Mechanizm ten sam co przy wyborach. Z takiej pracowni myślowej wychodzić ma rządzenie życiem wszystkich. Zwrócić uwagę na to, że Trades-uniony cofnęły się od prawodawstwa zebraniowego, zebrania okazały się niezdolne do rozstrzygania kwestyj fachowych musiano powrócić do komisyj. Naturalnie braki te występować muszą przy wszelkich uchwałach zarówno państwowych jak stowarzyszeniowych, lecz stowarzyszeniowe nie mają tej wagi, co postanowienia prawne dla życia ludzi.
Pojęcie, że w demokracji niema rządów większości, ponieważ większość jest ciągle zmienną. Każdy z obywateli kolejno tworzy prawo i poddaje się mu. Częściej bierze udział w tworzeniu prawa niż znosi je jako narzucone sobie. Jeżeli w jednej sprawie należy do mniejszości, w innych będzie należał do większości. Większość wyniesie przynajmniej 910, gdyż interesy ludzi są tęż same (Rittinghausen, Legislation directe et ses adversaires). — Wszystko to na niczem nie oparte. Mała pociecha, że będę mógł w innych sprawach narzucić innym swoje potrzeby, gdy jednocześnie w danej potrzebie, być może najważniejszej, fakt przymusu będzie stanowić o mojem życiu. Ciągle dalej idące różniczkowanie się życia przeczy zupełnie ujednostajnianiu się potrzeb.
L. Blanc mówi o prawodawstwie bezpośredniem: „Wasz mniemany samorząd ludu jest tylko bezpośredniem rządzeniem mniejszości przez większość, pozostaje tylko wiedzieć na czem zasadza się to prawo rządzenia mniejszością“. Inaczej byłoby, mówi, wtedy tylko, gdyby prawa uchwalały się jednozgodnie.
Lecz jakiż wtedy byłby cel uchwalania prawa? Prawo tj. postanowienie obowiązujące pod karą, tylko dlatego uchwala się iż przypuszcza się z góry, że nie wszyscy są nań zgodni. Jednomyślność w uchwalaniu prawa może mieć rację bytu tam tylko, gdzie prawo postanawiają nie wszyscy lecz pewna klasa, zgromadzenie itp. lecz w demokracji jest to absurdem.
Souverainetè“ ludu. L. Blanc mówi: „Souverainetè, będąc najwyższą władzą, od której wszystko pochodzi, powinna być w istocie swej absolutną, lecz jeżeli będąc absolutną, władza ta nie jest bezwzględnie sprawiedliwą i uznawaną przez każdego za nieomylną, to zamiast być słuszną i stanowić prawo (droit) miałaby ohydny charakter przymusu (fait ècrasant) i byłaby infame. Tak, jeżeli tylko jeden interes cierpi, jedna wola jest uciskaną, wtedy souverainté znika jako prawo i istnieje tylko jako siła, zatem souverainté, ze stanowiska prawa zawiera w sobie niezbędną ideję powszechności i może przestać być abstrakcją wtedy dopiero, gdy urzeczywistni się, jeżeli to kiedykolwiek może nastąpić, rząd wszystkich przez wszystkich (jednozgodnością głosów). Bez tego zaś, zamiast ludu, który sam się rządzi, mamy tylko rządców jednej części ludu przez drugą. W tym razie kto może twierdzić, że czyny będą zawsze sprawiedliwe? Gdzie będzie dowód nieomylności postanowień? Prawo jest że cyfrą?
Przedmiotem prawa bywają i takie sprawy, które dotyczą pewnej tylko grupy ludzi np. grupę przemysłową, a tymczasem decydować o tem ma ogół, obojętny dla danej kwestji i nieznający jej. (Niema kwestji obojętnej dla ogółu: interes spożywców i pracujących). Przytem, co zmusi ludzi do przedyskutowania i zbadania danej kwestji, do tego by nie głosowali według rutyny w poglądach na nią, by nie głosowali pod wpływem samej tylko obawy nowości? Wszystkie kwestje, wysuwane przez mniejszość może spotkać ten los.

IX.

