[29]Parafraza.
W świątyni, w czasie zadusznego nabożeństwa
Stało dwóch ludzi, w tłumie skrytych za kolumną,
Różnych zasad — złączonych związkiem koleżeństwa.
Kościół był cały czarny, jarzący — nad trumną
Stojącą w środku, wielki obraz Zbawiciela
Wznosił się jasny — pełen słów pocieszyciela,
Urastając nad światem boskością męczeństwa!
I jeden młodzian szeptał do ucha drugiemu:
Niemogę widzieć z za téj kolumny obrazu
Co wznosi się na środku z nad czerwonéj trumny —
Próżno patrzę — i głowę wytężam ku niemu,
Obaliłbym kolumnę! tę z twardego głazu
[30]
Co mi obraz zasłania!... Na to odrzekł wtóry:
Po co walić kolumnę! Wystąp z za kolumny
O parę kroków tylko! A z dołu do góry
Ujrzysz całość świątyni!
Jest podobnych wielu
Co stoją za kolumną jak ty przyjacielu;
I chcieliby ją zwalić! niewiedząc że krokiem
Jednym, na widnokręgu mogą stać szerokim
Kędy się ich źrenicom od szkieł stać uwolnionym
Okaże strumień światła w łożysku postępu;
Trzeba tylko świat „cały” ogarnąć natchnioném
Uczuciem wielkiém — wężom niedać w serce wstępu.