Pamiętnik morski/22 czerwca
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Pamiętnik morski |
Wydawca | Wydawnictwo J. Przeworskiego |
Data wyd. | 1937 |
Druk | S. Wyszyński i S-ka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Ilustrator | Atelier «Mewa» |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Wietrzyk słaby, dzień słoneczny, dużo mew różnych gatunków. Siadają na falach jak kształtne, żywe łódeczki. Pagórkowata dal morska kipi w słońcu, grzywki na falach, jak białe zwierzaczki, ganiają się po wodnym stepie. Rano przewaliły się kilkakrotnie nad powierzchnią wody dwa delfiny, widoczne prawie w całości. Morze jest zuchowate i jednocześnie poważne; wydaje mi się, że to jest coś żywego, ma jakiś wyraz tego co żyje. Widać zamglone pasma brazylijskich Sierra do Marr. Dzień mija spokojnie w cichej kontemplacji karcianej i bez — wprawdzie dżentelmeńskich — ale zawsze — sprzeczek. Pan De nie zarysował mi się psychologicznie ani razu. Jest skupiony, małomówny i wygrywa forsę zgóry przeznaczoną na wspólne puszczenie w najbliższym porcie. Żywność była dobra ale już znana. Cały wieczór przeszedł nam na rozmowie z kapitanem o nagich kobietach.