Demokratyzacja wykonywania. Rittinghausen przypuszcza możliwość zamiany sądów przysięgłych przez zebrania ludowe (sesje po tysiąc osób), sądzące na wzór ateńskich (135 p.). Do podobnych wniosków musi dojść demokrata konsekwentny, gdyż udział ludu w wykonywaniu jest przynajmniej tyleż ważny co w postanowieniu. Lecz pod jaką władzę poddaje się wtedy człowiek? Pod władzę najgorszą — tłumu. W taki to sposób, prawo, które w sobie nosi istotę przymusu pomimo wszelkiej komedji wolności musi obracać się w błędnem kole tego samego. (Doskonałe prawo byłoby takie tylko, na które zgodziliby się wszyscy, któreby odpowiadało potrzebom wszystkich ludzi, czyli któreby żadnej woli nie gnębiło; lecz także przestałoby być prawem, gdyż przymus nie mógłby się z niem łączyć, nie byłoby kogo przymuszać. Istnieją jednak potrzeby istotne, chociaż ludzie im są przeciwni. Zbawienia pomimo woli.).

X.

Niezbędność przymusu. Rząd jako prowadzenie lub administracja interesów, które są lub powinny być wspólne wszystkim ludziom. Władza, prawo — jako interpretacja społeczna praw naturalnych jednostki. Albo jeszcze — interwencji społeczeństwa w stosunki człowieka z rzeczami, a przez to i w stosunki między ludźmi. Swoboda i prawa jednostki ograniczają się swobodą i prawami innych ludzi, ograniczenie to wyraża się przymusowemi prawami powszechnemi. Np. prawo wydziedziczenia kogoś dla użytku społecznego, w razie przeprowadzenia drogi, kanału, zabezpieczającego od zalewów, prawo zakazu przedsiębiorstw szkodliwych dla ogółu ludzi pracujących, prawo zabezpieczenia sanitarnego ludności. (Możliwość sporadycznych postanowień ogółu, ograniczonych do pewnych wypadków) wypowiedzenia się ogółu na propozycję grupy, czy przymus ma być czy nie.

XI.

Niemożliwość bezpaństwowości. O zasadniczej niemożliwości nie można twierdzić, jeżeli niema nic takiego zasadniczego w życiu ludzkiem coby wymagało państwa (takiego zasadniczego jak np. potrzeba zrzeszania się). Inna kwestja niemożliwość historyczna chwili obecnej lub przyszłej tj. pytanie czy zostanie co z państwowości? Odgadywać przyszłość jest niemożliwe. Można to tylko twierdzić, że przetwarzanie państwa zależy od przetwarzania tych czynników ludzkich, które go wymagają i od ich przeciwwagi, mogącej lub nie, sprowadzić wyraz spół-państwowość do niezbędnego historycznie minimum.


XII.

W doświadczeniu dotychczasowem nie mamy organizacji państwowej bez przemocy nad jednostką, nie wiemy przeto, czy taka może być — dążenie do niej nie opiera się na niczem. Rozwijać można tu tylko pierwiastek wolny, jaki istnieje tylko w zrzeszeniach. (Najmniejsza realność państwa jest to takie lub inne prawo, t. j. fakt, wchodzący w życie indywidualne człowieka; całość tych faktów prawnych, które wchodzą stale w życie człowieka, zamieszkującego pewne terytorjum lub nominalnie związanego z pewnem terytorjum jest państwem, t. j. całością różnych przymusów, które na danem terytorjum obowiązują; z tego też powodu można utożsamić państwo z danem terytorjum; jest to przymus, przywiązany do ziemi, jak feodalny: kto nań rodzi się, podlega temu przymusowi. Rządem zaś nazywa się albo organizacja przymusu terytorjalna (rząd monarchiczny lub republikański), albo też ludzi, reprezentujących daną organizację, jak np. gabinet ministrów, rada państwa i t. p.).

XIII.

