Pamiętniki (Pasek)/Rok pański 1673

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Chryzostom Pasek
Tytuł Pamiętniki
Rozdział Rok pański 1673
Redaktor Jan Czubek
Wydawca Polska Akademja Umiejętności
Data wyd. 1929
Druk Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Rok pański 1673

zacząłem — daj, Panie Boże szczęście! — w [S]krzypiowie. Odebrałem Smogorzow [z] arendy roczniej od paniej Olszamowskiej, ktora tam poszła za mąż.
Sejm warszawski nastąpił, podczas ktorego arcybiskup Prażmowski snem śmiertelnym zawarł oko, bo nimiał, tylko jedno; ale siła widziało i siła złego robiło. Umarł w Jazdowie[1], a przecię z aprehensyej, że nie mogł francuskich interesow dopiąć. Po nim prymasem został książę Czartoryjskie[2], zacny wielce pan i świątobliwości wielkiej senator.
Na tę zimę Turcy nie schodzili z pola, ale okopali się pod Chocimem i stali obozem. Nasi panowie hetmani, mając wojsko porządne, litewskie i koronne — wyprawa też była dymowa[3] z wojewodztw, chorągwie pancerne bardzo dobre — chcieli im dać pole. Turcy w pole wyniść nie chcieli, że już Tatarowie poszli byli od nich. Nasi tedy inaudito exemplo[4] rezolwowali się[5] do nich szturmować[6]; poszli tedy pod okopy, obstąpili oboz circumcirca[7], piechoty, podsadziwszy się, rozwalili wały w kilku miejscach nemine reclamante[8]; bo i razu z armaty nie strzelono, choć mieli dział tak wiele. Pan Bog podobno zaszlepił był poganow i serce odjął, że tak modeste[9] przyjmowali naszych, do siebie dobywających się, właśnie kiedy owo gość jaki przychodzi, nie nieprzyjaciel. Stali tylko na koniach watahami wielkiemi w okopach, aż do nich powchodziły nasze chorągwie owymi dziurami, w wałach poczynionymi; dopiero tam w okopach uderzyli na naszych, ale nie mogli długo wytrzymać; zaraz poczęli uciekać do mostu, ktory mieli na Dniestrze, ku Kamieńcowi. Tam ich dopiero nasi cięni. Więc, że tłumem wielkim nacisnęli się na most, złamał się most; dopieroż tonąc jednych wycięto, drudzy potonęli, inszych nagnano na skałę i tam pospadali także na łeb i z końmi. Zdobycz nasi wielką wzięli w rzędach, w śrebrach, w namiotach bogatych, w sepetach[10], zaś owe specyały wyborne, co mogłby drugi sepet na sto tysięcy rachować, one szable bogate, one janczarki[11]. Naprowadzono do Polski wielbłądow siła tak, że go dostał i za podjezdka[12]. Ale też to jeden syn osobliwie ucieszył ojca zdobyczą. A był to ten syn jego rotmistrzem dymowskiem[13], miał wielbłądow kilka zdobycznych. Przyjeżdżając pod dom, chciał się też ojcu pokazać na powitaniu tureckiem strojem: ustroił się w ubior wszystek turecki [i] zawoj, wsiadł na wielbłąda; kazawszy czeladzi zatrzymać się na wsi, pojechał przodem do dwora. Ociec staruszek idzie przez podworze z laską do jakiegoś gospodarstwa, a owo straszy[d]ło wjeżdża we wrota. Starzec okrutnie uciekać począł, żegnając się. Syn widząc, że się ociec zaląkł, pobieży też za nim, wołając: »Stoj, Dobrodzieju: ja to, syn twoj!« Ociec tym bardziej w nogi. Potym rozchorował się z przelęknienia i niezadługo potym umarł.
Nasiało się tedy po wszystkiej Polszcze rzeczy tureckich, owych haftowanych rzeczy ślicznych, koni pięknych, łubiow[14] bogatych i inszych rożnych specyałow. Cudowną to Bog dał narodowi naszemu wiktoryą, a najbardziej z tej okazyej cudowną, że się i bronić zapomnieli; nawet kiedy wprzod brano obozy wołoskie i multańskie[15], nie przyszli ich Turcy bronić, a potym i sami się nie bronili, chyba w ten czas dopiero, kiedy ich wyparto z obozu. Podostawało się i naszym: Pisarski[16], starosta wolbromski, rotmistrz, z swoim porucznikiem zginął, także i Żelecki[17], starosta bydgowski, i insi. To wojsko primo vere[18] miało pość pode Lwow, a wziąwszy go, dalej w Polskę. Jużeśmy się prosili i przyjąć chcieli poddaństwo, bośmy nie mieli, qui manum opponat[19]. Prosiliśmy, żeby nas tak zostawił, jako Wołochow i Multanow, ażeby nam wiary nie psował. »Nie mogło to być, że Wołosza i Multani dobrowolnie się poddali, a wyście zawojowani«. Prawda, że to jeszcze posłow z tym nie posyłano, ale przez hana krymskiego już to poczęto było traktować. Zgoła, strach był wielki, trwoga wielka, aż P. Bog to inaczej wnet obrocił, dawszy tę wiktoryą chocimską. Bo zaraz Turcy spuścili nos, zgubiwszy to wojsko, ktore mieli za najlepsze; zaraz pozwolili na pokoj i ukontentowali się samym Podolem, co byli na całe krolestwo gębę rozdarli i mowili podolskiej szlachcie, że »wy nie możecie u nas uprosić takiej wolności, jaką mają Wołochowie, boście wy swowolni; ale was dyzarmujemy[20] i będziemy was tak tylko do robot zażywać«. Aż Pan Bog inaczej, nie dając swym świątnicom i nam też upadać.
Ta wiktorya stanęła na imię krola pobożnego, Michała, ktory po niej zaraz umarł[21]. Rożni rożnie uważali, jakoby miała być jakaś suspicio veneni[22] w cyrance, ktorą on rad bardzo jadał. Nie posądzam, ale to tylko piszę, o czym też ludzie gadali.






