[104]
KOLĘDA 110.
Wojna nie drzymie, trwoga w Solimie[1],
Zkąd się dzień rodzi, wojsko pochodzi:
Błyskają groty, sypią się roty,
A trzej w koronie, dążą ku bramie,
Króla szukają, Króla wzywają.
W takiej przygodzie, zginiesz Herodzie,
Ba gdybyś zginął i w piekło kinął[2].
Echo w to szczęście, biega po mieście,
Padła nowina, że z Panny Syna,
Dawid swe plemię, ma w Betleemie.
Wschodnie korony, niosą ukłony,
A ztąd jest smutny Herod okrutny.
Gruchnęła sława, krzyknęła wrzawa:
Że dał na ziemię, Bóg święte plemię,
Jeszcze w Dawidzie krew nie wynijdzie.
Już się nam stawił, jarzma nas zbawił,
Pan z nieba rodem, pod złym Herodem:
[105]
Idą z królami i z taborami,
Muły, wielbłądy, i pułków rządy,
Lud srogi zbrojnie, rusza spokojnie.
Okryli ziemię ku Betleemie,
A z nieba wodze mają w tej drodze:
Herod zły wściekle, na swe przedpiekle,
Nowina z gości, naszej radości.
O gdyby skoczyć a w punkcie zoczyć,
Cnego dziedzica i królewicza.
Przed tym to Panem, wszystkie kolanem,
Padną narody, w pokoju zgody,
Tamci w Solimie, berło obejmie,
W dobry czas goście, dary przynoście.
Termin w podróży, gwiazda jest w róży,
Fortuną wasza, cześć Messyjasza;
A ten co szuka, Dawida wnuka,
Herod w chytrości, zdechnie ze złości,
Darmo się zbroi, zginie w krwi swojej.