Prawa użyteczne, np. prawodawstwo, ochraniające pracę dzieci, kobiet i t. d. przed wyzyskiem. Wprowadzenie ich zaoszczędza siły klasy, zwala jeden ciężar z bark, pozwala iść dalej zdobywać co innego, są to prawa, zabezpieczające wolność człowieka wobec wyzysku i swobody życia (jak np. dzień 8 godz.). Tymczasem te same zdobycze, czynione w oddzielnych przedsiębiorstwach, są nietrwałe, wymagające ciągłej walki o ich utrzymanie, nieraz kryzys ekonomiczny może spowodować ich utratę. Przytem zdobycz nie jest ogólna, gdzieindziej istniejący długi dzień tamuje dalszy rozwój klasy. Prawa parlamentarne, lub ministerjalne są także zdobyte, nie są darem bezprzyczynowym. Wprowadzone przez państwo są częściową zmianą tego państwa, w nowym kierunku, jego ulepszeniem — i jakkolwiek rozszerzają funkcje państwa, to jednak rozumienie to jest zarazem rozszerzeniem swobód człowieka wobec wyzysku. Państwo staje się wtedy narzędziem rozwoju nowego życia społecznego. Nie można go przeto bojkotować, trzeba przeciwnie wprowadzać w jego organizację nowe siły i nowe czynniki, przyjmować udział w duchu przeobrażeniowym. Krytyka: 1) możliwość osiągnięcia tego samego na innej drodze (kontrakty kolektywne Trades-Unionów), 2) trwałość i powszechność zdobyczy bezpośrednich, 3) ich większą skuteczność (dozór bezpośredni), 4) zła strona akcji prawodawczej, 5) teza rozszerzania się swobody człowieka wobec wyzysku przez rozszerzenie władzy państwa.
Walka o prawodawstwo wymaga zorganizowanych sił klasowych, te same zaś siły, obejmujące całe fachy, mogą wywrzeć potrzebny i skuteczny nacisk na przedsiębiorców. Kontrakt najmu może oprzeć się na nowych warunkach, nie będąc prawem państwowem; związek, ile wzrasta w siły, może nie pozwolić na żadne odstępstwo od przyjętych warunków. Są zdobycze związków, idące dalej, niż prawodawstwo. Związki muszą dbać ciągle o utrzymanie zdobyczy, lecz muszą dbać także o przestrzeganie prawodawstwa, tylko, że w pierwszym razie posługują się bojkotem, w drugim — sądem. Kryzys ekonomiczny może wywrzeć nacisk na robotników, by ustąpili i zaczęli pracować na dawnych warunkach, lecz to samo może stać się i przy prawodawstwie, prawodawstwo może być oszukiwane, jeżeli pracujący nie przestrzegają prawa sami, a kryzys może ich zmusić do oszukiwania prawodawstwa, do spółki z przedsiębiorcami. Zresztą, zdobycze związkowe odbić się muszą i na polityce parlamentarnej, popchnąć ją w kierunku prawodawstwa, tak, iż skutek będzie niemal ten sam pod względem wyników użytecznych — różnice zaś kto jest wykonawcą nowego porządku rzeczy, i że zainteresowani nie łączą swych potrzeb życiowo-społecznych z losem i siłami zewnętrznemi (państwa). Przytem żadne doświadczenie nie wykazało dotąd, że droga prawodawcza jest krótszą — porównać masy wysiłków i skutki; zato odciąganie sił od samodzielnych procesów.
Inna strona akcji prawodawczej: 1) stwarzanie nowych łączników między ludźmi i państwem; 2) potęgowanie państwa; 3) przedstawicielstwo interesów pracujących w państwie.

XIV.