  1. Ujazdów, dawniej osobne miasteczko, dziś przedmieście warszawskie.
  2. Florjan ks. Czartoryski, kanon. krak., biskup poznański, arcyb. gnieźń., um. 1674.
  3. Sejm r. 1673 uchwalił wyprawę: z dóbr królewskich, z dymów (z chat) 20 jednego żołnierza pieszego z należytym orężem, prowjantem i liberją, a z dóbr ziemskich dziedzicznych z dymów 30 konnego jednego; stan duchowny dawał z 20 dymów jednego żołnierza. Była to piechota i jazda dymowa.
  4. niesłychanym przykładem
  5. postanowili
  6. d. 11 listopada
  7. naokoło
  8. bez niczyjego sprzeciwu. (Zwrot używany w relacji woźnego, donoszącego sądowi, że oddanie majętności w posiadanie odbyło się spokojnie, bez niczyjego sprzeciwu).
  9. grzecznie
  10. Sepet (z tur.) — kufer, kosz.
  11. Janczarka — broń palna, rusznica, tak nazwana od janczarów.
  12. Podjezdek — koń pod pachołkiem, małej wartości.
  13. Por. str. 482, przyp. 1.
  14. Łubie — pokrywa łuku.
  15. Właściwa Wołoszczyzna — kraina naddunajska; Multany (Mołdawja) — część północna, górzysta.
  16. Achacy Pisarski, starosta wolbromski.
  17. Jan Żelecki, starosta bydgoski, łowczy koronny.
  18. z wiosną
  19. ktoby się oparł
  20. rozbroimy
  21. we Lwowie d. 10 listopada, a więc dzień przedtem.
  22. podejrzenie trucizny





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Chryzostom Pasek.