Wpływ prawa na życie ludzkie. 1) przypuszcza się zawsze, że jest mniejszość oporna prawu, mająca inne dążenia lub pojęcia (gdyż inaczej prawo jako przymus byłoby zbyteczne). Odmienność tej mniejszości prawo usiłuje zniwelować lub zatamować, stawia ją w warunki życia przymusowego, zmusza do postępowania w ustalonych normach. Indywidualnie wyraża się jako ograniczenie wewnętrznej samodzielności i rozwoju; psychologicznie — jako zamiana idei uczuciowych lub obowiązku moralnego na dyscyplinę, bojaźni kary. 2) Odmienności, cechy mniejszości, ocenione jako czynnik rozwoju; większość jest nietylko zachowawczą lecz może i niższą duchowo. 3) Przymus nad mniejszością i kara z niezbędną organizacją sądowo-policyjną, wyraża się i w moralności indywidualnej: zachowuje się zasada poświęcania człowieka prawidłom; etyka urzędnicza pozostaje; moralnie człowiek nie wyzwala się. 4) Zmienność i rozwojowość praw może być znacznie słabszą od rozwojowości życia; prawa wszędzie są w tyle poza życiem. W demokracji krytyka referendum i inicjatywa dopomagają zmienności, lecz do każdego pchnięcia naprzód trzeba woli większości; zmieniać większość jest to sprawa często pokoleń całych; przy zmienianiu ma się do czynienia nietylko z rozumnemi ludźmi, sprawa nie odbywa się logicznie, nie jest to dyskusja, gdzie prawda musi zwyciężać, lecz walka nałogów, uczuć pobocznych temperamentów; sugestje i mizoneizm przeważają, 5) Istnienie prawa daje niezbędną pewnej grupie ludzi (biurokracji) władzę nad innemi, wykonywanie automatyczne.

XV.

Cecha prawa. Prawo potrzebne jest dla usuwania tych przeszkód w zaspakajaniu pewnych interesów, potrzeb, które mogą pochodzić ze strony innych ludzi. Prawo wydaje się przeciwko tym ludziom, którzy przypuszczalnie mogliby działać wbrew potrzebom, uznanym, wbrew skutecznemu przeprowadzeniu sprawy, ważnej dla ogółu. Jest ono o tyle tylko czemś rzeczywistem, o ile łączy się z karą. Bez tego jest tylko przekonaniem, obowiązkiem. Odjąć karę jest znieść prawo, a zarazem państwo, które przeistacza się wtedy w stowarzyszenie. Odwrotnie stowarzyszenie zamienia się w państwo, chociaż nie terytorjalne, gdy do swego statutu wprowadza kary (np. kościół katolicki był państwem, gdyż miał władzę karania, chociaż nie był terytorjalnym). Stowarzyszenie, któremu państwo daje władzę karania lub którego ustawa broni kary, jest instytucją państwową.


XVI.

Atrybuty państwa i stowarzyszeń. 1) Należenie do państwa jest przymusowe, spełnia się bez świadomej woli człowieka; do stowarzyszenia przystępuje się dobrowolnie, na zasadzie pewnej potrzeby. Człowiek rodzi się obywatelem — członkiem staje się dobrowolnie. 2) Potrzeby ludzi w instytucjach państwowych łączą się z karą, t. j. ze swobodnej, naturalnej, staje się przymusową, sztuczną; prawo zastępuje brak tej potrzeby; z potrzeby pewnych warstw chce uczynić potrzebę powszechną, obowiązkową. Potrzeba w stowarzyszeniu jest zawsze naturalną, osobistą; do stowarzyszenia należy się tak długo tylko, jak długo ono odpowiada mojej potrzebie. 3) Ze stowarzyszenia można wycofać się gdy łącznik naturalny zniknie, z państwa nie można, chociaż łączy tylko przymus. 4) Stowarzyszenie odpowiada tylko pewnym potrzebom, państwo obejmuje całego człowieka, począwszy od dziecka. 5) Cele i prawidła stowarzyszenia dostosowują się łatwo do rozwoju i zmian ludzkich; państwo, ponieważ obejmuje różnorodne strony życia, ściśle zależne od siebie, dopasowuje się z trudnością i dźwiga zawsze ogromny balast przeżytków, tak np. potrzeby ekonomiczne, handlowe (istotne) wymagają kolonizacji, rynków obcych, to zaś wojska, wojny, cenzury, dyscypliny, wychowania odpowiedniego, które mogły się już przeżyć. Dopasować się do tych zmian państwo nie mogłoby bez jednoczesnego nadwerężenia swych funkcyj ekonomicznych, a nawet bez podkopania systemu prawa i kary.

XVII.

Krytyka demokracji. Bernsztejn określa demokrację: „nieistnienie panowania klasowego oznaczając przez to takie położenie społeczeństwa, w którem żadna klasa nie korzysta ze specjalnych przywilejów w stosunku do reszty społeczeństwa“ (209). „Cechą demokracji jest to, że usuwa wszelkie przywileje i stanowi równe prawa dla wszystkich; ogranicza jednak prawo jednostki“ (211). „W społeczeństwie demokratycznem większość rządząca nie może ustanawiać praw, naruszających wolność osobistą, bo to samo prawo może się zwrócić przeciw niej, gdy stanie się mniejszością“ (211).
W demokracji nie może być ucisku mniejszości, bo mniejszość stać się może większością, może swoje przekonania rozszerzać swobodnie i zapanować.
Pojęcie swobody indywidualnej i souveraineté du peuple, złączone w demokracji wykluczają się wzaiemnie. Człowieka mało to obchodzi, czy prawa pochodzą od ludu, czy od władzy, poza ludem stojącej, czy tworzą się w ten czy inny sposób, obchodzi zblizka tylko samo działanie prawa, to co wchodzi w jego życie indywidualne i pęta to życie; jeżeli nawet on sam brał udział w powstaniu danego prawa, to mało to zmieni położenie, jeżeli prawo przeciwstawia się jego potrzebom. Jeżeli zaś prawo, wbrew jego woli uchwalonem zostało, to tembardziej nie wiele znaczy nadzieja, że może kiedyś znajdzie się w tej większości, która prawo zmieni, tymczasem życie jego poddane jest normom, które zachodzą aż w głąb sumienia (obowiązkowe szkoły, służba państwowa i t. d.). Możność znalezienia się w większości jest najczęściej bez wartości realnej. Nic trudniejszego bowiem, jak zmienić większość, tłum, jak przezwyciężyć zachowawczość masy; czasem wieki są potrzebne, by odmienność indywidualna stała się panującą, powszechną; jest to zawsze proces długiej ewolucji; tymczasem zaś jest ona tłumioną normami prawa pomimo względnej swobody myśli (co prawda ograniczonej z konieczności przez obowiązkowe wychowanie szkolne, obowiązkowe tryby życia, jak militaryzm i inne służby, wobec czego walka nowej idei jest bardzo nierówną.

XVIII.

Organizacja produkcji. Związek zawodowy, któryby objął całą pewną produkcję, monopolizując ją, mógłby być tak samo niebezpieczny dla społeczeństwa i sprzeczny z jego interesami jak i każdy inny monopol (Bernsztejn).
Koleje np. któreby były zarządzane nie przez państwo, a przez stowarzyszenie, mogą dać się we znaki społeczeństwu; stowarzyszenie może korzystać ze swego monopolu i stawiać warunki, jakie mu się podoba. Państwo zaś, jako wyraz interesów ogółu, najlepiej odpowiada zadaniu. Wogóle stowarzyszenie produkcji lub usługi publiczne ma w sobie niebezpieczeństwo monopolu przewagi nad społeczeństwem, zatem nierówności i panowania. (Niebezpieczeństwa tego nie może przedstawiać stowarzyszenie spożywców, prowadzące przedsiębiorstwo, do którego każdy spożywca ma wstęp wolny i możność kontroli; zrzeszenie to może utożsamić się z całą gminą, a pomimo to nie stanowi przymusu terytorjalnego).

XIX.

Kooperatywy wytwórcze okazują się niezdolne do wielkiej produkcji; przyjmują zwykle postać typu rzemieślniczego. Stowarzyszenia wytwórcze muszą być zawsze w antagonizmie do społeczeństwa, tak samo jak każde przedsiębiorstwo, ponieważ produkuje dla swego zysku. Brak dyscypliny w fabryce kooperatystycznej gubi ją zwykle. Prowadzenie przedsiębiorstwa nie daje się pogodzić z wyborem dyrekcji przez ogół pracujących. Im większe przedsiębiorstwo tem trudniej nadaje się do kooperatywy.

XX.

Gminy; 1) Rozszerzenie prawa wywłaszczania, 2) Głosowanie powszechne. 3) Niezależność administracji gminnej. 4) Nauczanie szkolne i pomoc lekarska. 5) Przedsiębiorstwa gminne. 6) Przestrzeganie norm pracy. 7) Kasy chorych, ubezpieczenie na starość, biura pracy, sądy przemysłowe. 8) Ubezpieczenie od bezrobocia.


1. Czem jest państwo[1]. Opisowa definicja państwa: ważność opisu dla nauki przyrodniczej, jaką jest socjologja; zajmuje się ona bowiem zjawiskami, które istnieją niezależnie od naszej umysłowości; opisywać można, co dzieje się żywiołowo wobec mnie, lecz co znajduje się w mojem doświadczeniu. Opis państwa, jako faktu doświadczenia indywidualnego; rozmaitość tych faktów; wyprowadzenie ich podobieństwa. Interwencja przymusowa między mną a innemi ludźmi, w której wyrażają się cele i interesy obce mnie, a często i tym ludziom, z któremi mam do czynienia.
2. Różnica między faktem państwa a faktem społecznej interwencji wogóle (opinji, stowarzyszeń). Cecha gatunkowa państwa: przymus przywiązany do terytorjum.
3. Atrybuty państwa i stowarzyszeń wolnych.
4. Dwa oblicza prawa (uchwalanie i wykonywanie, abstrakcja, fakt).
[Dwa oblicza prawa (dwie fazy): pochodzenie z potrzeb indywidualnych — stopniowe odrywanie się od potrzeb i wytwarzanie się samodzielności; w fazie urzeczywistniania się, wykonywania, zjawia się specjalna logika, powołująca do życia prawa, nie będące już potrzebami. Zmiana potrzeby: przy uchwalaniu — potrzeba przeciętna, uniezależniona, abstrakcyjna i trwała, traci swą zmienność życiową i jako abstrakcja (artykuł kodeksu) stosuje się już inaczej do faktów poszczególnych, niż stosowałaby się w życiu swobodnem; interpretacja przy wykonywaniu: prokuratorów, adwokatów; interpretacja urzędników wykonywujących; logiczne wyniki prawa pierwotnego, nie dające się przewidzieć jako przepisy policyjne].
5. W wykonywaniu objawia się istotna natura prawa: biurokracja, przymus karny, celowe zmuszanie ludzi do czegoś, co nie stało się ich potrzebą świadomą.
6. Wpływ prawa na życie ludzkie.
Krytyka demokracji.
7. Najważniejsza strona prawa wykonywanie opiera się demokratyzacji.
8. Demokratyzacja uchwalania praw. Mechanizm demokratycznego uchwalania.
9. Pojęcie souverainté du peuple, swoboda jednostki. Rządy większości.
10. Sprzeczność wewnętrzna demokratyzacji: dąży do jednolitości, a przez to do obalenia prawa. Prawo jednomyślne jest zbyteczne.
11. Zatajona dążność demokracji.
12. Program gminny.
13. Państwowa organizacja produkcji.
14. Niezależność przymusu.
15. Prawa użyteczne.


Stwierdzenie faktów: 1) Państwo wchodzi w życie osobiste człowieka w charakterze regulatora tego życia: 2) Wchodząc w życie osobiste musi z konieczności dążyć do zatarcia i pognębienia tej indywidualności moralnej, która sprzeciwia się jego regulaminom życiowym. Indywidualnością moralną nazywamy to wszystko, co określałoby swobodny stosunek człowieka do innych ludzi. Ostatnie twierdzenie jest wnioskiem z pierwszego, a zarazem i uogólnieniem faktów tej samej natury, z psychologji indywidualnej i grupowej.
Wszelki indywidualny objaw oporu, stawianego wymaganiom państwa, załatwienie spraw niezgodne z regułami państwowemi, — wreszcie walka wewnętrzna między sumieniem a koniecznością życiową postąpienia według tych reguł — są to fakty, mówiące, że pomimo odwiecznych wpływów moralności państwowej, różnice natur moralnych istnieją wciąż jeszcze. Różnice mają dążność każdej indywidualnej moralności przyrodzoną do stwarzania różnych i sobie odpowiednich stosunków ludzkich, t. j. różnych światów społecznych, które urzeczywistniają się niekiedy w małych grupach, w sektach, w komunach, w stowarzyszeniach, w stosunkach koleżeńskich. Ponieważ zaś państwo przedstawia jednolity typ etyki życiowej i jednolitą ilościową organizację stosunków społecznych, niemogącą przystosować się do różnic indywidualnych, przeto narzucając przymusowo swe prawidła życiowe, musi albo zniszczyć, alba stłumić i gnębić te wszystkie odmienności moralne, które odchylają się od jego etyki.


1) Niezbędność państwa. 2) Możliwość przystosowania państwa do wszelkich interesów i form współżycia. Możliwość urobienia się osobnika przez narzucone formy współżycia. 3) Możliwość dekretowań ustroju na mocy tylko wspólności haseł ogólnych.
Socjalizm nie stawia nawet zgodności przyszłej moralności, a tylko zgodność człowieka z przyszłem państwem.
Wszelka zasada bezwzględnego dobra prowadzi do gnębienia ludzi, gdyż określa i oznacza normy życia. Jedynie tylko negacja wszelkich prawd absolutnych, t. j. poszanowania każdej indywidualności uniemożliwia przymus. Jakże uznawać indywidualność wymagającą gnębienia innych? Jeżeli tylko nie uczyni się zeń przymusu i normy powszechnej, jak dzisiejsze prawodawstwo to czyni, indywidualność ta zginie sama przez się, przestanie być szkodliwą społecznie.
W socjalizmie jest stary błąd uznanie pewnych trybów życia za tak dobre, że je można zamienić na normy przymusowe. Jest w tem zasada metafizyczna, pokrewna wszystkim religjom, zasada prawdy absolutnej i dająca ten sam wynik — uciskanie ludzi i krępowanie rozwoju. Nie uznać żadnej prawdy absolutnej, to znaczy znieść wszelki przymus, a więc odnowić życie.
Socjalizm państwowy wynika z hypotez. Metoda jego polityki jest przestarzałą, zakreśla z góry coś jako niemożliwość (niemożliwość bezpaństwowości) i do tego przygotowuje cały program. Szczególnie, że teza a priori postawiona jest tylko hypotezą i to niedającą się uzasadnić dostatecznie nigdy, gdyż zawiera w sobie przewidywanie i opiera się na pojęciu natury ludzkiej jako czegoś nie zmieniającego się. Jest to metoda teologji i metafizyki, zamieniająca hypotezę w pewnik i wyprowadzająca z tego powodu wnioski tendencyjne, nie rachując się już z faktami. Odwrotna do tego metoda przystosowania do krytycznych wymagań umysłu ludzkiego, przyrodnicza, usuwa przedewszystkiem charakter pewnikowy hypotezy o państwie; państwo albo będzie, albo nie będzie, albo da się przystosować do naszych interesów, albo nie da się przystosować: na tem opierać programu nie można, program powinien rozwijać się swobodnie od wszelkiej hypotezy, wychodząc z samych faktów życiowych (i jeżeli chodzi o walkę z monopolem, to są dziś dwie drogi przez państwo i przez stowarzyszenie; wybrać pierwszą jako jedyną drogę można tylko za pomocą hypotezy: odrzuciwszy zaś hypotezę przyszłości, stawia się zagadnienie na gruncie dzisiejszych warunków). Program bez hypotezy oprzeć można tylko na dwóch rzeczach: na tendencji realnej, jaka istnieje i na warunkach walki. Tendencje przedstawiają stronę indywidualną, psychiczną, warunki wobec niej stronę przedmiotową.
Wtedy nawet jednak, gdy pochodzą z ramienia partji, związek ich jest więcej formalny niż rzeczywisty.
Rzeczywisty ich charakter jest wręcz przeciwny polityce socjalistycznej, gdy ta przeprowadza wszystko przez państwo, ta usiłuje stworzyć wszystko bez państwa.
Oprócz tego są to ruchy niepodległe ideologji — stawiają zagadnienie życia swobodnego.





  1. (Przyp. wyd.). Luźne notatki z tego samego rękopisu, dające jakby plan dzieła.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Edward Abramowski.